Zadanie na całe życie

Siostra Mirosława od 54 lat żyje w Zgromadzeniu Córek Bożej Miłości. Przez te lata sprawowała wiele form posługi wobec potrzebujących. Którą z nich ceni sobie najbardziej?

Zadanie na całe życie

Droga Siostro, z ankiety personalnej wiemy niewiele: Lucyna Wańdoch, urodzona 4 lutego 1940 r. w Lesie Zawadzkim, w rodzinie katolickiej. Jak to się stało, że Lucynka została Siostrą Mirosławą?

Do zakonu wstąpiłam w 1957 r. w wieku 18 lat, a habit zakonny przyjęłam rok później. Wybrałam Zgromadzenie Córek Bożej Miłości. Jest to zakon żeński międzynarodowy o charakterze wychowawczym oraz misyjnym. Nasz dom generalny znajduje się w Rzymie, a prowincjalny i formacyjny w Krakowie.

Jakie były początki realizacji powołania?

Na drodze mojego życia zakonnego Bóg postawił arcybiskupa Krakowa Karola Wojtyłę. Tydzień przed obłóczynami spotkał mnie i zapytał, jakie imię zakonne sobie wybrałam. Odpowiedziałam, że Mirosława, ale wyraziłam wątpliwość czy je otrzymam, bo nie ma świętej o tym imieniu i nie będę miała patronki. Ksiądz Arcybiskup spojrzał mi w oczy i zapytał, czy wiem co znaczy to imię. Nie wiedziałam. On mi wytłumaczył, że „mir” to pokój, zatem wszędzie, gdzie mnie Bóg pośle mam nieść pokój i dobro, a „sława” oznacza, że mam być chlubą dla swojego zakonu. Zapytał mnie również czy zdaję sobie sprawę do czego to imię zobowiązuje. Znowu odpowiedziałam, że nie. Słowa wypowiedziane wówczas przez Arcybiskupa stały się drogowskazem mojego powołania.

Św. Jan Paweł II niewątpliwie był prorokiem...

Przed złożeniem pierwszych ślubów wybrałam sobie na patrona zakonnego św. Jana Chrzciciela. Zafascynowała mnie jego pokora, zdecydowanie i stanowczość w przygotowaniu drogi dla Pana Jezusa do ludzkich serc — i jego usunięcie się w cień. Uważam, że moim zadaniem przez całe życie jest to, aby przyprowadzać ludzi do Jezusa i powierzać ich Jego opiece.

Upłynęły już 54 lata od pierwszych ślubów zakonnych.

Pierwszą moją placówką było przedszkole w Woli Justowskiej. Później pracowałam w Zakładzie Leczniczo-Wychowawczym z dziećmi chorymi na epilepsję. Przez kolejne 12 lat byłam zakrystianką w parafii św. Józefa w Katowicach.  W 1988 r. posłano mnie do Rzymu. Utworzyłam tam nową placówkę zakonną, w której byłam przełożoną przez kolejnych sześć lat. Pobyt w Rzymie łączy się z osobą Jana Pawła II. Papież był zawsze żywo zainteresowany naszym zgromadzeniem i powołaniami. Udzielał nam błogosławieństwa i ogromnego duchowego wsparcia. Następnie pracowałam we włoskim mieście Gubbio, w domu dla nieuleczalnie chorych, starszych, samotnych i chorych psychicznie, gdzie pełniłam opiekę duchową. Przygotowywałam pensjonariuszy do pojednania z Bogiem i ludźmi oraz sakramentów świętych.  W 2005 r. wróciłam do Polski i zostałam skierowana do pracy na Jasnej Górze.

I tu w Częstochowie zdecydowała się Siostra dołączyć do diecezjalnej Caritas?

W 2006 r. na prośbę arcybiskupa Stanisława Nowaka rozpoczęłam pracę jako wolontariuszka w Przytulisku dla Kobiet ,,OAZA”, prowadzonym przez Caritas Archidiecezji Częstochowskiej. I tak jest do dziś. Opiekuję się duchowo dziećmi i kobietami oraz troszczę się o kaplicę domową.

Co jest najważniejsze w apostolacie Siostry?

W swojej posłudze zakonnej najbardziej cenię sobie to, że mogę bezpośrednio sprawować opiekę nad Jezusem w Najświętszym Sakramencie pracując jako zakrystianka przez 34 lata. Od 15 lat pełnię posługę Nadzwyczajnego Szafarza Eucharystii. Codziennie niosę Jezusa osobom chorym i potrzebującym.

Niech Bóg błogosławi Siostrze i Jej Podopiecznym.

 Rozmawiała Ewa Michoń, kierowniczka Przytuliska Caritas  AC dla Bezdomnych kobiet i kobiet z dziećmi OAZA.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama