Komunia dla rozwiedzionych - realizm i wierność

Sakramenty są ustanowione przez Jezusa Chrystusa i Kościół nie ma tu żadnego pola manewru

W kontekście tematu, który w ostatnim czasie wywołuje medialne burze, a więc tematu dopuszczania do Komunii Świętej osób żyjących w nowych związkach po rozwodzie, pozwolę sobie na rozważanie w tej kwestii.

Zacznę od autorytetu, przytaczając słowa człowieka Świętego. Jan Paweł II, papież, napisał w Adhortacji apostolskiej „Familiaris consortio”, nr 13: „Na mocy sakramentalnego charakteru małżeństwa, wzajemny związek małżonków staje się tym bardziej nierozerwalny. Poprzez sakramentalny znak, ich wzajemna przynależność jest rzeczywistym obrazem samego stosunku Chrystusa do Kościoła”. Dalej, w nr 19 Adhortacji, czytamy: „Duch Święty, udzielony podczas uroczystości sakramentalnej, użycza małżonkom chrześcijańskim daru nowej komunii, komunii miłości, która jest żywym i rzeczywistym obrazem tej najszczególniejszej jedności, która czyni z Kościoła niepodzielne Ciało Mistyczne Chrystusa Pana". Papież nie raz podkreślał, że nie wolno poddawać się mentalności rozwodowej. Jakże więc, zrywając tę komunię miłości i tworząc nowy związek, już niesakramentalny, można by było przyjmować sakrament Eucharystii? Czyż to się nie wyklucza? Ci, którzy tak jednoznacznie są za komunią dla osób w nowych związkach po rozwodach, chcą chyba podzielić Kościół... Smutne to. Chrystus pragnie jedności i wierności Jego nauce. I powinniśmy do tego dążyć, zamiast tworzyć nowe podziały. Nie trzeba nam nowych schizm. Owszem, teoretycznie wszystko "można" dopuścić: dopuścić komunię dla rozwodników żyjących w nowych związkach, dopuścić kobiety na księży, może nawet i dopuścić homoseksualistów do małżeństwa… Jednak nasuwa się pytanie: Czy to będzie Kościół Chrystusa? Obyśmy byli albo gorący albo zimni. Pan nasz nie boi się powiedzieć, że letni wypluwani są z ust. Kto wytrwa w Jego nauce do końca, ten będzie zbawiony.

Komunia dla rozwiedzionych - realizm i wierność

Adhortacja apostolska „Familiaris Consortio” jasno tłumaczy, że osoby będące w nowych związkach, po opuszczeniu sakramentalnego małżonka, nie mogą przyjmować Komunii św., ponieważ wykraczają przeciwko prawu samego Boga. Dopuszczenie tych osób do Komunii św. wprowadziłoby wiernych w poważne pomyłki bądź też powodowałoby zamęt co do nauki o nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa. Nie wyklucza to jednak troski o osoby będące w cywilnych związkach. Istnieją dla nich specjalne formy duszpasterstwa. Jednak Ewangelii zmieniać nam nie wolno.

Jezus bardzo stanowczo podkreślał bezwzględną nierozerwalność sakramentu małżeństwa. Zresztą taki tytuł nosi 10 rozdział Ewangelii według św. Marka „Nierozerwalność małżeństwa”, w którym czytamy: Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» (przyp. stwierdzenie bezwzględnej nierozerwalności małżeństwa). W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo». Bóg stworzył mężczyznę i kobietę do życia w trwałym związku, w którym są oboje jednym ciałem. Jezus jest radykalny. Nowy związek po rozwodzie – chodzi tu o złamanie sakramentalnej przysięgi małżeńskiej – nazywa jasno cudzołóstwem. Jakże więc osoby będące w nowych związkach po rozwodzie, miałyby przystępować do Komunii Świętej, skoro trwają w grzechu? Jezus pokazuje, że chrześcijanin nie może mieć zatwardziałego serca. Zostawienie żony, czy męża i wejście w nowy związek nie jest więc możliwe. I dalsza dyskusja nad Komunią św. dla osób „popełniających cudzołóstwo”, którzy nie mają zamiaru się nawrócić, ale żyć nadal w nowym związku po rozwodzie, nie ma głębszego sensu.

Biblista i profesor teologii Michał Wojciechowski w swoim artykule „Pismo Święte wobec rozwodów” (Tygodnik „Idziemy” 2/2013), również wyjaśnił tę kwestię bardzo jasno: W tamtych czasach myślano, że zdrada wręcz wymaga rozwodu. Jezus tego nie potwierdził, gdyż uznał, że proponowany przez prawo świeckie rozwód nie znosi małżeństwa, natomiast pcha do zdrady. Powtórne małżeństwo za życia drugiej strony to zatem zdrada zalegalizowana.

Jak więc trwając w „zalegalizowanej zdradzie” można by było przystępować do Sakramentu Eucharystii? Nie można. Co nie znaczy wcale, że, jak już pisałam, całkowicie odrzuca się osoby po rozwodzie. Pięknie to wyjaśnia dokument II Polskiego Synodu Plenarnego: Przyłączając się do głosu Jana Pawła II, Synod wzywa duszpasterzy i całą wspólnotę wiernych „do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się odłączeni od Kościoła. Niech będą zachęcani do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Kościół jednak na nowo potwierdza praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do Komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński”. Praktykę opartą na Piśmie Świętym. Tak, słowa Jezusa są niezmienne. Nie można do nich nic dodawać i niczego odejmować. Trzeba pozostać im wiernym, tak jak Jezus jest nam wierny w swojej miłości do nas. Miłość sakramentalnych małżonków ma odbijać miłość Jezusa do Kościoła. Oblubieńca do Oblubienicy. I to jest bardzo, bardzo ważne. Taka miłość „nigdy nie ustaje”, trwa, bo jest największa. Taką miłość, a nie emocje i uczucie, przysięgają sobie małżonkowie. Powinni mieć świadomość, że w chwili zerwania przysięgi małżeńskiej i wejścia w nowy związek, zrywają także ich dostęp do przyjmowania Ciała Chrystusa, którego mieli być odbiciem w sakramentalnym, nierozerwalnym małżeństwie. Zresztą każdy związek niesakramentalny stoi w sprzeczności z Ewangelią, a nauka Chrystusa jest tu jednoznaczna. I tu nie chodzi o brak miłosierdzia, bo jak wyżej w artykule widać, Kościół nie odrzuca takich osób. Powinien jednak być wierny nauce Chrystusa, Ewangelii – zawsze i wszędzie. A miłosierdzie? Okazane miłosierdzie wymaga poprawy od strony tego, któremu zostało okazane. Aby nie było nadużywane i aby, broń Boże, nie doszło do grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Sam Chrystus odpuszczając grzechy kobiecie cudzołożnej mówi jej, aby odtąd już nie grzeszyła. I ona zrywa z tym grzechem. W wolnym od trwania w grzechu sercu, może mieć w pełni Chrystusa. W wolnym od trwania w grzechu sercu… Stan i sposób życia osób zrywających sakramentalny związek małżeński i będących w nowym związku obiektywnie zaprzeczają więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia.

W jakim więc iść kierunku? Zawsze w kierunku wyznaczonym przez Chrystusa! Ważniejsze jest na pewno mocniejsze stawianie na profilaktykę, na dobre kursy przedmałżeńskie, takie jak np. Przed Nami Małżeństwo i tego typu podobne. Po to, aby małżonkowie wiedzieli, jak prawdziwie kochać, jak być ze sobą na dobre i na złe oraz mogli odpowiedzialnie podejmować decyzje o małżeństwie – by mogli być pięknym obrazem Mistycznego Ciała Chrystusa. Przytoczę na koniec tego rozważania jeszcze dwa fragmenty z Adhortacji „Familiaris consortio”. Najpierw nr 20: „Dar sakramentu jest jednocześnie powołaniem i przykazaniem dla małżonków chrześcijańskich, aby pozostali sobie wierni na zawsze, ponad wszelkie próby i trudności, w wielkodusznym posłuszeństwie świętej woli Pana”. Dar sakramentu. Posłuszeństwo woli samego Boga. Stąd raz jeszcze widzimy, że łamiąc jeden sakrament i żyjąc w kolejnym związku niesakramentalnym, nie powinno się przystępować do Komunii Świętej. I fragment Adhortacji nr 56-57 na podsumowanie: „Jak z sakramentu wypływa dar i zobowiązanie małżonków, ażeby co dzień żyli otrzymanym uświęceniem, tak też z tegoż sakramentu pochodzą łaska i moralny obowiązek przemiany całego ich życia w nieustanną „ofiarę duchową”. Eucharystia jest samym źródłem małżeństwa chrześcijańskiego. Ofiara eucharystyczna bowiem uobecnia przymierze miłości Chrystusa z Kościołem, przypieczętowane Jego krwią na krzyżu. W tej właśnie ofierze Nowego i Wiecznego Przymierza małżonkowie chrześcijańscy znajdują korzenie, z których wyrasta, stale się odnawia i nieustannie ożywia ich przymierze małżeńskie”. Jakże ściśle więc to się ze sobą łączy. Jakże mocno. Co więcej: wśród małżonków, którzy są wierni sakramentalnej przysiędze, wspólnie się modlą, prowadzą dialog, dbają o regularny udział w sakramentach - Spowiedzi Św. i Eucharystii – odsetek rozwodów jest znikomy. Czerpią siłę z Chrystusa i są prawdziwym odbiciem Jego Mistycznego Ciała. Stąd uważam, że powinno się przypominać niezmienne prawdy wiary, Dekalogu, Ewangelii i ukazywać piękno sakramentalnego małżeństwa, którego żaden człowiek nie może rozwiązać, gdyż zostało złączone przez samego Boga, zamiast podporządkowywać się dalekiemu od nauki Jezusa „duchowi czasu” i mentalności rozwodowej. Także Katechizm Kościoła Katolickiego jasno podkreśla: „Kościół, będąc wierny słowom Jezusa Chrystusa: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo» (Mk 10, 11–12), nie może uznać nowego związku za ważny, jeśli ważne było pierwsze małżeństwo. Jeśli rozwiedzeni zawarli cywilnie inne związki małżeńskie, znajdują się w sytuacji, która obiektywnie wykracza przeciw prawu Bożemu. Dlatego nie mogą oni przystępować do Komunii eucharystycznej tak długo, jak długo trwa ta sytuacja” (n. 1650). I oby Kościół wierny słowom Jezusa pozostawał zawsze.

Podsumowując: to jasne i oczywiste, że osoba, która miała ślub kościelny, a jest po rozwodzie, nadal trwa w związku małżeńskim przed Bogiem. Wszak Jezus mówi: „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”. Żaden człowiek. Kościół zgadza się na separację, podczas której pod pewnymi kryteriami małżonkowie mogą przystępować do sakramentów. Natomiast jeśli któraś z osób po cywilnym rozwodzie, a jednocześnie związanych małżeństwem kościelnym, zawiera małżeństwo cywilne bądź żyje w związku nieformalnym, wykracza przeciw Dekalogowi, przeciw szóstemu przykazaniu Bożemu: „Nie cudzołóż” i dlatego, nie może przystępować do sakramentów. Jasno i wyraźnie to podkreślmy raz jeszcze: sakramenty są ustanowione przez Jezusa Chrystusa (jak widzieliśmy Chrystus bardzo mocno podkreślił bezwzględną nierozerwalność małżeństwa i jasno wyjaśnił kwestię cudzołóstwa) i Kościół nie ma tu żadnego pola manewru. Kościół musi być wierny nauce Chrystusa. Lepiej pomagajmy uwierzyć ludziom w Pana Jezusa - ale naprawdę! We wszystko, co głosił. Nie zmieniając jego postanowień i słów. Ten, kto prawdziwie pojmie, czym jest szczęście przy Chrystusie, nigdy nie będzie czuł się sam. A przecież "kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony". Bożych prawd zmieniać nam nie wolno. Uważam też, że lepiej by Kościół zajął się profilaktyką przed pochopnym udzielaniem sakramentu małżeństwa, niż, nie daj Boże, miał zmieniać naukę Jezusa Chrystusa. A Jezus właśnie dlatego postawił nam konkretne wymagania, bo nas kocha i chce, by każdy doszedł do świętości.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama