Postawy względem okresu posoborowego

Przemówienie podczas audiencji generalnej 15.12.1965

Niektórzy może pomyślą, że tyle już się mówiło o Soborze, iż byłby czas z tym skończyć i zmienić temat... My jednak nie możemy oderwać się od Soboru. Dlaczego? Dla tej prostej racji, że Sobór jest ze swej natury faktem, który ma trwać. Jeżeli naprawdę był on faktem doniosłym, historycznym, a pod pewnymi względami, decydującym dla życia Kościoła, to rzecz jasna, długo jeszcze spotykać się z nim będziemy na naszej drodze; i trzeba żeby tak było. Sobór nie jest jakimś wydarzeniem przemijającym i przelotnym, tak jak jest tyle wydarzeń w kronice Kościoła i świata; jest to wydarzenie, które skutki swoje przedłuża i przenosi poza okres swojego aktualnego trwania. Ma on trwać, powinien dać się odczuwać, powinien wpływać na życie Kościoła, to znaczy na nasze życie, jeżeli chcemy naprawdę być dobrymi i wiernymi członkami Kościoła.

Dwie bierne postawy:

I. Powracanie do poprzednich postaw i nawyków

Zrobimy więc dwa proste spostrzeżenia. Pierwsze dotyczy właśnie tej postawy, jaką powinniśmy mieć względem okresu "posoborowego", jak się już to powiedziało. Spośród bowiem różnych postaw możliwych powinniśmy wybrać dobrą. Przede wszystkim nie jest ani dobra, ani logiczna, ani "kościelna" postawa tych, którzy zamyślają, kiedy się ten Sobór już raz skończyły powrócić do tego, co było przedtem, powrócić do postaw i nawyków religijnych i moralnych sprzed Soboru. Być może nie czynią tego ze względu na wartość tych zwyczajów, z których wiele, a nawet bardzo wiele, będzie do zachowania i do obronienia, gdyż stanowią one część "depozytu wiary", nienaruszalnego i nie podlegającego reformie, albo dlatego, że stanowią one prawdziwe i bezcenne dziedzictwo katolickiej tradycji, którą zmieniać czy marnować byłoby rzeczą nierozumną i świadczyłoby o braku poszanowania; czynią tak ze względu na spokój, na lenistwo, na odpoczynek, które zwyczaje te, na pierwszy rzut oka, zdają się zabezpieczać i gwarantować. Postawa taka nie byłaby zgodna z duchem odnowy Soborowej i nie byłaby godna gorliwych i inteligentnych dzieci Kościoła. Nie będzie więc ona naszą postawą.

II. Kwestionowanie wszystkiego

Jest postawa inna, przeciwna: koncyliaryzm; to znaczy taka, która życzyłaby sobie ustawicznie trwającego Soboru. Nie mówimy tu o tych słynnych twierdzeniach historycznych i prawnych, dotyczących najwyższej władzy rządzenia w Kościele; pod tym względem musimy się cieszyć rozwiązaniami zawartymi w konstytucjach ogłoszonych przez pierwszy Sobór Watykański w dziedzinie władzy papieskiej, oraz przez drugi Sobór Watykański w dziedzinie władzy biskupów wespół z władzą Papieża. Pragniemy raczej mówić o duchu tych, którzy chcieliby ustawicznie "kwestionować" prawdy i prawa jasne już od dawna i ustalone, chcieliby przedłużać dialektyczny proces Soboru, przypisując sobie kompetencję i władzę dla wprowadzenia własnych kryteriów nowatorskich, a nawet wywrotowych, w analizę dogmatów, postanowień, obrzędów, duchowości Kościoła katolickiego, aby zniwelować jego myśl i jego życie do poziomu ducha czasu. Rzeczą zawsze dozwoloną i chwalebną będzie taka wola Pasterzy i Doktorów, aby lud Boży nie wyrażał czysto biernego tylko przyzwolenia i zgody na naukę i życie Kościoła, ale niech starają się ożywić to wypowiedzenie się wiary przez przekonania żywotne, przez nowe badania, przez ujęcia oryginalne. Wszystko to jednak suponuje jakąś zabezpieczoną wierność dla rzeczywistości religijnej i moralnej, gwarantowanej odtąd przez magisterium Kościoła katolickiego. Kościół przeczyłby sam sobie, swojej naturze i swemu posłannictwu, gdyby było inaczej, To oznacza, że dobra postawa, jaką wierni Kościoła powinni dzisiaj zajmować w stosunku do Soboru, nie polega na "kwestionowaniu", na podawaniu w wątpliwość czy na dyskutowaniu rzeczy, których Kościół nauczał, ale na wprowadzaniu ich w praktykę, na studiowaniu ich, na zgłębianiu, zrozumieniu i na zastosowaniu ich do efektywnego kontekstu chrześcijańskiego życia. Gdyby tak nie było, to na cóż zdałby się Sobór? A to oznacza, że okres posoborowy jest bardzo doniosły. O ile Sobór angażował bezpośrednio Ojców soborowych, to znaczy hierarchię mającą władzę nauczania i rządzenia, to okres posoborowy angażuje wszystkich i każdego, duchowieństwo i wiernych.

Nawrócenie serca

A teraz zrobimy to drugie Nasze spostrzeżenie. Nawiązuje ono do "nowości" Soboru, to znaczy do tych widzialnych skutków, jakie Sobór spowodować zamierza. W tej sprawie przypomnieć sobie trzeba, że nie wszystkie skutki Soboru są dostrzegalne i zewnętrzne, a więc podatne na to, aby się wypowiedziały w widzialnych przemianach (jak na przykład zmiany niektórych liturgicznych obrzędów). Odnowa soborowa mierzy się nie tyle zmianą zwyczajów i zewnętrznych norm, ile odmianą pewnych nawyków myślowych, pewnego wewnętrznego bezwładu, pewnego oporu serca wobec prawdziwego chrześcijańskiego ducha. Pierwszą, i to najdonioślejszą ze wszystkich, zmianą jest ta, którą powszechnie nazywamy "nawróceniem serca". Trzeba, jak mówi święty Paweł "odnowić się duchem umysłu naszego" (Ef 4,23); myśleć w sposób nowy. Tu właśnie rozpoczyna się reforma, aggiornamento. Mamy więc obowiązek wejść w fazę wewnętrznej uległości wobec głosu Bożego, w fazę dobrej woli i gorliwości, przejawiającej się w miłości Chrystusa i jego Kościoła, której znamieniem jest wielka, ofiarna, nowa miłość.

Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.1 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1970

opr. kk/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama