Czy potrafimy ze sobą rozmawiać w rodzinie?
Przyszłość świata idzie przez rodzinę. Przyszłość rodziny idzie przez komunię małżeńską. Od komunii małżeńskiej zależy dosłownie wszystko w rodzinie. Bez dobrej więzi pomiędzy rodzicami nie można dobrze wychować dzieci, nie można… być szczęśliwym w rodzinie!
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że celem małżeństwa jest wspólna droga do świętości przez budowę komunii osób na wzór komunii Osób Boskich (Jan Paweł II). To zdanie rzuca na kolana. Nikt nie zrozumie istoty komunii Osób w Trójcy Przenajświętszej, lecz każdy ma świadomość, że jest to komunia „niebotyczna”, wspaniała i… nieosiągalna dla ludzi. Tak więc, jako małżonkowie zapatrzeni w niebo, całe życie mamy zmierzać ku coraz wspanialszej komunii osób. Troska o to wśród wszystkich trosk małżonków powinna być absolutnie priorytetowa. Chciałoby się dodać: „a wszystko inne będzie wam dodane”. I tak rzeczywiście jest. Życia nie starczy, by dostatecznie zbliżyć się do ideału (próba budowy takiej komunii z drugą czy trzecią żoną lub mężem wydaje się absurdalna, by nie powiedzieć żałosna).
Uświadomienie sobie, że w małżeństwie najważniejsza dla szczęścia rodzinnego jest więź małżonków, może (i powinno) zaowocować, przynajmniej wśród mężów, opracowaniem strategii budowy komunii małżeńskiej. Pierwszym punktem tej strategii powinno być: przede wszystkim nie niszczyć. Tu może być bardzo pomocne zdanie św. Pawła: „Mężowie, nie bądźcie dla żon przykrymi”(por. Kol 3, 19). O ileż piękniejsze byłoby życie w rodzinie, gdybyśmy nie byli dla siebie nawzajem przykrymi. Krokiem dalej byłoby pilnowanie, byśmy codziennie robili sobie choćby drobne przyjemności. A jaki, często niewykorzystany, potencjał leży we wspólnym świętowaniu. Następnym ważnym elementem tej strategii byłoby takie wspólne rozwiązywanie trudności, by nie było to z niczyją krzywdą, a przeciwnie – zawsze pogłębiało komunię małżonków. Nic tak ludzi nie łączy jak wspólne, ofiarne i solidarne pokonywanie trudności…
Można by wymyślać wiele jeszcze pięknych i pożytecznych elementów strategii pogłębiania więzi małżeńskiej, lecz jest coś specjalnego, co w tej strategii powinno zajmować poczesne miejsce. Myślę oczywiście o rozmowie, dialogu. Tak, dobra komunikacja jest podstawowym narzędziem budowy komunii osób. Niestety, modne dziś najróżniejsze kursy zawierające naukę ważnych elementów poprawnej komunikacji są zazwyczaj ukierunkowane na zmanipulowanie rozmówcy. Niezależnie, czy tym rozmówcą będzie kontrahent, który ma podpisać niekorzystny dla siebie kontrakt, klient, który ma kupić bubel, czy dziecko, by słuchało rodziców. Tymczasem poprawna komunikacja powinna zawsze budować więź, komunię pomiędzy rozmówcami (szerzej pisałem o tym w książce „Warto naprawić małżeństwo”).
Wymieńmy tu choćby najkrócej kilka najważniejszych zasad dobrej komunikacji:
* Słuchajcie siebie życzliwie, dając rozmówcy tyle czasu, ile on potrzebuje („Ludzie mówią: czas to pieniądz, a ja wam mówię: czas to miłość” – Stefan Kardynał Wyszyński).
* Nie rozmawiajcie w gniewie. Padają wówczas słowa, których żałujemy nieraz przez całe życie.
* Nie rozmawiajcie o sprawach bolących w towarzystwie osób trzecich (chyba że za aprobatą obojga u zaufanego doradcy).
* Nie rańcie się. Klasyczne ranienie to dotykanie spraw, na które rozmówca nie ma wpływu (np. przeszłość, rodzice i rodzina, cechy, na które nie ma wpływu: wzrost, zacinanie się, brak włosów itp.).
* Nie oceniajcie ani osądzajcie siebie nawzajem. (np. słowami: „Bo ty zawsze”, „Bo już taki jesteś” itd.). Nauczcie się mówić o sobie, swoich uczuciach i odczuciach. Zamiast powiedzieć: „Zachowałeś się jak cham”, lepiej powiedzieć: „Było mi bardzo głupio i przykro, gdy to zrobiłeś”. W takim sformułowaniu jest wezwanie, prośba: „To boli, nie rób mi tego więcej”.
Gdy nauczymy się poprawnie rozmawiać i wykażemy odrobinę dobrej woli i cierpliwości, będziemy radować się stale rosnącą komunią małżeńską. Oby Wasza komunia dziś była większa niż wczoraj, ale mniejsza niż… jutro. I tak aż do wieczności.
opr. aś/aś