Szkoła w domu

Dlaczego część rodziców wybiera domową edukację? Jak się za to zabrać?

Jesteśmy przyzwyczajeni, że dziecko rozpoczyna naukę i chodzi do szkoły. Ale nie musi tak być, rodzice mogą sami uczyć dzieci w domu i coraz więcej osób na to się decyduje.

W naszym województwie rok szkolny właśnie wkroczył w drugie półrocze i to dobry czas, by zastanowić się nad tym, jak ma wyglądać edukacja dzieci. Alternatywą dla tradycyjnej szkoły jest mało znana edukacja domowa.

Pod kierunkiem rodziców

Na jednej z stron poświęconych edukacji domowej podkreślono, że „to nauczanie dzieci przez ich rodziców, opiekunów albo wyznaczone przez nie osoby, odbywające się poza systemem edukacji szkolnej. Po prostu dzieci edukowane domowo nie chodzą do ‘normalnej' szkoły publicznej, społecznej czy prywatnej, lecz uczą się same z pomocą i pod kierunkiem swoich rodziców lub opiekunów. W początkowym etapie nauczania, gdy dzieci uczą się czytać, pisać i liczyć, wkład rodziców jest zazwyczaj większy. Z czasem, gdy dzieci już dobrze czytają, więcej czasu spędzają ucząc się samodzielnie, a rodzice w większym stopniu koncentrują się na udostępnianiu im odpowiednich zasobów umożliwiających naukę. Dzieci też szukają informacji same. Nauka odbywa się nie tylko w domu pod okiem rodziców. Bardzo często uzupełniana jest ‘wyjazdami w teren', podróżami, zwiedzaniem, uprawianiem rozmaitych rodzajów hobby i sportów, uczestnictwem w dodatkowych zajęciach, kołach zainteresowań i drużynach harcerskich”.

Na edukację domową decydują się rodzice mający jedynaków i więcej dzieci. Pracujący i nie pracujący. Religijni i niewierzący lub niepraktykujący. Zdecydowali się na edukację domową, ale nie mają nic przeciwko rodzicom, którzy chcą posyłać swoje dzieci na lekcje do szkoły. Według nich każdy powinien mieć możliwość wyboru tego, co uważa dla swoich dzieci za najlepsze w ich rozwoju i wychowaniu. Większość rodziców uczących w domu nie jest nauczycielami i poradziło sobie z tym bardzo dobrze, bo kiedyś uczyli się tego samego w szkole. Obecnie istnieje też powszechny dostęp do wiedzy poprzez Internet czy w bibliotece i jeżeli jakaś wątpliwość się pojawi, można ją rozwiązać. O podjęciu tej edukacji za młodsze dzieci decydują rodzice, ale potem kiedy są starsze często same decydują, czy nadal chcą uczyć się w domu, czy w szkole.

Przemyślana decyzja

O edukacji domowej dowiedziałam się od państwa Magdaleny i Konrada Kwiatkiewiczów, którzy podjęli decyzję - ich synowie nie będą chodzić do szkoły, a ich nauką w domu zajmie się głównie mama, czyli pani Magda. To nie była decyzja podjęta z dnia na dzień. Zastanawiali się nad tym zanim urodził się ich pierwszy syn. Wtedy pani Kwiatkiewicz zdecydowała się na podjęcie podyplomowych studiów z pedagogiki. Razem z mężem zaczęła coraz bardziej wnikać w temat edukacji domowej. - Pojechaliśmy też na rekolekcje, gdzie poznaliśmy rodziny, które praktykują edukację domową i już nie miałam wątpliwości, że to jest dobra droga — tłumaczy pani Magda.

W domu państwa Kwiatkiewiczów poznałam ich czworo dzieci, a właściwie piątkę, bo za kilka miesięcy urodzi się następne. Najstarszy siedmioletni Ignacy jest już w drugiej klasie, a Dominik w zeszłym roku rozpoczął zerówkę. Młodsi od nich Józef i Tymoteusz często towarzyszą starszym braciom podczas zajęć w domu, bo oni już teraz chcieliby się uczyć. - Mam książki przysłane ze szkoły. Właśnie przerobiłem drugą z języka polskiego i ostatnią z matmy - mówi Ignacy. Dominik uczy się pisać, czytać i ćwiczy matematykę, jak to w „zerówce”. - W edukacji domowej nie potrzeba korzystać z podręczników. Jest podstawa programowa z każdego przedmiotu, którą dziecko musi opanować — wyjaśnia jego mama.

Samodzielnie, ale nie sami

Na końcu pierwszej klasy Ignacy zdał egzamin klasyfikacyjny w szkole wybranej przez rodziców, podobnie jak inne dzieci uczestniczące w edukacji domowej. Ze względu na zmianę przepisów młodszy Dominik musiał być zapisany do innej szkoły na terenie województwa wielkopolskiego, czyli tego, na terenie, którego mieszka. Rodzice zdecydowali się na placówkę w Górce Duchownej położonej niedaleko Leszna. Chodzi o to, by wybrana szkoła była przyjazna domowej edukacji. Co to znaczy? Uczący w niej nauczyciele szanują decyzję rodziców i wiedzą jak ma wyglądać pisemny i ustny egzamin kończący klasę, który można rozłożyć w czasie. Nie trzeba zdawać wszystkich przedmiotów od razu. Nauczyciele w takiej szkole zdają sobie sprawę, że dzieci muszą przygotować bardzo duży zakres materiału, więc pomagają. Jeżeli dziecko na egzaminie pisemnym napisze coś nie tak, pomyli się, to zapytają jeszcze o to na ustnym. Nie zakładają od razu, że dziecko nie wie, tylko sprawdzają jak jest rzeczywiście.

Rodzice wspierani są również przez inne rodziny z edukacji domowej. - Ostatnio mieliśmy w konkatedrze w Ostrowie spotkanie z przedstawicielami Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum z Niepokalanowa, do której należy kilkanaście rodzin w edukacji domowej. Oni mają idealną sytuację, bo wśród nich jest kapłan, który nad nimi czuwa. Spotykają się i czasami ich dzieciaki razem się uczą - mówi pani Kwiatkiewicz, dodając, że na Facebooku jest grupa rodzin „Kalisz i jego okolice” związanych z edukacją domową.

Dlaczego w domu?

Rodzice decydują się na taką edukację z różnych powodów. Część z nich jest wspólna, jak choćby to, że obecny program szkolny i to co się dzieje w szkołach, nie odzwierciedlają do końca ich przekonań i światopoglądu, w duchu którego chcą wychowywać dzieci. - Nie można dziecka zamknąć pod kloszem i udawać, że nie ma zła, bo nie o to chodzi. Ale uważam, że dzieci na pewnym etapie pewnej wiedzy nie powinny posiadać — tłumaczy pani Magda. - W podręcznikach neguje się niektóre rzeczy albo przemilcza i wtedy tłumaczę je na bieżąco dzieciom. Odnoszę też wszystko do Pana Boga. Na przykład, gdy jest mowa o świętach Bożego Narodzenia nie ma tam nic o Panu Bogu. Trzeba to skorygować. Równocześnie dzieci zdają sobie sprawę, że są ludzie, którzy nie wierzą - mówi pani Magda razem z mężem i podkreślają, że wiara w Boga i rozum nie są w sprzeczności. Wystarczy spojrzeć na otaczającą nas przyrodę, jej rozwój.

- Po drugie z doświadczenia innych rodzin wiem, że nauka w edukacji domowej postępuje szybciej. Teraz już wiem, że poświęca się na nią mniej czasu niż w szkole, a efekty są takie same albo lepsze — dodaje mama. Dzieci w edukacji uczą się aż zrozumieją przekazywane treści. Natomiast w prawie 30-osobowej klasie takie indywidualne podejście do dziecka jest nie możliwe. - Najpierw dziecko idzie na kilka godzin do szkoły, później wraca do domu i odrabia lekcje. Rodzice często mu pomagają i przepytują. Wtedy dużo czasu poświęca się na naukę — podkreśla mama. Natomiast w edukacji domowej najczęściej przedpołudniem poświęca się kilka godzin na naukę i to wystarczy, szczególnie w klasach początkowych szkoły podstawowej. Dzięki temu można więcej czasu spędzić z rodziną i budować więzi. Jest też czas na czytanie książek, jak u państwa Kwiatkiewiczów. Dzieci mają też więcej czasu na rozwijanie zainteresowań i zajęcia pozalekcyjne. Spotykają się również z rówieśnikami. Dzieci edukowane domowo poznają znajomych i przyjaciół tam, gdzie mieszkają i podróżują, na rozmaitych kółkach zainteresowań, w drużynach harcerskich, klubach sportowych i hobbystycznych, przez znajomych. Nie ma więc powodu do obaw, jeżeli chodzi o ich socjalizację i rozwój. Oczywiście wśród dzieci edukowanych domowo, podobnie jak wśród i tych uczęszczających do szkół, zdarzają się też i takie, które wolą samotność i mają nielicznych znajomych i przyjaciół. Bo przecież każdy jest inny. Wspólną cechą dzieci edukowanych domowo jest łatwość nawiązywania kontaktu z dorosłymi, dziećmi starszymi i młodszymi od siebie. Badania amerykańskie dowodzą również, że dzieci edukowane domowo, już jako dorośli, wykazują więcej postaw prospołecznych niż dzieci nauczane w systemie szkolnictwa masowego: częściej poświęcają swój czas na działalność w organizacjach społecznych i pozarządowych, częściej działają jako wolontariusze pomagając innym. Natomiast z badań przeprowadzonych w Polsce wiadomo, że liczba dzieci korzystających z edukacji domowej ciągle wzrasta. W 2017 roku z nauczania domowego na terenie województwa wielkopolskiego korzystało 1045 uczniów (67 ze szkół publicznych, a 978 z niepublicznych). Dla porównania w 2016 roku było to 666 osób, a w 2015 roku - 356.

Potrzebne dokumenty

Teraz kilka słów o tym, jak załatwić edukację domową dla dziecka. Jeżeli ktoś zdecyduje się na taką formą nauki najpierw udaje się po opinię do poradni psychologiczno-pedagogicznej w swoim mieście, obecnie musi to być placówka państwowa, nie prywatna. Z tą opinią trzeba udać się do dyrektora szkoły, najlepiej wybrać placówkę przyjazną edukacji domowej, ich listę można znaleźć w Internecie albo popytać rodziców z edukacji domowej. Oprócz opinii z poradni rodzic przynosi do szkoły podanie i oświadczenia, w których zobowiązuje się do przystępowania przez dziecko w każdym roku szkolnym do rocznych egzaminów klasyfikacyjnych oraz zapewniania warunków do kształcenia i realizacji podstawy programowej. To właśnie w wybranej szkole dziecko co roku zdaje egzaminy i na tej podstawie otrzymuje świadectwo ukończenia klasy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama