Wiara zweryfikowana?

Rozmowa z ks. Markiem Szkudło, proboszczem parafii NMP Matki Kościoła w Jastrzębiu Zdr. na temat współczesnego kryzysu wiary

— 90 proc. Księdza parafian jest związanych z górnictwem. Czy ci ludzie bardzo różnią się od przedstawicieli innych zawodów?

Pracowałem w górniczych parafiach w Katowicach i Lyskach, ale wspólnota w Jastrzębiu Zdroju jest najbardziej górniczą z tych, które poznałem. Specyfiką parafii pod wezwaniem Matki Kościoła jest to, że tworzą ją ludzie, którzy przybyli tu z całej Polski za pracą. Rodowitych mieszkańców Śląska należących do tej parafii można policzyć niemal na palcach jednej ręki.

Po raz pierwszy spotkałem się z tą społecznością w połowie lat siedemdziesiątych. Będąc klerykiem, chodziłem wtedy po kolędzie. To, co mnie uderzyło, to ogromna otwartość tych ludzi, życzliwość, z jaką odnosili się do siebie. Czuło się, że tworzą prawdziwą wspólnotę. Całymi rodzinami czekali na klatkach schodowych bloków na księdza, by razem go powitać.

Ich zaangażowanie w życie Kościoła było ogromne. Szczególnie widoczne było ono pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy budowano tu nowy kościół. Byłem wręcz zdumiony ofiarnością tych ludzi. Górnicy po ciężkiej pracy na kopalni, nie zważając na zmęczenie, przychodzili na kolejną, niełatwą szychtę przy budowie świątyni. To był niezwykły zryw, który bardzo jednoczył wspólnotę, budował więź. Ci ludzie naprawdę czuli się za siebie odpowiedzialni. Mieli świadomość, że budują dla siebie, dla swoich dzieci. Ta świątynia powstała na fundamencie ich wiary. Właśnie z tego kościoła wychodzili górnicy by podpisać Porozumienia Jastrzębskie. Tu narodziły się Msze za Ojczyznę, gromadzące tysiące ludzi pracy.

— Czy ta niezwykła międzyludzka więź zdołała oprzeć się przemianom, jakie dokonały się w naszym kraju?

Kiedy w 1994 roku, po 18 latach, już jako proboszcz tej parafii wróciłem do Jastrzębia, zauważyłem, jak ci ludzie bardzo się zmienili. Zamknęli się w czterech ścianach odsunęli od siebie, jakby nie odczuwali potrzeby bliskości. To z pewnością znak czasów. Ludzie czują się oszukani, zawiedzeni. Praca górnika przestała być postrzegana jako powołanie, służba innym, a zaczęła być wyłącznie źródłem zarobkowania. Coraz bardziej zatraca się etos pracy. Rozgoryczenie i zgorzknienie osłabiło wrażliwość tych ludzi. Oczywiście jest cała masa osób, które nie dają się ponieść fali rezygnacji, które mówią, że trzeba dziękować za to, co się ma, a nie płakać nad utraconym. Takie stwierdzenia słyszymy na kolędzie.

Często pogoń za pieniądzem, walka o utrzymanie pracy, obawa o jutro rozluźniły więzi, i to nie tylko sąsiedzkie, ale i rodzinne. Nierzadko pilot telewizora zaczyna zastępować rodziców. Są nawet i tacy, którzy budowali kościół, a dziś w ogóle do niego nie przychodzą. W ponadpiętnastotysięcznej parafii w niedzielnej Mszy św. uczestniczy 4700 osób. Wielu nie przyjmuje księdza na kolędę, niektórzy wstąpili do sekt. Msze za Ojczyznę sprawowane są także dziś, ale liczba uczestniczących w Eucharystii jest nieporównywalnie mniejsza od tej z lat osiemdziesiątych. Nie ma już tej gorliwości wiary, jaka towarzyszyła jastrzębianom dwadzieścia lat temu.

— Czy wkrótce jastrzębskie kościoły całkiem się wyludnią?

Nie, bo dla zdecydowanej większości Kościół stanowi prawdziwą ostoję. W Kościele, w liturgii, dokonuje się otwarcie człowieka na bliźnich. Zbliżając się do ołtarza, zbliżamy się do siebie.

Ksiądz bardzo często jest jedyną osobą, której można się wyżalić, zwierzyć z problemów, jest osobą, do której przychodzi się po poradę. Często ludzie pytają nas o pracę, o pośrednictwo w jej znalezieniu. Ważne jest, by kapłan towarzyszył ludziom, był z nimi w trudnych sytuacjach, by rozumiał ich problemy i starał się im zaradzić. Już samo to, że duszpasterz jest z parafianami w najtrudniejszych chwilach, ma dla tych ludzi ogromne znaczenie.

Bywa, że jestem bardzo zmęczony, a tu kolejny dzwonek do drzwi, telefon z prośbą o rozmowę. Każdą trzeba traktować bardzo serio. Ważne, by nigdy nie odmawiać ludziom nadziei, żeby postępować zgodnie z tym, co głosimy na ambonie. Czy bowiem możemy mówić o miłości bliźniego, potrzebie bliskości, więzi z drugim człowiekiem i odprawić go z kwitkiem sprzed drzwi probostwa, bo przecież „ja nie mam dziś dyżuru w kancelarii”? Ludzie, zwłaszcza młodzi, potrzebują rozmowy, wsparcia, pomocy w wyborze właściwej drogi. Mają dość udawania, zakłamania. W Kościele odnajdują Prawdę.

Staramy się także pomagać mieszkańcom, wspierając ich materialnie. Obecnie w Jastrzębiu budowane są dwa nowe kościoły, oba z dużymi ośrodkami charytatywnymi. W jednym z nich będzie noclegownia dla bezdomnych mężczyzn, w drugim — dom dla samotnych matek.

— Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Burda

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama