Z cyklu artykułów na jubileusz 25-lecia polskiej edycji L'Osservatore Romano
Jubileusz XXV-lecia edycji polskiej miesięcznika «L'Osservatore Romano» stwarza dobrą okazję do refleksji nad wartością pracy ludzkiej. Szczególnie takiej, która służy ludziom i buduje wspólnotę międzyludzką.
Jest to pismo ukazujące rozmach i istotę pracy Ojca Świętego, pracy intelektualnej, owoc przemyśleń i modlitw, będących świadectwem wiary, dowodem, że Papież buduje u fundamentów, trwa pod krzyżem. Ten rodzaj świadectwa jest najważniejszy, bo potwierdza wartość słów, zachęt i wskazań. Papież jest uczniem Pana i dlatego niezwykłym nauczycielem. Z tej racji słuchamy Go otwartym umysłem i sercem.
Miesięcznik relacjonuje wydarzenia z życia Kościoła powszechnego, zamieszcza dokumenty papieskie ogłaszane z różnych okazji i dotyczące różnych tematów. Jest wykładnią zwyczajnego nauczania Kościoła, oddechem zdrowym i niosącym zdrowie współczesnej teologii, ukazującym, jak żywa to «wiedza wiary», pulsująca dynamizmem, zapraszająca do refleksji, ciszy, zatrzymania się przed naporem rozpędzonego współczesnego życia.
Przeszło sto lat temu w diecezji przemyskiej rozpoczął posługę święty biskup Józef Sebastian Pelczar. Był to czas trudny dla Polski. Nie było jej na mapie świata. Rozdarta między zaborców, narażona była na wielorakie niebezpieczeństwa. Także w sferze życia kościelnego. Święty biskup za jedno z pierwszych i najważniejszych zadań uznał powołanie periodyku «Kronika diecezjalna», który wydawany jest do dziś. Wówczas łączył duchowieństwo przemyskie, propagował prace teologiczno-pastoralne i utrzymywał łączność ze stolicą Piotrową przez publikacje najważniejszych dokumentów papieskich.
«L'Osservatore Romano» czyni to od 25 lat. Ten głos Piotra i wykładnia nauczania Urzędu Nauczycielskiego jest dziś, w czasach wielości poglądów i teorii, także w kręgach teologów czymś nie do przecenienia.
Pismo ujawnia pracę księdza redaktora i zespołu, który wie, jakich podjął się zadań, i wie, Komu służy. Nie szukając satysfakcji własnej, ani taniej popularności, rezygnuje z własnych aspiracji na rzecz służby pontyfikatowi Jana Pawła II, czyli Kościołowi, za który wszyscy, każdy na swoim miejscu, jesteśmy odpowiedzialni.
Stolica Apostolska ma wielką tradycję pracy w zespołach. Gromadzą one pracowników stałych i sekretariaty, ale istnieje też szerokie grono konsultorów i ekspertów, których głos ma wagę doświadczenia i rozeznania we współczesnych sytuacjach. Służą konsultacją przy publikacjach ważniejszych dokumentów papieskich, służą wiedzą i mądrością. Dobierani są według klucza umiejętności, wiedzy i wiary. To także i dlatego dokumenty papieskie warto i trzeba czytać, zapoznawać się z ich treścią — są przecież nauczycielskim głosem Następcy św. Piotra, interpretacją słowa Bożego, są kolejnym ogniwem nieprzerwanego od dwóch tysięcy lat łańcucha Tradycji Kościoła.
Pamiętam czas, kiedy zrodziła się myśl o polskiej edycji «L'Osservatore Romano»; byłem przygodnym świadkiem rozmów na ten temat. Wszystkie wątpliwości rozwiał sam Ojciec Święty przy swym gościnnym stole, a ówczesny redaktor konkludował — skoro tak, to wydajemy pismo. Po 25 latach stało się ono nieodłączną dokumentacją pontyfikatu Jana Pawła II i formatorem wiary i kultury chrześcijańskiej dla rzeszy Polaków. Warto i trzeba studiować dokumentację, która jest prawdziwie aktualną próbą odpowiedzi naszego Kościoła na najbardziej palące problemy, bez których rozwiązania nie ma skutecznego duszpasterstwa.
Posługa Papieża to nie tylko przemówienia (munus docendi), będące źródłem pracy naukowej w wielu kościelnych dyscyplinach (teologia jako przekaz wiary, etyka, nauka społeczna z interpretacją obecności Kościoła w życiu politycznym, kultura chrześcijańska, kościelne prawo itd.), ale to również kronika wydarzeń i najważniejszych spotkań. Przyjmując wszystkich, Papież ukazuje otwartość Kościoła na różnych ludzi, także członków innych religii czy niewierzących, jednak zaciekawionych tym, co dzieje się w Kościele. Dobrze, że «L'Osservatore» relacjonuje niekiedy «nie pasujące» do naszego myślenia wizyty, bo uczy nas «sposobu» bycia Kościoła dziś, uczy otwartości chrześcijańskiej, czyli Chrystusowej, na wszystkich ludzi.
Dzięki «L'Osservatore Romano» i Radiu Watykańskiemu możemy prawie natychmiast, równocześnie współuczestniczyć w zaistniałych wydarzeniach, oddychać powietrzem Stolicy Apostolskiej, Rzymu, przewodzącego nam w wierze.
Zdarza się czasem, że członkowie innych Kościołów czy religii szukają kontaktu ze Stolicą Piotrową i Papieżem, i w niezamierzony sposób zwracają nam uwagę na wartości, które w nas przyblakły, drzemały lub pokrył je pył zapomnienia. Pamiętam wiele takich świadectw ludzi spoza Kościoła, którzy po spotkaniu z Ojcem Świętym doceniali wartość autorytetu w Kościele, budowali się humanizmem Papieża i jego współpracowników. Wracali do swoich wspólnot lepsi, pragnący się zmienić.
Wiele z takich świadectw znajdujemy na łamach «L'Osservatore Romano». Są katechezą i zdobyczą Kościoła posoborowego, który wszystkim pomaga w duchowej przemianie, w realizacji, na miarę własnej wiary, celu życia, jakim jest dążenie do Boga i zjednoczenia z Nim.
Współczesny człowiek chętnie ogląda telewizję, chłonie informację obrazową, jest skłonny brać migawkę za całość. Słowo drukowane jest trudniejszą drogą poznawczą, ale za to bardziej obiektywną, a przy tym zmusza do myślenia, uczy precyzji.
Nasz miesięcznik jest pismem trudnym, które świadomie koncentruje się na treści i dba o ścisłość w przekazie dokumentacji, co widać chociażby w trosce o jakość tłumaczeń, i za to jesteśmy redakcji wdzięczni.
Dydaktyka odwagi redaktorów miesięcznika jest nie tylko świadectwem ich wiary i troski o niezafałszowany obraz Kościoła i teologii. Ta postawa jest wskazówką dla duszpasterzy, by nie bali się tematów trudnych. Istnieje niebezpieczeństwo, że współczesne nauczanie Kościoła ulegnie pokusie łatwizny, owych obrazów. Stąd zdarzają się kazania, homilie, które przypominają intrygujące eseje, zbiór ciekawych przykładów. Nie lękając się odwagi rzetelnego przedstawiania prawdziwej nauki Kościoła, miesięcznik nawiązuje do tradycji pierwotnego Kościoła, którego nauczanie kapłani śledzą poprzez czytania brewiarzowe. Imponują one głębią, a także uświadamiają, że Kościół nigdy nie unikał rzetelnej katechezy, wierząc, że stanie się ona źródłem uświęcenia ludzi. Także prostych. Doświadczenie duszpasterskie pokazuje, że czytelnikami miesięcznika są często w parafiach ludzie prości, ale miłujący Kościół i Ojca Świętego. To ta miłość pozwala im przedrzeć się przez trudne czasem terminologie, a wytrwałość wzbogaca rozumienie teologii w umysłach wszystkich ludzi.
Pomysł utworzenia polskiej edycji «L'Osservatore Romano» zrodził się w czasach, kiedy Kościół polski przeżywał okres zmagania się z upadającym systemem. Poczucie rozkładu potęgowało działania agresywne wobec Kościoła. Nawet papieskie pielgrzymki starano się marginalizować, utrudniano wiernym uczestniczenie w nich.
Ograniczano napływ informacji o życiu i pracach Ojca Świętego. Cenzura likwidowała konieczne dla duszpasterstwa pozycje teologiczne. Na to zapotrzebowanie odpowiedział nasz dzisiejszy jubilat. Nie da się przecenić tej decyzji. Może warto w tym miejscu przytoczyć świadectwo nieżyjącego już kard F. X. Nguyena van Thuana, który w czasie rekolekcji głoszonych dla Ojca Świętego i jego współpracowników dał takie świadectwo:
«Znajdowałem się w miejscu przymusowego odosobnienia w Hanoi, kiedy pewnego dnia kobieta pracująca w policji przyniosła mi małą rybkę, jaką miałem sobie przygotować. Zaledwie ujrzałem pakunek, serce podskoczyło we mnie z radości, a pakunek skrzętnie ukryłem. Ucieszyłem się tak bynajmniej nie z rybki, ale z powodu tego, w co była zapakowana. Owinięta była w dwie strony gazety 'L'Osservatore Romano'. W tych ciężkich latach, kiedy to czasopismo watykańskie przybywało pocztą do Hanoi, bardzo często było rekwirowane i sprzedawane na targu jako papier. I tak te dwie strony użyte zostały do zapakowania rybki. Ze spokojem, nie dając niczego po sobie poznać, opłukałem je, wysuszyłem na słońcu i odtąd przechowywałem je jak relikwie» (François--Xavier Nguyęn van Thuân, Świadkowie nadziei. Rekolekcje watykańskie. Tłum. z wł. Beata Nuzzo, Kraków 2002, Wyd. «M», ss.163-164).
Mimo że w Polsce sytuacja nie była tak dramatyczna, radość, z jaką wierni przyjęli miesięcznik w parafiach, była dowodem, że oczekiwano na tę formę łączności z Piotrem, z Rzymem.
Jubileusz oprócz okazji do refleksji radosnych, wspomnieniowych, to także czas i okazja do zastanowienia się, czy ten dar Ojca Świętego, który ostatecznie zdecydował o polskiej edycji, jest przez nas właściwie odbierany.
Zakończę fragmentem niezwykle wymownego przemówienia, które Papież wygłosił do młodzieży w czasie swej pielgrzymki do Szwajcarii:
«Chrześcijaństwo nie jest jakimś rodzajem kultury czy ideologii, systemem wartości i zasad, nawet bardzo wzniosłych. Chrześcijaństwo to Osoba, obecność, oblicze: to Jezus, który daje człowiekowi sens i pełnię życia. (...) Nie można wstydzić się Ewangelii (por. Rz 1, 16), lecz trzeba ją rozgłaszać na dachach (por. Mt 10, 27)» (5 czerwca 2004 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 9/2004, s. 14).
Temu właśnie służy polskie «L'Osservatore Romano» od 25 lat. Dziękujemy!
Abp Józef Michalik
Metropolita przemyski
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (4/2005) and Polish Bishops Conference