Masa szczepionek, przeciągające się do późnych godzin nocnych lekcje języka tagalskiego, zbieranie funduszy na bilety, szczepionki i zakwaterowanie - to wszystko dla jednego celu - być dla drugiego człowieka w potrzebie
W Wolontariacie Misyjnym Salvator jestem już od prawie dwóch lat. W zeszłym roku byłam w Albanii, współorganizując półkolonie dla dzieci z tamtejszej wioski. To był wspaniały czas, wspaniałe przeżycia, ale potrzebowałam czegoś więcej. Chciałam pomagać tym, o których inni już zapomnieli, ludziom odrzuconym przez społeczeństwo – tym, którzy sami nie są w stanie walczyć o dobre życie dla siebie. Chciałam im dać przysłowiową wędkę.
Kiedy otrzymaliśmy listę placówek, do których możemy wybrać się w tym roku w ramach wolontariatu, nawet nie zauważyłam Filipin – były gdzieś na końcu listy, pełne zastrzeżeń dotyczących wieku, wymagań, szczepionek i wiz. Tego dnia dyskutowałam z koleżanką z WMS na temat wyjazdów – chciała ona pojechać na Filipiny. Kojarząc filipińskie realia z filmów dokumentalnych i wiadomości dotyczących zeszłorocznego huraganu, mocno odradzałam jej wybór tego miejsca. Według mnie była za młoda na taki wyjazd. Zaczęłam wyszukiwać fakty i zdjęcia tamtejszych slumsów, żeby przekonać ją do zmiany decyzji. Ironicznie, im sceptyczniej na ten wyjazd patrzyła młodsza koleżanka, tym bardziej ja rozumiałam, że to miejsce właśnie dla mnie. To właśnie do takiego miejsca chciałam się wybrać – pomagać tym, do których inni boją się jeździć (w tym i ja sama).
Film o akcji: Tumalon sa Pilipinas! Volunteering in the Philippines - ZOBACZ!Tak więc decyzja została podjęta – alea iacta est – razem z Olą i Martą jedziemy w lipcu do slumsów Manili, aby uczyć dzieci w wieku przedszkolnym czytać i pisać oraz wprowadzić je w szkolne realia. Twórcą i koordynatorem organizacji, w której będziemy posługiwać, jest ks. Artur Chrzanowski SDS, zwany przez miejscową ludność „śmietnikowym księdzem”, z uwagi na lokalizację szkół przez niego prowadzonych. Od razu zauważyłam, że tak jak ja, widzi on edukację jako szansę dla dzieci, szansę na lepsze życie i perspektywę wyboru swojego losu. Od kilkunastu lat prowadzi on projekt Puso sa puso (Serce dla serca), dzięki któremu tysiące dzieci może uczęszczać do szkoły. Dla nas to coś normalnego, dla nich jest to spełnienie marzeń.
Tegoroczny wolontariat jest dla nas nie lada zadaniem - na Filipinach prawie 23 miliony ludzi mieszka w slumsach, z czego 1/10 w Manili. Według danych ONZ, brakuje tam sprawnej irygacji, systemu sanitarnego, edukacji, higieny i pracy. Mimo, że jedziemy tam tylko na trzy miesiące, musimy przygotować się psychicznie, fizycznie i duchowo na ten wyjazd. Masa szczepionek, przeciągające się do późnych godzin nocnych lekcje języka tagalskiego, zbieranie funduszy na bilety, szczepionki i zakwaterowanie – to wszystko dla jednego celu – być dla drugiego człowieka w potrzebie.
Oczywiście nie każdy ma możliwość, czy nawet chęci decydować się na takie kroki, ale dla tych proponuję pomoc na odległość. Z całego serca prosimy o modlitwę, aby to, co przedsięwzięłyśmy, było zgodne z Wolą Bożą.
Ela Beszłej
wolontariuszka Wolontariatu Misyjnego „Salvator”
(w tym roku (2014) na Filipinach)
opr. aś/aś