Przemówienie do alumnów małych seminariów, którzy przybyli z pielgrzymką do Rzymu, 5.09.1957
Drodzy synowie, wielka to dla Nas radość przyjąć Was tego ranka u kresu waszej pielgrzymki do Rzymu. W istocie od szeregu miesięcy znaliśmy dokładnie wasze wysiłki i waszą szlachetność, z jaką przygotowaliście tę dziesiątą rocznicę Ruchu, który was jednoczy. Znaliśmy wasze poświęcenia, wasze modlitwy, wasze poszukiwania w skarbach dogmatu, liturgii, historii, aby z tej pięknej podróży uczynić daleko więcej niż wakacyjną przejażdżkę, bo wzbogacające studium, łaskę nadprzyrodzoną, decydujący etap w waszym życiu i w życiu Ruchu "Młodych Seminarzystów".
Kiedy witam tutaj licznych pedagogów, którzy wam towarzyszyli, a którzy razem z wami reprezentują setki małych seminariów francuskich - jak tu nie przywołać na pamięć wzniosłego ideału, co was jednoczy i co was w porywie serca, nie mniej jak i przez wzgląd na wiarę, poprowadził do następcy św. Piotra?
Uczniowie i nauczyciele, czy nie myślicie jedynie o kapłaństwie, jedni aby się o nie ubiegać, drudzy, aby mu służyć? Otóż przybywając do Rzymu, wiedzieliście, że realizujecie prawdziwą pielgrzymkę do źródeł kapłaństwa. W istocie czyż w II wieku św. Cyprian, biskup Kartaginy, nie mówił do papieża św. Korneliusza o "tej katedrze Piotra i tym głównym kościele, skąd jedność kapłaństwa bierze swój początek", "ad Petri cathedram atque ad ecclesiam principalem unde unitas sacerdotalis exorta"(1). Tę formułę, która zawiera jedno z najcenniejszych twierdzeń dla historii prymatu papieskiego, przeczytacie napisaną wielkimi literami nad grobowcem św. Piotra "Hinc sacerdotii unitas exoritur".
Stąd od tego skromnego grobu świadka Chrystusa płyną przez świat rzeki łask. Stąd, z tej katedry Piotrowej, jego następcy z pomocą nieomylnej asystencji Ducha Świętego, sprawiają funkcje nauczyciela i przewodnika; przechowują depozyt Tradycji, komentują Pismo św., rządzą i uświęcają cały kościół katolicki przez wykonywanie władzy święceń i jurysdykcji.
Starożytna stolica imperium rzymskiego, której ruiny pełne uroku zwiedziliście, była ziemią wybraną, w której zakorzeniło się ewangeliczne ziarno gorczyczne. Piotr sam był, na wzór swego Mistrza, fundamentem kościoła, ponieważ nosił on w sobie jedyną w swym rodzaju siłę. Ten prosty rybak z Galilei był jedynym człowiekiem, któremu Bóg powierzył klucze Królestwa, zagwarantował ostateczne zwycięstwo nad ziem, jedynym, który otrzymał posłannictwo doprowadzenia całej ludzkości do całkowitej prawdy i do życia wiecznego, w imieniu i w zastępstwie samego Jezusa Chrystusa.
To właśnie zawiera się w kapłaństwie Chrystusowym, w którym macie nadzieję uczestniczyć, aby Bogu oddać największą cześć, a waszym braciom wyświadczyć największą przysługę, jaką można sobie wyobrazić. Czegóż bowiem najwięcej potrzebują ludzie, tak dziś jak i zawsze? Czegóż, jak nie poznania i kochania Boga, prawdziwego Boga, takiego, jak się historycznie objawił.
Otóż, wy to wiecie, że dać Boga ludziom i ludzi Bogu jest zadaniem tak wzniosłym, iż nie można go wypełnić bez specjalnej łaski. Pan Nasz wszelako chciał uczynić ten zaszczyt nie tylko komuś ze współczesnych Mu, ale tym wszystkim, którzy odpowiadając na jego wolę zbawienia wszystkich ludzi i doprowadzenia ich do poznania prawdy(2), byliby przyjęci przez Kościół dla spełnienia tego posłannictwa.
Kapłaństwo katolickie słusznie jest z najczystszą chlubą Kościoła i jednym z najbardziej uderzających dowodów jego świętości. Toteż w ciągu wieków Kościół otaczał je ciągle wzrastającą opieką. Mimo słabości natury ludzkiej trzymał on bardzo wysoko swój ideał życiowy, nie szczędząc żadnych trudów, aby ze swych kapłanów uczynić ludzi Bożych i ludzi Kościoła, naprawdę zdolnych wziąć na swe ramiona część trzody Chrystusowej i zdać z tego rachunek przed Bogiem w dniu sądu. Określa więc ciągle coraz dokładniej i w sposób bardziej wymagający ich ukształtowanie intelektualne, moralne i pasterskie. Po utworzeniu wielkich seminariów diecezjalnych, stworzył następnie specjalne zakłady, przeznaczone dla kandydatów do stanu duchownego i nie żałując wcale, że założył taką instytucję, cieszy się z niej stwierdzając wspaniałe wyniki w małych seminariach, zarówno gdy chodzi o studia, jak i o kształtowanie charakteru.
Powinniście się ucieszyć przede wszystkim ze studiów klasycznych, ponieważ są one niezrównane dla ćwiczenia i rozwijania najcenniejszych zalet umysłu: przenikliwości sądu, szerokości spojrzenia, subtelności analizy i talentu wyrażania się. Nic tak nie pomaga do zrozumienia dzisiejszego człowieka, jak pogłębione studium jego historii; nic tak nie uczy doceniać odcienia myśli, logikę kompozycji i pewność rozumowania, jak przykłady i wypracowania z języków klasycznych. Dla was Francuzów łacina i greka są zresztą podstawą języka i literatury narodowej; ale każdy człowiek Kościoła powinien umieć czytać w oryginale najważniejsze i najczcigodniejsze dokumenty Pisma Św. i Tradycji.
Podczas waszego krótkiego pobytu w Rzymie widzieliście dużo napisów greckich i łacińskich, które znajdują się na starożytnych cmentarzach i w muzeach, na pomnikach pogańskich i chrześcijańskich. Wiecie, że starożytna literatura chrześcijańska stanowi olbrzymi skarb nauki i pobożności, nad którym pochylają się z podziwem liczni uczeni z całego świata. Nie będzie możliwe dla każdego z was poświęcić się specjalnym i pogłębionym studiom; ale cóż za radość dla chrześcijanina wejść w bezpośredni kontakt z tymi tekstami i usłyszeć rozbrzmiewający dziś potężny głos Ojców Kościoła, takiego Chryzostoma albo Augustyna.
Solidne studia nie są jednakże jedynym dobrodziejstwem ani główną racją bytu małych seminariów. Zdrowa pedagogika chrześcijańska, potwierdzona długimi wiekami doświadczenia, uczy, że prawdziwa osobowość, trwała cnota, głębokie przekonanie nie kształtują się na los szczęścia i jakby z przypadku. Życie jest za krótkie, lata wieku dojrzewania i młodości są zbyt rozstrzygające i delikatne, aby mogły obejść się bez kierownictwa i opieki. Młody człowiek, który nosi w sercu pragnienie kapłaństwa, powinien dojrzewać w klimacie jak najbardziej sprzyjającym temu wspaniałemu wyborowi; kształcenie jego jeszcze kruchej woli wymaga roztropnego i poważnego prowadzenia. Toteż znajdzie on w małych seminariach doradców i nauczycieli, pełnych doświadczenia i troskliwości, którzy będą kierować jego krokami, pobudzać jego inteligencję, rozwiną jego szlachetność i poczucie odpowiedzialności w toku lat seminaryjnych.
Każdy z was zna z doświadczenia zmienne koleje życia wewnętrznego. Jest to płomień nieregularny, niekiedy trawiący wszystko, to znowu ledwo tlejący, na który działają nie tylko wiatry z zewnątrz, ale również niepokoje i burze w duszy, niedoświadczenie albo zwykłe urazy i niezdarności samego osobnika. Jest więc rzeczą niepotrzebną i byłoby częstokroć nieroztropną, a niekiedy wręcz zuchwałą wystawiać go na dodatkowe pokusy. Jeżeli małe seminaria są tak użyteczne i dobroczynne, znaczy to, że ich ustanowieni opiera się na doskonałej znajomości potrzeb okresu dojrzewania młodzieży chrześcijańskiej. Rodziny mogą więc zaufać mądrości Kościoła, wyrokującego o uzdolnieniach do kapłaństwa i środkach najbardziej dostosowanych do przygotowania do niego.
Nauczyciele, którzy poświęcają się bezinteresownie by stworzyć w małych seminariach prawdziwe ogniska trwałej kultury i głębokiego życia duchownego, zasługują na pochwały i zachęty swoich Biskupów, a pociechą dla najwyższego Pasterza jest myśl o gorliwości tych zaufanych ludzi, od których w znacznej części zależy przyszła wartość kleru Francji. Ruch "Młodych Seminarzystów", który pomaga kandydatom do kapłaństwa, do lepszej służby od zaraz, nie mało przyczynił się do powiększenia ich dumy i zapału do głębszego wniknięcia w katolickie życie Kościoła, do udzielenia im żywszej świadomości potrzeb duszy, wymagań ich powołania i ich udziału w troskach pasterskich Biskupa. Oby Pan żniwa zechciał posłać kandydatów wybranych do małych seminariów. Oczywiście nie pozostanie on głuchym na prośby młodych, którzy błagają go w tej intencji.
Żegnając was, dziękujemy drodzy synowie, żeście dali piękny przykład wiary i szlachetności w przygotowaniu i urzeczywistnieniu tej pielgrzymki. Zabierzcie z Rzymu odnowiony zapał i cośkolwiek również z jego wiekowej cierpliwości, aby lepiej zrozumieć i poddać się rytmowi życia duchowego i jego wymogom: trzeba długich lat, aby ukształtować księdza, ale nie wystarczyłyby one jeszcze, gdyby nie było każdego dnia stałego i skromnego wysiłku, by kontynuować i prowadzić niestrudzenie podjęto dzieło do większej doskonałości. Chrystus jest winnym krzewem, wy jesteście jego gałązkami: w Nim i tylko w Nim przyniesiecie owoce(3). Toteż powierzając was Panu Naszemu, Jezusowi Chrystusowi, spraszamy na was, na wszystkich małych seminarzystów Francji, na ich rodziny i na tych wszystkich, którzy przyczynili się do ich urobienia jak najobfitsze i jak najbardziej ojcowskie Błogosławieństwo Apostolskie.