Przemówienie podczas audiencji generalnej 15.05.1968
Obecność tak licznych odwiedzających nas osób, pomiędzy którymi z radością widzimy piękne i drogie grupy młodzieży, sprawia Nam wielką pociechę. Każe nam ona wierzyć, że wy wszyscy, którzy jesteście tu obecni, zrozumieliście stwierdzenie ostatniego Soboru, pragnącego "zintensyfikować działalność apostolską Ludu Bożego". Sobór oczekuje również od ludzi świeckich, jako żywych członków Ciała Mistycznego Chrystusa, wkładu żywej i osobistej współpracy ze zbawczą misją Kościoła(1) jak i w ustanowieniu porządku doczesnego w myśl zamiarów Boga.
To stwierdzenie nie jest niczym nowym, ponieważ ma ono swe źródło w samej naturze powołania chrześcijańskiego. Lecz zostało ono tak podkreślone przez Sobór, wyrażone z takim autorytetem i powtórzone z takim naciskiem, że stanowi dla świadomego chrześcijanina nowy problem wkładu każdego chrześcijanina w żywotność i rozwój Kościoła.
Gdy chodzi o Nas, to w tym spotkaniu duchowym i kościelnym postawimy wam w związku z tym pytanie, na które jak sądzimy, dacie wszyscy odpowiedź pozytywną: czy te odwiedzające Nas tutaj osoby zrozumiały to, czego od nich żąda Kościół XX wieku? Czy są naprawdę wiernymi członkami Ludu Bożego? Czy naprawdę naszymi przyjaciółmi? Czy chcą Nam dopomóc w zachowaniu i rozprzestrzenianiu myśli chrześcijańskiej we współczesnym świecie? Jaka jest ich prawdziwa postawa względem Kościoła? Czy jest to postawa bierna i nieświadoma, czy też czynna i świadoma? Czy przyszły tu na całkowicie przypadkowe odwiedziny, czy też dla odnowy, dla umocnienia swej wiary w Chrystusa i swej przynależności do Kościoła? Czy znajdują się tu jako ciekawi turyści, czy też jako synowie, pragnący nabyć pewnego doświadczenia tej tajemnej mocy, czyniącej z nich autentycznych uczniów Chrystusowych, uczniów uważnych Ewangelii, a nawet apostołów?
Sądzimy, że tak jest w istocie. Jeśli np. powiedzielibyśmy wam obszerniej, co Kościół dziś o was myśli, o każdym z was, czy przyjęlibyście jego ocenę jako zobowiązujące określenie? Ograniczymy się do powiedzenia, co następuje: Kościół widzi w was autentycznych chrześcijan, wezwanych do tej formy miłości Chrystusa i jego Kościoła, która wyraża się w działaniu, jak to się dziś potocznie mówi: w apostolstwie. Czy jesteście gotowi, czy jesteście przygotowani do takiej formy miłości, jaką jest działanie, apostolstwo? Perspektywa działania, apostolstwa, napawa wielu ludzi lękiem. Któż może uważać się za uzdolnionego do działania w imieniu Chrystusa? Iluż trzyma się w defensywie, gdy się ich prosi, by dali coś z siebie samych? Jaki opór stawialiby, gdybyśmy wraz z Kościołem powtórzyli te słowa św. Pawła: "Nie szukam bowiem tego, co wasze, ale was samych"(2).
Jest to rzeczą zrozumiałą. Lecz uważajcie! To już św. Paweł daje rozwiązanie naszemu zakłopotaniu wobec powołania do apostolstwa, tj. do tej funkcji, do której pełnienia powołany jest chrześcijanin wcielony we wspólnotę kościelną! Św. Paweł poucza nas o rozmaitości, wielości form, jakimi chrześcijanin może współpracować dla ogólnego dobra sprawy Chrystusowej. Kładzie on nacisk na obraz ciała o licznych członkach, o rozmaitych funkcjach, ale o jednym dobru, które jest zorganizowane w różnorodności(3). Sobór przypomina tę naukę w odniesieniu do ludzi świeckich i dla większej jasności upraszcza ją twierdząc, że istnieją dwie dziedziny, w których ludzie świeccy mogą apostołować w różnoraki sposób: dziedzina wewnętrzna Kościoła i dziedzina zewnętrzna. Ten podstawowy podział jest bardzo ważny, gdyż usuwa wiele wahań i pozwala wytłumaczyć różne odmienne postawy, według których każdy człowiek, zależnie od swego temperamentu i swego przygotowania, może współpracować apostolsko.
Zwracając obecnie naszą uwagę na współpracę apostolską w łonie Kościoła, musimy najpierw zauważyć, że jest ona otwarta dla wszystkich, podczas gdy działalność wewnętrzna nie zawsze jest praktycznie dostępna dla wszystkich. Każdy w istocie, bez względu na swój wiek i położenie, może i winien ofiarować swój wkład czynnej miłości względem Chrystusa i Jego Kościoła, przystępując zdecydowanie do jednej lub kilku z licznych form działalności, które zasilają gorliwość, uduchowienie, skuteczność, zorganizowaną spójność wspólnoty autentycznie skupionej dokoła imienia Chrystusowego, tj. dokoła Kościoła.
Ważną rzeczą jest zwłaszcza odkryć wspólnotowy zorganizowany charakter - nie tylko idealny i duchowy, lecz widzialny, konkretny, instytucjonalny (jak to się dziś mówi) Kościoła - i przylgnąć do tego Kościoła społecznego swą wierną i serdeczną przynależnością. Kościół bowiem odzwierciedla i kontynuuje tajemnicę wcielenia, choć nie jest bez ograniczeń i błędów, bo jest przecież ludzki. Oto pierwsza forma apostolstwa.
Niech każdy siebie zapyta: jaki jest stopień mej przynależności? Czy jest ona całkowita czy częściowa, szczera czy dwulicowa, kochająca czy pogardliwa, czynna czy bierna, stała czy dorywcza, ufna czy niedowierzająca? I niech się też każdy zapyta: czy posiada dokładną koncepcję tego pierwszego wyrazu wspólnoty chrześcijańskiej, jaką jest parafia, jego parafia? A jeśli, jako dobry wierny, czyni coś dla tego organizmu kościelnego, tego pierwszego, prawomocnego i odpowiedzialnego źródła słowa Bożego i łaski Chrystusa, czy pełni to chociażby tylko przez swe przywiązanie, uczestnictwo i pomoc?
Jest to drugi stopień apostolstwa wewnętrznego, do którego wszyscy są zdolni i od którego nikt nie powinien się uchylać. Jeśli dojdziemy do tego, by dać instytucji parafialnej swą pełnię modlitwy i miłości, organizacji i solidarności, świadomości kościelnej i działalności dobroczynnej i wychowawczej, dokonamy już wielkiego, współczesnego i doskonałego dzieła apostolskiego. I widzimy, jak wszyscy mogą z nim współpracować. Jest naprawdę rzeczą przedziwną, że najmniejsi stają się pierwszymi do nadania parafii jej głębokiego, apostolskiego znaczenia. Dzieci, które uczęszczają na katechizację, które mają jakieś przedszkolne przysposobienie religijne - tę wspaniałą instytucję, wielowartościową, wychowawczą a zarazem rozrywkową, religijną i społeczną, dzieci, które należą do stowarzyszeń dla nich przewidzianych, urozmaicając uroczystości wspólnotowe, pełnią także wartościowe i bardzo zasługujące apostolstwo wewnętrzne.
A cóż powiemy o ubogich, którzy zaszczycają naszą parafię swą cierpliwością i którzy przyjmują skromną jałmużnę proboszcza? Czyż nie nadają oni Kościołowi apostolskiej aureoli miłości? Cóż powiemy o chorych, którzy przyjmują od parafii przyjaźń i pomoc? O bezrobotnych, o tych wszystkich w potrzebie, którzy - oddając swe zaufanie temu ośrodkowi miłości, niezdolnej zapewne odpowiedzieć wszystkim w sposób adekwatny - na swój sposób bronią Kościoła Chrystusowego, Kościoła ubogich?
Nie skończylibyśmy mówić o apostolstwie wewnętrznym Kościoła, gdybyśmy chcieli przypomnieć całokształt organizacji, jaką dziś dysponuje wspólnota katolicka, od Apostolstwa Modlitwy począwszy a na Akcji Katolickiej skończywszy, a zwłaszcza na organizacjach wszelkiego typu, jak skauci, biblioteki parafialne, stow. św. Wincentego a Paulo, grupy sportowe itp. Ten, kto zgłasza swą przynależność, ofiaruje swą pracę, swoją złotówkę, swą modlitwę, swe serce dla tych licznych form działalności, doskonałej i fachowej, dokonuje bardzo pięknej pracy apostolskiej.
Chcielibyśmy wam mówić o rodzinie chrześcijańskiej, pojmowanej i zorganizowanej jako wspólnota miłości chrześcijańskiej, wychowania humanistycznego i religijnego, świadectwa moralnego i duchowego, by móc jej oddać wielką pochwałę, na jaką zasłużyła od Soboru, właśnie jako ognisko apostolstwa. Lecz niech wystarczy tu tylko wspomnieć ją, by zilustrować nieodpartym, argumentem tę prostą tezę: jesteśmy dziś wszyscy powołani do apostolstwa, a wy, ludzie świeccy, jesteście specjalnie doń wezwani. Wszyscy przynajmniej w pewien sposób i w pewnej mierze możemy i musimy apostołować w łonie Kościoła.