Wotum jubileuszowe

Rozmowa z projektantką bazyliki w Licheniu, Barbarą Bielecką

- Dlaczego wzięła Pani udział w konkursie na projekt bazyliki Najświętszej Maryi Panny w Licheniu, ogłoszonym przez Zgromadzenie Księży Marianów?

- Znałam to miejsce od bardzo dawna, jego klimat, historię, prawdy i legendy z nim związane. "Prędzej czy później będzie wybudowany na tym miejscu wspaniały kościół ku mej czci. Jeżeli nie postawią go ludzie, aniołów przyślę i oni go wybudują" - oto słowa Matki Bożej z Jej orędzia, cytowanego w licznych publikacjach Zgromadzenia Księży Marianów - opiekunów sanktuarium. Przez wiele lat ks. Eugeniusz Makulski, kustosz sanktuarium, prowadził przygotowania do realizacji tej budowy. Organizowano konkursy na projekt świątyni i zlecano opracowania wariantowe. Mimo licznych prób nie uzyskano jednak akceptowanego rozwiązania i w roku 1993 kustosz zwrócił się do mnie z prośbą o wykonanie najpierw koncepcji projektu świątyni, a następnie pełnej dokumentacji i nadzoru technicznego budowy. Jestem jedną z kilku osób, które pracowały w ostatniej na świecie Katedrze Architektury Monumentalnej, działającej przy Politechnice Gdańskiej, a moja praktyka zawodowa i kierownicza dawały pewność efektywnego działania. Nie akceptowałam estetyki starej części Lichenia, ale rozumiałam, że powstawała w trudnych czasach prześladowania Kościoła. Kiedy przyjechałam tutaj w 1993 r., zobaczyłam najlepiej w Europie wyposażony plac budowy - 30 hektarów ogrodzonych, z infrastrukturą, drogami. Na tym placu spotkałam uśmiechniętego, miłego zakonnika, który podszedł ze mną do krzyża z napisem: "Jedynemu, Niewidzialnemu, Wszechmogącemu". Ten krzyż stoi tam do dziś. Po wielu dyskusjach - trudnych, ale racjonalnych i bardzo mi pomocnych - zarówno w środowisku architektów, księży marianów, jak i komisji Kurii Diecezjalnej we Włocławku, udało się przygotować dokumentację techniczną, umożliwiającą uzyskanie zezwolenia na budowę. Ostateczna decyzja została podjęta 15 kwietnia 1994 roku.

- Na jakim etapie jest obecnie budowa bazyliki licheńskiej?

- 9 maja ustawiono więźbę dachową dzwonnicy, w której wisi już największy dzwon w Polsce. Kryjemy kopułę, wykonywane są tynki wewnętrzne. Można więc powiedzieć, że podstawowa kubatura świątyni będzie zakończona w Roku Jubileuszowym, chociaż prace przy wznoszeniu wieży będą jeszcze trwały.

- Budowa tej świątyni wzbudza wiele kontrowersji. Słychać głosy bardzo przychylne inicjatywie, ale też pojawia się krytyka. Co sądzi Pani o bazylice jako tworze kultury, który ma odpowiedzieć na pewne zapotrzebowanie wiernych?

- Odpowiada to dokładnie zapotrzebowaniu wiernych. Zatwierdzanie tego projektu odbywało się na wielu szczeblach i w toku prac najrozmaitszych gremiów. Ale prawdziwa akceptacja projektu następuje z dnia na dzień, za każdym razem, kiedy rzesze ludu Bożego "głosują", składając ofiary na budowę. Jest to najprostszy sprawdzian, czy taka właśnie świątynia odpowiada zapotrzebowaniu wiernych. Gdyby nie odpowiadała - po prostu by jej nie było. Myślę, że krytyka jest dwojakiego rodzaju. Po pierwsze jest to niezrozumienie sprawy. Architektura współczesna jest w pewnym sensie na rozdrożu. Buduje się mało muzeów czy teatrów. Preferowane jest budownictwo utylitarne, które wymaga formy podporządkowanej funkcji. Zapomina się o niektórych zagadnieniach architektury, dlatego być może moi koledzy po fachu są zaskoczeni. Uważam, że brak tu tolerancji dla kogoś, kto myśli inaczej i ma inną wizję architektoniczną. Wkradł się pewien rodzaj artystycznej koterii, która na przykład nie pozwala zaprojektować kolumny; a jeśli już, to ma być ona w stylu postmodernistycz- nym, całkowicie wyrwana z kontekstu architektonicznego. Projektując tę świątynię jako wotum na Wielki Jubileusz Zbawienia, nie mogłam sobie pozwolić na ów rodzaj "dowcipu" artystycznego. Z drugiej strony pojawiają się rzetelne głosy krytyki, i być może ich autorzy mają rację. Nie uważam się za osobę nieomylną, choć mam świadomość pewnego profesjonalizmu i dobrego przygotowania zawodowego. Trzeba jednak uwzględnić fakt, że pracujemy bez przerwy. Naszym podstawowym zadaniem jest umożliwienie wykonawcy ciągłości robót, nawet bez jednej godziny przerwy. Udaje nam się to i jest to pewien sukces. Uważam także, iż trzeba pamiętać o tym, że budowa tej świątyni to pierwsza od kilkuset lat w Polsce szansa, aby stworzyć dzieło prezentujące zdolność społecznego współdziałania. Jestem wdzięczna Kościołowi, że zapewnił możliwość działania, które z drobnych pragnień, tęsknot i marzeń tworzy realny kształt. Jest to świadectwo naszej wiary, które pragniemy przekazać następnym pokoleniom. Ale chcemy również, żeby to świadectwo mówiło o naszym przywiązaniu do tradycji. W tej świątyni musi znaleźć swoje odbicie dwa tysiące lat ludzkiego wysiłku; to nie może być przemijająca moda - musi mieć ona głębokie zakotwiczenie.

- Czy jest to pierwsza świątynia, którą Pani projektuje? Nad czym Pani pracuje obecnie?

- To nie jest pierwsza ani jedyna budowla sakralna, którą projektowałam, ale jest to nieporównywalne. Jest to zupełnie inny typ potrzeb. Bazylika licheńska to wotum czcicieli Matki Bożej na Wielki Jubileusz, jakie pragną oni pozostawić potomnym. Równolegle do pracy nad bazyliką rozpoczęła się w Licheniu budowa dużego Domu Pielgrzyma, który również zaprojektowałam. W pobliskim Koninie powstaje kościół pod wezwaniem błogosławionego Jerzego Matulewicza MIC, odnowiciela Zgromadzenia Księży Marianów. To dosyć dużo, jak na jeden zespół projektowy, którym kieruję.

- Co było najtrudniejsze w projektowaniu tej świątyni, a co sprawiło najwięcej radości?

- Najtrudniejsze było przełamanie barier fizyki. Jeśli bowiem świątynia ta miała stać się wejściem w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa, nie można było uzyskać tego powierzchownym i tandetnym symulowaniem form. Trzeba było więc "przełamać" sprawy konstrukcji. Jestem ogromnie wdzięczna utalentowanym konstruktorom z Zakładu Żelbetu Politechniki Gdańskiej. Ze szczególnym uznaniem muszę podkreślić wkład głównego konstruktora Ryszarda Wojdaka, przede wszystkim za zaprojektowanie możliwie najlżej ustawionej kopuły. Nic wizualnie nie dzieli jedności przestrzeni wnętrza. Było to szalenie trudne, ale jednocześnie dało wiele radości. Największą radością była oczywiście wizyta Ojca Świętego.

- Czy może Pani zdradzić swoje najgłębsze pragnienie - architekta, artysty i projektantki bazyliki licheńskiej?

- Najgłębszym moim pragnieniem, bardzo intymnym, jest, by Ojciec Święty uśmiechał się, kiedy będzie patrzył choćby na zdjęcie bazyliki licheńskiej. Nie śmiem marzyć, żeby jeszcze raz przybył do Lichenia, ale bardzo bym tego chciała...

- Dziękuję za rozmowę.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama