Kazimierz Wielki zastał polskę drewnianą... a założone za jego królowania miasta istnieją do dziś - i starają się odnowić swoje więzi. Temu służy Stowarzyszenie Miast Króla Kazimierza Wielkiego
Każdy Polak wyrecytuje, że Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Ale jeżeli chodzi o konkrety, to nasza wiedza jest raczej blada. Tymczasem miasta kazimierzowskie spotkamy dziś wszędzie, jak piastowska Polska długa i szeroka.
Samorządowcy z kazimierzowskich miast i grodów królewskich znaleźli świetny sposób na budowę lokalnej więzi właśnie w oparciu o tożsamość i pamięć historyczną. Odwołują się wprost do pewnego zbioru idei, sposobu myślenia o państwie, lokalnej społeczności i zarządzania nimi — słowem, wszystkiego tego, co wiąże się z okresem panowania króla Kazimierza III, nie bez powodu obdarzonego przez historię przydomkiem „Wielki”. A zatem sięgnęli po coś, co dziś nazwalibyśmy modnym określeniem: kazimierzowskie „know-how”.
Wszystko zaczęło się w 2008 r., kiedy to z inicjatywy władz miasta Kowala na Kujawach utworzono Stowarzyszenie Miast Króla Kazimierza Wielkiego. Najpierw było to kilkanaście miast i gmin, z czasem zaczęły dołączać kolejne. Bo już pierwsze spotkania samorządowców pokazały, że jest to znakomity sposób na integrację społeczności lokalnych i wymarzone wręcz pole do wymiany doświadczeń. — Bardzo staramy się pielęgnować tę szczególną więź miast kazimierzowskich. Efekt? Dziś dla mieszkańca świętokrzyskiego Szydłowa takie nazwy jak Kowal czy wielkopolskie Pyzdry nie stanowią już nic niemówiącej zbitki liter. I odwrotnie — nasi mieszkańcy świetnie orientują się realiach królewskich miast południowej Polski — przekonuje Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz miasta Kowal, a zarazem prezes Stowarzyszenia Miast Króla Kazimierza Wielkiego.
Dlaczego jednak właśnie Kowal jest tak ważny na kazimierzowskiej mapie? Oddajmy głos najwybitniejszemu średniowiecznemu kronikarzowi polskiemu Janowi Długoszowi: „Dnia 30 kwietnia 1310 r. w mieście Kowalu na ziemi kujawskiej, księżna Jadwiga żona Władysława Łokietka powiła syna Kazimierza, którego urodzenie i kolebkę osądziłem za godne osobnej wzmianki aby ją przesłać potomnym czasom” — pisał Długosz w swoich Rocznikach czyli Kronikach sławnego Królestwa Polskiego.
Obok rodzinnego miasta ostatniego z Piastów wśród członków Stowarzyszenia Miast Króla Kazimierza Wielkiego znajdziemy dziś ok. 40 ośrodków samorządowych w Polsce, w tym m.in. Bydgoszcz — największe z miast założonych przez Kazimierza Wielkiego na tzw. korzeniu, czyli od podstaw — a także Sandomierz, Kruszwicę, Wieliczkę, Bochnię, Konin, Przemyśl, Radom, Łęczycę, Sanok — i można by tak długo jeszcze wymieniać. A pewnie wkrótce dołączą do nich kolejne — wszak król Kazimierz założył przeszło 100 miast, a drugie tyle rozbudował — nikt przed nim, ani po nim nie zrobił tyle dla rozwoju infrastruktury miejskiej w naszym kraju. Rozmach tego przedsięwzięcia przewyższył wszystko to, co uczynili jego poprzednicy i następcy.
W skład stowarzyszenia wchodzi również kilkadziesiąt placówek oświatowych wszystkich szczebli noszących imię ostatniego z Piastów, na czele z Uniwersytetem Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, a także znana z udziału w polskich misjach pokojowych 1. Pomorska Brygada Logistyczna im. Króla Kazimierza Wielkiego. Zaplecze intelektualne stowarzyszenia zapewnia natomiast grono naukowców, społeczników i pasjonatów idei kazimierzowskiej. Honorowym członkiem stowarzyszenia jest m.in. prof. Jerzy Wyrozumski, najwybitniejszy współczesny biograf czasów Kazimierza Wielkiego.
Czasy Kazimierza Wielkiego to przede wszystkim idea dzieła wspólnego, zgodnego budowania i przekształcania rzeczywistości. W taki właśnie sposób postrzega zadania dzisiejszego samorządu prezes Eugeniusz Gołembiewski. — Życie to jest konkretne zadanie do wykonania, to nie jest tylko konsumowanie tego, co przed nami stworzyli inni. A trwale budować można jedynie na współpracy, a nie na wewnętrznym konflikcie. W tym znaczeniu Kazimierz Wielki to taki prawdziwy król od samorządu — mówi Gołembiewski, odsyłając do homilii wygłoszonej w katedrze na Wawelu przez bp. Tadeusza Pieronka podczas inauguracji obchodów 700. rocznicy urodzin króla: „Można być wielkim nie tylko dlatego, że się pokonało wroga, ale także z tego powodu, że bez miecza, armat i bomb osiąga się dobro”.
Wystarczy zresztą spojrzeć, jak dziś wygląda sam Kowal. Miasto jest niezwykle czyste, schludne i bardzo, bardzo zielone. Burmistrz Gołembiewski chciałby zresztą, żeby Kowal był kojarzony właśnie jako miasto-ogród. — Nie dysponujemy żadnymi wielkimi środkami w kasie miejskiej, ale żeby było czysto, schludnie i estetycznie naprawdę nie potrzeba wielkich pieniędzy — mówi.
Miasto żyje bardzo „swoim” królem Kazimierzem, choć z czasów kazimierzowskich pozostało tu niewiele pamiątek — ot, fragmenty kościoła, prawa miejskie i nazwa: Królewskie Miasto Kowal. Pamięć o królu przechowywana jest więc raczej w warstwie symboli i idei — co roku w rocznicę królewskich urodzin w mieście organizowany jest m.in. Wielki Jarmark Kazimierzowski. A na co dzień mieszkańcy chętnie odwiedzają park im. Króla Kazimierza, gdzie wśród pięknie utrzymanej zieleni stoi potężny, 7-metrowy granitowy pomnik ostatniego Piasta, zbudowany wyłącznie ze składek mieszkańców, odsłonięty w 700. rocznicę urodzin króla. Najwięcej „z króla Kazimierza” jest jednak w Kowalu w warstwie praktycznej: miasto jest niemal w całości skanalizowane, ma własne ujęcie dobrej jakości wody, a tylko 1 proc. mieszkańców nie ma koło swojego domu twardej drogi.
Dla Stowarzyszenia Miast Króla Kazimierza Wielkiego najważniejszy był oczywiście rok 2010. — Mam wrażenie, że gdyby nie nasza praca, to obchody 700-lecia urodzin króla Kazimierza Wielkiego być może przeszłyby zupełnie niezauważone. Najwięcej mówiło się wówczas o Roku Chopinowskim i o 600-leciu bitwy pod Grunwaldem. Ja wiem, że ludzie mają cały czas w pamięci sceny z Krzyżaków Forda, ale z historycznego punktu widzenia dorobek Kazimierza Wielkiego stanowi, moim zdaniem, dużo większą wartość dodaną niż triumf pod Grunwaldem — zauważa prezes Eugeniusz Gołembiewski.
W Kowalu doskonale o tym wiedzą i dlatego na inaugurację kazimierzowskich obchodów w 2009 r. pojechało aż 15 proc. mieszkańców miasta, którzy wzięli udział we Mszy św. przy nagrobku Kazimierza Wielkiego w wawelskiej katedrze. Jak na niewielkie, ledwie kilkutysięczne miasteczko, oddalone o kilkaset kilometrów od Krakowa, to eskapada naprawdę niezwykłych rozmiarów.
Honorowy patronat nad obchodami urodzin ostatniego z Piastów objął również prezydent Lech Kaczyński, który na początku marca 2010 r. — zaledwie miesiąc przed tragiczną katastrofą w Smoleńsku — zaprosił samorządowców ze Stowarzyszenia Miast Króla Kazimierza Wielkiego na królewskie kazimierzowskie imieniny w Pałacu Prezydenckim. 30 kwietnia miał także wziąć udział w rocznicy urodzin króla w Kowalu. Nie udało się...
Główną ideą stowarzyszenia jest dziś przede wszystkim „popularyzacja wiekopomnego dorobku Kazimierza III Wielkiego”. Gdybyśmy mieli używać określeń bardziej współczesnych, powiedzielibyśmy, że chodzi tak naprawdę o robienie dobrego „kazimierzowskiego PR-u” . Stowarzyszenie wydaje m.in. cykliczny periodyk „Zapiski Kazimierzowskie”, specjalne monety, kalendarze i publikacje kazimierzowskie, organizuje sympozja naukowe, konkursy wiedzy o Kazimierzu Wielkim i jego czasach. Sprawuje patronat nad turniejem rycerskim w Szydłowie o Miecz Króla Kazimierza Wielkiego oraz włącza się w odbudowę dawnych kazimierzowskich zamków. A cały czas powstają nowe pomysły i przedsięwzięcia. Stowarzyszenie chciałoby np. uruchomić sieć szlaków turystycznych, które połączyłyby ze sobą miasta kazimierzowskie. Stara się także zachęcać inne, „niekazimierzowskie” ośrodki do odkrywania własnych lokalnych tradycji historycznych. — Budowa tożsamości w oparciu o piękne karty własnej historii jest wielką szansą szczególnie dla małych, mniej znanych miast — podkreśla burmistrz Gołembiewski. I przekonuje: — To najlepsza okazja, żeby powiedzieć całemu światu po co istniejemy, co nas wyróżnia na tle innych i z czego jesteśmy dumni. I to się naprawdę udaje.
opr. mg/mg