Historia sanktuarium w Górce Klasztornej koło Łobżenicy
Dlaczego tak to wygląda? pytam
spotkanego przygodnie księdza ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny,
którzy objęli sanktuarium po I wojnie
światowej, w 1923 roku.
Historia! odpowiada. Trudno
się czemukolwiek dziwić, skoro miejsce to
przez wieki było oazą katolicyzmu pośród
włości protestanckich. A jako takie było narażone na wielokrotne niszczenia. Po
każdym akcie wandalizmu należało
wszystko zaczynać od nowa. I budowano.
Proszę spojrzeć na mapę, Górka Klasztorna leży na Pomorzu Zachodnim, na prawym brzegu Noteci, a ziemie te weszły
w skład Polski dopiero w XX wieku.
Jak to możliwe, że Matka Boża
miała się tu objawić w 1079 roku, skoro
podówczas ziemie te, zamieszkane przez
Pomorzan, ciągle były jeszcze pogańskie? dopytuję się duchownego o szczegóły.
Toczył o nie boje ze zmiennym szczęściem dopiero Bolesław Krzywousty.
Kronika Galla Anonima kończy się na
roku 1112, kiedy książę oblegał niedaleki gród Nakło.
Niech pan nie zapomina, że Kołobrzeg już w roku 1000 otrzymał biskupa, a więc Bolesław Chrobry musiał być w tych stronach. Zresztą, skoro powołuje się pan na Galla Anonima, zapewne zna pan przytoczoną przezeń pieśń o morzu, jak to Polacy już nie chcieli jeść ryb cuchnących, bo wyprawiali się po świeże nad Bałtyk.
Górka Klasztorna leży koło Łobżenicy, jedynego większego miasteczka w okolicy, na zupełnym pustkowiu, w oprawie lasów liściastych i pól pszenicznych. Ziemia ta nosi wdzięczną nazwę Krajna, jest płaska, monotonna, ale malownicza, poorana drobnymi jeziorkami to ślad po ostatnim zlodowaceniu. Pięknie tu, cicho, spokojnie wymarzone miejsce do oderwania się od codziennej gonitwy.
Wedle tradycji sięgającej średniowiecza Matka Boża ukazała się prostemu pasterzowi nad rozrosłym dębem na wzgórku, w tak zwanym Gaju Góreckim. Na
ręku trzymała Dzieciątko.
Wieść o zdarzeniu obiegła okolicę, ludzie zbiegli się
do źródełka czerpać wodę, którą zaraz
uznano za cudowną, bo i nad źródłem
widział pasterz unoszącą się niebiańską
postać. Niebawem na miejscu objawienia postawiono kościółek z dębowych
bierwion, a źródło ocembrowano kamieniami. Wobec napływu ludu książę Władysław Odonic, władca tych ziem, próbował sprowadzić w 1225 roku w te strony cystersów, z obowiązkiem osiedlenia
się i zaopiekowania sanktuarium. Ci jednak odmówili. Na nowych zakonników
trzeba było czekać pełne dwa stulecia, do
1404 roku, a byli nimi augustianie, którzy wznieśli bardziej okazały kościół nad
cudowną studzienką. Łobżenica z okolicą
weszła na przełomie XV i XVI wieku
w posiadanie Andrzeja Krotowskiego, zapiekłego sympatyka husytów i członka
heretyckiej wspólnoty Braci Czeskich.
Zgodnie z ich teologią odrzucającą kult
Maryi, zarówno pierwszy dziedzic, jak
i jego potomkowie, przystąpili do wykorzeniania maryjnego kultu, odbierając
katolikom kościół parafialny w Łobżenicy, wyrzucając z Gaju Góreckiego augustianów i utrudniając ludziom pielgrzymowanie na miejsce objawień. Mało
tego, w okresie agresywnego protestantyzmu Urszula Krotowska w 1575 roku
kazała spalić drewniany kościółek na studzience. Bezpowrotnie przepadł starodawny obraz Matki Bożej, najprawdopodobniej gotycki.
Ostra reakcja na świętokradztwo kasztelana z Inowrocławia, Krzysztofa Kościeleckiego, praktykującego katolika i czciciela Maryi, ukróciła bezprawie Krotowskich.
Pierwsze lata XVII wieku były niecot łaskawsze dla maryjnego sanktuarium, bowiem Zygmunt Raczyński z Nakła zdołał wyjednać u protestanckich właścicieli tych ziem pozwolenie na sprowadzenie do Gaju Góreckiego bernardynów i na budowę murowanego kościoła i klasztoru. Przybyli w 1638 roku zakonnicy zabrali się dziarsko za budowę, ale ta niebawem stanęła, bo w 1657 roku mocno ucierpiała od uciekających przed Stefanem Czarneckim Szwedów, którzy zdążyli będący w trakcie robót kościół zdewastować, katolickie świętości sprofanować, a kosztowności zagrabić. I znów wszystko wokół budowy należało zaczynać od nowa. Roboty się ślimaczyły, jak to po potopie, kiedy zubożałe społeczeństwo nie było w stanie podnieść się z mizerii. Nowy kościół konsekrowano dopiero w 1728 roku. W ołtarzu widniał łaskami słynący obraz Matki Bożej, zapewne namalowany przez któregoś z pierwszych bernardynów w zastępstwie pierwotnego.
Pod zaborem pruskim, kiedy protestancki zaborca walczył z polskością i katolicyzmem, na sanktuarium przyszły ciężkie czasy: wpierw w 1841 roku nastąpiła kasata bernardynów i ich wypędzenie z Gaju Góreckiego, a w 1907 roku na skutek ograbienia kościoła z kosztowności przez tajną policję pruską i jego spalenie dla zatarcia śladów. Tym razem płomienie pochłonęły drugi obraz Matki Bożej Góreckiej, ten z XVII wieku, wspaniale ozdobiony srebrnymi sukienkami i bogato wysadzany klejnotami. W pierwszych miesiącach okupacji Niemcy zamienili klasztor na obóz koncentracyjny dla duchowieństwa, skąd wywożono księży do okolicznych lasów na rozstrzelanie; po zakończonej akcji więzili w jego murach Polaków, później Żydów, wreszcie jeńców angielskich.
Dziś sanktuarium przybrało nową postać, bo wszystko po wojnie trzeba było budować na nowo. Niezmieniona pozostała tylko wiara pomorskiego, wielkopolskiego i kujawskiego ludu, który tak jak przed wiekami pielgrzymuje do Góreckiej Pani w Jej trzecim, współczesnym obrazie. Bo obraz można zniszczyć, ale nie postać, którą on przedstawia, bowiem ta wyryta jest w sercach wyznawców.
opr. ab/ab