Fragmenty książki "Spotkania z egzorcystami" o obecności szatana w dziejach
Czesław Ryszka Spotkania z egzorcystami |
|
Bodaj najlepiej opisanym i udokumentowanym przypadkiem opętania był fenomen Anny Earling Eckland, Amerykanki ze stanu Iowa, lat 40, który głośnym echem odbił się w prasie w 1928 roku. Opisała go amerykańska pisarka Joan Carroll Cruz w książce „Angels and Devils” (Anioły i demony). Pierwsze objawy nienaturalnego zachowania dziewczynki skłoniły jej rodziców do leczenia czternastolatki przez specjalistów neurologów, a potem psychiatrów. Wielomiesięczna obserwacja i badania kliniczne doprowadziły lekarzy do wniosku, że z medycznego punktu widzenia pacjentka jest zdrowa. Anormalnych zachowań nie można było medycznie wytłumaczyć. W tej sytuacji polecono obserwację psychologiczną. Annę prześladowały niczym nieumotywowane myśli samobójcze, wyobrażenia i sny obsceniczne, bluźniercze, skłonności do agresji wobec otoczenia i różnego rodzaju fobie. Edukację zakończyła na ósmej klasie szkoły podstawowej. Rodzice wcześnie wydali ją za mąż w przekonaniu, że miłość i macierzyństwo będą miały pozytywny wpływ na jej psychikę. Ale jej stan psychiczny coraz bardziej się pogarszał. W niewyjaśniony sposób wokół Anny pojawiały się wrzaski, ryki, jęki, zwierzęce głosy jakby się z niej wydobywające, mimo że miała zamknięte usta. Zapadała często w stany śpiączki, a gdy odzyskiwała świadomość, mówiła biegle wieloma językami z łaciną włącznie, choć uczyła się tylko angielskiego.
W tej sytuacji rodzice zdecydowali się na przeprowadzenie egzorcyzmów. Podjęli się tego dwaj księża — Joseph Steiger oraz o. Teofil Riesing, kapucyn. W trakcie odprawiania liturgii egzorcystycznej Anna leżała na łóżku. Mimo zamkniętych ust słychać było liczne przekleństwa i bluźnierstwa pod adresem księży. Nagle jej ciało zaczęło podnosić się powoli do góry aż pod sam sufit i zawisło w powietrzu wbrew prawu grawitacji. Potem stopniowo opadło i nadęło się jak balon, wywołując przerażenie rodziców i egzorcystów. Po odmówieniu litanii do wszystkich świętych egzorcyści zapytali o imię szatana. Tubalny głos odpowiedział: „Jest nas wielu”. Księża zbliżyli do jej ust najświętszy sakrament. Anna zaczęła pluć, ślinić się obficie, a następnie wymiotować. Egzorcyści zmagali się z nieczystymi mocami około miesiąca. Były momenty zwątpienia co do dalszych egzorcyzmów, konsultowali się z biskupem Josephem Bushem, co dalej czynić, gdyż szatan nie poddaje się egzorcyzmowi. Ale biskup zalecał cierpliwość, post i modlitwę. Dopiero 23 września 1928 roku Ann Earling Eckland została od mocy demonicznej uwolniona. Podczas ostatniego egzorcyzmu dom napełnił się niesamowitym fetorem — był to znak odejścia szatana. Anna odzyskała normalną świadomość, ale niczego nie pamiętała. Poczuła się szczęśliwa i wolna. Jej pierwsze słowa to: „Niech was Bóg błogosławi”. Dokumentacja tego niezwykłego opętania została przekazana biskupowi Josephowi Bushowi, który aprobował te egzorcyzmy w formie imprimatur.
— Czy opętanie może dotknąć także przypadkowych osób, zwłaszcza niewinnych dzieci? Czy w Polsce zdarzają się podobne sytuacje egzorcyzmowania jak przywołana wyżej?
W Polsce pracuje około 60 egzorcystów, każda diecezja ma jednego, czasem dwóch księży oddelegowanych przez biskupa do tej pracy. Nie każdy bowiem może zostać egzorcystą, tylko duchowni odznaczający się „pobożnością, roztropnością i nieskazitelnością życia oraz specjalnie przygotowani do tego zadania”. Ale są też kraje, w których Kościół nie ma oficjalnych egzorcystów. Polscy egzorcyści starają się swoją pracę utrzymać w tajemnicy, chcą uniknąć sensacji. Jednocześnie ostrzegają przed działaniem osób świeckich, które podając się za egzorcystów, zbijają fortunę.
Natomiast wspomniany wyżej przypadek opętania wydaje się klasyczny. Kapłan egzorcysta na pewno bardzo szybko go zdiagnozował. Ale nie zawsze tak jest. Egzorcyzm w każdej sytuacji jest ostatecznością, inaczej mówiąc, rzadką koniecznością. Opętanie może dotknąć każdego, niezależnie od wyznawanej religii czy wykształcenia. Nie ma znaków ostrzegających przed atakiem szatana, choć istnieją okoliczności, w których sama osoba naraża się na niebezpieczeństwo opętania. Są to seanse spirytystyczne, kontakt z sektami satanistycznymi. Diabeł nic nie może nam zrobić bez naszego przyzwolenia. Natomiast znaki opętania nie zmieniły się. Może to być np. niespodziewane mówienie dziwnymi językami, zjawiska lewitacji czy herkulesowej siły. Te znaki jednak nie wystarczą, aby powiedzieć, że mamy do czynienia z opętaniem diabelskim. Muszą być inne objawy, bardziej charakterystyczne dla opętania. Są np. osoby, które w czasie egzorcyzmu wypluwają gwoździe, szkło, pukle włosów i inne przedmioty. Oczywiście, jest to szokujące, kiedy ktoś wypluwa kawałki szkła i nie porani się. Ale niekoniecznie nawet takie objawy muszą zostać uznane jako pochodzące od złego ducha, dlatego należy badać także inne zachowania, zwłaszcza natury moralnej i duchowej. Może to być gwałtowna nienawiść do Pana Boga, do Najświętszego Imienia Jezus, do Najświętszej Maryi Panny i świętych, do Kościoła, do Słowa Bożego, do przedmiotów sakralnych, obrzędów, zwłaszcza sakramentalnych, do świętych obrazów. Szatan jest nieprzyjacielem Boga, wszystkiego, co wiąże się z Jego zbawczym działaniem.
— Czy jest możliwe opętanie człowieka bez jego wyraźnej zgody? Jeśli tak, to kto ponosi za to odpowiedzialność?
Nie ma opętania bez wyraźnej woli człowieka, jego przyzwolenia. Większość osób opętanych jest wystarczająco świadomych, że posiadają tego typu zaburzenia. Każdy więc ma szansę, żeby zrozumieć swoją sytuację i starać się z niej wyjść. Chrześcijanin musi się opowiedzieć wyraźnie za Chrystusem. Często jednak spotykamy się z zupełną ignorancją i beztroską wielu osób, które wchodzą do grup satanistycznych, kontaktują się z czarownikami, z osobami praktykującymi okultyzm, pozostają dłuższy czas pod ich złym wpływem.
— Czy zdarzają się przypadki, kiedy egzorcysta widzi niemal natychmiastowe efekty swojej modlitwy?
Tak. Kiedy np. wymieniam imiona: Jezus, Maryja czy uwielbiam imię Boga, to osoby egzorcyzmowane drżą, pocą się. Jedna z osób, która próbowała bronić się, podczas takiej modlitwy, osunęła się z krzesła, było to swego rodzaju omdlenie. Miałem również inne zdarzenie. Przyszła do mnie dziewczyna, której koleżanka przestała uczestniczyć we Mszy św., przestała się modlić. Prosiła, abym pomógł jej przyjaciółce. Uczyniłem na jej czole znak krzyża. Później dostałem wiadomość od dziewczyny, która prosiła o pomoc, że jej przyjaciółkę piecze czoło, piecze ją ten znak krzyża św. Kiedy tej osobie udzieliłem błogosławieństwa, poczuła się lepiej, nie miała w sobie lęków. Ale potem, kiedy Msza św. się skończyła, zachowywała się dziwnie, mówiła niestworzone rzeczy, śmiała się. W pewnym momencie to wszystko uciszyło się i nawet nie była świadoma tego, co się z nią wcześniej działo.
— Te przykłady przekonują nas o powadze misji egzorcysty, o tym, że egzorcyzm jest czymś bardzo ważnym. Czy ten obrzęd powinien być powszechnie stosowany w Kościele?
Egzorcyzmy są konieczne tylko w przypadku prawdziwego opętania przez złego ducha. W innych przypadkach wystarczą ogólne środki łaski: post, modlitwa, sakramenty, jałmużna, gorliwe życie chrześcijańskie, przebaczenie urazów, wytrwałe zwracanie się do Chrystusa, Najświętszej Maryi Panny, aniołów oraz do świętych. Egzorcyzm stosuje się dla uwolnienia opętanych przez złego ducha lub by usunąć dolegliwości spowodowane przez niego. Najpierw jednak trzeba umiejętnie rozpoznać, czy faktycznie chodzi o obecność złego ducha, czy tylko o duchowe zagubienie się człowieka. W konsekwencji należy zrezygnować z egzorcyzmu, jeśli nie jest konieczny. Nie ma potrzeby walczyć za pomocą duchowych armat, kiedy wystarczą proste słowa zawierzenia Bogu.
— A jednak św. Paweł naucza: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata mocy (...)” (Ef 6, 12). Co to znaczy?
Święty Paweł bez ogródek twierdzi, że istnieje osobowe zło. Dodaje w tym kontekście, że szatan przewyższa człowieka inteligencją, mocą i przebiegłością. Mówi tak po to, aby ktoś tocząc walkę z szatanem, nie liczył tylko na własne siły. Innymi słowy, wielką naiwnością są zbyt proste metody walki z szatanem. Najlepszą metodą walki duchowej z szatanem jest zawsze świętość.
— Czyli, gdyby każdy starał się o świętość, niepotrzebni byliby egzorcyści?
Niezupełnie tak. Świętość jest owocem wielu lat pracy nad swoim duchowym rozwojem, przede wszystkim zaś jest darem i Bożą łaską. Nie ma ludzi „gotowych” do świętości, ludzi aniołów. Krótko mówiąc, egzorcyści byli i będą zawsze potrzebni.
— W Ewangelii ludzi opętanych przez szatana spotykamy raczej niewielu. Mógł to być jeden człowiek w mieście lub kilku w danej okolicy. Ale nawet w takim przypadku Chrystus zwracał uwagę na czyjąś grzeszność, a nie opętanie. Uwalniając kogoś z demonicznych mocy, przypominał, że odpuszczają mu się grzechy!
Tak, ponieważ egzorcyzmy są w swej istocie nadzwyczajnym sposobem walki z grzechem. Najpierw jednak walczymy z grzechem w sposób naturalny, dostępnymi środkami, poprzez sakramenty, dobre życie, czyli jak mówi św. Paweł, poprzez „pas prawdy, pancerz sprawiedliwości, gotowość do ewangelizacji, modlitwę i czytanie słowa Bożego” (por. Ef 6, 13-18).
— Czy to prawda, że wśród księży mało jest chętnych, aby zostać egzorcystami? Z czego to wynika? Czy może nie wierzą w szatana?
Jeśli ktoś wierzy w Pana Boga, nie może kwestionować istnienia szatana. Musiałby żyć w jakimś rozdwojeniu, w sprzeczności z Ewangelią. Katechizm Kościoła Katolickiego bardzo wyraźnie stwierdza, że zło nie jest jakąś abstrakcją, ale oznacza osobę, szatana, złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu (por. nr 2851). Jeśli dzisiaj tak mało kapłanów zajmuje się egzorcyzmami, a większość wręcz odmawia ich wykonywania, ma to związek nie tyle z niewiarą w istnienie szatana, ale z brakiem mocnej wiary w to, że mogą wystąpić przeciw niemu. Bo przecież kapłan, który spowiada i udziela sakramentów, natyka się codziennie na działanie złego ducha. Być może niektórzy z kapłanów obawiają się odwetu z jego strony.
— Ale przecież diabeł może wyrządzić nam tylko tyle zła, ile Bóg mu pozwoli?
Tak, ale kapłan jest jak frontowy żołnierz, bierze na siebie cały impet ataku złego ducha. Święty Proboszcz z Ars wyrywał dusze diabłu, ale z tego powodu musiał wiele wycierpieć. Podobnie św. Ojciec Pio. Znam przypadek, kiedy do uczestniczącego w egzorcyzmach kapłana, który nie wierząc w tego rodzaju praktyki, stał i przyglądał się im z lekceważeniem, zły duch powiedział: „Ty mówisz, że we mnie nie wierzysz?”. Nieszczęśliwiec zbladł i szybko opuścił pomieszczenie.
opr. aw/aw