Służyć normalności

Rozmowa z ks. Ireneuszem Skubisiem, redaktorem naczelnym "Niedzieli"

KAJETAN RAJSKI: Księże Redaktorze, zacznijmy może naszą rozmowę od wczesnych lat życia Księdza. Urodził się Ksiądz 12 października 1938 r. w Chruszczobrodzie. Jak Ksiądz Redaktor wspomina swoje lata dzieciństwa, które przecież przypadły na okres II wojny światowej?

KS. INF. DR IRENEUSZ SKUBIŚ: - Moje dzieciństwo to rzeczywiście czas bardzo przylegający do okresu wojny. Ojciec poszedł na front, ale w niedługim czasie wrócił, bo Wojsko Polskie doznało klęski.

Wychowywałem się na wsi, wśród rówieśników, mieszkałem z rodzicami. Trochę pamiętam Niemców z tamtych czasów, ale raczej niewiele zostało w mojej pamięci, bo w naszej wiosce nic specjalnego się nie działo. Owszem, baliśmy się Niemców, słyszeliśmy, że czasami ktoś został zastrzelony, ktoś został wysłany do obozu koncentracyjnego. Z tego powodu był przed nimi powszechny strach. Ten strach zapamiętałem.

Potem wkroczyła Armia Czerwona. Pamiętam spotkanie z żołnierzami sowieckimi, którzy byli życzliwi dzieciom. Brali nas, małych, na ręce, cieszyli się nami. W jednym z domów gospodarz nie spodobał się sowieckiemu oficerowi i ten chciał go zastrzelić, ale jakoś udało się go wybronić.

Ludzie bali się, co będzie dalej. Jak bano się okupanta niemieckiego, tak później bano się okupanta sowieckiego.

W latach panującego w Polsce systemu stalinowskiego podjął Ksiądz decyzję wstąpienia do Niższego Seminarium Duchownego w Częstochowie. Dlaczego dokonał Ksiądz takiego wyboru? I później kolejnego — wstąpienia do Częstochowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie?

Odpowiedź jest jedna — po prostu miałem powołanie. Bardzo chciałem zostać księdzem. Byłem ministrantem, księża mi imponowali, byli bardzo życzliwi. Stąd decyzja wstąpienia do Niższego Seminarium Duchownego w Częstochowie. Był to piękny czas, choć z zewnątrz budynek szkoły nie był piękny, bo i czasy były ubogie, ale mieliśmy wspaniałych nauczycieli. Był rok 1952. Skończyłem wtedy VII klasę. W Polsce zaczynały się ostatnie lata reżimu stalinowskiego: w szkołach zaczęto wprowadzać czystki i wielu dobrych nauczycieli zostało zwolnionych z pracy, bo nie pasowali do systemu komunistycznego. Znaleźli zatrudnienie w Seminarium. Miałem to szczęście, że właśnie tacy wspaniali nauczyciele mogli mnie formować w Niższym Seminarium i doprowadzili do matury.

Później było Wyższe Seminarium Duchowne w Krakowie przy ul. Bernardyńskiej 3 — dzisiaj znajduje się tam Seminarium Diecezji Sosnowieckiej. Budynek powstał dzięki bp. Teodorowi Kubinie, pierwszemu biskupowi częstochowskiemu na terenach odstąpionych przez Ojców Bernardynów. Miejsce było piękne, pod Wawelem, atmosfera znakomita. Dziś cieszę się, że mogłem swoje seminarium ukończyć w Krakowie.

Od początku lat 60. XX wieku jako kapłan posługuje Ksiądz w diecezji częstochowskiej, pełniąc w tym czasie wiele różnych, bardzo ważnych funkcji. W 1981 r. został Ksiądz redaktorem naczelnym Tygodnika Katolickiego „Niedziela” i jest nim nieprzerwanie do dnia dzisiejszego. Przedstawmy Czytelnikom historię tego czasopisma od chwili jego powstania do 1981 r.

