Śladami polskich emigrantów

Rozmowa z dyrektorem Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego im. Kard. Augusta Hlonda i moderatorem Ruchu Apostolatu Emigracyjnego w Poznaniu

Rozmowa z ks. Wiesławem Wójcikiem TChr, dyrektorem Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego im. Kard. Augusta Hlonda i moderatorem Ruchu Apostolatu Emigracyjnego w Poznaniu.

20 listopada odbyła się międzynarodowa konferencja „Migracje Polaków a nowa ewangelizacja”, zorganizowana przez IDE w Poznaniu. Problem emigracji to wyzwanie dla Kościoła. Można powiedzieć, że wraz z opuszczeniem ojczyzny wiara naszych rodaków jest wystawiona na próbę?

W tej chwili 1/3 naszych rodaków mieszka poza granicami Polski. Po całym świecie rozsianych jest prawie 18 mln Polaków. Ta sytuacja wzbudza niepokój także w Kościele. Podczas konferencji zastanawialiśmy się, w jaki sposób i jakimi metodami trafiać do naszych rodaków, którzy na stałe albo tymczasowo wyjeżdżają z kraju. Dyskutowaliśmy, jak głosić Ewangelię tym, którzy opuszczają Polskę w poszukiwaniu pracy. Największą tragedią jest to, że osoby, które wyjeżdżają za chlebem, pozostawiają w kraju swoje rodziny. Skutkiem tej rozłąki są często rozwody i ogólna duchowa degradacja.

Na konferencji byli obecni: nuncjusz apostolski abp Celestino Migliore, metropolita poznański abp Stanisław Gądecki, delegat KEP ds. duszpasterstwa emigracji polskiej bp Wiesław Lechowicz oraz duszpasterze polonijni z Europy. Hasłem naszego spotkania były słowa papieża Benedykta XVI wypowiedziane z okazji 98 Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy o tym, że „dzisiejsze zjawisko migracji jest opatrznościową sposobnością do głoszenia Ewangelii we współczesnym świecie i okazją do dawania świadectwa wiary w Boga”.

Czy jest szansa na to, że ktoś, kto w Polsce był letnim katolikiem, poza granicami kraju wróci do Boga?

Do tej pory odwiedziłem 40 krajów. Modląc się z rodakami, zauważyłem, że ci, którzy wcześniej, w kraju, nie mieli głębszej relacji z Bogiem, na emigracji zaczęli szukać kontaktu z polskojęzycznym duszpasterstwem. Pamiętam spotkanie z Polakiem pracującym w jednej z holenderskich fabryk. Opowiadał, że w rodzinnym miasteczku oglądał tylko swój parafialny kościół przez okno. Przyznał, że nie chodził do niego przez kilka lat. W Holandii poczuł potrzebę praktykowania życia religijnego. Wiara pomogła mu przetrwać trudny czas na emigracji. Później razem z innymi rodakami jeździł busem na niedzielną Eucharystię w języku polskim do Bredy.

Niestety, są też negatywne przykłady. Wielu Polaków, którzy wyjeżdżają za granicę, chcąc się szybko dorobić, podejmuje pracę w niedzielę, a to nie służy pogłębianiu wiary w Boga. Niektórzy rodacy po przyjeździe do obcego kraju czują się zwolnieni z pielęgnowania życia duchowego. W swoim otoczeniu nie mają nikogo, kto by ich nakłaniał do jakichkolwiek praktyk religijnych. Ta swoboda staje się poważnym zagrożeniem dla ich wiary. Ostatnie badania przeprowadzone przez Polską Misję Katolicką w Anglii i Walii pokazały, że tylko 6-8% naszych rodaków mieszkających na Wyspach Brytyjskich uczestniczy w polskojęzycznych Mszach św.

Struktura polskiej misji katolickich jest rozbudowana szczególnie w Anglii, Francji  i Niemczech. W krajach takich, jak Szwecja, Norwegia i Finlandia można skorzystać z posługi polskich kapłanów pracujących w lokalnym duszpasterstwie. Naszych rodaków, pracujących tam w wielkim rozproszeniu, można podzielić na dwie grupy. Jedni nie czują potrzeby kontaktu z Bogiem w niedzielę, drudzy chcą pojechać na Mszę św., ale nie mają takiej możliwości, bo brakuje im np. środków komunikacji. Ktoś może powiedzieć: niech idą do najbliższego katolickiego kościoła. Polacy są jednak przekorni. Rozmawiałem z naszymi studentami w Hiszpanii. Znali języki obce, ale woleli pokonać kilkanaście kilometrów i razem modlić się na polskiej Mszy. Mówili mi, że ich językiem kontaktu z Bogiem jest język serca. Podkreślali, że chcą się modlić i spowiadać wyłącznie po polsku.

Jak Ksiądz ocenia rozwój duszpasterstwa polonijnego na świecie?

To duszpasterstwo rozwija się nieustannie. W ponad 1,5 tys. kościołów w Europie (oprócz Polski i krajów byłego ZSRR) i 600 w Ameryce Północnej sprawowana jest liturgia w języku polskim. Duszpasterstwo polonijne ma prowadzić do włączenia i zintegrowania z duszpasterstwem lokalnym, ale nie do asymilacji. Naszym rodakom, mieszkającym poza krajem, posługuje ok. 4 tys. księży diecezjalnych i zakonnych. Ich praca nie jest partyzantką. Posługujemy zawsze na zaproszenia i w porozumieniu z biskupami ordynariuszami. Nieraz zdarza się, że hierarchowie z różnych państw dają nam sygnały o dużych skupiskach rodaków w swoich diecezjach. Proszą polskich biskupów i przełożonych zakonnych o przysłanie duszpasterza. Do naszego instytutu zgłaszają się również turyści, którzy wyjeżdżają do innych krajów na urlop. Pytają o polskich kapłanów i miejsca, gdzie sprawowana jest liturgia w języku ojczystym. Ostatnio skontaktowała się z nami delegacja inżynierów, którzy na pół roku wyjeżdżają do pracy w Japonii. Również pytali o polonijne duszpasterstwo. Na stronę internetową IDE dziennie wchodzi po 1,5 tys. osób. Polscy duchowni starają się jechać wszędzie tam, gdzie są nasi studenci i pracownicy.

Polacy znani są z kultu maryjnego. Czy to przywiązanie do Matki Bożej przenoszą na obcy grunt?

To bardzo dobre pytanie! Nasi rodacy niekiedy spotykają się na Eucharystii w wynajmowanych kościołach protestanckich, w których nie ma obrazu Matki Bożej. Byłem na takiej Mszy św. w Sztokholmie. Przyjechało na nią ok. 600 Polaków. Przed rozpoczęciem liturgii uroczyście wniesiono przed ołtarz wizerunek Maryi. Byłem zaskoczony tym, co się działo. Młoda dziewczyna, którą poprosiłem o wyjaśnienie, powiedziała: „A jak ksiądz chce się modlić w kościele, który jest przecież naszym domem, a w którym nie byłoby obrazu Matki?”. Polacy mieszkający za granicą biorą często udział w pielgrzymkach do miejscowych sanktuariów maryjnych. W naszym zgromadzeniu chrystusowców Maryja czczona jest jako Królowa Polski i Polonii Zagranicznej i w tym duchu kształtujemy naszych rodaków.

Na czym polega zagraniczna posługa księży chrystusowców?

Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej posługuje w 22 krajach. Zostało założone w 1932 r. przez ówczesnego prymasa, a dziś sługę Bożego kard. Augusta Hlonda. Nie chciałbym nas tutaj szczególnie wyróżniać, bo stanowimy tylko 18% duchownych, którzy posługują dla Polonii. Nasze zgromadzenie liczy blisko 500 członków. Polacy szukają u nas nie tylko pomocy duchowej, ale często również materialnej. Pomagamy w tłumaczeniu i redagowaniu pism do urzędów oraz różnych organizacji. Posługujemy często w pojedynkę, ale to się powoli zmienia. Od niedawna staramy się włączać w pracę lokalnych parafii danego kraju. Przez cały tydzień jesteśmy do dyspozycji miejscowych katolików, a w niedzielę służymy w kościołach Polakom. Dzięki obecności chrystusowca w zagranicznej parafii nasi rodacy nie muszą już płacić za wynajmowanie kościoła, bo przychodzą do świątyni, w której posługujemy, a tym samym integrują się z miejscową wspólnotą. To dobry znak, bo Polacy poza granicami kraju nie powinni tworzyć zamkniętego getta.

Jaki jest, na podstawie Księdza obserwacji, obraz Polaka w Europie?

To bardzo złożona sprawa. Pełne kościoły podczas Mszy św. w języku polskim to tylko jedna strona medalu (zaznaczam, że te tłumy to tylko kilka procent naszych rodaków żyjących na emigracji). Trzeba tu wspomnieć także o wielu negatywnych zjawiskach. Polak często postrzegany jest jako człowiek, dla którego najważniejsze są pieniądze. Obcokrajowcy wiedzą, że weźmie on każde zlecenie i jeśli otrzyma większą pensję, jest gotów pracować nawet w niedzielę. Odnotowuje się także wiele nieprzyjemnych ekscesów z udziałem Polaków. Nie obce im pijaństwo, rozwiązłość i kradzieże. Wiem np. o sytuacji, jaka miała miejsce w Irlandii, kiedy to nasi rodacy wdali się w bójkę. Policja zatelefonowała do jednego z zakonników, prosząc o pomoc w tłumaczeniu...

Jakich rad udzieliłby Ksiądz tym, którzy chcą wyjechać za chlebem poza granice Polski?

Decyzję o wyjeździe trzeba bardzo dokładnie przemyśleć. Nie wolno jechać w ciemno, najpierw należy wszystko sprawdzić i zasięgnąć opinii innych. Trzeba uważać na nieuczciwych pośredników, którzy najczęściej wykorzystują naiwność i niewiedzę osób młodych w tzw. załatwieniu pracy. Takie zarobkowe wyjazdy nierzadko kończą się rozczarowaniem, albo co gorsza doprowadzają do frustracji czy zagubienia się. Jeśli ktoś jest zmuszony do emigracji, niech wyjeżdża razem z rodziną, wspólnie z żoną i dziećmi. Jeszcze raz przestrzegam przed wyjazdem w pojedynkę, bo najczęściej grozi to rozbiciem małżeństwa. W rozłące nie pomagają nawet najnowocześniejsze środki komunikacji; bez codziennej obecności i bliskości trudno jest budować zdrową rodzinę.

Na koniec powiedzmy, czym jest Ruch Apostolatu Emigracyjnego...

Ten ruch został założony 29 lat temu. Jest inspirowany nauczaniem abp A. Hlonda, który głosił, że „ratowanie braci na wychodźstwie to święty obowiązek katolicki i polski”. Główną ideą jest tworzenie grup modlitewnych w polskich i polonijnych parafiach. W nasz ruch włączają się osoby, które mają kogoś bliskiego za granicą albo po prostu żyją problematyką emigracyjną. Członkowie RAE zobowiązują się do codziennej modlitwy za naszych rodaków na obczyźnie i ofiary ze swojego życia za tych, którzy przebywają poza granicami kraju. Modlitwa, ofiara i budzenie odpowiedzialności za los naszych rodaków na emigracji przyczyniają się do podnoszenia kultury emigrowania oraz informowania o zagrożeniach. Warto pamiętać, że emigracja może być zarówno pozytywnym, jak i negatywnym zjawiskiem.

RAE liczy w Polsce ok. 4 tys. przyjaciół i sympatyków. Od 28 lat gromadzimy się w każdy trzeci piątek października na Jasnej Górze, by modlić się za polskich emigrantów i ich duszpasterzy. W tej Nocy Polonijnego Czuwania bierze także udział blisko 1,5 tys. rodaków z zagranicy i rodzin z kraju doświadczonych rozłąką emigracyjną. Zachęcam wszystkich księży proboszczów do zakładania grup RAE i do sprawowania Mszy św. (ostatniego dnia każdego miesiąca) za wiernych parafian, którzy wyjechali z parafii na stałe lub tymczasowo. W ten sposób chcemy zapewnić tych, którzy opuszczają swoje rodziny parafialne, że o nich pamiętamy, modlimy się za nich i pragniemy, by trwali przy wierze ojców oraz stanowili zaczyn odnowy wiary w środowiskach polonijnych i w społecznościach krajów, w których żyją. Bł. Jan Paweł II prosił nas: „Bądźcie mocni mocą wiary.”

Dziękuję za rozmowę.

AGNIESZKA WAWRYNIUK

Echo Katolickie 48/2012

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama