Religiomat: prowokacja artystyczna czy pytanie o naszą religijność?
Skoro nie ma kościoła, zróbmy coś zamiast; gdy bank jest zamknięty, mamy bankomat - mówi Kamila Szejnoch, autorka instalacji, która miała stanąć na Dworcu Centralnym w Warszawie... ale nie stanęła.
Faktycznie wygląda jak jedna z tych maszyn, które mają ludziom upraszczać życie. Przypomina bankomat. Ma dotykowy ekran i szczelinę, przez którą wydaje kwitki. Ale nie jest bankomatem. Na jej ekranie widnieje późnogotycka Pieta z Villeneuve-les-Avignon, przypisywana żyjącemu w XV stuleciu malarzowi o mało znanym nazwisku Enguerrand Quarton (lub Charonton). A nazywa się „Holy Machine” - święta maszyna.
Maszynę stworzyła absolwentka Wydziału Rzeźby warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych Kamila Szejnoch. Ta sama, która między innymi we wrześniu 2008 roku na pomniku Kościuszkowców w Warszawie zawiesiła huśtawkę, narażając się na zarzut, że obraża kombatantów, że rani ich uczucia. Twierdziła wtedy, że ich nie podziela: „Nie podzielam nie dlatego, że lekceważę ich dramat wojenny, ale dlatego, że dla mnie ten pomnik to symbol trybów historii, a nie ich historii osobistej. Trybów historii, w które byli uwikłani wszyscy byliśmy” - takie wyjaśnienie można do dziś znaleźć na jej stronie internetowej.
O „Holy Machine” w Polsce zrobiło się głośno, gdy media poinformowały, że pod koniec lutego ma ona stanąć na Dworcu Centralnym w stolicy. Tytuły w stylu „Wyspowiadaj się przed maszyną” sugerowały antykościelną prowokację. I tak rzecz została odebrana przez część katolików. Pojawiły się komentarze, że jest to nieudany plagiat wielkopostnej akcji ks. Jacka Stryczka, który postawił kiedyś konfesjonał przed hipermarketem. Ale okazało się, że można tę inicjatywę potraktować zupełnie inaczej. Na jednym z młodzieżowych forów znalazł się wpis: „Kolejny nietrafiony pomysł. Kościół już się brzytwy chwyta, żeby zwrócić na siebie uwagę ludzi”.
Mało kto zwrócił uwagę na to, w jaki sposób „Holy Machine” uzasadnia autorka instalacji. „Mój projekt to odpowiedź na potrzebę kontaktu z sacrum w sytuacji, kiedy np. kościół jest zamknięty. Tak zresztą wpadłam na pomysł, kiedy podczas wizyty w Holandii widziałam świątynie przekształcone w ośrodki kultury czy dyskoteki. To taki substytut instytucji” - cytowały ją media. Zapytałem wprost mailem, jakie są jej intencje. Kamila Szejnoch odpowiedziała: „Nie chodzi o antykościelną prowokację. Pomysł wziął się z kultury katolickiej, w której wyrosłam i którą lubię. Ale mam dystans do rytuału. Nawet jeśli w nim uczestniczę, jest dla mnie raczej formą kulturową, a nie osobistym wyrazem wiary. Maszyna to rytuał w wersji elektronicznej”.
Wydaje się, że słowo „substytut” to jedna z dróg do odczytywania celu, w jakim powstała „Holy Machine”. Otaczają nas substytuty, surogaty, produkty zastępcze, namiastki. „Substytut to produkt inny ze względu na technologię wytwarzania, ale podobny ze względu na zastosowanie” - wyjaśnia Wikipedia. „Przykładowo substytutem masła jest margaryna, a substytutem parkietu - terakota lub wykładzina z tworzyw sztucznych. Substytut spirytusu rektyfikowanego to denaturat” - podaje główne źródło wiedzy encyklopedycznej coraz większej liczby ludzi. Substytut zwykle jest tańszy od oryginału, który udaje i zastępuje. Jak to działa w kwestii nabiału, który znajdujemy w sklepach, tłumaczył niedawno jednej z gazet Andrzej Szczepański, szef zespołu powołanego przez mleczarnie do rozmów z sieciami sklepów: „Niektórzy producenci zamiast mleka dodają dużo tańsze tłuszcze roślinne. I mamy ser trochę podobny do sera”.
„Moim punktem wyjścia były też zamknięte kościoły w zachodniej Europie; zamknięte lub przekształcone w coś innego. Skoro nie ma kościoła, zróbmy coś zamiast; gdy bank jest zamknięty, mamy bankomat” - tłumaczy Kamila Szejnoch w rozmowie z ks. Grzegorzem Ostrowskim, którą zamieściła na swojej stronie internetowej.
„Holy Machine” to maszyna oferująca usługi religijne. To namiastka świątyni. „Ja tu nie świadczę usług religijnych, tylko sprawuje sakramenty” - krzyczał niedawno pewien proboszcz na dwoje młodych ludzi, którzy przyszli „zamówić ślub” i nie kryli, że interesuje ich wyłącznie zewnętrzna, wizualna strona uroczystości.
Jeśli możliwy jest substytut rytuału w postaci maszyny, to nie da się uniknąć pytania, czy możliwy jest w ogóle w naszym świecie substytut religii. „Zastanawiam się, czy teatr mógłby się stać substytutem religii, jakąś jej świecką formą, która oddziaływuje, podobnie jak religia, poprzez poruszanie tematu prawdy czy wręcz zbawienia” - mówił w styczniu br. znany aktor Krzysztof Globisz w rozmowie z jezuickim portalem Deon.pl. Zdaniem ks. Tomasza Halika w Europie świeckość bywa traktowana jako substytut religii. Według jednego z internautów, wypowiadających się na forum Niedziela.nl, na Zachodzie substytutem religii jest prawo.
Zapytałem Kamilę Szejnoch, czy zbudowanie „Holy Machine” jest z jej strony wyrazem akceptacji dla faktu, że nasze życie wypełniają substytuty, także w sferze religijnej. „Nie jest akceptacją, nie lubię substytutów, chociaż czasami chciałabym, żeby moje życie wewnętrzne było bardziej 'ekonomiczne'. Maszyna jest obserwacją i przetworzeniem/wyostrzeniem tej tendencji, można ją potraktować jako ostrzeżenie, czy raczej zwrócenie na coś uwagi. Zajmuję się formą (rytuał też jest formą), więc interesują mnie jej zmiany, najbardziej zmiany formy społecznej - czyli w warstwie gry formą. Ja nie oceniam. Ale w życiu bycia robotem wolałabym uniknąć” - odpisała.
Próby tworzenia substytutów w sferze religii nie są w dziejach ludzkości niczym nowym. Co prawda, komputery w konfesjonałach zamiast księży nadal pojawiają się przede wszystkim w rysunkowych żartach, ale inne wnikają w kościelną rzeczywistość i zyskują akceptację. Czasami chodzi o drobnostki. Czasami o kwestie fundamentalne.
Internauta, który uważa, że „Holy Machine” to akcja kościelna, zwrócił uwagę na pojawiające się w naszych świątyniach „takie elektryczne świeczniki, że wrzucasz złotówkę i się zapala świeczka w twojej intencji. Jak to zobaczyliśmy z kumplem, to się tarzaliśmy ze śmiechu”. A chociaż Stolica Apostolska wypowiedziała się zdecydowanie negatywnie o możliwości spowiedzi przez internet, nie brak głosów, nawet wśród duchownych, sugerujących, że to tylko kwestia czasu...
Wbrew temu, co podały na swoich stronach internetowych niektóre tygodniki, „Holy Machine” nie stanęła na Dworcu Centralnym w Warszawie i raczej nie stanie. W ostatniej chwili kolejarze się wycofali. „Zasada w PKP jest taka: nie udostępniamy przestrzeni na dworcach dla treści odnoszących się do religii, seksualności, ideologii. Kiedyś ateiści chcieli reklamę powiesić. Też się nie zgodziliśmy” - wytłumaczyli. Być może jednak maszyna stanie przed jednym z polskich kościołów. Ale czy wywoła skandal, obrażając czyjeś uczucia religijne, czy dyskusję o substytutach, wypełniających nasze życie w coraz większym stopniu?
opr. mg/mg