O życiu i twórczości Marca Chagalla
W Rzymie trwa wystawa malarstwa Marca Chagalla - rosyjskiego Żyda, który w swoich płótnach zaklinał przeszłość. Latające krowy, unoszące się nad ziemią panny młode, uliczki uroczych „sztetli", skrzypkowie i cyrkowcy zaludniali jego czarodziejskie obrazy.
Kraina Chagalla nie była jednak taka jednowymiarowa. Obok obrazów ukazujących w bajecznych kolorach sielankowe życie zwykłych ludzi z dzieciństwa malarza, przedstawionych w typowy dla niego sposób: czarodziejski i bajkowy, Chagall malował obrazy przesycone lękiem i smutkiem. Płakał nad światem, który doprowadził go do cierpienia i odrzucenia, a wspomnienia doświadczeń II wojny światowej już nigdy go nie opuściły. Różne etapy jego twórczości doskonale ukazuje wystawa w Complesso Del Vittoria-no przy Via San Pietro in Carcere, w miejscu, które obowiązkowo mija każdy turysta. Zgromadzono tu ponad 180 płócien pożyczonych od właścicieli prywatnych i muzeów w Moskwie, Sankt Petersburgu, Paryżu czy Nicei, gdzie w Musee National Message Biblique Marc Chagall znajduje się najwięcej prac artysty. Oprócz obrazów olejnych można obejrzeć gwasze, rysunki, projekty i rzeźby malarza, o którym Picasso powiedział: „Gdy Chagall maluje, nigdy nie wiadomo, czy robi to we śnie, czy na jawie. Gdzieś w swojej głowie musi mieć anioła". To trafne spostrzeżenie idealnie odpowiada tytułowi rzymskiej wystawy: „Chagall w krainie czarów".
Chagall urodził się na Białorusi, w małym miasteczku Witebsk w lipcu 1887roku. Był dziewiątym dzieckiem prostej kobiety i handlarza ryb. Wzrastał w społeczności pobożnych Żydów, a obrazy dzieciństwa i młodości, które na zawsze pozostały w jego pamięci, odwzorował na płótnach. Witebsk był typowym dla wschodnich ziem miasteczkiem, „sztetlem" w połowie zamieszkałym przez Żydów. Jeszcze jako Segal Mosche - bo tak brzmiało prawdziwe imię i nazwisko Chagalla - skończył szkołę powszechną, a potem, dzięki intuicji matki, pobierał lekcje śpiewu, gry na skrzypcach i malarstwa. Szukając swojej drogi w życiu, szybko zauważył, że różni się od innych: „Musiałem znaleźć zawód szczególny, zajęcie, które nie pozwoliłoby mi zapomnieć o niebie i gwiazdach i dzięki któremu odnalazłbym własny sens życia. Tak, tego właśnie szukałem". Dzięki swej determinacji wyjechał z Witebska najpierw do Moskwy, a potem dalej w świat - do Paryża. Mimo że od tej chwili, od 1910 roku, rozpoczęła się jego tułaczka, z kilkuletnim epizodem powrotu do Rosji, to niskie wiejskie domki i mieszkańcy Witebska nigdy nie opuszczą jego obrazów. „Ziemią, która odżywiała korzenie mojej sztuki, był Witebsk, ale moja sztuka potrzebowała Paryża, tak jak drzewo potrzebuje wody. Nie miałem żadnego innego powodu, by opuszczać moją ojczyznę, i wierzę, że w malarstwie pozostałem jej zawsze wierny" - pisał Chagall wiele lat później. Wielkie prądy artystyczne: kubizm i surrealizm dotknęły go oczywiście, ale poza krótkotrwałą inspiracją nie wpłynęły znacząco na jego sztukę. Chociaż może w przypadku kubizmu było trochę inaczej. Okazało się bowiem, że symultaniczność motywów i przejrzystość form umożliwiły Chagallowi pokazanie niewyrażalnego w normalny sposób świata wyobraźni. Dzięki nowym środkom wyrazu mógł wreszcie wyrazić „radość wspomnień dzieciństwa w Witebsku". Przykładem obrazu z tego okresu jest słynne płótno pt. „Ja i wieś".
Planowany na krótko powrót do Rosji okazał się kilkuletnim epizodem rewolucyjnym. Chagall z wybuchem rewolucji bolszewickiej wiązał duże nadzieje. Nie był jedynym artystą, który dał się nabrać na hasła o równości i panujący optymizm. Jego chwilowe zauroczenie przemianami w Rosji odznaczyło się dużą aktywnością. Został dyrektorem Akademii Sztuki w Witebsku, w której nauczali słynni artyści, jak na przykład Malewicz, organizował wystawy dopóki nie stwierdzono, że jego sztuce brakuje politycznej użyteczności: „Dlaczego krowa jest zielona i dlaczego koń fruwa po niebie?" - pytano artystę, który - jak sam wspomina - wyglądał wtedy niczym sowiecki funkcjonariusz. Obudziła się w nim w końcu nieufność do zdobyczy rewolucji i dzięki różnym koneksjom udało mu się z żoną i córką wyjechać do Francji. Musiał dużo malować - w Związku Radzieckim żył na skraju nędzy, we Francji nie było lepiej. Zaczął odtwarzać obrazy, które zaginęły, tak jakby chciał ocalić kawałek siebie, Żyda osadzonego w tradycji swojego narodu. Jego twórczość pełna była teraz wizji jakby ze snu, marzeń rodem z czarodziejskiej - ale całkiem realnie istniejącej - krainy. „Nasz cały wewnętrzny świat jest realnością, może nawet bardziej realną niż świat widzialny. Jeżeli ktoś wszystko, co wydaje się nielogiczne, nazywa fantazją lub bajką, udowadnia tylko, że nie rozumie natury" - tak określał swoje artystyczne credo. Lubił spokojne życie, był piewcą miłości. Ci wszyscy kochankowie, splecione pary przelatujące po niebie, były wyrazem jego wiary w siłę miłości. Wyrażając swoje pragnienia, wymieniał: miłość, poczucie bezpieczeństwa, rodzinę, ale także słowa proroków i życie z Chrystusem.
„Jeśli malarz jest Żydem i maluje życie, jak mógłby obronić się przed żydowskimi elementami w swojej twórczości! Ale jeżeli jest dobrym malarzem, obraz będzie zawierał o wiele więcej. Zostaną co prawda zachowane żydowskie elementy, ale jego sztuka osiągnie niepowtarzalną siłę" - pisał w swoich wspomnieniach. Przed oczami stają nam typowe „chagallowskie" elementy wielokrotnie cytowane w jego pracach: motyw Żyda - wiecznego tułacza, zwój Tory, skrzypek, młode pary (bardzo „żydowskie") i wspomniany już pejzaż „sztetlu". W latach trzydziestych coraz częściej pojawia się ukrzyżowany Chrystus - Żyd. Są to czasy, które Chagall odczuwał bardzo boleśnie, przewidując, do czego może doprowadzić rodzący się w Niemczech narodowy socjalizm. Czy Chrystus był dla niego jedynie ikoną rozumianą przez wszystkich? Z jego wypowiedzi wynika, że jako Żyd doskonale rozumiał sens przyjścia Mesjasza, ale czy uznał, że jest nim Chrystus? Patrząc na takie obrazy jak „Białe ukrzyżowanie" wydaje się to bardzo możliwe. To przejmujący obraz, ikona. Wokół Ukrzyżowanego rozgrywają się pełne cierpienia sceny współczesne, ludzie uciekają w ciemność, porzucona Tora nie wystarcza. Jasny promień oświetla Krzyż - znak współcierpienia i nadziei. „Wiara w Niego przenosi góry beznadziei" - zdaje się mówić Chagall. Odtąd ukrzyżowany Chrystus widniejący na jego obrazach będzie nadzieją dla Narodu, któremu przyszło tułać się po świecie, być mordowanym i prześladowanym. Chagall również musiał uciekać: najpierw na południe Francji, potem do Stanów Zjednoczonych. Chrystus przez współcierpienie nadaje tym strasznym wydarzeniom tamtych czasów sens.
„Czy Bóg, lub ktokolwiek, da mi siłę, abym mógł tchnąć w obrazy mój oddech? Oddech modlitwy i smutku, modlitwy o zbawienie i zmartwychwstanie" - zastanawiał się Chagall. Dziś patrzymy na jego obrazy i widzimy, że wszystko to w nich jest: i modlitwa, i smutek, i miłość, i nadzieja.
Cytaty pochodzą z książki Marca Chagalla „Moje życie"
opr. mg/mg