Z księdzem Markiem Dziewieckim, wicedyrektorem Europejskiego Centrum Powołań, rozmawia Marcin Kołodziejczyk
1. Jak rozumieć rolę Księdza jako krajowego duszpasterza powołań i wicedyrektora Europejskiego Centrum Powołań? Czym jest Europejskie Centrum Powołań?
- Moim podstawowym, oczywiście obok modlitwy, zadaniem jest — we współpracy z biskupem-delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. Powołań oraz z Krajową Radą Duszpasterstwa Powołań — promowanie pogłębionej wiedzy z zakresu teologii i psychopedagogiki powołań wśród osób zaangażowanych w pracę z młodzieżą oraz w formację kandydatów do kapłaństwa i życia zakonnego. Równie ważnym zadaniem jest promowanie wśród ludzi dorosłych i młodzieży kultury powołaniowej, czyli świadomości, że człowiek może w pełni zrealizować samego siebie jedynie wtedy, gdy przyjmuje swoje życie jako dar od Boga i gdy sam staje się bezinteresownym darem dla innych - jako małżonek, rodzic, ksiądz czy osoba zakonna. Inne zadania to promowanie diecezjalnych i zakonnych struktur powołaniowych, organizowanie sympozjów i szkoleń z zakresu duszpasterstwa powołań, przygotowywanie odpowiednich publikacji, integrowanie zainteresowanych osób i środowisk. Bardzo ważny jest osobisty kontakt z osobami świeckim, stąd moje liczne spotkania z młodzieżą i rodzicami w szkołach, rekolekcje i rozmowy indywidualne. W ostatnich latach przeprowadziłem ponadto rekolekcje w kilkunastu seminariach diecezjalnych i zakonnych w Polsce. Wszystkie te spotkania i rozmowy pomagają mi w poszukiwaniu nowych pomysłów oraz inicjatyw.
Europejskie Centrum Powołań ma zbliżone zadania do wyżej wymienionych. Instytucja ta zrzesza obecnie krajowych duszpasterzy powołań i ich współpracowników ze wszystkich niemal krajów naszego Kontynentu. Jej celem jest monitorowanie sytuacji powołaniowej na naszym Kontynencie, promowanie badań z zakresu teologii i pedagogiki powołaniowej, a także promowanie struktur powołaniowych oraz kultury powołaniowej w Europie. Jako wicedyrektor Europejskiego Centrum Powołań jestem zapraszany z wykładami i referatami do różnych środowisk i krajów. W maju tego roku wygłosiłem w Wiedniu referat na temat odnowionej teologii i pedagogiki powołaniowej dla duszpasterzy powołań z Europy Środkowej, a w lipcu w ramach sympozjum w Strasburgu wskazywałem na priorytety w duszpasterstwie powołań, m.in. prymat modlitwy przed działaniem oraz prymat osób przed strukturami i programami.
2. Jak dokładnie wygląda w Polsce statystyka powołań duchownych i jak Ksiądz wytłumaczyłby ich wielość? Czy w miarę postępów globalizacji mamy spodziewać się zmniejszenia liczby powołań w Polsce, tak jak stało się to w innych tradycyjnie katolickich krajach, jak Hiszpania, czy Portugalia?
- Łączna liczba alumnów w seminariach diecezjalnych i zakonnych wynosi obecnie 6889 (stan z jesieni 2003 r.) i pozostaje na podobnym poziomie od kilkunastu lat. Zmniejszyła się natomiast ilość powołań zakonnych żeńskich. W 1997 roku było w Polsce 1805 nowicjuszek i postulantek, a obecnie mamy 1503 kandydatki przygotowujące się do złożenia ślubów zakonnych. Na tle Europy możemy rzeczywiście mówić o wielości powołań, zwłaszcza kapłańskich. W Polsce mamy bowiem jedną czwartą alumnów naszego Kontynentu. Sądzę, że wynika to z faktu, iż w naszym kraju większość rodzin jest związana z Chrystusem i Kościołem, a młodzi mają nadal świadomość, że podstawową wartością są silne i trwałe więzi, a do takich należą - obok oczywiście małżeństwa — wszystkie formy powołań do kapłaństwa i życia konsekrowanego.
Trudno mi się wypowiadać co do przyszłości. Z pewnością globalizacja oraz naiwnie rozumiana demokracja i tolerancja prowadzą do kryzysu człowieka, a przez to utrudniają odkrycie i realizację powołania zarówno do małżeństwa, jak i do kapłaństwa. Z drugiej strony prorok w rozumieniu chrześcijańskim to ktoś, kto patrzy w głąb teraźniejszości, a nie w przyszłość. A patrząc w to, co dzieje się ze współczesnymi młodymi, łatwo zauważyć, że wielu z nich nie potrafi kochać i pracować, a to prowadzi do rosnącego rozgoryczenia i cierpienia. Można mieć nadzieję, że takie cierpienie przyniesie refleksję i odrodzenie duchowe młodych ludzi w Europie.
3. Wiadomo, że współczesna młodzież różni się od tej sprzed 20, czy nawet 10 lat, choćby przez to, że ma łatwiejszy niż kiedyś dostęp do nowoczesnych technologii, podróży, używek i innych przejawów tzw. modnego, łatwego życia. Wiadomo, że współcześni kandydaci na księży częściej niż kiedyś pochodzą z miast, później decydują się na podjęcie Bożego powołania, częściej także pochodzą z rozbitych lub patologicznych rodzin. Czy należy to uznać za znak czasu? Dlaczego Kościół decyduje się na formację ludzi z "trudnych" rodzin (kiedyś raczej od tego stronił), aby stali się w przyszłości księżmi?
- Szczerze współczuję współczesnym młodym ludziom, bo żyją w cywilizacji, w której człowiek coraz bardziej rozumie świat wokół siebie, a coraz mniej rozumie samego siebie. Młodzi są bombardowani iluzjami o istnieniu łatwego szczęścia i o spontanicznym samorozwoju. Są też bombardowani milionami powierzchownych informacji przy braku formacji i pracy nad sobą. Dysponują coraz bardziej wyrafinowanymi środkami technicznymi, ale za ich pomocą przekazują coraz bardziej banalną treść. Bardziej zainteresowani są tym, co mają niż tym, kim są i kim mogą się stać. Nic zatem dziwnego, że — w znacznej części z winy nas, dorosłych — młodzi przeżywają coraz bardziej bolesny kryzys. Ale zadaniem Kościoła jest towarzyszyć właśnie tym ludziom, by - używając języka Ewangelii — także oni wzrastali w łasce u Boga i u ludzi.
Kandydaci do kapłaństwa i życia zakonnego są dziećmi naszych czasów, ale nikt z nich nie jest skazany na porażkę czy na bierne naśladowanie tak zwanej większości społeczeństwa (tej nie całkiem szczęśliwej większości). Człowiek jest na tyle wielki i wewnętrznie wolny, że w każdych uwarunkowaniach może nauczyć się dojrzale myśleć i mądrze kochać. I właśnie dlatego Kościół daje szansę tym, którzy zgłaszają się do seminariów, a pochodzą z trudnych rodzin. Warto przy okazji zaznaczyć, że to nie rodziny są patologiczne, lecz poszczególne osoby, które żyją w rodzinach. Naturalnie formacja współczesnych kandydatów do kapłaństwa stawia im samym oraz ich wychowawcom znacznie trudniejsze zadania niż jeszcze kilkanaście lat temu. W obliczu dominujących obecnie ideologii i wzorców życia, każdemu z nas trudniej jest iść drogą Ewangelii, drogą wiernej miłości, drogą wąską i mniej uczęszczaną.
4. Czy w związku ze zmianami społeczno-kulturowymi w życiu świeckim seminaria zmieniają swój program formacyjny (ludzki i intelektualny) aby lepiej przygotować alumnów do funkcjonowania w nowej rzeczywistości? Jeśli tak, to na czym te zmiany w formacji polegają?
- Oczywiście, że seminaria nieustannie modyfikują program formacji kandydatów do kapłaństwa i życia zakonnego. Większość seminariów w Polsce stała się w ostatnich latach częścią uniwersytetów. Podniosło to możliwości formacji intelektualnej (nie tylko teologicznej), dostęp do bibliotek i komputerów, poszerzenie i doskonalenie kadry wykładowców. Coraz więcej jest zajęć z zakresu wiedzy o człowieku (pedagogika, psychologia, socjologia), a także ćwiczeń i konwersatoriów. Ponadto seminaria stają się coraz bardziej otwarte na kontakt ze środowiskiem zewnętrznym (kościelnym i świeckim). Wszystko to ułatwia alumnom poznanie samych siebie i przygotowanie się do bycia czytelnym świadkiem Boga - Jego miłości i prawdy - wobec współczesnego człowieka.
5. Czym według Księdza we współczesnym świecie jest powołanie Boże?
- Istota Bożego powołania pozostaje ciągle ta sama. Powołanie to marzenie Boga o każdym z nas. To zdumiewająca — i dla wielu zupełnie zaskakująca - propozycja, by naśladować miłość i wierność Chrystusa, Jego słowa i czyny - w małżeństwie, kapłaństwie czy życiu zakonnym. Odkrycie Bożego powołania to uświadomienie sobie, że mój los leży Bogu na sercu i że z Jego pomocą mogę naśladować Chrystusa czystego, posłusznego i ubogiego, czyli Tego, który wiernie kocha, który bezgranicznie ufa Bogu-Ojcu i który jest pełnią bogactwa duchowego. Także we współczesnym świecie realizacja Bożego powołania oznacza pójście drogą świętości. Bóg nigdy nie proponuje czegoś mniejszego
6. Czy potrafiłby Ksiądz pokazać jakieś wspólne cechy młodych ludzi, którzy decydują się odpowiedzieć na powołanie? Jakie to osobowości?
- Zdumiewa mnie różnorodność kandydatów do kapłaństwa i życia zakonnego. Spotykam wśród nich ludzi pewnych swego powołania i tych, którzy niedowierzają, że to właśnie ich Bóg powołuje. Są tacy, którzy błyszczą inteligencją i ukończyli wcześniej inne studia ale też tacy, którzy z trudem zdają egzaminy. Są tacy, którzy jasno rozróżniają dobro od zła i są silni psychicznie oraz tacy, którzy dopiero uczą się myśleć, jak Chrystus i przeżywają bolesne niepokoje emocjonalne. Z perspektywy wieloletniej obserwacji mogę stwierdzić, że wielu kandydatów - zarówno z jednej, jak i z drugiej grupy - staje się szlachetnymi kapłanami czy osobami zakonnymi. Z drugiej strony w obu grupach znajdują się ci, którzy rozczarowują siebie i innych. O dorastaniu do kapłaństwa decyduje ostatecznie nie tyle punkt wyjścia, ile tajemnica współpracy człowieka z Bogiem.
7. Z jakimi najczęściej problemami młodych alumnów się Ksiądz styka? Czy nurtują ich, jak utarło się w powszechnym przekonaniu, trudności życia w celibacie? Czy na pierwszy plan wychodzi raczej kwestia rozpoznania powołania?
- Z moich obserwacji wynika, że celibat nie stanowi jakiejś istotnej trudności. Żyjemy wprawdzie w cywilizacji, która na różne sposoby wręcz molestuje ludzi młodych, gdyż traktuje seksualność jak towar, dzięki któremu można łatwo i szybko zarobić duże pieniądze, jednak większość młodych dostrzega oczywisty fakt, że miłość bez seksualności wystarczy im do szczęścia, natomiast seksualność bez miłości nie wystarczy im nigdy. Łatwo przecież zauważyć, że seksualność oderwana od miłości staje się miejscem wyrażania przemocy (do gwałtu włącznie) oraz miejscem przekazywania śmierci (AIDS, aborcja).
Najwięcej trudności alumnom sprawia zwykle rozeznanie powołania oraz podjęcie decyzji na całe życie. Podobne zresztą trudności mają ci, którzy myślą o małżeństwie i założeniu rodziny. Coraz częściej też kandydaci do kapłaństwa obawiają się kontaktu ze współczesnymi ludźmi, zwłaszcza z tymi młodymi, którzy są agresywni, zdemoralizowani czy obojętni na własny los.
8. Jak wyglądają egzaminy wstępne do seminarium duchownego? Czy w trakcie studiów działa jakiś system, "filtr", pozwalający przełożonym odnaleźć ewentualne błędy osobowościowe w wychowanku (nikt przecież nie jest doskonały) i na nie w odpowiednim czasie zareagować? Jakie zachowania, bądź ich brak, decydują o wydaleniu pechowego alumna z seminarium?
- Egzaminy wstępne mają podwójny wymiar. Pierwszy z nich to weryfikacja wiedzy i możliwości intelektualnych, jak przy egzaminach na inne studia uniwersyteckie. Drugi wymiar to rozmowa kwalifikacyjna z kandydatem, by określić jego podstawowe cechy i motywacje oraz jego dotychczasową formację w parafii i grupach młodzieżowych. W wielu seminariach przeprowadzane są ponadto badania psychologiczne. Bywa tak, że ta wstępna weryfikacja jest na tyle negatywna, iż kandydat nie zostaje przyjęty. Jednak w zdecydowanej większości przypadków weryfikacja dokonuje się przez sześć (a czasem więcej) lat formacji seminaryjnej. Zwykle co najmniej jedna trzecia zgłaszających się kandydatów opuszcza seminarium z własnej woli lub decyzją przełożonych. Kryterium w tym względzie są nie tylko zachowania czy cechy, które wykluczają z kapłaństwa (np. egoizm, lenistwo, chciwość, nieopanowanie seksualne i emocjonalne, poważne trudności psychiczne), ale też brak koniecznych cech pozytywnych: osobista więź z Chrystusem, dążenie do świętości, wierność sumieniu, szlachetność, pracowitość, bezinteresowność.
9. Dlaczego, zdaniem Księdza, wszelkie nieprawidłowości w funkcjonowaniu seminariów są tak skwapliwie nagłaśniane przez media (weźmy np. sprawę austriacką)? Jak można walczyć z tworzącym się w ten sposób negatywnym stereotypem duchownego wśród niektórych świeckich?
- Nagłaśnianie trudności w funkcjonowaniu seminariów wynika z tego, że Kościół katolicki uczy współczesnego człowieka dojrzale myśleć i kochać. Formuje zatem ludzi, którymi nie jest łatwo rządzić i manipulować, których trudno wprowadzić w uzależnienia i na których trudno jest zarobić. Właśnie dlatego wielu polityków, właścicieli środków masowego przekazu oraz biznesmenów walczy z Kościołem i nagłaśnia wszystkie jego - rzeczywiste czy hipotetyczne — słabości. Takiej postawy nie zauważamy w odniesieniu do żadnej innej religii czy grupy społecznej. Można wręcz powiedzieć, że „nowoczesny” i „tolerancyjny” jest obecnie każdy, kto toleruje dosłownie wszystko i wszystkich, poza... Kościołem katolickim.
Najlepsze, co można w tej sytuacji robić, to troszczyć się o pogłębioną formację kandydatów do kapłaństwa i życia zakonnego oraz o wierność powołaniu tych, którzy już są kapłanami. Gdy dany ksiądz jest wiernym i świętym świadkiem Chrystusa, gdy modli się i chroni życie oraz nadzieję każdego spotkanego człowieka, to współcześni ludzie będą za nim szli jak za Jezusem. Największym przecież głodem człowieka w każdej cywilizacji jest życie w miłości i nadziei.
10. Czym różni się program formacji w seminarium diecezjalnym od tego w seminarium zakonnym?
- W swej istocie programy formacyjne w obu przypadkach są podobne. Największa różnica polega na tym, że seminaria zakonne uwzględniają specyficzny charyzmat danego zgromadzenia i jego założyciela oraz fakt, że osoby zakonne mocniej niż księża diecezjalni skupione są na życiu i funkcjonowaniu we własnych wspólnotach. Właśnie z tych względów formacja zakonna trwa nieco dłużej niż przygotowanie do kapłaństwa. W obu jednak przypadkach chodzi ostatecznie o formację osób, które zdolne są myśleć, kochać, postępować i modlić się na wzór Chrystusa.
Dziękuję za rozmowę.
opr. mg/mg