Dzieje „Niedzieli” rozpoczynają się w 1926 r. Założył ją wspomniany już pierwszy biskup częstochowski Teodor Kubina, który przedtem był redaktorem naczelnym „Gościa Niedzielnego” w Katowicach. Bp Kubina zadecydował także o tytule pisma — „Niedziela”. Jest to bardzo szczęśliwy i dobry tytuł. Zanim ks. Kubina został biskupem częstochowskim, był działaczem katolickim działającym na rzecz polskości Śląska. Z kolei na Warmii i Mazurach takim działaczem był ks. Wojciech Mondry. Plebiscyt na Mazurach Polacy — jak wiemy z historii — przegrali. Wówczas bp Kubina zaprosił ks. Mondrego, swojego kolegę, do Częstochowy i zaproponował mu stanowisko redaktora naczelnego tygodnika „Niedziela”. Ks. Mondry był pierwszym redaktorem naczelnym naszego pisma. Prowadził je do 1936 r.. Zmienił go ks. Stanisław Gałązka. W czasie wojny okupant niemiecki wydał zakaz wydawania „Niedzieli”. Przerwa w jej ukazywaniu się trwała do 1945 r. Wtedy do Częstochowy przybyła jako uciekinier z Powstania Warszawskiego słynna polska pisarka Zofia Kossak-Szczucka. Ona to m.in. przyczyniła się do reaktywowania „Niedzieli” w 1945. Redaktorem naczelnym został ks. Antoni Marchewka. Dwa lata później ks. Marchewka został aresztowany i przez prawie rok przetrzymywany w więzieniu UB w Warszawie. Tygodnik wychodził do 1953 r. „Niedziela” została znów zawieszona, przerwa w jej wydawaniu trwała aż do 1981 r., czyli 28 lat.

Pytałeś wcześniej o mój życiorys. Dopowiem, że w 1965 r., po ukończeniu Wydziału Prawa Kanonicznego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, zostałem duszpasterzem akademickim i byłem nim przez 16 lat. Był to bardzo ciekawy, choć niełatwy, okres mojego życia kapłańskiego. Jednocześnie w jakimś sensie przygotowywał mnie do funkcji redaktora naczelnego katolickiego pisma, którą pełnię obecnie. W tym czasie byłem też redaktorem naczelnym rocznika „Częstochowskie Studia Teologiczne”. Jest to periodyk naukowy, teologiczny - wydałem 11 jego tomów. Pomogło mi to wejść w arkana sztuki wydawniczej, poznać ludzi trudniących się pisarstwem i pracę w drukarni. Miałem też stały kontakt z Ministerstwem Kultury, z istniejącym wówczas „Graf Papierem” — instytucją, która przydzielała papier. Znałem także działania cenzury. Miałem więc już jakieś doświadczenie.

Praca w duszpasterstwie akademickim pozwoliła mi później znaleźć wielu współpracowników. Mieliśmy także cenne kontakty z Klubami Inteligencji Katolickiej, a także z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Spośród tych ludzi wywodzili się późniejsi autorzy artykułów w „Niedzieli”.

W 1981 roku zostałem redaktorem naczelnym tego pisma — jak na razie — pośród redaktorów czasopism nie tylko katolickich, ale i świeckich, najdłużej sprawuję tę funkcję.

Pierwszy numer wznowionej „Niedzieli” ukazał się z datą 7 czerwca 1981 r. Czy pamięta Ksiądz Redaktor ten dzień? Jak wierni przyjęli ten tygodnik?

„Niedziela” rozchodziła się na terenie całej Polski. Nakład był, jak na owe czasy, bardzo wysoki - wynosił 100 tys. egz. Nie było to pismo obszerne, liczyło tylko 8 stron. Było bardzo życzliwie przyjęte w każdym zakątku Polski. Z czasem „Niedziela” stała się własnością wielu Polaków, zarówno w kraju, jak i za granicą.

Czytałem, że początek wznowionej „Niedzieli” to przede wszystkim walka Księdza Redaktora z Urzędem Kontroli Publikacji i Widowisk — czyli z cenzurą, oraz walka o przydział papieru na druk gazety. Jak Ksiądz wspomina ten okres?

To nie była walka. Przyznano nam papier na nakład 100 tys. egz. i tutaj nie było problemów. Inna sprawą były drastyczne podwyżki cen tego papieru, co trzeba było jakoś przetrwać.

Jeśli chodzi o cenzurę, która była czymś normalnym w warunkach komunistycznych — musieliśmy oddawać jej do zatwierdzenia każdorazowy materiał przygotowany do druku. Takie były przepisy, a cenzorzy zawsze coś kwestionowali. Ale mieliśmy możność ujawniania miejsc ingerencji cenzorskich i to wnikliwemu czytelnikowi wiele mówiło. Np. Papieska Akademia Teologiczna w Krakowie nie była zalegalizowaną uczelnia, więc gdy pisaliśmy o jakichś wydarzeniach, to w miejsce tekstu czy nazwy uczelni pojawiał się zapis cenzury, bo na pozwalało mi prawo. Patrząc z perspektywy czasu, śmiesznie niekiedy wyglądały nasze artykuły, bo czasem w tekście niewiele było treści, tak był pocięty zapisami o ingerencji cenzury. Ale dla czytelników był to widomy znak, że nie poddajemy się, że myślimy samodzielnie, że chcemy informować rzetelnie, a to przecież nie może się podobać władzy.

13 grudnia 1981 r. został w Polsce wprowadzony stan wojenny. Co stało się z tygodnikiem „Niedziela”?

Los „Niedzieli” był wtedy taki, jak innych pism. Wydawanie tygodnika zostało przerwane na kilka miesięcy. Ludzie przychodzili do pracy, żeby posiedzieć, porozmawiać, i wracali do domów. Było bardzo trudno, wszyscy żyliśmy wydarzeniami stanu wojennego. I oczywiście, czekaliśmy na możliwość powrotu „Niedzieli” na rynek prasowy.

W kwietniu 1982 r. otrzymaliśmy wiadomość, że tygodnik może być wydawany na nowo. Rozpoczęliśmy naszą pracę z wielkim lękiem, cenzura wtedy była surowa, trudno było publikować konkretne informacje. Ale jednym z tekstów zamieszczonych wtedy w „Niedzieli” było słowa Ojca Świętego Jana Pawła II, jakie powiedział na Jasnej Górze podczas swej pierwszej pielgrzymki do Polski: „Tutaj zawsze byliśmy wolni”. Te słowa zamieściliśmy na łamach pisma.

Księże Redaktorze, w czasach stanu wojennego, gdy wielu dziennikarzy straciło pracę, część z nich znalazła zatrudnienie w nielicznych czasopismach katolickich. Niestety, kilka lat później niektórzy przeszli do mediów liberalnych, w których niejednokrotnie atakowali Kościół katolicki. Czy mógłby Ksiądz to skomentować?

Do naszej redakcji również przyjęliśmy dziennikarzy, którzy stracili pracę w stanie wojennym, i dobrze ich wspominam. Dobrze pracowali, aczkolwiek czasami różniliśmy się w poglądach na pewne tematy. Ale pozostali odpowiedzialnymi ludźmi - nie słyszałem, aby ci zatrudnieni kiedyś w „Niedzieli” negatywnie wypowiadali się później o Kościele katolickim. Owszem, słyszałem o takich przypadkach w redakcjach innych czasopism katolickich, ale ja takich wspomnień nie mam.

Od początku lat 90. XX wieku mamy w Polsce wolność słowa, nasza Ojczyzna odzyskała niepodległość. Jak w tej nowej sytuacji odnalazła się „Niedziela”?

Wolność słowa oznacza, że możemy pisać to, co chcemy. Ale wolność słowa w „Niedzieli” zawsze jest powiązana z prawdą, z pisaniem prawdy. Wolność słowa nie oznacza dziennikarskiej swawoli. Staramy się szukać prawdy, nie wydając jednak ocen — zwłaszcza tych krzywdzących — tym bardziej, że życie je później różnie weryfikuje. Oczywiście, nie chciałbym tutaj powiedzieć, że mamy monopol na prawdę. Jak w innych czasopismach, i u nas zdarzały się pomyłki czy jakieś niedopatrzenia. Myślę jednak, że w wyrażeniu tego, co się chce wolność słowa ogromnie pomaga.

Absolutnie nie byłbym w stanie robić takiego pisma, jakim jest „Niedziela” dzisiaj, gdyby była cenzura. Proszę sobie wyobrazić, że tygodniowo razem z edycjami diecezjalnymi „Niedziela” liczy 230 stron. Jak można byłoby wydawać takie pismo, gdyby interweniowała cenzura?

W naszym tygodniku chcemy pisać o dobru i przyczyniać się do tworzenia dobra, a więc nie chcemy dokuczać ludziom. Chcemy istnieć na rynku mediów w sposób bardzo zwyczajny, ale odznaczający się życzliwością i miłością bliźniego.

A co może nam Ksiądz powiedzieć o obecnym Tygodniku Katolickim „Niedziela”? W jaki sposób by go Ksiądz Redaktor nam przedstawił?

Przede wszystkim jest to pismo katolickie, kościelne, polskie. W związku z tym, że nie ma tutaj żadnego kapitału zagranicznego, nie ma też żadnych dziwnych nacisków na redakcję.

Nakład dzisiejszej „Niedzieli” wynosi około 170 tys. egz. i utrzymuje się już dość długo na tym poziomie. Jak wynika ze statystyk tygodnik obecny jest szczególnie w średnich miastach Polski, a bardzo bym chciał, żeby „Niedziela” była bardziej obecna na wsiach. Pismo to kupują rodziny, czyli np. matka czy ojciec kupuje gazetę, a czyta cała rodzina.

„Niedziela” chce służyć działaniu duszpasterskiemu Kościoła, chce ewangelizować, chce przekazywać nauczanie papieży, biskupów, naukę teologów, refleksje katolickich publicystów. Chcemy służyć rodzinie, a więc także ludziom młodym. Bardzo ważne dla „Niedzieli” jest pielęgnowanie kultury polskiej, która jest chrześcijańska. Nasz naród od swojego chrztu nierozerwalnie związany jest z Kościołem. My ten nurt podtrzymujemy, bo Polska jest krajem katolickim. Chcielibyśmy, żeby nasi katolicy byli świadomi wyznawanej wiary, żeby ich życie było nią przepojone, żeby było dobre i piękne.

Ogólnie biorąc, możemy powiedzieć, że chcemy służyć normalności. Żeby nasze życie było normalne, żeby normalne były stosunki międzyludzkie, żeby były normalna rodzina, szkoła, praca - bo o to przecież chodzi. Nie szukamy jakiejś nadzwyczajności. Promujemy zwyczajność, ale tę piękną, która służy dobru człowieka.

Wiem, że przy „Niedzieli” powstało wiele innych inicjatyw medialnych, jak np. wydawnictwo czy strona internetowa.

Obecnie „Niedziela” ma różne możliwości, m.in. telewizyjne, radiowe, internetowe. Mamy bardzo dużo możliwości współpracy również z mediami świeckimi. Jesteśmy otwarci na wszystkich i na wszystko, co służy prawdzie.

Na naszą stronę internetową jest miesięcznie 400 tys. wejść. Zamieszczamy tam również teksty w obcych językach, żeby ludzie na świecie wiedzieli, o czym pisze polska prasa, żeby nie myśleli, że jest w Polsce tylko „Gazeta Wyborcza”. Za 2.00 zł plus VAT internauta może zakupić wszystkie 230 stron „Niedzieli” wraz z dodatkami diecezjalnymi w postaci elektronicznej.

Mamy własne studio telewizyjne a także studio radiowe, skąd nadajemy przygotowane przez nas audycje, emitowane w Radiu Maryja, w Radiu Jasna Góra, w Radiu Fiat i w blisko 20 regionalnych rozgłośniach katolickich w Polsce. Moje wypowiedzi emitowane są w radiach polonijnych w Chicago i w Nowym Jorku. Jesteśmy otwarci na świat.

Wydajemy również dwumiesięcznik dla dzieci od 4. do 8. roku życia „Moje Pismo Tęcza”.

Jeśli chodzi o wydawnictwo, to wydaliśmy dotychczas blisko 200 tytułów książkowych. Była krótka przerwa w ukazywaniu się kolejnych książek, ale już niebawem ukażą się kolejne tomy. Wkrótce zostaną wydane: pamiętnik ks. Antoniego Marchewki, mojego poprzednika na stanowisku redaktora naczelnego „Niedzieli”, książka bp. Zygmunta Pawłowicza z Gdańska o sektach w Polsce oraz pozycja o tematyce biblijnej dla dzieci. Ukaże się również czterotomowe wydanie książki ks. prał. Mieczysława Nowaka o tematyce wychowawczej i pedagogicznej. W maju wyjdzie pierwszy tomik serii wydawniczej Nowego Testamentu — Ewangelia wg św. Łukasza w dużym nakładzie ok. 200 tys.

Księże Redaktorze, Redakcja Tygodnika mieści się bardzo blisko Jasnej Góry, dosłownie kilka kroków. W jaki sposób Matka Boża Częstochowska wpływa na oblicze „Niedzieli”?

Przede wszystkim muszę tutaj zauważyć, że mamy bardzo dobry kontakt z klasztorem jasnogórskim, z biurem prasowym Jasnej Góry. Oczywiście, wszyscy dużo modlimy się przed Obrazem Jasnogórskim, uznajemy też Matkę Bożą za główną Patronkę i Redaktorkę „Niedzieli”.

Czy pokusiłby się Ksiądz Redaktor o scharakteryzowanie dzisiejszych mediów katolickich?

Media katolickie można opisać w pewnych segmentach. Są poważne katolickie tygodniki, jak „Niedziela”, „Gość Niedzielny”, „Przewodnik Katolicki”, „Źródło”, jest zasłużony „Tygodnik Powszechny”. Są również miesięczniki katolickie. Mamy też katolickie pisma dla dzieci, młodzieży. Poza tym w Polsce ukazuje się około tysiąca pisemek parafialnych i innych.

Księże Redaktorze, czy mógłby Ksiądz na koniec naszej rozmowy zachęcić Czytelników do czytania prasy katolickiej?

Chciałbym bardzo, by ludzie czytali prasę katolicką. Niestety, wyniki przeprowadzonych badań mówią o ogólnym spadku czytelnictwa w Polsce. Dzieje się tak dlatego, że społeczeństwo zmierza w kierunku mediów elektronicznych. Trzeba jednak wiedzieć, że bazą do tego, żeby człowiek rozwijał się w spokoju i pogłębiał swoje wnętrze, formował swoje sumienie, jest czytanie wartościowych książek i czasopism.

Osobiście - bardzo zachęcam do czytania katolickiego tygodnika „Niedziela”!

Serdeczne Bóg zapłać Księdzu Redaktorowi za rozmowę!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama