Jan Paweł II w Syrii

Komentarz kapłana pracującego w Syrii do wizyty Jana Pawła II w tym kraju

Wiadomość o wizycie Jana Pawła II początkowo była tylko pogłoską i wydawało się mało prawdopodobne, aby mogła się ona urzeczywistnić w bliżej określonej przyszłości, tym bardziej, że rok temu nie doszło do zapowiadanej wizyty Papieża w Iraku. Zdawało się również, że mogą uniemożliwić tę wizytę wzmożone napięcia w Palestynie. Oprócz delikatnej kwestii wzajemnych stosunków między religią muzułmańską i chrześcijańską niewątpliwą trudnością był również fakt, że Kościół, do którego pragnął przybyć z pielgrzymką Ojciec Święty, podzielony jest na 11 odrębnych wspólnot eklezjalnych: każda z nich ma swoją własną hierarchię i tradycję, różnią się od siebie duchowością, liturgią, a nieraz również językiem. We wspólnocie Kościoła katolickiego, która obejmuje ok. 40% ogółu wyznawców Chrystusa, współistnieje 6 rytów: bizantyjski, syryjski, ormiański, chaldejski, maronicki i łaciński.

Opublikowanie komunikatu rządowego rozwiało wszelkie wątpliwości i położyło kres spekulacjom na temat wizyty Papieża. Nastał czas gorączkowych przygotowań. Włączyły się w nie aktywnie władze państwowe, dzięki czemu Kościół mógł się skoncentrować na programie wizyty papieskiej. W tym celu została powołana wspólna komisja, która reprezentowała wszystkie wymienione wyżej wspólnoty kościelne. Władze państwowe zajęły się odnową miejsc kultu, porządkowaniem otoczenia, naprawą i budową dróg dojazdowych do rozmaitych obiektów religijnych. Z formalnego punktu widzenia Jan Paweł II był zaproszony nie tylko przez rząd państwa syryjskiego i nie tylko przez Kościół katolicki, ale również przez Patriarchę Kościoła greckoprawosławnego i syryjskoprawosławnego. Entuzjazm i gorliwość organizacyjna były ogromne.

W ostatnim tygodniu środki społecznego przekazu przeprowadziły intensywną kampanię informacyjną. Wielu ludziom — zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom — wydawało się to wprost nierealne. W telewizji, w radiu i prasie pojawiły się dziesiątki felietonów, reportaży, rozmów i wywiadów z różnymi osobistościami reprezentującymi obie religie, politykę i kulturę. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziano nie tylko w Syrii, ale i w jakimkolwiek innym państwie arabskim z wyjątkiem Libanu, gdzie jednak liczba chrześcijan jest znacznie wyższa i gdzie chrześcijanie mają konstytucyjnie zastrzeżony istotny udział w strukturze władzy. Kampania była przychylna chrześcijaństwu. Obie społeczności religijne wzywane były do solidarności w obliczu wspólnego zagrożenia, jakie stanowi Izrael. Wspominano również o kwestii Wzgórz Golan, zagarniętych podczas wojny 6-dniowej.

W dniu przybycia Papieża do Syrii prasa pełna była artykułów wyrażających szacunek i zadowolenie społeczeństwa. W imieniu wszystkich Syryjczyków oficjalnie powitał Jana Pawła II w hali recepcyjnej lotniska prezydent Baszar Al-Asad. Na lotnisku w Damaszku, a potem w pałacu prezydenta, obecni byli wszyscy czołowi przedstawiciele władz państwowych i cały zjednoczony podczas tej wizyty Kościół antiocheński: patriarchowie — greckokatolicki, greckoprawosławny i syryjskoprawosławny — oraz liczni biskupi reprezentujący wszystkie Kościoły istniejące w Syrii. Atmosfera była bardzo podniosła, wyrażała świadomość historycznej wagi pielgrzymki papieskiej, co zresztą wielokrotnie podkreślano także w oficjalnych wystąpieniach. Często pojawiała się też w komentarzach kwestia napiętych stosunków między Syrią i Izraelem.

Pierwszym oficjalnym spotkaniem z Kościołem w Syrii była wizyta w Patriarchacie greckoprawosławnym. Ojcu Świętemu towarzyszył Patriarcha greckokatolicki Grzegorz III Laham. Obecny był również Patriarcha syryjskoprawosławny Ignacy Zakka I oraz liczni biskupi i dostojnicy duchowni i świeccy. Tutaj też po raz pierwszy zobaczył Papieża licznie zgromadzony laikat, głównie prawosławny. Uczestnicy spotkania witali Jana Pawła II z radością, klaskali, gdy padały słowa o jedności chrześcijan. Pierwszym jej zwiastunem byłoby dla nich ustalenie wspólnego terminu świętowania Wielkanocy.

Na trasie przejazdu Ojca Świętego obok chrześcijan byli też muzułmanie. Policja w jasnozielonych mundurach towarzyszyła każdemu przejazdowi Papieża przez miasto. Porządek był idealny. Na ważnej arterii Damaszku wstrzymano na parę godzin ruch, aby Jan Paweł II mógł przejechać bez zakłóceń i opóźnienia. Szkoły, które znajdowały się na trasie przejazdu, zostały zamknięte. Wizyta przebiegała z niezwykłą precyzją i punktualnością.

Od pierwszego momentu wyraźnie widać było, że podróż papieska jest pielgrzymką. Nie tylko z uwagi na miejsca, jakie odwiedził Ojciec Święty i ich związek z osobą św. Pawła, ale z uwagi na słowa, które padły z ust Papieża.

O tym, że była to pielgrzymka, świadczy również wydarzenie, które chcę tu opowiedzieć. W czasie papieskiej podróży na moje spotkanie z wiernymi wbiegła spóźniona absolwentka medycyny uniwersytetu damasceńskiego. Wbiegła i zdyszanym, a jednocześnie radosnym głosem zawołała od progu: «Widziałam go!» Czekała ponad godzinę na przejazd papamobile, aby wraz z innymi pomachać Ojcu Świętemu ręką. Jej radość była ogromna. Wyraźnie było widać, że chodziło tutaj o coś więcej niż zwykłe zaspokojenie ciekawości. Jej szczery, wielki entuzjazm wywołało coś innego. W tym radosnym okrzyku była radość spotkania z historią Kościoła, do którego należy, z jego przeszłością, oraz nadzieja, że obecna chwila rodzi przyszłość, lepszą przyszłość, za którą tęsknimy, a którą nam obiecuje wiara i której wymownym świadkiem jest Papież.

Jan Paweł II cytatami ewangelicznymi nawoływał do zmiany życia, do uznania wyższości ducha nad materią, człowieka nad korzyściami i grą interesów, miłości nad pragmatyką. Nie były to tylko słowa. Spotkanie z Ojcem Świętym miało głębszy wymiar i dlatego było źródłem tylu niespodziewanych przeżyć.

Papież stanowi także żywe świadectwo autentyczności tego, o czym mówi. Człowiek dla niego nie jest tylko słowem, nie jest abstrakcyjną kategorią ani anonimową jednostką w miliardowym tłumie wyznawców Chrystusa. Jego przejazd ulicami cieszy i wyzwala wiele wewnętrznej energii, gdyż wyczuwa się, że on patrzy na tłum uliczny jako na ludzi, z którymi szuka kontaktu spojrzeniem, życzliwym gestem ręki, uśmiechem. Przyciąga i przekonuje swoim trudem pielgrzymowania po naszych Kościołach, nauczaniem o tym, co jest najważniejsze w jego życiu i w życiu człowieka w ogóle, głoszeniem Jezusa Chrystusa, poza którym nie ma zbawienia, nie ma prawdziwego pokoju i radości. To Chrystus stanowi Dobrą Nowinę, z którą Ojciec Święty przybywa do różnych krajów, a teraz głosił ją w Syrii.

Sens pielgrzymki Jana Pawła II jeszcze bardziej podkreślony był przez jego świadectwo krzyża, dalekie od intelektualnego werbalizmu czy efektownego języka kaznodziejskiego i dlatego przekonujące. Jest ono wiarygodne, bo promieniuje z jego życia i z jego postaci. Może właśnie świadectwo kenozy jest dzisiaj najbardziej czytelne i najbardziej przekonujące w postawie Papieża. Nauka krzyża, którą głosi własnym życiem, jest wyrazem wiary w Tego, który umarł i trzeciego dnia zmartwychwstał. Tego, który wstąpił do nieba, siedzi po prawicy Ojca, ale jest z nami «przez wszystkie dni, aż do skończenia świata». Mistycznym Ciałem Chrystusa jest Kościół. Był on prześladowany przez Szawła, który później — zgodnie z logiką tego, co wydarzyło się pod Damaszkiem — z wroga Kościoła stał się jego obrońcą i propagatorem, a choć najpierw «dyszał żądzą» zniszczenia go, jako apostoł Paweł stał się jego budowniczym.

Jan Paweł II od pierwszej chwili swojego pontyfikatu wołał na cały świat: «Otwórzcie drzwi Chrystusowi!» To Jego spotkał, On go olśnił, dla Niego przyjął powołanie na Stolicę Piotrową, aby służyć Kościołowi powszechnemu. Misji głoszenia Chrystusa zmartwychwstałego i Jego obecności w historii świata, w którym żyjemy, podjął się natychmiast po objęciu swojego urzędu apostolskiego, tak jak natychmiast oddał się sprawie odnowy, umacniania i przystosowania Kościoła do nowej ery posoborowej. Kościół ten został przez niego wprowadzony w nowe millennium wiary. Wszędzie i nieustannie Papież podsyca nadzieję — szczególnie w tych regionach i u tych ludzi i narodów, które poddane były ciężkim próbom z powodu klęsk żywiołowych, wojen, niesprawiedliwości i biedy. W tej logice zawiera się również papieska pielgrzymka do Syrii, śladami jego wielkiego imiennika św. Pawła z Tarsu, a można przecież również powiedzieć: św. Pawła spod Damaszku, z Syrii, która jest krajem sąsiadującym z Ziemią Świętą, kiedyś i teraz zjednoczonym z nią różnymi więzami tej samej — nieraz bolesnej, tak jak jest dzisiaj — historii.

Dwa problemy widoczne w tym kraju mają jednocześnie bardzo duże znaczenie w perspektywie uniwersalnej. Jest to sprawa jedności Kościoła i kwestia dialogu z islamem. W tym regionie najwcześniej pojawiły się podziały, w najbardziej drastycznych formach — aż do walk między mnichami. W Syrii Ojciec Święty uczynił bardzo ważny krok na drodze do chrześcijańskiego pojednania. Hierarchia Kościoła antiocheńskiego i jego wierni — pomimo podziałów, które trwają już grubo ponad tysiąc lat — zjednoczyli się wokół Papieża podczas jego wizyty, która była wspólną manifestacją dobrej woli, wspólną modlitwą i wspólną deklaracją pragnienia pełnej jedności; nie ma bowiem alternatywy dla prawdziwego ucznia Chrystusa. Historia zaś uczy, że źródłem podziałów nie były tylko spory doktrynalne, ale wzajemne złe nastawienie, spowodowane różnicami kulturowymi, sprzecznymi interesami politycznymi oraz zwykłą ludzką małością i ograniczeniami.

Podczas spotkania ekumenicznego padły również zarzuty i słowa krytyki, ale ważne było, że obie strony nie zrezygnowały ze wspólnych modlitw i spotkań podczas wizyty papieskiej. Dzięki temu znaki pojednania i wola osiągnięcia pełnego porozumienia, zgodnie z życzeniem i modlitwą Chrystusa, są bardziej wiarygodne i napawają nas głębszym optymizmem.

To samo możemy powiedzieć o innym ważnym, kluczowym problemie naszych czasów, a mianowicie o dialogu między religiami. Podczas obecnej pielgrzymki Ojca Świętego doszło do kontaktu pomiędzy chrześcijaństwem a islamem. Spotkanie w meczecie Omajjadów przyjęte zostało bardzo entuzjastycznie. Wejście do meczetu i modlitwa przy mauzoleum św. Jana Chrzciciela — czczonego nie tylko przez chrześcijan, ale i przez muzułmanów — to krok historyczny. Jan Paweł II spotkał się tam z przywódcami religijnymi islamu, którzy przyjęli go bardzo życzliwie jako wierzący muzułmanie. Obie strony pozostały jednak wierne własnej tożsamości.

Wizyta Ojca Świętego w meczecie Omajjadów i jego samotna, milcząca modlitwa oraz spotkanie z przywódcami islamu ma duże znaczenie. Wszyscy mówią o spotkaniu historycznym, chociaż jego owoce nie są jeszcze widoczne w pełni. Otwarte zostały nowe horyzonty wzajemnych stosunków między muzułmanami i chrześcijanami. Jakie one będą — pokaże przyszłość. Tak jak w Atenach, również i w Damaszku Papież nie zatrzymywał się nad przeszłością, chociaż była to pielgrzymka do miejsc związanych z historią. Otwierał natomiast szeroko drzwi nowego, trzeciego już tysiąclecia ery chrześcijańskiej. Otwierał drzwi Chrystusowi, który jest Zbawicielem świata i Dobrą Nowiną dla wszystkich narodów, zachęcał do wzajemnego dialogu, do dzielenia się posiadanymi wartościami, do szacunku dla indywidualności, historii i tradycji wszystkich.

Na zakończenie można powiedzieć, że pielgrzymka ta stanowiła swego rodzaju misterium wiary. Szczególnie uderzała analogia pomiędzy tym, co spotkało św. Pawła pod Damaszkiem, a tym, co działo się na naszych oczach i to w miejscach związanych z osobą Apostoła Narodów. Tamto wydarzenie było początkiem olbrzymiego dzieła, które wywarło wpływ na historię ludzkości. Pytamy zatem, czy i to będzie miało głęboki oddźwięk? Nadzieja na zbawcze owoce tej pielgrzymki jest w nas tym większa, że dokonała się ona w imię Zbawiciela i z Jego mandatu.

Ks. Zygmunt Kwiatkowski SJ
Duszpasterz w Syrii

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama