Łagodna twarz Brata Rogera

Rozmowa z kard. Walterem Kasperem na temat ekumenizmu, brata Rogera i wspólnoty z Taize

Minęły właśnie trzy lata od tragicznej śmierci Brata Rogera, założyciela Wspólnoty z Taize. Ksiądz Kardynał przyjechał, aby przewodniczyć obrzędom pogrzebu. Kim był Brat Roger dla Księdza Kardynała?

-Jego śmierć głęboko mnie poruszyła. Byłem w Kolonii na Światowym Dniu Młodzieży, kiedy dowiedzieliśmy się o odejściu Brata Rogera, który padł ofiarą aktu przemocy. Jego śmierć przypomniała mi słowa proroka Izajasza o Słudze Pańskim: „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją" (Iz 53, 7). Przez całe swoje życie Brat Roger szedł za Barankiem: dzięki łagodności i pokorze, dzięki temu, że odrzucał wszelkie oznaki podkreślające znaczenie, dzięki postanowieniu, by o nikim nie mówić źle, dzięki pragnieniu, by w swoim sercu nieść bóle i nadzieje ludzkości. Niewiele osób w naszym pokoleniu z taką przejrzystością uosabiało wizerunek Jezusa Chrystusa, łagodnego i pokornego. W czasach niespokojnych dla Kościoła i dla wiary chrześcijańskiej Brat Roger był źródłem nadziei uznanym przez wiele osób, także przeze mnie. Jako profesor teologii, a później biskup diecezji Rottenburg-Stuttgart zawsze zachęcałem młodych ludzi do krótkiego wyjazdu latem do Taize. Widziałem, jak bardzo ten pobyt w bliskości Brata Rogera i Wspólnoty pomagał im poznać lepiej Słowo Boże i nim żyć w radości i prostocie. To wszystko odczułem jeszcze mocniej, kiedy przewodniczyłem liturgii pogrzebu w dużym kościele Pojednania w Taize.

Jaki jest, zdaniem Księdza Kardynała, rzeczywisty wkład Brata Rogera i Wspólnoty z Taize w ekumenizm?

- Jedność chrześcijan z pewnością była jednym z najgłębszych pragnień przeora Taize, tak jak podział chrześcijan był dla niego prawdziwym źródłem bólu i żalu. Brat Roger był człowiekiem komunii i źle znosił wszelkie formy antagonizmów lub rywalizacji między ludźmi i wspólnotami. Kiedy mówił o jedności chrześcijan i o swoich spotkaniach z reprezentantami różnych tradycji chrześcijańskich, jego spojrzenie i głos pozwalały zrozumieć, z jak intensywną miłością i nadzieją pragnął, „aby wszyscy stanowili jedno". Dążenie do jedności było dla niego jak nić przewodnia łącząca najbardziej konkretne codzienne decyzje: z radością przyjmować każde działanie, które może zbliżyć do siebie chrześcijan wywodzących się z różnych tradycji, unikać słów i gestów, które mogą opóźniać ich pojednanie. Przestrzegał tego rozróżnienia z drobiazgową nawet uwagą. W tym dążeniu do jedności Brat Roger jednak nie działał pospiesznie ani nerwowo. Znał cierpliwość Boga w historii zbawienia i historii Kościoła. Nigdy nie zdobyłby się na działania nie do zaakceptowania przez Kościoły, nigdy nie zachęcał młodych ludzi, żeby zerwali więź ze swoimi pasterzami.

Zna Ksiądz Kardynał dobrze brata Aloisa, następcę Brata Rogera. Jak Eminencja widzi przyszłość Wspólnoty z Taize?

- Chociaż spotykałem go dawniej, dopiero po śmierci Brata Rogera mogłem lepiej poznać brata Aloisa. Kilka lat wcześniej Brat Roger wyznał mi, że wszystko zostało przygotowane, aby jego następca mógł podjąć swoją misję w dniu, kiedy okaże się to konieczne. Był szczęśliwy na myśl o tym, że brat Alois go zastąpi. Któż mógłby sobie wyobrazić, że następca będzie zmuszony podjąć swe obowiązki w ciągu jednej nocy, na skutek niesłychanego aktu przemocy? Zdumiewa mnie odtąd niezwykła ciągłość w życiu Wspólnoty z Taize i w przyjmowaniu młodych ludzi. Liturgia, modlitwa, gościnność trwają nadal w tym samym duchu, jak pieśń, która nigdy nie została przerwana. To wiele mówi, nie tylko o nowym przeorze, ale także przede wszystkim o ludzkiej i duchowej dojrzałości całej Wspólnoty z Taize. To cała Wspólnota odziedziczyła charyzmat Brata Rogera i nadal nim żyje i promieniuje. Pokolenia mijają, charyzmat zostaje, ponieważ jest darem i dziełem Ducha Świętego. Chciałbym zakończyć, raz jeszcze mówiąc bratu Aloisowi i całej Wspólnocie z Taize, że bardzo cenię ich przyjaźń, ich życie modlitwą i ich pragnienie jedności. Dzięki nim łagodna twarz Brata Rogera wciąż jest nam bliska.

Łagodna twarz Brata Rogera

Kardynał Walter Kasper urodził się w 1933 roku w Heidenheim-Brenz w Niemczech. Studiował w Monachium i Tybindze, gdzie doktoryzował się z teologii, W 1957 roku przyjął święcenia kapłańskie i posługiwał jako wikariusz w parafii w Stuttgarcie oraz wykładał w seminarium w Tybindze. W latach 60. i 70. był dziekanem wydziałów teologii w Monastyrze i Tybindze. Od lat 80. był członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej w Watykanie. W 1989 r. został zatwierdzony przez Jana Pawła II na biskupa Stuttgartu - Rottenberga. Od 1994 r. współprzewodniczył katolicko-luterańskiej Komisji Promowania Jedności Chrześcijan. Od 1999 roku z woli Jana Pawła II był sekretarzem Papieskiej Komisji ds. Popierania Jedności Chrześcijan, w 2001 roku kreowano go kardynałem i ustanowiono przewodniczącym wspomnianej komisji. Benedykt XVI po swym wyborze poprosił kardynała Kaspera o kontynuowanie jego dotychczasowej misji.


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama