Brak słów?

Przede wszystkim potrzeba wzajemnego zrozumienia swoich lęków i swojego wstydu

Recenzja książki: dr Patricia Love, dr Steven Stosny, Sekret udanego małżeństwa, czyli jak rozumieć się bez słów, Edycja św. Pawła 2012.

Brak słów?

Czy można porozumiewać się całkiem bez słów? Tak całkiem to nie, lecz dr Patricia Love i dr Steven Stosny pragną pokazać, że dobre poznanie siebie nawzajem sprzyja dobremu odczytywaniu mowy ciała, jak i swoich wzajemnych intencji. Możemy przecież dość sporo wyczytać już z samych min, czy też tonu głosu partnera. Jednak słowa także są potrzebne do pełni dialogu. Dobry dialog to podstawa. Buduje małżeństwo. Jednak właśnie, na dialog nie składają się tylko wypowiadane słowa, lecz także uzupełnienie ich gestami, mimiką, tonem głosu, jak również zrozumienie i właściwy odbiór słów rozmówcy. Dobry dialog to mowa ciała, słowa i… umiejętność słuchania. Wiemy dobrze, że możemy do siebie mówić, a to wcale nie musi być dialogiem. Może to być jedynie potokiem słów, płynących nie wiadomo dokąd i po co… A jak do tego jeszcze dojdą emocje, to źle rozegrana rozmowa może stać się „mieszanką wybuchową”.

„Jeżeli kiedykolwiek zdarzyło ci się powiedzieć: „Mogę godzinami do ciebie mówić, ale to jak rzucaniem grochem o ścianę”, koniecznie przeczytaj tę książkę” – zachęca zdanie, widniejące na okładce poradnika „Sekret udanego małżeństwa, czyli jak rozumieć się bez słów”. Lektura może pomóc w głębszym zrozumieniu tego, czego najbardziej obawia się żona, bądź czego szczególnie mocno obawia się mąż. Może pomóc w poznawaniu pewnych zasadach dobrej rozmowy, zasugerować pewne budujące gesty, czyny. Trzeba przy tym wszystkim jednak pamiętać, że każdy człowiek jest inny: wyjątkowy i niepowtarzalny. Poradnik ma więc na celu jedynie pomóc we wskazaniu pewnych głównych problemów, lecz nie podaje jednoznacznych odpowiedzi. Co prawda, czasem autorzy coś mocniej zasugerują, ale to do konkretnych małżonków później należy wypracowanie takiego własnego sposobu dbania o siebie, aby związek był przepełniony miłością i poczuciem bezpieczeństwa. Wypracowania sposobu rozwiązywania trudności w taki sposób, aby się wzajemnie nie poranić, ale wesprzeć. Stąd z tyłu książki jest kilka stron na osobiste notatki, aby każda para mogła odkrywać swój własny sekret na udane małżeństwo.

To co jest ważne, autorzy próbują pogodzić obie strony w dość umiejętny sposób: kobiety bowiem o związku mogłyby rozmawiać dość długo, gdy tym czasem mężczyźni uważają takie rozmowy za zbędne. Jednak czy to o samym związku mamy rozmawiać, czy też o kwestiach, które się na niego składają? I… jak rozmawiać? No właśnie… Oto są pytania. Autorzy wyjaśniają: „Uważamy, że chroniczny stres wynikający z oddalenia się małżonków od siebie, który wcześniej czy później dotyczy większości związków damsko-męskich, bierze się z drobnej różnicy w odczuwaniu przez każdą z płci lęku i kompromitacji. Różnicy, którą można zaobserwować już krótko po narodzinach. Owa subtelna różnica jest wpisana w pytanie: „Czy rozmawiamy o związku, czy nie?”. Prawdziwym powodem, dla którego kobieta chce o nim rozmawiać – odrzucając powierzchowne pretensje i frustracje – jest fakt, że oddalenie sprawia, iż odczuwa niepokój, a na głębszym poziomie izolację i lęk. Prawdziwym powodem, dla którego mężczyzna nie chce rozmawiać o związku, jest to, że przez niezadowolenie żony czuje się przegrany. W głębi duszy czuje wstyd, który wywołuje u niego poczucie kompromitacji. Wstyd ten jest zbyt wielki, by mógł on zrozumieć swój lęk, zaś jej lęk nie pozwala, by dostrzegła jego wstyd. Kiedy każda ze stron próbuje załagodzić swój dyskomfort w odmienny sposób – rozmawiając i nie rozmawiając – prowadzi to tylko do obopólnego rozczarowania i bólu”. Cóż więc wtedy robić? Przede wszystkim potrzeba wzajemnego zrozumienia swoich lęków i swojego wstydu. Odrzucenia swoich blokad. Potrzeba uzmysłowienia sobie emocji i nauczenia się tego, jak sobie z nimi radzić. To może dać nowe spojrzenie na związek. To bardzo ważne znać punkt widzenia partnera, aby móc tworzyć związek silny, oparty na miłości i współczuciu poza słowami. I dlatego autorzy pragną pomóc w tej nauce, na ile potrafią: „W pierwszej części naszej książki pokażemy, jak lęk i poczucie kompromitacji blokują czerpanie ze wspólnego życia tego, czego pragniemy najbardziej. Część druga pokaże, jak wykorzystać te dwa odczucia, by kochać się wzajemnie jeszcze mocniej niż kiedykolwiek wcześniej, bez wywierania na partnerze presji, by się zmienił choćby pod jednym względem. Wszystko to można osiągnąć w mniej niż pięć minut dziennie i to zupełnie bez rozmawiania o związku. Będziecie potrafili tego dokonać, bo tego chcecie”. Chcecie? To czas na lekturę!

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama