Fragment książki "Rysopis Kapłana. Wizerunek księdza w kulturze XXI wieku" zawierającej 12 tekstów, które są odpowiedzią na ankietę przygotowaną przez redaktorów czasopisma „Akcent”
W tytule wypowiedzi nawiązuję oczywiście do proroczego wiersza Juliusza Słowackiego Pośród niesnasków Pan Bóg uderza3 , bowiem utwór ten wydaje się potwierdzać tezę, że Kościół katolicki od początku swego istnienia prowadzi działalność ewangeliczną i duszpasterską w środowiskach, których członkowie są coraz bardziej nastawieni na umacnianie ateizujących, a przynajmniej neutralnych wobec kultury religijnej postaw światopoglądowych. Czy w Rzeczypospolitej obecnego czasu mamy do czynienia z podobnego typu sytuacją?
Generalnie mówiąc – tak! Ale kwestia jest nadzwyczaj subtelna, o wielu odcieniach i możliwych punktach rozpoznania. Zgódźmy się jednak, że po tylu wiekach chrześcijaństwo znalazło się w niebywale dramatycznej sytuacji. Napór tendencji sekularyzacyjnych, prześladowania chrześcijan, ekspansja cywilizacji islamskiej, trwała obojętność wielu europejskich środowisk na Ewangelię – wszystko to sprawia, że religia chrześcijańska traci na społecznym znaczeniu, choć równocześnie w wielu krajach świata idee konfesyjne zdają się umacniać i rozwijać. Mam na myśli chociażby Amerykę Południową czy niektóre obszary Azji. Mimo to dla wielu współczesnych doktryna i kultura chrześcijańska zdaje się czymś zupełnie obcym, niewywołującym żadnych pozytywnych skojarzeń. Ludzie ci wolą zajmować się planowaniem nowego domu wypoczynkowego nad podmiejskim jeziorem niż myśleć o problemach natury teologicznej.
W Polsce dzieje się podobnie. Presja – nie wyłączając tej medialnej – kół liberalnych, najczęściej niechętnych Kościołowi i kościelnemu nauczaniu, oddziałuje na społeczeństwo, któremu z hukiem narzuca się przekonania podszyte ironią albo nawet pogardą dla tradycyjnych, konserwatywnych wartości. Wyolbrzymia się też „grzechy” ludzi Kościoła, pokazując tylko i wyłącznie to, co ciemne, odległe od ewangelicznego stylu życia. Chaos polityczny miesza się z pustką aksjologiczną, co powoduje ogromną dezorientację pośród sporej części polskiego społeczeństwa. A ponadto, trudność bycia chrześcijaninem wiąże się z samą naturą wiary, na której dnie zawsze znajdujemy iskierkę sceptycyzmu, zdziwienia; wszak sam Bóg nie jest dla nikogo z ludzi kimś oczywistym, a uznanie w Nim osobowego wymiaru wydaje się trudne do zaakceptowania. Przygodność człowieka, jego podatność na grzech, osłabienie woli to ważne czynniki sprawiające, że przestrzeń chrześcijańska staje się przestrzenią ziemskiego sacrum, w którym pojęcie Boga Stwórcy, Boga troszczącego się o ludzi i świat nie odgrywa istotnej roli. Tymczasem na Jego łaskę trzeba być otwartym, trzeba wsłuchiwać się w odwieczne Słowo, trzeba w pokorze modlić się, by móc wędrować śladami Jezusowej miłości. Dlatego wiara i modlitwa w najwyższym stopniu decydują o naszej osobistej i społecznej historii oraz jakości tworzonej przez nas kultury.
Mając to wszystko na względzie, osobiście odczuwam pewnego rodzaju dyskomfort, kiedy próbuję czynnie uczestniczyć w różnego rodzaju wydarzeniach, zwłaszcza poetyckich, które wydają mi się godne, by wziąć w nich udział. Dlaczego? Powodem niepokoju i zarazem ostrożności jest głównie polityka. Jej żywioł bowiem tak bardzo przesyca świadomość współczesnych twórców, że determinuje w znaczącym stopniu ich artystyczne poczynania i sposoby społecznego bycia. Dlatego w świecie sztuki tworzą się określone getta, skupione najczęściej wokół pewnych pism mających zdecydowane, ideologiczne oblicza. Kto jest zwolennikiem polityczno-kulturowego projektu „Gazety Wyborczej” czy „Krytyki Politycznej”, ten przenigdy nie powie dobrego słowa na temat tych autorów, którzy drukują w czasopismach o wyraźnie prawicowej tonacji, chociażby we „Frondzie” albo „W Sieci”.
Oczywiście, ukazana linia podziału jest szyta grubą nicią, tym niemniej zdaje się oddawać realny stan rzeczy. Zauważam więc, że sztuka w pierwszym piętnastoleciu XXI wieku bywa pod ogromnym wpływem ponowoczesnej wizji rzeczywistości. Artyści na ogół nie są już wrażliwi na osiągnięcia europejskiej tradycji; zdają się preferować niebywale osobiste widzenie świata, skupione na grze wyobraźni, unikaniu stałych wartości i dryfowaniu pośród globalno-medialnej sfery życia. Działają w porządku prywatnej dowolności, gdzie nie obowiązują ukształtowane normy moralne ani religijne. Tzw. twórcza wolność unosi się nad ludźmi sztuki jak nieuświadomiona konieczność. Z tej racji trudno, choćby tylko z wymuszoną uprzejmością, nawiązywać z nimi szlachetne więzi, choć rozumiem, że pasja tworzenia nie jest i nie powinna być uzależniana od decyzji pozaartystycznych.
Jestem jednakowoż księdzem i wszystko, co robię jako osoba pisząca, wypływa z tego zasadniczego faktu. Cieszę się zatem, że przyszło mi żyć w czasach szczególnej aktywności księży w przestrzeni narodowej kultury. Bezwzględnie wiadomo, że więź Kościoła ze sztuką to sprawa bez mała naturalna, niemniej jednak teraźniejszość to okres pod tym względem wyjątkowy. Nigdy jeszcze nie mieliśmy do czynienia z taką plejadą kapłanów (nie wyłączając braci i sióstr zakonnych), którzy profesjonalnie zajmują się literaturą, najczęściej poezją. Wydają książki najwyższej próby, wpływając w zauważalny sposób na kształt oraz jakość życia artystycznego w Polsce. Popularność wierszy Jana Twardowskiego czy Janusza Stanisława Pasierba – wynikająca nade wszystko z poetyckiej doskonałości – jest tego najświetniejszym dowodem.
Jak ten światowy fenomen należy oceniać? Czy twórczość literacka księży nie jest swego rodzaju przydawaniem ozdobności czemuś, co ma już swoje istotne znaczenie? Pierwszoplanowym zadaniem duchownych jest wszak głoszenie Ewangelii, wprowadzanie wiernych w treści wiary, służba sakramentalna, budowanie ścieżek międzyreligijnego porozumienia, troska o ubogich i najbardziej potrzebujących. Po cóż więc jeszcze pisanie wierszy, które muszą ujawniać, chcąc nie chcąc, najgłębiej prywatne emocje, często wybijające na pierwszy plan osobiste „ja”, domagające się posłuchu i pochwał? Nieraz słyszałem wypowiadane z gniewnym zapałem podobnego typu pytania skierowane pod moim adresem.
Cóż, w całej procedurze pisania księżowskiego jest, przyznaję, pewien zawstydzający odcień. Nie powinien on jednak przesłaniać kwestii tutaj zasadniczej. Literatura należy do tzw. miejsc teologicznych, czyli sposobów wyrażania wiary i jej umacniania. Może przeto służyć jako narzędzie duszpasterskiego działania. W moim przypadku to ważna metoda na bycie obecnym pośród ludzi, z którymi prowadzę różnorodne rozmowy, także te najbardziej intymne, wewnętrzne, stające się właśnie dzięki słowu poetyckiemu. To ono przeprowadza mnie i odbiorcę przez sekrety egzystencjalnego, w tym religijnego, doświadczenia. Właściwie tylko w poetyckim wymiarze istnienia jesteśmy w stanie natrafić na ślad „stwórczej miłości”, na gest Jezusowego miłosierdzia zapisany w narracji ewangelicznej.
To możliwe, ponieważ treści chrześcijańskiego Objawienia zostały utrwalone w ludzkim języku, który dysponuje i tą cechą, że potrafi sugerować – za pomocą chociażby metafory bądź symbolu – odczucia i przeżycia niepoddające się jednoznacznemu opisowi, wykraczające poza obszar kreślony przez to, co rozpoznawalne zmysłowo i racjonalnie uchwytne. Wiersz zbliża człowieka pod próg tajemnic, które mimowolnie przenikają naszą przygodną egzystencję. Na tym kończą się możliwości liryki. Dalej, głębiej docierają już tylko modlitwy, medytacje, mistyczne uniesienia – źródłowo zakorzenione w życzliwości samego Boga. Ufam przeto poezji, która zawsze zaskakuje, odsłania ukryte przed konwencjonalnym widzeniem wymiary rzeczywistości i relacji międzyosobowych. Za pomocą sobie tylko znanych mechanizmów językowych zdolna jest ożywiać to, co martwe, zapraszać do rozmowy pozbawionej sztuczności i pozy, wychwalać i krytykować ludzkie życie, wzbudzać uczucia religijne, wreszcie – nieść duchową pociechę, zwłaszcza w sytuacjach ogólnego i osobistego kryzysu sensu.
Żyjemy akurat w takiej epoce, w której – jak już wspomniałem – wiele z tego, co kształtowało chrześcijańskie widzenie i doświadczenie świata, ulega zawieszeniu, a nawet przekreśleniu. Ratunek może przyjść z wielu stron. Także ze strony poetyckiego stylu życia. Czekam zatem na kolejne chwile lirycznych widzeń. Dzięki nim moje kapłaństwo nabiera pełniejszego wyrazu, chce odpowiadać na wyzwania niesione przez współczesność. Nie boi się zawsze możliwych niedogodności. Samo będąc darem, ofiarowuje się innym jako dar. Oby bez zbytnich słabości i egoistycznych wyrachowań.
Warszawa-Bielany, czerwiec 2016 r.
ks. Jan Sochoń
ur.
1953 w Wasilkowie, na Podlasiu. Profesor zwyczajny, filozof kultury,
poeta, krytyk literacki i eseista; biograf i wydawca pism bł. ks.
Jerzego Popiełuszki. W początkach twórczości związany z ruchem „Nowej
Prywatności”. Po uzyskaniu magisterium z filologii polskiej
(dyplom dotyczył języka poetyckiego Bolesława Leśmiana) ukończył
studia teologiczne i filozoficzne
w
Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie
i
przyjął święcenia kapłańskie (1984). W latach 1986-1990 był
doktorantem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Odbył wówczas staż
naukowy
w
Paryżu, po którego zakończeniu podjął pracę badawczą pod kierunkiem
s. prof. Zofii Józefy Zdybickiej i o. prof. Mieczysława Alberta
Krąpca, uwieńczoną doktoratem na temat ateizmu. Tytuł profesora
zwyczajnego otrzymał w 2005 r. Jego zainteresowania badawcze obejmują
historię filozofii, metafizykę, filozofię religii, hermeneutykę oraz
filozofię kultury. Zbieżne
z
tymi zainteresowaniami pozostają główne wątki jego twórczości
poetyckiej. Fascynuje się sztuką romańską, fotografowaniem i muzyką
jazzową. Obecnie kieruje Katedrą Filozofii Kultury na Uniwersytecie
Kardynała Stefana Wyszyńskiego, wykłada także w Wyższym
Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie. Stale współpracuje
z redakcjami kilku czasopism
i
Polskim Radiem. Należy do SPP, PEN Clubu, Polskiego Towarzystwa
Tomasza z Akwinu, a także innych gremiów naukowych. Jego utwory
przetłumaczono na języki: angielski, francuski, niemiecki, włoski,
rosyjski, czeski, serbski, chorwacki, ukraiński. Opublikował wiele
książek filozoficznych, prac edytorskich oraz tekstów literackich.
Najnowsze z nich to:
Poszukiwanie literatury (2012),
Religia
w projekcie postmodernistycznym (2012),
Jak
żyć chrześcijaństwem? (2014),
Człowiek
i twórczość. Szkice z filozofii kultury (2016);
tomy wierszy: Intencje
codzienne (2009,
nominacja do Nagrody Literackiej Nike), Wizerunek
(2013),
Obrót
koła (2014),
Sandały
i pierścień (2015),
Półmrok
(2016),
Modlitewnik
poetycki.
Klęcznik
ze słów (2017).
Otrzymał m.in. nagrody: Feniks (2003, 2016), Nagrodę Literacką im.
Franciszka Karpińskiego, medal Fundacji im. ks. Janusza St. Pasierba
za istotny wkład w utrwalanie pamięci o postaci i dziele tego
wybitnego kapłana, uczonego i poety (2016). Mieszka i pracuje w
Warszawie.
3 Zob. J. Słowacki: Liryki i powieści poetyckie. Opracował oraz wstęp napisał J. Krzyżanowski. Wrocław 1987, ss. 118-119.
Wydana nakładem Wydawnictwa Archidiecezji Lubelskiej „Gaudium” książka Rysopis Kapłana. Wizerunek księdza w kulturze XXI wieku pod redakcją Łukasza Janickiego to dwanaście tekstów, które są odpowiedzią na ankietę przygotowaną przez redaktorów czasopisma „Akcent”. Pomysłodawcy zaprosili do współpracy księży zajmujących się literaturą, sztuką oraz pracą naukową. Wśród respondentów znaleźli się m.in.: o. Tomasz Dostatni OP, ks. Alfred Wierzbicki, ks. Jerzy Szymik, o. Wacław Oszajca SJ, ks. Andrzej Luter. Pytania postawione księżom – poetom, profesorom, publicystom, duszpasterzom – dotyczyły ważkich spraw i skłoniły do wielu ciekawych przemyśleń.
Teksty wcześniej publikowane przez „Akcent” mają wyjątkową wartość – są zapisem głosu konkretnych osób, osobistymi – czasem wręcz intymnymi – refleksjami na tematy tak trudne, jak kwestia powołania, wierności własnym przekonaniom, stosunku do hierarchii Kościoła czy relacji z Bogiem.
opr. ab/ab