Czy czystość to znak zacofania?
Czystość to najbardziej radosny sposób
spotykania się kobiety i mężczyzny
Ciągle na nowo zdumiewam się wtedy, gdy ktoś z moich rówieśników lub z osób dorosłych twierdzi, że czystość to znak zacofania, niepotrzebne umartwienie albo lęk przed bliskością i czułością. Czy przejawem zacofania jest świadomość, że w moim ciele przebywam ja, czyli osoba, którą Bóg stworzył na swój obraz i której do szczęścia nie wystarczy fizyczna przyjemność osiągnięta z kimkolwiek i za jakąkolwiek cenę? Czy niepotrzebnym umartwieniem jest to, że ktoś staje się panem samego siebie, czyli że jest silniejszy od swoich instynktów, popędów czy nastrojów? Czy zacofaniem jest świadomość, że najbardziej wzruszająca i trwała czułość polega na chronieniu osoby a nie na bawieniu się jej ciałem?
Już od dzieciństwa było dla mnie oczywiste to, że nie ma czułości bez czystości i że najbardziej czuły jest Bóg, gdyż On jest samą świętością, a świętość jest zawsze czuła! Już w dzieciństwie byłam pewna tego, że na tej ziemi najbardziej czuli są dla mnie moi rodzice, gdyż oni kochają mnie i rozumieją w każdej sytuacji. Od dzieciństwa zachwycałam się czułością Jezusa, który swoją czułość okazywał nieustannie: dzieciom i dorosłym, zdrowym i chorym, świętym i grzesznikom. Postawa Matki Teresy i Jana Pawła II to najlepszy dowód na to, że człowiek, który kocha, boi się grzechu i krzywdy, ale nigdy nie boi się okazywania czułości! Czysta czułość jest równie odważna jak prawdziwa miłość. Rumieniec wstydu czy niepokój sumienia pojawia się jedynie wtedy, gdy czułość pomieszana jest z pożądaniem.
Z oczywistych względów czystość danej osoby weryfikuje się w jej w jej kontakcie z osobami drugiej płci. Więź nieczysta to taka, która przynosi rozczarowanie. Czasem prowadzi do straszliwych zranień i krzywd, do gwałtu włącznie. Nieczystość brudzi bardziej osobę niż jej ciało. Nieczystość to zawsze jakaś forma rozpaczy. To przecież rozpaczliwa jest sytuacja, gdy dla kogoś największym pragnieniem staje się pożądanie czyjegoś ciała lub dążenie do osiągnięcia przyjemności za każdą cenę. Nieczystość to skutek egoizmu lub powierzchownego przeżywania więzi i wartości. Czystość nie ma sensu dla tych ludzi, którzy nie widzą różnicy między człowiekiem a zwierzęciem.
Bóg zaprasza nas do życia w czystości, gdyż wie, że nie ma radości bez czystości! Czystość to doświadczenie takiej radości, która płynie z wiernej miłości i która jest nieskończenie większa niż przyjemność. Miłość okazuje swoje najpiękniejsze oblicze jedynie między ludźmi czystego serca. Gdy pojawia się nieczystość i pożądanie, wtedy zamiera miłość. Miłość to bowiem zdumiewanie się godnością i niezwykłością drugiej osoby, a nie skupianie się na jej wyglądzie czy cielesności. Nikt nie pisze wierszy ani nie komponuje piosenek dla czyjegoś ciała. Czule zachwycać się można tylko całą osobą. Czystość to pewność, że człowiek jest większy niż ciało, popęd, instynkt, czy jakiś gest, który sprawia przyjemność. Człowiek czysty okazuje czułość całej osobie, a nie tylko jej ciału. Czystość jest szczepionką, która świetnie chroni nie tylko przed pożądaniem, ale też przed naiwnością i uległością wobec kogoś, kto myli pożądanie z miłością.
Pamiętam rozmowę z jednym z moich kolegów. Powiedziałam mu, że mogę wyjść za mąż tylko za wspaniałego władcę. „Pragniesz poślubić jakiegoś króla?” — spytał zdumiony. Wtedy uśmiechnęłam się i wyjaśniłam mu, że król to ktoś, kto ma władzę nad innymi ludźmi, a mnie interesuje ktoś, kto ma znacznie większą władzę, czyli ktoś, kto panuje nad samym sobą! Mogę poślubić tylko kogoś, kto ma władzę nad królestwem swego ciała, swoich myśli i swoich przeżyć. Tylko ktoś taki może pokochać mnie w sposób niezawodny i czuły. Czystość zaczyna się gdzieś tam głęboko w środku mnie, czyli tam, gdzie kończy się władza nastrojów i gdzie króluje czuła miłość.
Pamiętam też rozmowę z jedną z koleżanek, która zwierzyła mi się z tego, że pragnie, by chłopcy nie starali się ją dotykać za wszelką cenę, lecz by walczyli o to, który z nich może ją dzisiaj odprowadzić do domu, by traktowali ją jak księżniczkę i żeby pisali dla niej wiersze. To są marzenia każdej dziewczyny, która czuje się nieodwołalnie kochana przez Boga i rodziców i która jest świadoma własnej niezwykłej godności. Nie jesteśmy przecież towarem, który każdy przechodzień ma prawo dotykać tylko dlatego, że spodoba się mu nasz wygląd albo że się w nas zakocha. Jesteśmy po to, by kochać i by ludzie, z którymi się wiążemy, też nas kochali, a nie sprawdzali, czy jesteśmy miłe w dotyku. Czasem rzeczy są bardziej chronione od osób, bo w wielu sklepach widnieją napisy: „Don't touch — Nie dotykać!” Gdybym pozwalała się dotykać każdemu chłopcu, to już bym była chyba cała poobijana, jak owoce na straganie, których jakość wielu klientów sprawdza właśnie dotykiem. A następni klienci nie chcą już tych owoców kupować. Kto próbuje dotknąć mnie zanim mnie pokocha, ten jest złodziejem. Ktoś taki wcale nie okazuje mi czułości, lecz przeciwnie - kradnie moją czułość. Naprawdę przytulić mnie może tylko ten, kto mnie rozumie i kocha. Wszyscy inni ludzie mogliby dotknąć jedynie mojego ciała.
Dotyk nigdy nie zastąpi miłości, ani nie gwarantuje tego, że ktoś mnie kocha. Gdy dziewczyna pozwala się dotykać i przytulać chłopakowi, który jeszcze jej nie pokochał, to ona będzie tego żałować, a on stanie się coraz większym egoistą. Jeśli jakiś chłopak kocha dziewczynę, to będzie też kochał i szanował jej ciało, ale jeśli zainteresuje się bardziej jej ciałem niż jej osobą, to będzie to tylko kolejny romans z marnej telenoweli, zamiast wielkiej historii miłości. Czystość to świadomość, że ktoś trzyma mnie bardziej za serce niż za rękę.
opr. mg/mg