Abp Filoni podsumowuje 150 lat istnienia L'Osservatore Romano
W latach trzydziestych «L'Osservatore Romano» rozwożone było do kiosków na rowerach
Wdzięczny jestem za zaproszenie mnie do zabrania głosu na tym spotkaniu; zaszczycił nas na nim swoją obecnością Pan Prezydent Republiki, do którego kieruję wyrazy szacunku. Panu, Panie Prezydencie, szanownym dostojnikom świeckim i duchownym oraz wam wszystkim tutaj zgromadzonym przekazuję pozdrowienia Ojca Świętego Benedykta XVI oraz Jego Eminencji kard. Tarcisia Bertone, Sekretarza Stanu. Uczestnicząc w tym wydarzeniu, pragnę uwydatnić fakt, że Stolica Apostolska przywiązuje do «L'Osservatore Romano» wielką wagę, a książka, która dzisiejszego wieczoru jest w centrum naszej uwagi, budzi jej szczególne zainteresowanie.
150 lat to okres znacznie dłuższy od ziemskiego życia człowieka. A jest to bardzo długi okres również dla «szczególnego» dziennika, jak go określa tytuł książki. Przymiotnika tego użył znakomicie posługujący się piórem papież Montini — Paweł VI.
Spis treści tej książki, jak mi się wydaje, wskazuje na najbardziej znamienne aspekty, charakterystyczne dla dziennika watykańskiego, uchwycone przez autorów i redaktorów i w sposób doskonały pogłębione; autorom i redaktorom należy się uznanie i szczere podziękowanie za ich trud; wysiłek, powiedziałbym, niejako majeutyczny, z jakim starali się ukazać je we właściwym świetle, przedstawiając komentarze dziennika jako swoistą «osnowę» ważnych wydarzeń historycznych, których Stolica Apostolska była «bardzo szczególnym» obserwatorem, a także uczestnikiem.
«L'Osservatore Romano» na stronie tytułowej przedstawia się jako «dziennik polityczno-religijny». By posłużyć się porównaniem do człowieka, powiedziałbym, że ma on «ciało» — własną charakterystyczną szatę edytorską, dzięki której zawsze łatwo daje się rozpoznać, pomimo naturalnej ewolucji graficzno-technologicznej, jaką przeszedł w ciągu tych wszystkich lat. Ma też «duszę» — unicuique suum — non praevalebunt. Owo unicuique suum wskazuje na powszedniość wydarzeń, podczas gdy non praevalebunt odnosi się do prawdy, do jej poszukiwania i jej obrony; non praevalebunt nie oznacza arogancji, ale głęboką świadomość, że jest się przeciwko błędowi. Ijeszcze jedno — ten dziennik ma «cel», a mianowicie jest skierowany do potencjalnego czytelnika, który znajduje w nim to, co służy poznaniu intelektualnemu, duchowi, dobru i pięknu.
«L'Osservatore Romano» jest zapisanym głosem, który łączy się ze słyszalnym przez radio głosem Stolicy Apostolskiej, przemawiając wieloma językami. W ciągu tych 150 lat kierowali nim i współpracowali przy jego wydawaniu ludzie o niezwykłych osobowościach, dobrze znani, a także cisi mężczyźni i kobiety — ażeby to «ciało» nabierało życia każdego dnia. Nie jest przypadkiem, że na pierwszej stronie zamieszczone są rok, numer, data i miejsce; albowiem to, czego nie da się zidentyfikować, popada w anonimowość, jest pozbawione życia, historii.
Takie jest oblicze dziennika dosyć nietypowego, który jednak w wieku 150 lat przemawia wyraźnym głosem i mówi: «To ja!» Jest to dziennik Papieża, Stolicy Apostolskiej, Kościoła katolickiego; jest włoski, jest uniwersalny; jest zwierciadłem świata.
Niech mi będzie wolno na koniec, korzystając z tak dogodnej okazji, skierować specjalne wyrazy wdzięczności i uznania do Pana Ambasadora Antonia Zanardiego Landiego, który właśnie kończy swoją misję przy Stolicy Apostolskiej. Zaznaczył się on, nie tylko doskonale pełniąc swoją wzniosłą służbę dyplomatyczną, lecz również cenną umiejętnością podejmowania inicjatyw w dziedzinie kultury, organizując wystawy (nie sposób nie wspomnieć wystawy noszącej tytuł Il Potere e la Grazia — I santi Patroni d'Europa» [Władza i łaska — Święci patroni Europy], którą obejrzał także Ojciec Święty) i promując publikacje, między innymi tę, którą trzymamy w rękach, oraz wartościowe dzieło pt. I viaggi di Benedetto XVI in Italia (Podróże Benedykta XVI po Włoszech). Dziękuję, Panie Ambasadorze, i życzę wszelkiej pomyślności w przyszłej misji, która zawiedzie pana z Watykanu do Moskwy.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (1/2011) and Polish Bishops Conference