Rozmowa z prof. Franciszkiem Ziejką, rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego
— Jakie znaczenie dla uczelni miały uroczystości jubileuszowe?
Jubileusz 500-lecia fundacji kazimierzowskiej w 1864 r. praktycznie się nie odbył ze względu na powstanie styczniowe. Później był jubileusz 500-lecia odnowienia Akademii Krakowskiej. Był to widomy znak istnienia nauki polskiej w epoce, kiedy Polski nie było na mapie. To święto w 1900 r. odegrało dużą rolę w budowaniu świadomości narodowej Polaków. W 1964 roku jubileusz zorganizowano głównie dla celów politycznych. W moim przekonaniu nie chodziło tu o sprawy nauki. Chodziło głównie o to, by przy okazji obchodzenia święta uniwersyteckiego wesprzeć ówczesny reżim. Owszem, zbudowano z tej okazji dwa budynki dla UJ, ale nadal istniały ograniczenia (choćby limitowanie liczby gości z uczelni zachodnich).
Obecne święto jest ważne, gdyż odbywa się w Polsce niepodległej, bez żadnych ograniczeń. Z tego powodu nie musieliśmy się wikłać w rozmaite układy polityczne. Na przykład w centralnym punkcie uroczystości uczestniczył Pan Prezydent jako głowa państwa. Natomiast nie był przyjmowany towarzysko na żadnej imprezie dodatkowej.
Drugi wymiar to wymiar naukowy. Odbyło się m.in. kilkadziesiąt międzynarodowych sesji naukowych, w których trakcie dokonano nie tylko podsumowania dorobku danych dziedzin nauki, ale wytyczono również kierunki dalszych badań. Ukazało się wiele wydawnictw jubileuszowych (z wielotomową „Złotą Księgą Uniwersytetu Jagiellońskiego” na czele, obliczoną na 11 woluminów). Zorganizowano również wspaniałe wystawy, których bez okazji jubileuszu nie bylibyśmy zapewne w stanie zorganizować. Istotne są również nasze zabiegi w sprawie rozbudowy bazy lokalowej uniwersytetu (budowa kampusu w Pychowicach). Z uznaniem przyjmujemy deklarację Pana Premiera o skierowaniu do sejmu przez rząd projektu ustawy o finansowaniu rozbudowy uniwersytetu.
Jubileusz to także wielkie święto Krakowa. Byłem pod wrażeniem wielkich tłumów, które przybyły, aby radować się wraz uczonymi.
— Czy sądzi Pan, że w realiach zbliżającego się XXI wieku Uniwersytet Jagielloński będzie mógł nadal skutecznie wypełniać swoją misję, wyrażoną trafnie przez kard. Franciszka Macharskiego, iż jest to „rozum i wiara w zgodnej służbie dla skarbu, jakim jest człowiek i Ojczyzna, i Bóg wśród nas”?
Uważam, wbrew pesymistycznym twierdzeniom, iż uniwersytet ma się przekształcić w przedsiębiorstwo, które zajmowałoby się w małym zakresie badaniami, a głównie przekazywaniem wiedzy, ma on dzisiaj i w przyszłości wielkie zadania związane z formowaniem osobowości młodych ludzi. Nie możemy pozwolić na przekształcenie uniwersytetu w szkołę zawodową, uczącą jedynie umiejętności praktycznych. Jest to wielka praca wychowawcza, o której mówił tak pięknie Ojciec Święty 11 września w czasie audiencji dla naszej społeczności akademickiej. Jan Paweł II podkreślił wówczas potrzebę rozbudzania u młodych ludzi ducha zdrowego patriotyzmu. Zaznaczył, że mamy służyć Ojczyźnie, która przychodzi do wspólnej rodziny europejskiej ze swą bogatą kulturą, literaturą, sztuką oraz wartościami chrześcijańskimi, bliskimi nam od tysiąca lat.
— Jaki ma być uniwersytet przełomu wieków?
Dla Uniwersytetu Jagiellońskiego bardzo ważne jest zbudowanie bazy materialnej. Zbudowanie nowego miasteczka, gdzie przeniosą się wydziały przyrodnicze i ścisłe, gdzie powstaje wielki park technologiczny. Przyszłość wymaga jednak również zmiany warsztatu naukowego. Wyobrażam sobie, że nauka, także na uniwersytecie, będzie interdyscyplinarna. Będą pokonywane bariery między poszczególnymi dziedzinami, specjalnościami, które się wykształciły w ciągu ostatnich stuleci. Stąd tak ważne będzie tworzenie zespołów badawczych, złożonych z humanistów, medyków, przyrodników itd. Trzeba będzie również wykorzystywać najnowsze osiągnięcia w zakresie przekazu elektronicznego, m.in. szerzej korzystać z Internetu. Jestem tu jednak ostrożny. Internet trzeba będzie wykorzystywać w dydaktyce, ale pełne kształcenie zdalne nie jest możliwe. Zawsze musi być nauczyciel akademicki, który będzie oddziaływał na studentów.
— W trakcie uroczystości jubileuszowych zaapelował Pan o ponadpartyjne, ponadśrodowiskowe porozumienie w sprawie edukacji Polaków. Dlaczego Magnificencja uważa, iż jest to sprawa ważniejsza niż poprawa sytuacji ekonomicznej i politycznej naszego kraju?
Sprawy ekonomiczne są bardzo ważne. Nie chciałbym, aby poprawa sytuacji edukacyjnej odbywała się kosztem pogorszenia wyników ekonomicznych kraju. Uważam jedynie, że są pewne priorytety w polityce globalnej Polski. Uważam, że nie możemy prowadzić polemiki partyjnej na temat tak wielkiej wartości, jaką jest oświata. Nie może tu być licytacji pomysłów, podobnie jak nie ma jej w zakresie polityki zagranicznej czy obronności. Jeśli nie będziemy patrzeć na ten problem jako na zadanie ogólnonarodowe, to zagubimy się całkowicie w świecie, który przyjdzie za 10—20 lat. Nie występuję tu w roli Kasandry. Mówię to na podstawie moich doświadczeń m.in. z wieloletniego pobytu na uniwersytetach zagranicznych. W krajach zachodnioeuropejskich sprawy oświaty nie są obiektem partyjnych przetargów. Sądzę, że stać nas na to, ażeby nawiązać do tradycji zapoczątkowanej przez naszych dziadów w końcu XVIII wieku, kiedy w Polsce powstało pierwsze ministerstwo edukacji. Uważam, będąc tu w sporze z niektórymi politykami, że możemy zmarnotrawić wielki majątek, rozdając go, bo i tak będą zawsze ludzie niezadowoleni. Uważam, że ten majątek, który jeszcze posiadamy, trzeba przeznaczyć na oświatę, na edukację. Lepszej inwestycji na przyszłość nikt nie wymyślił.
— Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał BOGDAN GANCARZ
opr. mg/mg