Fragmenty książki o egzorcyzmach Wydawnictwa Księży Marianów
Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa, lipiec 2007 (wyd. II)
ISBN: 978-83-7502-083-0
Spis treści | |
---|---|
Wstęp do wydania polskiego | 5 |
Wprowadzenie | 9 |
[Fragmenty książki]
Wokół tematów egzorcyzm, egzorcysta, opętanie istnieje wciąż wiele zamieszania. W powszechnej świadomości naszego społeczeństwa pojęcia te niejednokrotnie kojarzą się z działalnością rozmaitych uzdrowicieli, jasnowidzów, ekspertów od duchów itd. Wyobrażenia pewnej części wiernych o mianowanych w Kościele egzorcystach ukształtowane są przez literaturę o tematyce okultystycznej czy też przez osobisty kontakt z rozlicznymi operatorami magii. Chyba najbardziej charakterystyczną postawą, jaka się tu ujawnia, jest oczekiwanie od kapłana tego, aby wykonał egzorcyzm na zasadzie jakiegoś magicznego rytuału, cudownie zażegnującego dany problem. Oczywiście ta złudna nadzieja na znalezienie samoistnie działającego remedium na zło, może mieć bardziej subtelną postać, niemniej i tak chodzi tutaj o to samo: o próbę rozwiązania problemów duchowych bez duchowej przemiany, bez nawrócenia. Bardzo dobrze, że to ważne zagadnienie zostaje w tej książce syntetycznie, ale za to celnie ujęte.
Niniejsze studium autorstwa Gabriele Nanniego poprzedza już szereg polskich przekładów klasyki współczesnej literatury włoskiej na temat działania złego ducha, modlitwy o uwolnienie i egzorcyzmów. Przywołajmy tu nazwiska kilku najbardziej znanych i cenionych w świecie autorów: G. Amorth, P. Ernetti, M. La Grua, R. Salvucci. Ich publikacje mają przede wszystkim charakter świadectwa: poprzedzone nieraz kilkudziesięcioletnim doświadczeniem duszpasterskim, są wołaniem do niewrażliwego na transcendencję społeczeństwa o przywrócenie wiary w realne istnienie świata demonicznego i w nie mniej rzeczywistą moc nad upadłymi aniołami, jaką ma Kościół w postaci egzorcyzmów. Będąc więc przede wszystkim zapisem praktyków, zmagających się na co dzień z przerażającym działaniem złych duchów, a także nierzadko z niezrozumieniem ze strony części duchownych i świeckich, publikacje te nie pretendują do miana systematycznego wykładu z demonologii. Owszem, ich autorzy wielokrotnie zwracają się do Pisma Świętego i nauki Kościoła, ale czynią to raczej w poszukiwaniu konkretnych odpowiedzi na rodzące się ad hoc pytania lub usiłując niejako zobiektywizować swe indywidualne doświadczenia w dziedzinie wykonywanej posługi.
Inaczej rzecz wygląda w przypadku książki G. Nanniego. Z formalnego punktu widzenia jest to praca naukowa mająca na celu ukazanie kościelnej praktyki egzorcyzmowania w aspekcie jurydyczno-duszpasterskim na przestrzeni wieków. Obecnie obowiązujące normy w tym względzie zasadniczo wyrażają się w kanonie 1172 Kodeksu Prawa Kanonicznego. Jest to bardzo zwięzły zapis, składający się z dwóch paragrafów i nawet nie z pięćdziesięciu słów. Warto osobiście przekonać się o tym, że po przeczytaniu omawianej publikacji włoskiego specjalisty o wiele głębiej rozumie się ten z pozoru suchy tekst. Okazuje się bowiem, że niemal każdy z użytych w tym kanonie terminów ma wielowiekową historię i streszcza w sobie bogate doświadczenie Kościoła w uwalnianiu osób opętanych i dręczonych. Walor ten z pewnością docenią najpierw sami egzorcyści oraz kandydaci do tej posługi, którym lektura niniejszego studium pozwoli głębiej uświadomić sobie najbardziej dla nich podstawową kwestię: jak Kościół pojmuje ich posługę, czego dokładnie od nich oczekuje, do kogo i w jakim celu ich posyła.
Nie sądźmy jednak, że jest to wiedza zarezerwowana tylko dla tego, bądź co bądź, wąskiego grona duszpasterzy. Powszednia działalność autora niniejszej książki na swój sposób udowadnia, że wykład z demonologii i duszpasterstwa osób zniewolonych złymi duchami ma już swoje miejsce w formacji przyszłych kapłanów, przynajmniej we Włoszech. Ks. Nanni bowiem od kilku lat prowadzi w swoim kraju wykłady z tej dziedziny w seminariach duchownych i głosi liczne konferencje zagranicą. Ufajmy, że publikacja ta zachęci osoby odpowiedzialne za formację klerycką w Polsce do poważnego uwzględnienia tej problematyki w programie seminaryjnych studiów.
Jednym słowem, książka G. Nanniego — interesująca, komunikatywna, nie przeładowana specjalistycznym żargonem — wyśmienicie trafia w zapotrzebowanie zarówno duszpasterzy, jak i świeckich na fachową literaturę z dziedziny, którą zajmowanie się wymaga szczególnej otwartości umysłu, żywej wiary i doświadczenia.
Ks. dr Andrzej Trojanowski TChr
Szczecin
W drugiej połowie ubiegłego wieku szeroki rozgłos uzyskała tzw. teologia „śmierci Boga”, zapowiadająca po prostu zniknięcie Boga z horyzontu człowieka; jako nieuniknionej konsekwencji nie mogło zabraknąć w tej sytuacji teologii „śmierci szatana” albo „drugiej śmierci szatana”, do której przyczynił się wydatnie demitologizacyjny impuls R. Bult- manna: „Wiara w duchy i demony musiała ustąpić pod wpływem poznania sił i praw przyrody. (...) Nie można korzystać ze światła elektrycznego i radia, posługiwać się nowoczesnymi środkami medycznymi i chemicznymi w przypadku choroby i nadal wierzyć w nowotestamentowy świat duchów i cudów”.
Ten nurt teologiczny doprowadził w rezultacie do pozbawienia szatana wszelkiej metafizycznej i osobowej treści, czyniąc zeń zwykłe symboliczne wyobrażenie zła bądź wyraz sprzeciwu i buntu człowieka wobec Boga i Jego porządku. Sytuując się w nurcie ideologicznym, zgodnie z którym religia w ogóle, a wiara chrześcijańska w szczególności, nie odpowiadają już obiektywnej prawdzie, ale określonym podmiotowym zjawiskom psychicznym, E. Drewermann dochodzi do wniosku, że „«duchy diabelskie» to po prostu duchy ludzkie — moce duszy, które lęk zepchnął w otchłań podświadomości”. W tej samej perspektywie należy umieścić stwierdzenie A . Grafa: „Diabeł umarł albo umrze niebawem; umierając zaś, nie powróci do królestwa niebieskiego, ale powróci i zaniknie w ludzkiej wyobraźni, w tym samym obszarze, z którego wyszedł”.
Tymczasem trzeba stwierdzić, że proroctwo nie spełniło się i pogrzeb Boga lub ducha nieczystego nigdy nie miał miejsca. Co więcej, Bóg i szatan zdecydowanie znaleźli sobie na nowo miejsce — wedle wszelkiego prawdopodobieństwa na stałe — w krajobrazie kulturowym i religijnym świata zachodniego. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że tak wielką uwagę — czasem przesadną, choć nie zawsze — przywiązuje się dzisiaj do praktyki egzorcyzmu.
