Sylwia, wolontariuszka Szlachetnej Paczki, skończyła 25 lat, a na swoim koncie ma już zarządzanie 50-osobowym zespołem. Jak jedna, niepozorna dziewczyna, pociągnęła za sobą kilkudziesięciu chłopaków i do czego ich przekonała?
Skończyła 25 lat, a na swoim koncie ma już zarządzanie 50-osobowym zespołem, w tym 25 facetami. Jak jedna, niepozorna dziewczyna, pociągnęła za sobą kilkudziesięciu chłopaków i do czego ich przekonała?
Sylwia — drobna, delikatna blondynka. Zawsze w pastelowych kolorach, uśmiechnięta. Lubi spódnice i sukienki, w wolnych chwilach śpiewa. Gdy przyjechała do Warszawy, nikogo tu nie znała i nie miała pracy.
Jednak w ciągu ostatniego roku poznała kilkadziesiąt nowych osób, znalazła przyjaciół, dobrą pracę. Skończyła 25 lat, a na swoim koncie ma już zarządzanie blisko 50-osobowym zespołem, w tym 25 facetami. — W ciągu ostatnich miesięcy moje życie bardzo się zmieniło — opowiada. — Zaskoczyłam samą siebie i wiele rzeczy zrobiłam po raz pierwszy — przyznaje. Wszystko dzięki temu, że gdy zadzwonił telefon od koleżanki ze SZLACHETNEJ PACZKI, Sylwia przyjęła propozycję i została liderem jednego z największych rejonów Paczki w stolicy.
Sylwia znała Paczkę już wcześniej. Gdy mieszkała w Lublinie, była wolontariuszką. Zawsze marzyła o byciu liderem, czyli szefem zespołu wolontariuszy. Jednak decyzja o wysłaniu formularza rekrutacyjnego, nie była dla niej łatwa. Pojawiło się mnóstwo obaw: jak znaleźć wolontariuszy i magazyn? Jak poradzić sobie z szukaniem pracy, gdy na głowie będą inne obowiązki? Mimo wszystko podjęła się wyzwania i — jak mówi — dzisiaj nie żałuje.
Stan początkowy: cztery wolontariuszki w drużynie. Cel: minimum 35. „Potrzebuję facetów” — pomyślała. Przecież ktoś będzie musiał dźwigać paczki, pomagać z transportem. Poszła do kościołów, dawała ogłoszenia z ambony. W końcu przez przypadek poznała prorektora Szkoły Głównej Służby Pożarniczej. Wystąpiła na wykładach przed kilkudziesięcioma obcymi chłopakami. — Przekonała nas do siebie tym, jak opowiadała o pomaganiu. Jej uśmiech zadziałał jak magnes — mówi jeden ze strażaków, który został wolontariuszem Paczki. - Postanowiliśmy pomóc.
Lider Paczki to ktoś, kto wyzwala w ludziach energię i chęć do robienia dobra. To właśnie udało się Sylwii w przypadku strażaków i wszystkich 50 osób, które zostały wolontariuszami w jej zespole. — Bycie liderem to wielka odpowiedzialność, ale też nieoceniona satysfakcja, przyjaźnie i wspomnienia — opowiada.
Rano koniecznie kubek gorącej kawy, potem w pośpiechu bieg przez miasto do pracy, którą sobie wymarzyła. Sylwia zarządza dziś grupą kilkunastu osób w międzynarodowej firmie, potrafi prowadzić kilka projektów równocześnie, a jednocześnie nie przestaje angażować się w wolontariat. Wiele nauczyła się w Paczce jako lider: — Na rozmowie rekrutacyjnej opowiedziałam o moich doświadczeniach w Paczce, o kierowaniu zespołem, o planowaniu, zarządzaniu kryzysowym — wyjaśnia. — Jestem pewna, że to miało znaczenie w procesie rekrutacji.
Po pracy zajęcia z emisji głosu albo basen. Sylwia ostatnio uczy się pływać. — Zawsze bałam się wody, postanowiłam pokonać mój strach. Warto robić rzeczy, których się boimy — podsumowuje. — Wtedy najbardziej się rozwijasz.
Bycie liderem to też - a może przede wszystkim - wzruszające wspomnienia z wręczania paczek rodzinom. Sylwia najbardziej zapamiętała Patryka, który nie dowierzał, że paczki przywieźli do niego prawdziwi strażacy. Chłopiec jest harcerzem, marzył o glanach. Wśród 30 paczek, które zapełniły cały pokój, znalazła się także menażka i kompas. — Ogromna radość Patryka z tych drobnych rzeczy, jego uśmiech w oknie na widok wozu strażackiego — zapamiętam to na zawsze - mówi Sylwia.
Gdyby nie lider, takie historie by się nie wydarzyły. To od lidera zaczyna się SZLACHETNA PACZKA. W tym roku Sylwia znowu chce nim zostać, a strażacy już szykują wozy.
Aby zostać liderem SZLACHETNEJ PACZKI wejdź na www.superw.pl i uzupełnij formularz zgłoszeniowy. Rekrutacja trwa do 15 czerwca 2015.
Dołącz do grona liderów i zmieniaj świat! Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
opr. mg/mg