Kim był Ernest Malinowski, który rozsławił imię naszego kraju w czasach, gdy nazwa Polski znikła z map geograficznych?
Na pytanie o to, kim był Ernest Malinowski, którego nazwiskiem został nazwany jeden z pociągów pospiesznych wyjeżdżających z Warszawy, zapewne niewielu z nas potrafiłoby odpowiedzieć. Ten wybitny Polak bardziej niż w naszym kraju znany jest w Ameryce Łacińskiej. Ernest Malinowski urodził się 5.01.1818 — dlatego zeszły rok obchodziliśmy jako Rok Ernesta Malinowskiego dla upamiętnienia dwusetnej rocznicy jego urodzin.
Jego nazwisko można śmiało postawić w jednym szeregu z o dwa pokolenia starszymi Kościuszką czy Pułaskim, ponieważ tak jak oni rozsławił on Polskę daleko poza jej granicami, i to w okresie szczególnie dla naszego kraju trudnym, gdy nazwa Polski znikła z map geograficznych. Był on jednym z wielu Polaków, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia ojczyzny na skutek upadku powstania listopadowego, w ramach Wielkiej Emigracji. W powstaniu brali również udział jego brat i ojciec, sam Ernest — jako dwunastolatek — był jeszcze zbyt młody, aby czynnie w nim uczestniczyć. Od dziecka wychowany był jednak w tradycji patriotycznej. Jego ojciec, Jakub, poważany szlachcic z Seweryn na Wołyniu, był oficerem biorącym udział w marszu Napoleona na Moskwę, później zaś zaangażował się w Towarzystwie Patriotycznym Podolskim, przygotowującym powstanie listopadowe. Był także posłem na sejm Królestwa Polskiego. Po upadku powstania w 1832 r. rodzina Ernesta została podzielona: matka została w Polsce, a ojciec z dwoma synami musiał emigrować do Francji.
Pierwsze etapy edukacji Ernesta związane były ze słynnym Liceum Krzemienieckim, ostoją polskiej kultury i oświaty na kresach. Na emigracji kontynuował naukę w Paryżu, w prestiżowej Szkole Politechnicznej (École Polytechnique). Jako wykształceni inżynierowie obaj bracia zostali skierowany do Algierii do robót w porcie w Algierze. Ernest powrócił jednak po kilku miesiącach i otrzymał we Francji pracę przy budowie kanałów, którą zajmował się przez osiem lat. Praca ta zapewniła mu zdobycie niezbędnego doświadczenia i inżynierskiej renomy, nie dawała jednak szansy dalszego awansu i rozwoju. W tym czasie została mu złożona oferta przygotowana przez rząd Peru, który poszukiwał w Europie fachowców w celu modernizacji technicznej.
Dla Malinowskiego była to życiowa okazja — podpisał sześcioletni kontrakt, skutkiem którego w 1852 r. znalazł się w Peru. Wykształcenie oraz inżynieryjne doświadczenie zyskane w ciągu kilku lat pobytu i pracy we Francji wykorzystał w najlepszy możliwy sposób w Ameryce Łacińskiej. W pierwszym okresie, wraz z innymi francuskimi inżynierami, zajmował się głównie organizacją szkolnictwa technicznego, unowocześnieniem krajowej mennicy i projektami drogowymi. Po upływie 6 lat podpisał kolejny kontrakt, wiążąc nadzieje z powstającymi właśnie projektami budowy sieci kolejowej, mającej scalić społecznie i gospodarczo Peru.
Pierwsze prace nad linią z nadmorskiego Chimbote do położonego w górach Huarez przerwała wojna Hiszpanii z jej niedawnymi koloniami, które nie chciały się zgodzić na narzucane przez nią bardzo niekorzystne warunki wymiany handlowej. W 1866 roku nowy rząd Peru uczynił Malinowskiego odpowiedzialnym za budowę fortyfikacji w porcie Callao. Z tego zadania Ernest wywiązał się wzorowo. Dzięki umocnieniom i wykorzystaniu dział sprowadzonych ze Stanów Zjednoczonych udało się odeprzeć trwający siedem dni szturm marynarki hiszpańskiej na port, a sam Malinowski został odznaczony za swój udział w tym zwycięstwie. Jego dziełem było m.in. stworzenie systemu torowego przesuwania dział, co umożliwiło ich optymalne wykorzystanie i większą celność. Podobno swoją pracę w Callao podsumował słowami: „dałem się wyrzucić z mojej pierwszej ojczyzny, nie dam się wyrzucić z drugiej”.
Wybitny polski inżynier nie spoczął jednak na laurach, ale podjął się kolejnej jeszcze bardziej wymagającej pracy. Dziełem jego życia była budowa centralnej kolei transandyjskiej łączącej stolicę Limę z nadmorskim Callao oraz regionem Cerro de Pasco bogatym w minerały. Pierwszy pomysł na zbudowanie kolei powstał w głowie Malinowskiego jeszcze we Francji. Ostatecznie udało się zbudować najważniejszą część tej linii kolejowej (z Callao do Chinola) w latach 1870—1876. Ponad 220-kilometrowa trasa w większości przebiegała w terenie wysokogórskim — wśród wąwozów o prawie pionowych ścianach. Wymagała budowy 50 mostów i 62 tuneli. Aż do naszych czasów była najwyżej położoną linią kolejową na świecie — najwyższy punkt, przełęcz Ticlio, znajduje się na poziomie 4818 m. Malinowski był zarówno głównym projektantem, jak i koordynatorem tego dzieła. Projekt był tak śmiały, że ówcześni inżynierowie europejscy stwierdzili, że jest po prostu niewykonalny. Nasz inżynier udowodnił jednak, że się mylili i pomyślnie doprowadził prace do końca. Ważnym elementem jego planu było wykorzystanie wiedzy i umiejętności miejscowych Indian, potrafiących budować linowe kładki w niebezpiecznych wąwozach — dzięki temu udało się wykuć półki skalne i tunele, w których później ułożono linię kolejową. Malinowski nie kierował budową z biura, lecz cały czas przebywał na placu budowy z pracownikami, co również zagwarantowało mu uznanie Peruwiańczyków.
Wkrótce dzieło życia Malinowskiego poddane zostało kolejnej wojennej próbie — tym razem była to wojna między Chile a Peru. Kolej transandyjska uległa częściowemu zniszczeniu. W tym czasie Malinowski znalazł się w Ekwadorze, gdzie również budował wysokogórskie linie kolejowe. Wrócił do Peru w 1886 r. Ostatecznie budowa kolei transandyjskiej została dokończona w 1893 r. i dzieło życia Malinowskiego zostało dopełnione, a sam twórca dożył tego pięknego momentu. Zmarł 2 marca 1899 w wieku 81 lat i pochowany został w Limie. Natomiast na przełęczy Ticlio w setną rocznicę śmierci wzniesiono pomnik upamiętniający dzieło Malinowskiego z inskrypcją mówiącą o jego polskim pochodzeniu i przywiązaniu do nowej ojczyzny („inżynier polski, patriota peruwiański”) oraz godłem naszego kraju.
Można zadać sobie pytanie, dlaczego warto podtrzymywać pamięć o osobach takich, jak Ernest Malinowski. Wielkie postaci naszej historii to nie tylko twórcy literatury i sztuki. Niestety w szkolnej edukacji często pomijamy wybitnych inżynierów, konstruktorów czy przemysłowców. Tym bardziej warto upamiętniać ich imię, stawiać za wzór kolejnym pokoleniom. Jeśli nawet zabraknie miejsca w szkolnych podręcznikach, można je upamiętnić w inny sposób. W przypadku naszego genialnego inżyniera cóż mogłoby być trafniejszym miejscem niż kolej? I faktycznie przez pewien czas (do 2009 r.) jego imię nosił pociąg Intercity relacji Warszawa—Kraków/Krynica. Po zmianie rozkładu jazdy w 2009 r. Intercity zrezygnowało z tego pociągu i — choć nie udało się utrzymać identycznej relacji — nie znikł wtedy patronat naszego bohatera, lecz został przypisany do pociągu InterRegio jeżdżącego z Warszawy do Krakowa i Zakopanego. Obecnie nazwę „Malinowski” nosi pociąg TLK relacji Przemyśl—Warszawa. 15 czerwca 2018 roku miał miejsce specjalny przejazd tego pociągu zorganizowany przez PKP Intercity i Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji RP. Przejazd miał promować postać wybitnego inżyniera. Wzięli w nim udział goście tacy jak podróżniczka Elżbieta Dzikowska oraz przedstawiciele rządu i spółek kolejowych. Wydaje się, że po okresie zwijania się naszej sieci połączeń kolejowych przychodzi wreszcie czas, aby docenić ten środek transportu jako ekologiczny i bezpieczny. Trudno też nie zgodzić się ze słowami wiceprezesa Agencji Rozwoju Przemysłu Andrzeja Kensboka, który twierdzi, że „Dzięki bliskiej współpracy w ramach Grupy ARP, wiemy jakie są potrzeby i wyzwania, z którymi mierzy się branża. Podobnie jak w przypadku innych gałęzi gospodarki, tak i w transporcie potrzebny jest dynamiczny wzrost innowacyjności”. .W ostatnim czasie Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP SA) podjęła szereg inicjatyw służących odbudowie i rozwojowi kolejnictwa. Wśród nich jest m.in. projekt akceleracyjny dla branży kolejowej, prowadzony przez wspólnie przez ARP SA i PolRegio (którego Agencja jest większościowym udziałowcem). Polega on między innymi na otworzeniu się PolRegio, największego przewoźnika kolejowego w Polsce, na innowacje powstające w startupach oraz małych firmach. W szczególności dotyczą one systemów informatycznych mających na celu wprowadzenie ułatwień dla podróżnych — od prostego zakupu biletu przez Internet po wprowadzenie mobilnej, kolejowej platformy służącej rozrywce, zrobieniu zakupów czy sprawdzeniu dogodnych połączeń z innymi środkami komunikacji. Podobne działania podjęte zostały przez ARP SA we współpracy z Grupą PKP. Cztery spółki kolejowe: PKP SA, PKP Intercity, PKP Cargo i PKP PLK oraz ARP SA przeprowadziły konkurs ARP Innovation Pitch. InNOWacje — #kolej2023, w ramach którego przedstawiciele startupów mogli zgłosić swoje nowoczesne rozwiązania w odpowiedzi na konkretne oczekiwania ww. spółek. Wynikiem konkursu było wyłonienie kilku innowacyjnych rozwiązań, które obecnie są przygotowywane do wdrożenia. Wśród nagrodzonych projektów są m.in. betonowe elementy infrastruktury kolejowej pochłaniające zanieczyszczenia, opracowany przez Politechnikę Warszawską (PKP PLK), kolejowy asystent osoby niepełnosprawnej (PKP Intercity) czy też system dyspozycyjny dla wagonów (PKP Cargo). Wielkie dzieła rozpoczynają się zazwyczaj od małych pomysłów, które w odpowiednich warunkach i sprzyjającej atmosferze mogą dojrzeć i osiągnąć swoje spełnienie. Przykład Ernesta Malinowskiego pokazuje, że nieraz to, co wydaje się niemożliwe ekspertom opierającym swą wiedzę na dotychczasowych rozwiązaniach, okazuje się wykonalne dzięki wykorzystaniu wiedzy, umiejętności i pomysłowości tych, którzy nie akceptują słowa „niemożliwe”, lecz zawsze szukają nowych rozwiązań.
Bibliografia:
Artykuł sponsorowany
przez Agencję Rozwoju Przemysłu
Partnera Portalu OPOKA w ramach umowy.
opr. mg/mg