O aktualności nauczania Jana Pawła II, naturalności klauzuli sumienia, o degradacji rodziny i próbach ukazania jej piękna z dr Wandą Półtawską rozmawia Lidia Dudkiewicz
O aktualności nauczania Jana Pawła II, naturalności klauzuli sumienia, o degradacji rodziny i próbach ukazania jej piękna z dr Wandą Półtawską rozmawia Lidia Dudkiewicz
LIDIA DUDKIEWICZ: — Skąd, zdaniem Pani Doktor, tak wielki wybuch niechęci wobec sprawy oczywistej, jaką jest Deklaracja Wiary? Żyjemy przecież w wolnym kraju, a deklaracja wynika z wolności sumienia.
DR WANDA PÓŁTAWSKA: — Muszę wyznać, że mam zupełnie inną opinię niż Pani Redaktor, nie zauważyłam żadnego „wybuchu niechęci wobec Deklaracji Wiary”, a wręcz przeciwnie — zaskoczyła mnie liczba osób, które ją podpisały: 4 tysiące. Nie spodziewałam się tego, ucieszyłam się, że wreszcie lekarze się „ocknęli” i przyznali do światopoglądu katolickiego. Dostałam wiele listów z podziękowaniem za tę inicjatywę. W różnych pismach ukazało się wiele mądrych, przemyślanych artykułów. Natomiast istotnie, mój „sekretarz” wolontariusz otrzymał setki wulgarnych listów i 30 osób wycofało się, tłumacząc to dość dziwnie, że „nie wiedzieli, co podpisują”. Co więcej, odezwali się też farmaceuci, nauczyciele i pielęgniarki, którzy także żądają prawa do działania zawodowego zgodnie ze swoim sumieniem. Uznałam to za dobry znak, że w tych zawodach odzywa się sumienie. Oczywiście, jest prawdą, że w obecnej Polsce wszelkie inicjatywy ludzi wierzących w Boga napotykają zorganizowany sprzeciw pewnej grupy osób, które roszczą sobie prawo do reprezentowania narodu. Panują one nad środkami przekazu i nie dopuszczają prawych katolików do głosu. Obserwuję to zjawisko od wielu lat i stawiam sobie pytanie, które raz zadałam Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II: — Dlaczego diabeł jest tak mocny? Dał mi krótką odpowiedź: „Przeczytaj sobie Księgę Hioba”. Jasne.
— Ostatnio apelowała Pani do polityków, by zmienili zapis nakazujący lekarzowi powołującemu się na klauzulę sumienia wskazanie innego lekarza, który dokona aborcji. Przecież to współudział w grzechu, a zapis prawa w takim kształcie jest gwałtem na sumieniu...
Tak samo kwestionuję Pani drugie pytanie, bo nie zwracałam się w żaden sposób do polityków z prostej przyczyny: po ogłoszeniu Deklaracji Wiary znalazłam się w rękach lekarzy, w których zresztą jeszcze pozostaję; ale jest prawdą, że pozwoliłam mężowi „zgłosić” nasze nazwiska na proteście, który wystosowało konkretnie na ten temat Stowarzyszenie Obrońców Życia. To inicjatywa znanego działacza dr. inż. Antoniego Zięby, bo — jak słusznie Pani Redaktor stwierdza — jest to współudział w grzechu i każdy zdrowo myślący człowiek to rozumie. Nie miałam żadnych oporów, żeby tę inicjatywę poprzeć.
— Warto może wspomnieć o nauczycielach, którzy poszli w ślad za lekarzami i też wyszli z postulatem podpisania Deklaracji Wiary. Czy chodzi tu tylko o formę, czy może o coś więcej?
Oczywiście, że warto poprzeć inicjatywę nauczycieli, którzy walczą o wartości wyższego rzędu, o przekazywanie młodzieży nie tylko wiedzy praktycznej, ale również o wychowanie moralne. Na nauczycielach ciąży przecież odpowiedzialność za wychowanie młodego pokolenia Polaków.
— Ferment związany z Deklaracją Wiary jest dowodem, że nie tylko oklaskiwaliśmy Jana Pawła II, ale też go słuchaliśmy...
Polemika wokół Deklaracji Wiary ujawniła jednoznacznie ignorancję Polaków w odniesieniu do nauczania św. Jana Pawła II na temat teologii ciała i koncepcji pięknej miłości. Polacy stanowią najliczniejszą grupę pielgrzymów do Rzymu, a wykazali całkowity brak znajomości dokumentów, które napisał święty Papież Polak.
— Jak Pani Doktor odebrała kanonizację Papieża Polaka?
To, jak Pani zadaje pytania, jest stałym sposobem działania dziennikarzy. Dziesiątki z nich zadawały i zadają mi takie samo bezsensowne pytanie: „Jak Pani odebrała kanonizację?”. Cóż to w ogóle znaczy „odebrać kanonizację”? Nie wiem. Ale wiem, że od pierwszego spotkania z młodym księdzem Wojtyłą, gdy na zlecenie kard. Sapiehy objął w Krakowie duszpasterstwo młodzieży akademickiej i lekarzy, miałam świadomość, że spotkałam świętego kapłana, i przez ponad 60 lat miałam okazję utwierdzać się w tym przekonaniu. Było dla mnie oczywiste, że będzie kanonizowany, tylko nie wiedziałam, czy ja tego momentu dożyję. Świętości nie da się ukryć, ona promieniuje.
— W związku z obecnym synodem biskupów na temat rodziny — gdzie, zdaniem Pani Doktor, należy upatrywać źródła kryzysu współczesnych rodzin?
Od lat postępuje ateizacja narodu i w sposób nieunikniony niszczy wszystkie wartości, więc także rodzinę. Ojciec Święty Jan Paweł II z bólem obserwował degradację etyczną i usiłował temu zaradzić — stąd zresztą jego współpraca z lekarzami, bo to przecież techniczny rozwój medycyny jest przeciwko etyce i m.in. właśnie medycyna zagraża świętości rodziny jako takiej. To rady lekarzy i ich działalność prowadzą ludzi do degradacji moralnej. Smutny postęp: od grzechów przeciwko życiu i miłości, od aborcji, antykoncepcji — do całkowitego odrzucenia Boga Stworzyciela w „in vitro”. Smutny bilans ostatniego stulecia...
— Jak przekonać młodych ludzi nie tylko do zakładania rodzin, ale przede wszystkim do dzietności? Mamy przecież jeden z najniższych wskaźników w Europie, jeśli chodzi o przyrost naturalny...
Młodzieży nie można przekonywać „do dzietności”. Młodzież trzeba nauczyć właśnie tego, czego uczył Jan Paweł II — pięknej miłości. Ale tego nie przekazuje się słowami — grzechy młodzieży są winą dorosłych, bo młodzież tylko naśladuje, tylko powiela zachowania dorosłych. Trzeba jej dać przykład. Znam mnóstwo małżeństw, które nie mają żadnego poczucia winy (a mają właśnie grzech zaniedbania), które są przekonane, że nic złego nie robią, realizując życie małżeńskie z jedynakiem albo parką jedynaków, ale rzekomo troszczą się o to, że „naród wymiera”. Oczywiście, wymiera, ale to przecież dorośli mają mieć dzieci, a nie młodzież. Trzeba to, co dorośli przygotowują dla młodzieży — zarówno w życiu prywatnym, jak i społecznym — nasycić treścią pozytywną na temat rodziny i rodzicielstwa. Trzeba pokazać normalne rodziny wielodzietne, szczęśliwe, radosne, zamiast propagandy rozwodów i patologii.
— Co powiedziałby św. Jan Paweł II dzisiejszemu człowiekowi?
Przecież powiedział. Jest dokument „Novo millennio ineunte” — na temat programu dla ludzkości na nowe tysiąclecie. Program dla wszystkich jednakowy: „świadome dążenie do świętości”. Dlaczego nie czytacie?
Współpraca ks. Tomasz Lubaś SSP
opr. mg/mg