O Gilbercie Chestertonie - pisarzu i obrońcy ortodoksji katolickiej
Gilbert Keith Chesterton był poetą, powieściopisarzem, niezwykle płodnym dziennikarzem i wybitnym angielskim eseistą, jednak przede wszystkim byt apologetą chrześcijaństwa. Wszystkie wątki jego twórczości podporządkowane były myśli najważniejszej - że oto ratunek na wszystkie bolączki i pomyłki współczesnego świata jest na wyciągnięcie ręki: w Kościele katolickim.
W czasach, kiedy żył Chesterton (1874-1936), takie poglądy nie były popularne, zresztą do dziś się to nie zmieniło, może nawet zatoczyło szersze kręgi. Już wówczas uważano wiarę za sprawę księży i teologów, dla reszty była to rzecz osobista, o której głośno nie powinno się mówić. Chesterton wychodził z innego założenia: sprawy wiary były tak ważne, że mówienie o czymś innym byłoby stratą czasu. Po jego śmierci papież Pius XI nazwał go obrońcą wiary katolickiej - defensor fidei. Jego książki, przez lata zapomniane, ostatnio przeżywają renesans, okazują się zaskakująco aktualne, do tego stopnia, że bez zająknięcia można nazwać Chestertona prorokiem.
Życie prywatne Chestertona nie jest zbyt ciekawe. Nie miał pasjonującego dzieciństwa i przygód młodzieńczych, a również później nie prowadził ekstrawaganckiego życia. Urodził się w zamożnej rodzinie agnostyków, krótko kształcił się w kierunku artystycznym i szybko poświęcił się pisarstwu oraz pracy dziennikarskiej. Był człowiekiem dobrotliwym - to słowo w połączeniu z tuszą najlepiej oddaje jego usposobienie. A jednak posiadał przy tym bardzo jasno określone poglądy, których się nie wstydził, i odważnie o nich świadczył. Był człowiekiem bardzo znanym w Anglii - gazety, w których publikował swoje eseje, podwajały nakład, fragmenty jego poematów cytowano z pamięci.
Chesterton prawie zawsze mówił o sobie, że jest dziennikarzem, ale należy wspomnieć również o innych przejawach jego twórczości. Przez długi czas Anglia widziała w nim tylko poetę. Pisał wierszyki lekkie i zabawne oraz długie poematy epickie na wzór średniowiecznych. Był również autorem serii detektywistycznej o księdzu Brownie. Napisał siedem powieści. Nie rozbudowywał psychologicznie postaci, były mu potrzebne tylko po to, by ustami bohatera wypowiedzieć swoje poglądy. W istocie, opowiadania i powieści były narzędziem, alegorią, zamaskowanym esejem polemicznym. Dlatego pewnie najlepiej czuł się w roli dziennikarza: mógł polemizować otwarcie. Jego twórczość eseistyczna jest przeogromna. Miał przy tym swoisty styl, nie do podrobienia, który zdarzało się, że raził, ale większości wręcz ułatwiał czytanie. O to zresztą chodziło: Chesterton chciał tworzyć dla zwykłego człowieka. Miał niezwykle lekkie pióro, gawędziarski styl pełen dygresji.
Chesterton zadziwia nas wieloma trafnymi spostrzeżeniami na wiele aktualnych dziś spraw: miał ciekawe zdanie na temat islamu, mógłby być uznany za prekursora antyglobalizmu, opowiadał się za demokracją, miał uczulenie na feminizm.
W okresie międzywojennym w Europie niewiele myślano o islamie, jednak Chesterton w niewielkiej powieści „Latająca Gospoda" opisał, jak to muzułmanie podbili starą dobrą Anglię za pośrednictwem angielskich polityków. Nie krytykował ludzi, obawiał się jednak cywilizacji. Zauważał trafnie, że islam ma wyrazisty aspekt niszczycielski i może stanowić zagrożenie dla chrześcijańskiej cywilizacji. Teraz
jego uwagi nie brzmią tak bezsensownie. Nie unikał także wypowiedzi na temat buddyzmu, szczególnie irytował go pseudobuddyzm wyznawany przez Europejczyków. Ironicznie notował: „Żyjemy w czasach, kiedy od chrześcijan oczekuje się, by wychwalali każdą religię z wyjątkiem swojej własnej, a już zwłaszcza, by lamentowali, że chrześcijaństwo nie jest chrześcijańskie, gdyż nie jest buddyjskie". Brzmi to niezwykle aktualnie. Nie koniec na tym. Chestertona można by z łatwością nazwać antyglobalistą: nienawidził z całego serca centralizacji własności. Jego zdaniem współczesny mu kapitalizm nie różnił się zbytnio od socjalizmu: w obu przypadkach ludzie stają się najemnymi pracownikami. Twierdził wręcz, że praca w fabryce jest niechrześcijańska: człowiek staje się trybem w maszynie, przedmiotem. „Ci ludzie są używani jak narzędzia. Są kupowani i sprzedawani dokładnie tak samo jak produkty, które wytwarzają". W 1891 roku papież Leon XIII ogłosił encyklikę „De Rerum Novarum", w której określił, że jedyny system ekonomiczny sprzyjający człowiekowi to drobna własność. Ta koncepcja była bardzo rozpowszechniona wśród angielskich katolików, wyznawał ją również Chesterton. Pogląd ten
zamiast wielkich fabryk proponuje system cechowy, zamiast wielkich międzynarodowych spółek - małe firmy handlowe, zamiast supermarketów - konkurujące ze sobą nieduże sklepiki. Chestertona nie interesowało anonimowe społeczeństwo, interesował go zwykły człowiek, czego konsekwencją była wiara w demokrację, która jego zdaniem ma korzenie chrześcijańskie. Gorąco bronił instytucji małżeństwa i rodziny, postrzegając je wręcz w kategoriach ruchu oporu(!).
Zdarzali się tacy, którzy wytykali Chestertonowi bojowość typową dla średniowiecznego krzyżowca, a nie nowoczesnego wyznawcy chrześcijaństwa. W gruncie rzeczy on sam pewnie się z tym zgadzał: lubił średniowiecze i rycerskość, nie przepadał za nowoczesnością i postępem. W postępie widział przyczynę zmian w ludzkich obyczajach i sposobie myślenia. Owszem, można nawet powiedzieć, że był wrogiem tzw. ruchów postępowych: „świecki humanizm okazał się znakiem nieludzkich czasów. A przez nieludzkość rozumiem nie tylko okrucieństwo, lecz taki stan, w którym nawet okrucieństwo zatraca cechy ludzkie", pisał w 1933 roku.
W 1905 roku wydal dzieło w całości poświęcone krytyce postępowych wierzeń pt. „Heretycy". „Słowo herezja nie oznacza już błędu. Gorzej - w potocznym rozumieniu oznacza odwagę i jasność myśli. Słowo ortodoksja nie oznacza już racji. Gorzej - w potocznym rozumieniu oznacza błąd", pisał we wstępie do książki sto lat temu. Polemizował z nowoczesnymi prądami umysłowymi, obyczajami, modami, krytykował wyznawców scjentyzmu, mimo że były wśród nich znane i szanowane osobistości. Nie był przy tym przeciwnikiem nauki - uważał ją za wielkie osiągnięcie chrześcijaństwa. Jednocześnie przez całą książkę ciągnie się wątek logicznie argumentujący wyższość cnót i wartości chrześcijańskich.
Trzy lata później napisał „Ortodoksję", uznaną za kamień milowy w rozwoju myśli chrześcijańskiej. We wstępie do książki czytamy: „Próbowałem stworzyć własną herezję, a kiedy robota była skończona, okazało się, że wynalazłem ortodoksję". Nazywał ją duchową autobiografią, opisującą jego drogę do przekonania, że wszystkie trendy myśli współczesnej nie tylko nie zaspokajają duchowych potrzeb człowieka, ale są wręcz szkodliwe. Dowcipnie i logicznie zanalizował panujące frazesy na temat wiary chrześcijańskiej, po kolei je kompromitując.
Co ciekawe, mimo iż Chesterton był wciąż protestantem, to angielscy katolicy uznali „Ortodoksję" za własny manifest wiary. On sam przyjął katolicyzm 30 czerwca 1922 roku, al. powtarzał, że co najmniej od dwudziestu lat wierzył w katolickie dogmaty. W książce „Kościół katolicki i nawrócenie" opisywał powody, które doprowadziły go do katolicyzmu: pociągała go zwłaszcza tradycja. W jednym z esejów pisał wprost: „Nie chcemy Kościoła, który, jak to piszą gazety, zmienia się wraz ze światem. Chcemy Kościoła, który zmieni świat. Chcemy Kościoła, który pchnie świat na nowe tory, dalej od tego, ku czemu świat dziś zmierza, na przykład od państwa niewolniczego. I w oparciu o ten właśnie sprawdzian historia oceni wszystkie kościoły i osądzi, który z nich był Kościołem prawdziwym". Chesterton nie miał żadnych wątpliwości, wierzył, że to właśnie Kościół katolicki jest jedyną drogą do Prawdy. Nikt go nie musiał do tego przekonywać, wystarczyły lata własnych przemyśleń. Chesterton, agnostyk i panteista, powoli odkrywał, że współczesne światopoglądy nie zaspokajają jego duchowych potrzeb, a wręcz wiodą na intelektualne manowce.
W 1925 roku wydał kolejne wielkie dzieło apologetyczne „Wiekuisty Człowiek", które nigdy nie zdobyło tylu czytelników co „Heretycy" i „Ortodoksja", ponieważ jest książką znacznie trudniejszą. Do swoich ulubionych pozycji zaliczali ją Graham Greene i C.S. Lewis, dla którego lektura jej była jednym z najważniejszych momentów prowadzących do nawrócenia. „Wiekuisty Człowiek" to chrześcijańska historia dziejów od czasów jaskiniowych po współczesność. Tytułowy Wiekuisty Człowiek to Jezus Chrystus, którego pojawienie się nadało sens całej historii.
G.K. Chesterton „Heretycy" wyd. I,
„Ortodoksja" wyd. II,
„Wiekuisty Człowiek" wyd. I
Fronda Apostolicum 2004 r.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki
Jagi Rydzewskiej „Chesterton. Dzieło i myśl".
Wyd. Antyk, Warszawa 2004 r.
opr. mg/mg