Historia religii uważa zwykle ten ostatni za przodka nowożytnej medycyny i psychiatrii i podporządkowuje jego skuteczność sile autosugestii danej kultury czy wiary, która upatruje w duchu nieczystym rzeczywistą przyczynę zła i z określonymi obrzędami łączy możliwość wypędzenia go. Urząd Nauczycielski Kościoła, opierając się na Piśmie Świętym, starał się zawsze zachować trudną równowagę. Czynił to, z jednej strony przeciwstawiając się wszelkim formom zabobonu i mentalności magicznej, jak również pokusie pandemonizmu (który wszędzie dostrzega diabła) oraz herezji manichejskiej (która ze stworzenia czyni go swego rodzaju bogiem zła); z drugiej, nie bagatelizując nigdy konkretnego i rzeczywistego działania ducha nieczystego i pamiętając zawsze o różnicy między przyczyną naturalną a przyczyną pozanaturalną naszych złych czynów — potwierdzając konieczność egzorcyzmów, których dotyczy Rytuał niedawno (1999) odnowiony.
Zamysłem ks. Gabriele Nanniego, który sytuuje się w tej perspektywie teologicznej i w ciągłości z dziełem koniecznej rewizji kulturowej w zakresie wiary chrześcijańskiej i działania duchów nieczystych, jest wniesienie wkładu innego rodzaju, ponieważ jego dzieło jest owocem pracy doktorskiej o nachyleniu w zasadzie prawniczym: chodzi więc o analizę przepisów dotyczących stosowania egzorcyzmów w Kościele. Należy jednak dodać, że podjęty temat ze swej natury przyniósł podejście interdyscyplinarne, a więc nie tylko prawnicze, ale też historyczne, teologiczne i liturgiczne.
Rozdział pierwszy ma z pewnością charakter teologiczny: przepisy o egzorcyzmach zakładają bowiem, że diabeł nie jest jedynie symbolem lub metaforą zła na świecie, ale istotą zdeprawowaną i deprawującą, która może atakować człowieka w różnej mierze i w różny sposób. Uznają też, że odkupienie człowieka krzyżuje się w dramatyczny sposób z istnieniem ducha nieczystego, ponieważ „Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3,8), niszcząc korzeń grzechu swoją śmiercią i zmartwychwstaniem, uwalniając wielu opętanych i polecając uczniom czynić to samo. Tę potestas Kościół sprawuje także dziś, z rozwagą i roztropnością określając zawsze warunki i sposób sprawowania egzorcyzmów. Takie są nieodzowne przesłanki jasnego zrozumienia źródeł liturgicznych i kanonicznych.
Rozdział drugi zmierza natomiast do przeanalizowania podejmowanych przez Jezusa działań przeciwko duchowi nieczystemu, sposobu traktowania go w przypadkach opętań oraz skutecznego przekazania tej władzy Jezusa uczniom; wychodząc od świadectw patrystycznych i pierwszych modlitw egzorcystycznych i dochodząc aż do czasów współczesnych, autor pisze o tym, jak Kościół w ciągu wieków nieprzerwanie i wiernie spełniał swoje zadanie, i podkreśla zwłaszcza kontekst ściśle „procesowy” egzorcyzmów: duch nieczysty nie może już dochodzić niczego wobec człowieka, którego Chrystus odkupił i wyzwolił, i nie zostaje mu nic innego, jak być posłusznym i opuścić go.
Trzeci rozdział jest poświęcony przepisom dotyczącym szafarza egzorcystycznego sakramentalium, sposobom jego sprawowania oraz osobom podlegającym tej praktyce; autor uwzględnia szczególną wskazówkę, jaką Jezus dał swoim uczniom: „Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą <i postem>” (Mk 9,29).
Wreszcie rozdział czwarty, w którym autor wychodzi od słów: „Jezus wielu uzdrowił z chorób, dolegliwości i [uwolnił] od złych duchów” (Łk 7,21), traktuje o rozeznaniu duchów i odpowiednich przepisach. Cytowany fragment wzywa do poprawnego stawiania problemu uzdrowień-uwolnień, tak by nie mylić ich ze „zwykłymi” cudownymi uzdrowieniami dokonanymi przez Jezusa, przypomina też o konieczności rozróżnienia między opętaniem a chorobą, powołując się na aktualną wiedzę naukową, jednak bez popadania w pokusę lub założenie sprowadzające opętanie do zwykłej patologii i dlatego wykluczające rzeczywistą interwencję diabła.
Ta szczególnie potrzebna dziś publikacja skierowana jest głównie do kapłanów i wszystkich zaangażowanych w duszpasterstwo, którzy, chcąc nie chcąc, nie mogą nie napotkać problemu, to jest ludzi, którzy cierpią z powodu rzeczywistego lub domniemanego zła porządku pozanaturalnego. Tego typu przypadki zastają jednak duchownych zwykle nieprzygotowanych; często nie dowierzają faktom, traktują je z przymrużeniem oka i łatwo sprowadzają wszystko do patologii, autosugestii, fantazji lub przesądów. Czasem przypadki takie powierza się biskupowi albo bardziej „otwartym” czy bardziej „doświadczonym” kapłanom. Tak czy inaczej, zbyt łatwo zapomina się, że trzeba coś zrobić z ludźmi faktycznie cierpiącymi, nierzadko zrozpaczonymi, a zatem potrzebującymi, by ich ktoś wysłuchał i przyjął; z ludźmi, którzy osiągnęli krytyczny i opatrznościowy moment swego życia i którzy mogą zbliżyć się do wiary, jeśli jej nie mają, lub całkowicie ją utracić; jak bowiem powszechnie wiadomo, obojętność duchownych w tej sprawie wyrównuje drogę — zawsze szeroką i wolną — która każdego roku prowadzi do czarownika około dwunastu milionów Włochów.
Stoimy zatem przed poważnym problemem duszpasterskim, który z wiarą i miłością muszą podjąć biskupi i księża, powołani do przezwyciężenia ograniczonej spirytualistycznej czy socjopolitycznej interpretacji słowa Bożego. Powołując się np. na Boże polecenie: „Uwalniajcie uciśnionego z rąk ciemięzcy” (Jr 22,3), zbyt łatwo zapominamy, że jeśli polegać na Objawieniu, pierwszym ciemięzcą jest w każdym przypadku duch nieczysty. Chodzi o zapomnienie, które zdradza intelektualistyczny, niemal ideologiczny stosunek do artykułów wiary, zalecając głównie informacyjne i katechetyczne przekazywanie wiary, którego skuteczność powierza się potem przygotowaniu i erudycji pracowników duszpasterskich, w sposób niezbyt zgodny z napomnieniem Pawłowym: „A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem mocy i ducha, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” (1 Kor 2,4-5). Krótko mówiąc, jesteśmy niezbyt daleko od pewnej formy gnozy, gdzie poznać znaczy móc i gdzie zaciera się świadomość czynnej obecności zmartwychwstałego i żyjącego Jezusa Chrystusa przez moc uzdrawiającą i wyzwalającą Jego Ducha.
François-Marie Dermine OP
(...)
Egzorcyzmy zajmują ważne miejsce w działalności publicznej Jezusa i Jego uczniów; świadczą o tym ogólne sformułowania, którymi posługują się ewangeliści, streszczając działalność Jezusa:
„Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych. (...) Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił. (...) I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy” (Mk 1,32-34.39).
„Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których nękały rozmaite choroby i dolegliwości: opętanych, epileptyków i paralityków. A On ich uzdrawiał” (Mt 4,24).
„W tym właśnie czasie [Jezus] wielu uzdrowił z chorób, dolegliwości i [uwolnił] od złych duchów; także wielu niewidomych obdarzył wzrokiem” (Łk 7,21).
„A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które zostały uwolnione od złych duchów i od chorób: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów” (Łk 8,1-2).
„Oto wyrzucam złe duchy i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę u kresu” (Łk 13,32).
„[Jezus] przeszedł dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła” (Dz 10,38).
W czasach Jezusa zaistniała trudność polegała, jak widzieliśmy, na przyjęciu, że dokonuje On egzorcyzmów mocą Boga, ponieważ przeciwnicy Jezusa starali się przypisywać je Belzebubowi.
Warto jednak zauważyć, że zarówno uzdrowienia, jak egzorcyzmy, to dokonania niezwykłe, cuda, i że w czasach Jezusa nie podawano tego w wątpliwość: „Nie ma nic bardziej pewnego, jeśli chodzi o Jezusa, jak to, że współcześni uważali Go za egzorcystę i uzdrowiciela”; zarówno egzorcyzmy, jak uzdrowienia uważano też za znak królestwa Bożego: „Cuda Jezusa nie były jedynie dziełami pełnionymi w ramach pomocy okazywanej pojedynczemu człowiekowi; były to konkretne sposoby działania i głoszenia zwycięstwa Boga nad mocami zła w ostatniej godzinie. Cuda były po części znakiem i urzeczywistnieniem tego, co miało się dokonać w pełni w królestwie”.
Oprócz wyżej wskazanych sformułowań ogólnych mamy w czterech Ewangeliach siedem przypadków szczególnych, przynoszących szczegółowy opis działań egzorcystycznych:
Opętany w synagodze w Kafarnaum (Mk 1,21-28; Łk 4,31-37).
Opętany niewidomy i niemy (Mt 12,22-23; Łk 11,14).
Opętany z Gerazy (Mt 8,28-34; Mk 5,1.20; Łk 8,26-39).
Opętany niemy (Mt 9,32-34).
Córka Kananejki (Mk 7,21-30; Mt 15,21-28).
Epileptyk (Mk 9,14-29; Mt 17,14-20; Łk 9,37-44).
Pochylona kobieta (Łk 13,10-17).
Ewangelista Marek uważa walkę z duchem nieczystym za główny element działalności Jezusa i zaczyna Jego posługiwanie od egzorcyzmu, który jest pierwszym cudem i wydarzeniem zaświadczającym o Jego mocy i władzy: „Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego” (Mk 1,23-26).
Powyższy tekst Marka zawiera wszystkie typowe cechy dokonywanych przez Jezusa egzorcyzmów. Duch nieczysty ujawnia się w opętanym, Jezus grozi i rozkazuje, duch nieczysty musi opuścić opętanego i czyni to, objawiając swą gwałtowną i straszną naturę.
Epizod ten, choć krótki, ukazuje szczególną Jezusową metodę egzorcyzmowania. Za każdym razem powtarzają się te same czynności. Za każdym razem uwalniając opętanego, Jezus zwraca się w trybie rozkazującym do ducha nieczystego, przez Niego mówi Pan, przez Niego mówi Bóg. Posługuje się formułami, które cechuje bezwzględna lakoniczność oraz nie dopuszczająca sprzeciwu władza (Mt 17,17). Również w Gerazie na odpowiedni rozkaz duch nieczysty okazuje posłuszeństwo bez jakichkolwiek oznak sprzeciwu (Mt 8,28-34). W przypadku córki Kananejki dokonujące się na odległość uzdrowienie jest natychmiastowe (Mt 15,21-28; Mk 7,24-30). Duch nieczysty żali się przed Tym, który przychodzi go dręczyć i wyrzucić przed czasem (Mt 8,29; Mk 1,24), Jezus bowiem każe mu opuścić ciała, w których korzysta z pewnego stopnia wolności, i iść do piekła, którego po sądzie ostatecznym nie będzie mógł już opuścić. Duchy nieczyste proszą — jako o swego rodzaju miłosierną rekompensatę — by wolno im było wejść w trzodę świń, wiedząc, że nie mogą tego uczynić bez Jego przyzwolenia lub rozkazu (Mt 8,31; Mk 5,12). Duchy nieczyste wyznają wreszcie, że Jezus jest „Świętym Bożym” (Mk 1,24; Łk 4,34). Nie ma zatem nic nadzwyczajnego w tym, wnioskuje Forget, że sam Jezus dowodzi w ten sposób pochodzenia Bożego i znaku zwycięstwa nad mocami ciemności. Faryzeuszom, którzy Mu zarzucają, że pozostaje w sojuszu z Belzebubem (Mt 9,34; 12,24; Mk 3,22; Łk 11,15.19), Jezus odpowiada bez trudu: teoretycznie duch nieczysty mógł dać się wyrzucić ludziom pracującym dla rozszerzenia Jego królestwa i mogła się kryć za tym swego rodzaju rozsądna i dyplomatycznie zręczna taktyka, ale Jezus zwalcza otwarcie i konsekwentnie swoją nauką i swymi czynami królestwo szatana. Niemożliwe więc było, by władza, którą posługiwał się niezmiennie w celu wprawienia w zamieszanie i osłabienia duchów piekielnych, aby obalić ich panowanie nad ludźmi, pochodziła od nich. Taka jest wymowa odpowiedzi: „Jeśli szatan wyrzuca szatana, to sam z sobą jest skłócony, jakże się więc ostoi jego królestwo?” (Mt 12,26). Nie tylko Jezus wyrzuca złe duchy mocą Bożą, także i inni są depozytariuszami tej samej władzy i odnoszą sukcesy, a pośród nich są również Żydzi (Mt 12,27). Jeśli zaś Jezus często i za każdym razem skutecznie wyrzuca duchy nieczyste, to jest to nieodparty dowód, że przyszło królestwo Boże (Mt 12,28).
Tak więc egzorcystyczna działalność Jezusa jest związana nierozerwalnie z Jego działalnością misyjną, działalnością głosiciela królestwa Bożego, i jest znakiem obecności już teraz tegoż królestwa. Jezusowy sposób dokonywania egzorcyzmów wywołuje zdumienie, ponieważ nie tylko odnoszą one natychmiast decydujący skutek, ale są dokonywane władzą samego Jezusa, bez uciekania się do jakichkolwiek obrzędów czy czyjegokolwiek pośrednictwa: duch nieczysty musi posłuchać bezwzględnie Jego słowa, absolutnego rozkazu, ponieważ Jezusowe słowo jest słowem Mesjasza, Pana Boga.
Władza Jezusa nad szatanem, wyrażona w rozkazie wypowiedzianym w Jego imię, zostaje przekazana apostołom i uczniom w czasie działalności publicznej Jezusa: „Następnie przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi (...). Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali” (Mk 6,7.12).
„Wtedy zwołał Dwunastu, dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami oraz [władzę] leczenia chorób” (Łk 9,1).
„Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: «Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają». Wtedy rzekł do nich: «Widziałem szatana, który spadł z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednakże nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie»” (Łk 10,17-20).
Jezus zostawia jako znak cechujący wierzących władzę nad duchami nieczystymi:
„I rzekł do nich [do Jedenastu]: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! (...) Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać...»” (Mk 16,15.17).
Radość apostołów, którzy wracają i opowiadają, że nawet duchy nieczyste poddają się im w Jego imię, Jezus wycisza mówiąc, by nie popadali w niebezpieczną pychę, i przypominając im, że podstawą większej radości jest dziedziczenie królestwa. Dlatego sam rozkaz, bez wiary w Jezusa, nie wystarcza; nie jest to bowiem akt magiczny rozumiany na sposób żydowski, jak to widzieliśmy wyżej w przypadku synów Skewasa. Przypadek chłopca epileptyka Jezus wykorzystuje, by pouczyć uczniów o potrzebie pokory i wiary, ponieważ cud osiąga się dzięki modlitwie zaniesionej do Boga: „A gdy przyszedł do domu, uczniowie pytali Go na osobności: «Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?» Powiedział im: «Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą»” (Mk 9,28-29).
„Jeden z dwu tekstów Dziejów Apostolskich, w których pojawia się wzmianka o «diable» (diabolos), to tekst opowiadający o uzdrowicielskiej i egzorcystycznej działalności Jezusa w czasie Jego ziemskiego życia: «Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu (...). Dlatego, że Bóg był z Nim, przeszedł On, dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła» (Dz 10,38).
Tekst ten, który — jak szereg innych tekstów Dziejów — odsyła do działalności publicznej Jezusa, streszcza wiele tekstów synoptycznych, w których Jezus mówi i działa przeciwko szatanowi i przeciw jego królestwu. (...) Jezusowe dzieło egzorcyzmów kontynuują w Dziejach apostołowie (5,6), Filip (8,7) i Paweł (16,18; 19,12). Jeśli chodzi o Pawła, księga Dziejów Apostolskich mówi o swego rodzaju prawdziwej inwestyturze przekazanej mu pod Damaszkiem bezpośrednio przez Jezusa: «... przed poganami, do których cię posyłam, abyś otworzył im oczy i zwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga» (Dz 26,17-18); walka z królestwem szatana, nawet jeśli opisana jest w niewielu epizodach, jest w Dziejach walką w pełnym wymiarze, prowadzoną na wszystkich frontach: judaizmu, samarytanizmu, hellenizmu, jak również wewnątrz samej wspólnoty wierzących. (...) W Dziejach Apostolskich (...) Łukasz nie interesuje się egzorcyzmami jako takimi: w jedynym egzorcyzmie, jaki opisuje, zresztą poświęcając mu tylko jeden wiersz, całą uwagę czytelnika skupia na formule egzorcystycznej, aby wskazać na moc imienia Jezus: «Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, abyś z niej wyszedł» (16,18). Łukasz chce natomiast podkreślić, że egzorcyzmy razem z innymi znakami i cudami, z uzdrowieniami oraz praktyką wspólnoty dóbr wywierają silny wpływ na masy i wywołują z jednej strony przesunięcie przynależności religijnej do Kościoła, a z drugiej gniewną i niepożądaną reakcję tego, kto traci zwolenników lub ponosi stratę ekonomiczną”.
Działalność egzorcystyczna uczniów Jezusa zajmuje pierwsze miejsce po Pięćdziesiątnicy: „Z miast sąsiednich zbiegały się wielkie rzesze do Jeruzalem, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia” (Dz 5,16); uprawia ją również Filip w Samarii: „Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste” (Dz 8,7).
Działanie wymierzone przeciwko duchowi nieczystemu przez egzorcyzm spotykamy jeszcze w Nowym Testamencie — pośrednio — w związku z osobą Pawła: chodzi o zdarzenie, kiedy to wspomniani już synowie Skewasa usiłowali egzorcyzmować posługując się formułą: „Zaklinam cię przez Jezusa, którego głosi Paweł”. Zaświadcza o niej również to, co stwierdza ten sam fragment: „Bóg czynił także niezwykłe cuda przez ręce Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy” (Dz 19,11-12).
Możemy stwierdzić za Laurentinem, że „Ewangelie i Dzieje Apostolskie są więc jasne. Jezus nieustannie zwalczał złe duchy. Wypędzał je. Dał uczniom władzę czynienia w Jego imię tego samego. Jest to szczególne posłannictwo: jeden z charakterystycznych znaków królestwa”. Wypędzanie duchów nieczystych łączy się z wiarą (Mk 9,28-29; Dz 19,11-12), a kiedy uczniowie dokonują odpowiednich egzorcyzmów, czynią to w imię Jezusa (por. Mk 16,17; Łk 10,17) poprzez rozkaz (por. Dz 16,18).
(...)
„Jezus wielu uzdrowił z chorób, dolegliwości i uwolnił od złych duchów”
Aż do pojawienia się tekstów Rituale Romanum nie mieliśmy w liturgii Kościoła norm, które zawierałyby wskazania dla egzorcysty odnośnie do możliwości opętania, jego natury, jego rozpoznania i sposobu stawienia czoła tym diabelskim atakom. Wielowiekowe doświadczenie Kościoła zostało zebrane i oficjalnie sformułowane w pierwszych rytuałach, które służyły później ostatecznej redakcji Rytuału z roku 1614. Zmierzenie się z tym problemem w zakresie norm ustanawianych przez Kościół w oficjalnych tekstach oznacza przejście całej drogi aż po aktualne ujecie problemu i sposoby, w jakie Kościół podchodzi do tego zagadnienia dzisiaj. W świetle dokumentów i doświadczenia egzorcystów jest ewidentne, że do właściwego rozpoznania obecności diabelskiej konieczne jest dokładne zdefiniowanie jej szkodliwego działania. Nieścisłości językowe wskazują na trudność w określeniu, w jaki sposób zły duch oddziałuje na osoby i na rzeczy. Bez wątpienia pierwszym punktem odniesienia w tej kwestii jest teologia. Innym, doświadczenie powstałe w oparciu o obserwację walki duchowej i egzorcyzmów. Zaczerpnęliśmy z pierwszych rytuałów Kościoła, będących bezpośrednimi źródłami Rytuału Rzymskiego, wiele obserwacji, które są owocem wielowiekowej tradycji. Można w tych dokumentach zauważyć połączenie norm liturgicznych i rad nadających się doskonale do „podręcznika” lub „dyrektorium” dla egzorcysty.
Śledząc w porządku chronologicznym formułowane przez Kościół dokumenty, możemy zaobserwować proces upraszczania redukujący do tego co najistotniejsze dyrektywy o charakterze normatywnym i pozostawiający resztę doświadczeniu przekazywanemu w inny sposób. Jest to niewątpliwie zmiana stylu, w którym wyczyszczono niepotrzebny rubrycyzm liturgii. W tej szczególnej materii, jaką są egzorcyzmy, błędem byłoby sprowadzenie odprawiania rytu do wymiaru czysto rubrycystycznego.
Zatem, o ile pierwsze rytuały dawały przez swoje normy punkt wyjścia do dokumentacji i poszukiwań w zakresie związanej z nimi materii, rytuały późniejsze (RR 1614-1952, DESQ 1999) mogą sprawiać wrażenie, że cała problematyka ujęta jest w zamieszczonych na początku praenotanda. Należy więc zebrać wiedzę na temat omawianego zjawiska i sposobu rozwiązywania go, odnosząc się do istniejących norm i do porównawczego studium problemu.
Zagadnienie rozeznawania, obecne w dokumentach Kościoła od samego początku, stało się bardziej palące wraz z postępem nauki. Z jednej strony mamy bowiem diagnostyczne narzędzia do oddzielenia prawdziwego opętania od fałszywego, z drugiej jednak współczesna kultura i mentalność z trudem dostrzega duchowy świat odrębny od psychicznego. Kolejna trudność bierze się z irracjonalnej, ale rozpowszechnionej praktyki rozwiązań „świeckich”. Często egzorcyści widzą zaskoczenie ludzi docierających do kapłana po wykorzystaniu wszystkich innych możliwości twierdząc, iż nie wiedzieli o tym, że Kościół zajmuje się takimi rzeczami.
Dojście do określenia danej osoby jako dręczonej przez złego ducha musi się łączyć z uściśleniem, w jaki sposób i w jakim stopniu się to dzieje, i z zapewnieniem odpowiedniego środka zaradczego. Jednakże, jak zobaczymy, brakuje jasnej definicji wyrażenia „dręczony przez złego ducha”. W konsekwencji nie ma jasności, kiedy należałoby zastosować egzorcyzmy, a kiedy inne środki.
Liber Sacerdotalis
Castellaniego z roku 1523Przed egzorcyzmami autor zamieszcza krótkie informacje dotyczące tej materii. To pierwszy tekst w naszym posiadaniu, który podobnie jak Rytuał, zajmuje się demonologicznymi wskazaniami odnoszącymi się ściśle do osób dręczonych przez złego ducha. Do określenia osób dręczonych przez złego ducha Liber Sacerdotalis używa słów: daemoniacus (12 razy) i maleficiatus (10 razy), infirmus (5 razy), vexatus (2 razy), opressus (1 raz), daemoni vexanti (1 raz) i raz infirmus vel debilis (na oznaczenie choroby w rozdziale IX). Poza ostatnim, wszystkie te terminy są równoznaczne, z rozróżnieniem jednak na osoby opętane i dręczone. Te dwie kategorie rozróżnia się, zarówno jeśli chodzi o sposoby dręczenia, jak i jego symptomy.
Należy zauważyć, że pierwsze rozdziały podkreślają istotne znaczenie logicznej i metodologicznej strony rozpoznawania rzeczywistego opętania. Rozdział pierwszy nosi tytuł: „O sposobie, którego diabeł używa, by wejść do ludzkiego ciała”; drugi: „O osobach dręczonych”; trzeci: „O znakach, po których rozpoznaje się, czy ktoś jest opętany”; czwarty: „O znakach, po których rozpoznaje się, czy ktoś jest dręczony”.
Pierwszy rozdział wskazuje na przyczyny opętania, a następnie ukazuje empiryczne znaki wskazujące na sposób, w który złe duchy opanowują ciało.
Motywujące przyczyny opętania odzwierciedlają tradycyjne opinie Ojców: rozpacz, ciężki grzech i próba (dopuszczona przez Boga). Pierwsze dwie są karami Pańskimi, podczas gdy trzecia dana jest dla zbawienia duszy, jak czytamy w odniesieniu do świętych, którzy byli dręczeni przez złego ducha aż do ostatnich dni swego życia. Rozróżnienie to prowadzi do podziału przyjętego powszechnie w owym czasie na opętanych (z powodu pierwszych dwóch przyczyn) i dręczonych (z trzeciej przyczyny).
Sposoby wchodzenia złego ducha w ludzkie ciała zaczerpnięte są z opowiadań samych opętanych, źródłem jest tu doświadczenie egzorcystów. Znaczenie świadectwa osób poddanych egzorcyzmom jest szczególnie podkreślone w przypadku dręczonych.
Znaki uprzedzające
Egzorcyzmowani sami opowiadają, jakie znaki wstępne mogą poprzedzać opętanie:
· Zły duch ukazuje się w postaci osoby zmarłej złą śmiercią lub krewnego, albo w postaci przerażającej i straszliwej bestii. Wydaje się, że zaraz znika, ale w rzeczywistości bierze w posiadanie daną osobę;
· Wchodzi ustami jako wiatr lub uszami jako szczur „jak opowiadają pacjenci”;
· Zły duch ściga ich we śnie;
· Czasem wchodzą uderzając szyję lub inne członki ciała.
Dręczeni
W rozdziale II Castellani wyjaśnia, o co w tym przypadku chodzi: u podstaw jest tu zawsze pakt z diabłem zawarty w celu udręczenia kogoś innego, rzucenia na kogoś uroku. Na skutek zawartego paktu diabeł natychmiast wchodzi w osobę, na którą rzucono urok, jednak jeśli jest ona święta i czysta, zły duch nie może jej nic uczynić.
Jeśli chodzi o przedmioty materialne rzucające uroki, (materializacje) dobrze jest, by zostały spalone, co powoduje ich nieskuteczność. Należy natomiast uznać za przesąd opinię karzącą wrzucać je do rzeki.
Znaki do rozpoznania opętanych
Rozdział III podaje znaki rozpoznawcze opętanych, którzy zostali odróżnieni od dręczonych (rozdział IV).
Znaki fizyczne: przerażające oczy, członki i ciało dotknięte przez złe duchy, tak że jeśli się szybko nie interweniuje, zostają zniszczone.
Wstręt do rzeczy świętych: niektórzy udają, że są na to niewrażliwi, ale zostają zdemaskowani, gdy nie chcą recytować psalmu 50 lub 90, albo Prologu Ewangelii św. Jana „et similia sancta”.
Zdolności i możliwości, których dane osoby normalnie nie posiadają; to bardzo ważny znak, kiedy analfabeci lub osoby bez wykształcenia płynnie czytają lub śpiewają z dużą wprawą, albo mówią rzeczy, których nigdy nie byliby w stanie powiedzieć. Niektórzy jednak opętani są niemi i głupi.
Odczuwanie przerażenia — nagłego i chwilowego.
Reakcja na egzorcyzm: przede wszystkim poznaje się, że ktoś jest opętany, jeżeli w trakcie odprawiania egzorcyzmu jest zaniepokojony: jest to znak obecności diabła.
Znaki do rozpoznawania dręczonych
Rozdział IV przechodzi do rozpoznawania osób dręczonych przez złe uroki. Celem uroku jest uczynienie jakiegoś zła za pośrednictwem diabła. Jest to zło natury fizycznej:
·Trupioblada twarz, zwężone oczy, zesztywniałe członki, utrata żywotności;
·Przede wszystkim dwa znaki: ściskanie w sercu i przy wejściu do żołądka — czasem serce jest jak ucho igielne. Uczucie, jakby coś w gardle podchodziło do góry i schodziło w dół, zamknięty nasieniowód, zwracanie wszelkiego pożywienia i napoju, uczucie lodowatego prądu lub ognia w brzuchu, niemożność trawienia pokarmu. Później następuje opis znaków pojawiających się w czasie egzorcyzmu: chodzi tu o cierpienia i odczucia, o których sam wierny może po egzorcyzmie opowiedzieć;
·Przede wszystkim, kiedy zastosowane lekarstwa nie dają żadnych rezultatów. Dołączają do tego inne znaki, które można rozpoznać w oparciu o własne doświadczenie.
Zachowanie złych duchów wobec egzorcyzmu
·Wychodzą, jak tylko znajdą się w obliczu egzorcysty;
Stawiają opór niektórym egzorcyzmom, ale później opór ustaje i wychodzą;
·Pozwalają na egzorcyzmy przez dłuższy czas, aby zmęczony egzorcysta je zakończył, doszedłszy do wniosku, że pacjent nie jest opętany;
·Ukrywają się w jakiejś części ciała, w czasie egzorcyzmu usypiają opętanego i we śnie ukazują mu się w postaci Chrystusa lub świętych, aby pokazać, że jest już wolny. Nie należy go jednak za takiego uznać, dopóki nie pojawią się wyraźne znaki uwolnienia;
·Próbują przekonać, że opętany nie jest pod władzą złego ducha, ale dotknięty jest przez jakąś chorobę albo fałszywy osąd osób wierzących w to, że złe duchy mogą opanować człowieka;
·Ujawniają, że człowiek jest pod wpływem złego uroku, jego sprawców i sposób na uwolnienie. W tym przypadku egzorcysta powinien zachować szczególną ostrożność, by nie ulec żadnym przesądom;
·Nie jest dziwne, że kiedy opętany przyjmuje Eucharystię, diabeł się nie niepokoi, ponieważ po wejściu w człowieka, przyzwyczaja się on powoli i przestaje bać się rzeczy świętych do tego stopnia, że może mówić o tajemnicach wiary i wyznawać boski Majestat. Diabeł bowiem podporządkowuje sobie opętaną osobę i rozmawia z nią w jej sercu bez jakiegokolwiek grymasu na jej twarzy. Poza tym niektóre złe duchy, kiedy opętanie trwa długo, jeśli nie zostaną wyrzucone, mówią często ustami danej osoby i przestają jej szkodzić, jednak później zostają zdemaskowane.
Nowy Rytuał egzorcyzmów De exorcismis et supplicationibus quibusdam został opublikowany w roku 1999 w editio typica i zamknął długi proces wcielania w życie reformy liturgicznej zaplanowanej przez Sobór Watykański II. Rozdział XII starego Rituale Romanum zatytułowany De exorcizandibus obsessis obowiązywał bowiem aż do tego momentu i stanowił ostatni fragment układanki brakujący do pełnego kształtu reformy. W kwietniu 2004 roku ukazała się editio typica emendata.
Wobec tematu demonologii, a więc i egzorcyzmów, można zauważyć pewne zakłopotanie. Kierunek rozwoju kulturowego ostatnich dziesięcioleci był przeciwny. Mówiono o „śmierci diabła” i bezużyteczności egzorcyzmów, jeśli nie o ich archaiczności nie do przyjęcia dla współczesnej mentalności człowieka wierzącego. Wszystko to można by było włożyć do lamusa i wydanie nowego rytuału egzorcyzmu mogłoby się wydawać największym błędem w oczach tych, którzy pragną dostosować wiarę do współczesnej mentalności. Zresztą, jeśli mówimy o przystosowaniu zasad liturgicznych Soboru Watykańskiego II, rodzi się pytanie: w którym punkcie Rytuał powinien zostać zreformowany? Niektórzy teologowie oczekiwaliby być może reformy bardziej radykalnej lub zupełnego usunięcia rytuału.
Jednakże roztropność Kościoła wobec skrajnych rozwiązań nie okazała się daremna.
Konieczność walki duchowej przeciw szatanowi, zamiast zmniejszyć się, wzrosła. Z jednej strony nowy rozkwit zabobonów, sekt, magii i satanizmu zadziwia postmodernistyczny świat, który dzięki postępowi nauki i techniki miał się już niczemu nie dziwić. Scenariusz przepowiadany przez teologów, głoszących śmierć diabła, został zdecydowanie zakwestionowany bardziej przez tych, którzy szukając nowej wiary otarli się o kulty demoniczne, niż przez wiernych katolików. Z drugiej zaś strony odpowiedź wiary w kręgach chrześcijańskich, najpierw protestanckich, a później katolickich, odkryła na nowo w modlitwach o uwolnienie praktykowanych przez grupy charyzmatyczne możliwość skutecznej walki ze Złym.
Kościół wypowiedział się z odwagą wobec filozoficznych i teologicznych prowokacji pokazując, że nie służy chwilowej mentalności, ale jest wierny prawdom zawartym w depozycie Objawienia. Choćby kosztem bycia postrzeganym przez wiernych i przez świat jako przestarzały, Kościół katolicki stworzył trzy fundamentalne teksty: KPK (1983), nr 1172; KKK (1992), nr 1673 i DESQ (1999). Są to doktrynalne, prawne i liturgiczne podstawy egzorcyzmów.
Oczywiste jest, że w ramach ciągłości tradycji obrzęd został zmieniony, czego konkretnym wyrazem jest DESQ. Musiał on zmierzyć się w nieunikniony sposób z trudnymi tematami z zakresu nauk medycznych i wskazać jasny kierunek wobec sprowadzających na manowce postaw wynikających z wierzeń ludowych.
Pierwszą rzeczą zwracającą uwagę wśród nowości nowego rytuału jest definicja pochodząca z KKK, nr 1673, którą przejął DESQ, nr 7.
Po raz pierwszy mamy tu nakreślenie zakresu tak zwanego większego egzorcyzmu. Jest nim rozkaz Kościoła, publiczny i autorytatywny, wydany w imię Jezusa Chrystusa złemu duchowi. Dzieje się to w celu ochrony danej osoby lub przedmiotu przed wpływem złego ducha lub wyrwania ich spod jego władzy.
Zaznaczyliśmy, że z pojęciem rozkazu z autorytetu Jezusa, czyli rozkazu Kościoła wydanego w Jego imię, jest związany autorytet zwycięskiego Chrystusa, który obiecuje swoim uczniom Parakleta, by „przekonał świat o sądzie, ponieważ władca tego świata już został osądzony” (por. J 16,7-11); (DESQ, nr 6). Termin „egzorcyzmować” ma wymiar sądowniczy. Nie oznacza on „wypędzać”, ale stawiać wobec Prawdy, czyli wobec osądzenia diabła. Egzorcysta rozkazuje diabłu w imię Jezusa, by zostawił osobę, którą zniewolił, ponieważ dokonał się sąd miłosierdzia dla wiernego i potępienia dla diabła.
Rytuał zajmuje się niemal wyłącznie osobami. W dodatku zamieszczono tekst Leona XIII, przeznaczony zasadniczo do walki z wrogami Kościoła. Jednak rubryka wstępna sugeruje również możliwość użycia go w odniesieniu do rzeczy i miejsc.
Zakres „egzorcyzmu większego” jest szerszy niż ten, do którego bezpośrednio odnoszą się normy DESQ. Nie ma już mowy o przedmiotach, nie mówi się też o różnicy pomiędzy osobą podlegającą wpływowi złego ducha a opanowaną przez Złego. Sugeruje to możliwość dalszego rozwinięcia tego obrzędu w tym właśnie kierunku, bowiem De Benedictionibus nie zawiera żadnego egzorcyzmu, i jak pokazaliśmy, nie ma żadnego elementu łączącego błogosławieństwa z księgą egzorcyzmów. Lukę tę można by uzupełnić w liturgii odpowiednimi tekstami modlitw.
Jeśli chodzi o wpływ czy władzę złego ducha nad osobą, nie jest bez znaczenia próba zrozumienia, o co dokładnie chodzi, bowiem dość wyraźnym punktem DESQ jest przestroga, by nie podejmować egzorcyzmu, dopóki nie ma się moralnej pewności opętania (nr 16).
Jeśli przez opętanie rozumiemy władzę nad daną osobą w sensie ścisłym, wówczas nie można by stosować egzorcyzmów wobec osób doświadczających ataków, które są czymś więcej od normalnych pokus, bowiem choć mają charakter niezwykłego działania szatana, nie dochodzi w nich do przejęcia kontroli nad osobą. Można by tu przytoczyć szereg zewnętrznych i wewnętrznych udręk, choroby i zaburzenia różnego rodzaju. Kiedy udręki te dotyczą sfery bodźców i myśli, są przez niektórych (G. Amorth) określane opętaniem. Choć nie mamy tu do czynienia z władzą szatana czy opętaniem w sensie pełnym, to nie są to jednak zwykłe działania z rodzaju pokus. Dlaczego więc nie zwalczać nadzwyczajnego działania szatana egzorcyzmem, również w przypadkach, a są one liczne, w których nie mamy do czynienia z opętaniem charakteryzującym się atakami transu?
Pojawia się pytanie o bardziej dokładną definicję opętania, udręczenia, wpływu czy władzy szatana. Wydaje się zresztą, że rytuał używa tych określeń zamiennie mówiąc czasem o osobach „udręczonych”.
Uważamy, że uznawanie za możliwych do poddania egzorcyzmom jedynie osób opętanych w ścisłym sensie, sprzeciwia się bardziej ogólnej definicji z KKK, przyjętej przez DESQ, nr 16, w której zakres „egzorcyzmu większego” rozciąga się również na osoby pozostające pod wpływem złego ducha. Również ten aspekt wymaga, naszym zdaniem, pogłębienia, tym bardziej potrzebnego, im bardziej wyraźna jest potrzeba współpracy w tym zakresie ze specjalistami nauk medycznych i psychiatrycznych.
Fakt, że mówi się o „rozkazie Kościoła”, skłania do odmiennej interpretacji egzorcyzmu rozumianego jako wezwanie Ducha Świętego. Epikleza, wezwanie Ducha Świętego, nie jest właściwe takim egzorcyzmom, jakie sprawował Jezus i jakie przekazał uczniom. Zarówno KKK, jak i DESQ zachowują formuły egzorcyzmów również w formie rozkazującej. Trzeba jednak podkreślić, że DESQ obiera drogę niezupełnie wolną od tendencji nakazujących sprowadzenie egzorcyzmu do wezwania Ducha Świętego i modlitwy błagalnej. Stary Rytuał zgodnie z koncepcją, według której osoby i rzeczy najpierw musiały być uwolnione od wpływu szatana, a później poświęcone Bogu, poprzedzał zawsze błogosławieństwa formułą egzorcyzmu. Nowy Rytuał natomiast poprzedza zawsze formułę rozkazującą formułą błagalną ze wskazaniem, by nie używać tej pierwszej nie poprzedziwszy ją drugą. Uczynił on też egzorcyzm z formułą rozkazu dowolnym, a nawet przeznaczonym do użytku jedynie w ostateczności. W tym aspekcie DESQ zdaje się skłaniać ku De Benedictionibus i ku obrzędom chrztu dorosłych, w których egzorcyzmy zanikły lub zachowały się jedynie w formie modlitwy błagalnej.
Rozkaz w egzorcyzmach miał w przeszłości ważną rolę nie tylko ze względu na wyrazistość formy, ale również ze względu na skuteczność przebiegu samego egzorcyzmu, na to, co odnosi się do informacji użytecznych przy uwalnianiu: dochodzenie przyczyn opętania, obecność złych uroków lub przedmiotów z nimi związanych, pewność ostatecznego uwolnienia. Początek poprzedniego Rytuału wydawał złemu duchowi rozkaz posłuszeństwa egzorcyście we wszystkim. Podporządkowanie to, rozkazane w imię Chrystusa, stawiało kapłana na silniejszej pozycji i poddawało mu złego ducha. Egzorcysta mógł w każdym momencie odwołać się do tej władzy, by zabronić złemu duchowi dręczenia danej osoby, zadawania jej cierpień w trakcie egzorcyzmu, mówienia w celu utrudnienia modlitwy lub rzucania podejrzeń czy oszczerstw na osoby obecne i nieobecne, albo też mógł nakazać złemu duchowi mówienie i czynienie rzeczy służących uwolnieniu.
DESQ, jak widzieliśmy, nie zrezygnował z rozkazu, jednocześnie jednak wolał przemilczeć te zasady i usunął rozkaz posłuszeństwa egzorcyście we wszystkim. Wydaje się, że wszystko uczynione zostało domyślnym. Dlatego odwołano się do doświadczenia egzorcystów, jednak byłoby chyba lepiej, gdyby w następnym dyrektorium rzeczy te znalazły swoje miejsce.
Delikatnym tematem podjętym przez DESQ, jednak w sposób nie do końca jasny, jest problem złych uroków. Rytuał Rzymski przewidywał jedną normę ostrożności dla egzorcysty i jedną dla wiernych. Egzorcysta był przestrzegany przed uleganiem przesądom i praktykom nie do końca zgodnym z wiarą, jak odwołanie się do ludowych odczyniaczy. Wierni z kolei byli ostrzegani przed proszeniem magów o pomoc w usuwaniu uroku. DESQ natomiast zmienia te wskazania i zdaje się twierdzić, przynajmniej przy pierwszej lekturze wydania z 1999 roku, że egzorcysta nie powinien wierzyć w przypadki złego uroku ani, co za tym idzie, stosować wtedy egzorcyzmu. Przy interpretacji nieco szerszej wydaje się, że wskazanie to miało się przeciwstawić ludowym wierzeniom, które w każdej przeciwności widzą skutek rzuconego uroku. Chodziłoby więc o normę, o charakterze głównie pastoralnym, prostującą postawę zbyt łatwowiernych osób mających skłonność do szukania fałszywych przyczyn zła i zgubnych środków zaradczych na granicy zabobonu. Taka interpretacja wydaje się wzmocniona przez poprawione wydanie z 2004 roku.
Faktem jest, że złe uroki i rzucane przekleństwa dotyczą znaczącej liczby osób o różnym pochodzeniu, wykształceniu i zawodzie. Innym faktem, wywołującym niemałe zamieszanie i utrudniającym poprawną analizę duchową i duszpasterską, jest zwiększająca się liczba samozwańczych magów i, ku zaskoczeniu wszystkich, osób gotowych wierzyć w ich obietnice. Historie oszustw i nadużyć są dziś na porządku dziennym, a nasza technologiczna kultura ujawnia swoje drugie, irracjonalne dno, które trudno określić i kontrolować. Wszystko to razem wzięte powoduje czasem mobilizację przeciw wierze w istnienie konkretnej mocy pochodzącej od Złego. Dlatego jest zbytnim uproszczeniem wniosek, że zły urok jest jedynie owocem oszustwa i przesądów.
Niestety, poważne doświadczenie wielu egzorcystów zna wiele osób, które z powodu działań opartych na magii, cierpią udręki powodowane przez złego ducha w różnym stopniu i w różnych formach, z opętaniem włącznie. U podstaw tego zjawiska stoi moc szatana, który dzięki zgodzie i otwartości osoby mu poświęconej (tym razem nie zawsze jest to oszust) atakuje dane osoby w nadzwyczajny sposób. Są one często bezbronne z powodu niemoralnego życia, dalekiego od głębokiej wiary i sakramentów, czasem dobrowolnie zaangażowane w jakieś praktyki magiczne.
Egzorcysta zatem wypełnia zadanie duszpasterskie stosując nie tylko środki zaradcze przewidziane przez Rytuał wtedy, kiedy są konieczne, ale również ucząc wiary, pomagając zgłaszającym się do niego wiernym wejść na drogę poważnego rozwoju duchowego.
Dzieło rozeznania prawdziwych opętań diabelskich jest ważnym rozdziałem DESQ, który zawiera powtarzane z naciskiem (siedem razy) wezwanie do roztropności, zanim przystąpi się do egzorcyzmu.
Trzeba zauważyć, że w przeciwieństwie do poprzedniego Rytuału, ostrzegającego przed pięcioma oszustwami złego ducha, który wszystkimi sposobami próbuje się nie ujawnić, skłonić do wierzenia, że chodzi jedynie o chorobę albo inną naturalną przyczynę, a później, że nie ma go już w opętanym, Rytuał aktualny wprowadza zakazy i normy ostrożności przed podjęciem samego egzorcyzmu.
Oczywiście wiele ustaleń pozostało nie zmienionych od czasów pierwszych rytuałów Castellaniego i Santoriego. Pragnęli oni nie tylko dać wskazania ściśle liturgiczne, ale również pastoralne, duchowe i praktyczne. Wskazania te pochodziły z doświadczeń zbieranych przez wieki. DESQ chciał raczej wskazać ustalenia teoretyczne, nie pomijając tylko niektórych praktycznych wskazań, ale czyniąc tak, stworzył konieczność uzupełnienia luk dotyczących praktyki.
Trzeba pamiętać, że DESQ podjął tradycyjną roztropność obecną w źródłach, która prowadziła do odróżnienia symulowania i choroby od prawdziwego opętania. Relacja z medycyną nigdy nie opierała się na współzawodnictwie, przeciwnie, polegała zawsze na ścisłym oddzieleniu zakresów działania. Widzimy, że wraz z postępem medycyny, psychologii i psychiatrii, choroba określana słabością umysłu czy melancholią zaczyna być współcześnie określana jako choroba psychiczna. Ponadto DESQ robi kolejny krok proponując egzorcyście możliwość współpracy z lekarzami, w sytuacjach kiedy jest to konieczne. Nie chodzi więc o odesłanie pacjenta, ale o współpracę w rozeznaniu dającym egzorcyście moralną pewność wymaganą do rozpoczęcia egzorcyzmów. W każdym przypadku to na egzorcyście spoczywa ostateczna odpowiedzialność za rozeznanie. Relacja lekarz-egzorcysta zakłada konkretną kompetencję Kościoła w zakresie rzeczy duchowych: DESQ nie przejawia wątpliwości co do istnienia diabelskich ataków, co do prawdziwości opętań i szczególnego charakteru tych przejawów zła. Można mu zaradzić jedynie przez egzorcyzm, który nie jest ani znieczulającym środkiem psycho-duchowym, ani alternatywą dla terapii medycznych i psychiatrycznych. Egzorcyzm dotyczy obszaru, na który nie da się wejść środkami innymi niż duchowe.
Owocna relacja z naukami medycznymi wymaga zatem uczciwego badania przez lekarzy i psychiatrów osób dotkniętych prawdziwym opętaniem, według kryteriów wskazanych przez Rytuał. Rozeznania należy zawsze dokonywać poprzez badanie dyferencjalne biorące pod uwagę wszystkie zjawiska związane z daną osobą, a nie ograniczając się do jednego objawu bądź grupy objawów.
Znaczącą normą w DESQ jest zakaz użycia egzorcyzmów w celach diagnostycznych. Wcześniej były one zawsze fundamentalnym czynnikiem dającym, po weryfikacji znaków wymienionych przez Rytuał, moralną pewność co do opętania. Choć na pewno DESQ bardzo wyraźnie podkreślił konieczność oceny całego życia moralnego i duchowego danej osoby razem z jej „wstrętem do rzeczy świętych”, trudno nie zauważyć pewnej sprzeczności polegającej na tym, że właśnie egzorcyzm taką rzecz świętą stanowi, a mimo to nie może zostać wykorzystany. Egzorcyzm diagnostyczny charakteryzuje się tym, że nie stanowi w każdym przypadku początku wyrzucania złego ducha w sensie ścisłym. Jest on sprawowany, by sprawdzić, czy dana osoba reaguje na to sakramentalium wstrętem. Dobrze byłoby go odprawiać bez wiedzy danej osoby, by mógł być narzędziem obiektywnym.
Nowością, którą należy przypisać DESQ, jest rola biskupa diecezjalnego. Tradycyjnie egzorcysta był postrzegany jako kapłan, który za zgodą biskupa działał w pewnym odosobnieniu i dyskrecji. Obecny Rytuał ukazuje biskupa jako moderatora egzorcystów działających w diecezji. Muszą być do niego zgłaszane przypadki wyjątkowo trudne i dotyczące niekatolików.
Wiadomo, że posługa egzorcysty, mimo rzadkości prawdziwych opętań, wymaga uważnego i cierpliwego wysłuchania wielu osób. Często konsumuje to siłę i energię potrzebną do zajęcia się poważniejszymi przypadkami. Sam Rytuał zaleca, by wierni byli za każdym razem wysłuchiwani i pocieszani, często się jednak zdarza, że dręczeni przez złego ducha, choć nie są tak hałaśliwi jak opętani, są jednak dość liczni. Konieczne więc się staje, by posługa ta nie była powierzona jednemu tylko człowiekowi, ale grupie kapłanów pozostających w kontakcie ze swoim biskupem.
Współpraca z biskupem zakłada więc, że to on jest odpowiedzialny za egzorcyzmy, egzorcyści zaś są jego współpracownikami. Każe to myśleć o wspólnocie diecezjalnej, która aktywnie współpracuje z biskupem i egzorcystami. Niezwykle pożądane są grupy dzielenia prowadzone przez kapłana, pozwalające na pierwszy kontakt z osobami potrzebującymi konkretnej pomocy. Grupy takie mogą współpracować z egzorcystami, uczestnicząc we wstępnej analizie przypadku, a później w samym rycie poprzez modlitwę i towarzyszenie.
Kolejnym elementem, który należy wziąć pod uwagę jest podstawowa formacja kapłanów, szczególnie proboszczów, odnośnie do teologii duchowości i specyfiki diabelskich ataków. Wierny może być zdezorientowany, jeśli prosząc o radę spotyka się ze sceptycyzmem wynikającym z nieznajomości zagadnień dotyczących duchowości.
Formacja kapłanów i proboszczów odnośnie do tego punktu jest bardzo istotna dla duszpasterskiej posługi we wspólnocie, bowiem wierny proszący o egzorcyzm jest cierpiącym członkiem Kościoła.
opr. mg/mg