Trudna droga do Ojczyzny

Pierwsza podróż Jana Pawła II do Polski była czymś niezwykle ważnym precedensem w kraju pozostającym pod władzą komunistów

W czerwcu tego roku mija 40 lat od pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Wtedy w 1979 roku przyjazd Ojca Świętego do Ojczyzny graniczył z cudem. Do tego momentu żaden papież nie został wpuszczony do kraju rządzonego przez komunistów. Kiedy już postanowiono o pielgrzymce, władza nie złożyła broni, toczyła bój nie tylko o jej termin.

Dla Polaków cudem był najpierw wybór papieża z Polski, rządzonej przez komunistów. Byliśmy wtedy krajem, w którym większość Kościoła na czele z Prymasem Polski ks. kard. Stefanem Wyszyńskim nie poddała się reżimowi komunistycznemu pomimo prześladowań. Radość z wyboru Ojca Świętego wyrażało społeczeństwo, ale nie władze państwowe i Komitetu Centralnego PZPR. Jak pisze w jednej ze swoich publikacji historyk Rafał Łatka z Instytutu Pamięci Narodowej: „Dygnitarze partyjni przez dość długi czas mieli problemy z dostrzeżeniem konsekwencji wyboru kardynałów. Dominowały szok i niedowierzanie. Na posiedzeniu Komitetu Centralnego padła teza, którą ochoczo podchwycono, że 'Ostatecznie lepszy Wojtyła jako papież tam, niż jako prymas tutaj' (czyli w Polsce). Trudno było o większą krótkowzroczność”.

Od razu po konklawe

Bezpośrednio po wyborze Jana Pawła II polscy biskupi zaczęli mówić, że papież chciałby odwiedzić swoją Ojczyznę. Po raz pierwszy powiedziano o tym oficjalnie w komunikacie wydanym jeszcze w Rzymie 17 października 1978 roku przez sekretarza Episkopatu ks. bpa Bronisława Dąbrowskiego. Wyrażał on nadzieję, że Ojciec Święty weźmie udział w uroczystościach z okazji 900-lecia męczeńskiej śmierci św. Stanisława i jubileuszu 600-lecia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze. Potwierdził to Prymas Polski ks. kard. Stefan Wyszyński w homilii 6 listopada 1978 roku w katedrze św. Jana w Warszawie. Informacja o zamiarze papieża została także podana publicznie w komunikacie ze 166. Konferencji Episkopatu, która obradowała 28 i 29 listopada 1978 roku.

Słysząc o tym władze Polski Ludowej wyraziły stanowczy sprzeciw. Nie były to słowa bez pokrycia, ponieważ wcześniej nie wpuściły do Polski papieża Pawła VI, który zaproszony został przez Episkopat Polski. W czasie rozmowy z ks. bpem Dąbrowskim, Stanisław Kania, jako odpowiedzialny za kontakty z Kościołem w ramach Biura Politycznego KC PZPR, powiedział, że o wizycie Jana Pawła II w 1979 roku nie może być mowy. W grudniu 1978 roku komuniści oficjalnie poinformowali o braku zgody na pielgrzymkę Ojca Świętego w 1979 roku. Ostatecznie zastosowali taktykę odsuwania terminu wizyty, która według nich mogłaby nastąpić dopiero w 1982 roku. Jednak Ojciec Święty nie rezygnował i w styczniu 1979 roku w czasie konsekracji abpa Franciszka Macharskiego powiedział, że pielgrzymka na uroczystości stanisławowskie jest „jego obowiązkiem”.

W rocznicę śmierci św. Stanisława

Z czasem we władzach PRL zaczął przeważać pogląd, że utrudnianie przyjazdu Jana Pawła II do kraju, z którego pochodzi, może pogłębić napięcia społeczne w Polsce i wywołać negatywne reakcje opinii światowej. Dlatego w styczniu 1979 roku w czasie spotkania z ks. prymasem Wyszyńskim, I sekretarz PZPR Edward Gierek oświadczył, że Ojciec Święty ma prawo przybyć do kraju, co ostatecznie oznaczało zgodę władz PRL na pielgrzymkę. Dwa miesiące później przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński wydał nawet komunikat informujący, że władze PRL przyjęły „z zadowoleniem zaproszenie papieża Polaka do kraju”. Nadal jednak nie chciano zgodzić się na przyjazd Ojca Świętego w maju, w rocznicę śmierci biskupa, który zginął śmiercią męczeńską i postrzegany był jako symbol niezłomności wobec władzy. Św. Stanisław był biskupem, który mówił królowi prawdę. W ocenie władz PRL jego osoba miała antypaństwowy charakter i zbyt jawnie kojarzyła się z konfliktem Kościoła z państwem. W biografii ks. kard. Wyszyńskiego autorstwa Andrzeja Micewskiego, wydanej w Paryżu w 1982 roku, można przeczytać, że termin 8 maja był dla władz PRL drażliwy jeszcze z innego powodu. Tego dnia w 1953 roku został przyjęty przez Episkopat słynny memoriał Non Possumus, będący odpowiedzią na ataki wymierzone w Kościół i na próby jego podporządkowania komunistycznej władzy w Polsce. List przekazany został Bolesławowi Bierutowi. Na marginesie trzeba dodać, że Micewski wtedy związany z opozycją i Kościołem, według IPN w tym czasie, jako tajny współpracownik SB donosił na Episkopat Polski i nie tylko.

Wracając do 1979 roku, negocjacje co do pielgrzymki toczyły się jeszcze przez kilka miesięcy. Powstała Komisja Mieszana Episkopatu i władz PRL. „W tle komisji kościelno-państwowej była usytuowana grupa operacyjna SB, kierowana przez wiceministra Bogusława Stachurę, który w ramach akcji „Lato 79” podjął działania neutralizujące: zaktywizowano agenturę — nie tylko krakowską: „Deltę” i innych, lustrowano korespondencje wybranych „figurantów”, zakładano dodatkowe podsłuchy, likwidowano ośrodki poligraficzne, ulotki sygnowane przez grupy opozycyjne, inwigilowano wybrane środowiska, przede wszystkim kościelne, itd.” - podkreślił w jednym w wywiadów historyk prof. Jan Żaryn.

Czerwcowy termin

Kiedy władze komunistyczne nie chciały ustąpić co do daty pielgrzymki, Jan Paweł II zaproponował, że może przyjechać w dniach 2—10 czerwca lub 9—17 czerwca. Prymas Polski polecił bp. Dąbrowskiemu porozmawiać z Kanią i przedstawić mu pierwszy termin. Ten musiał uzyskać zgodę kierownictwa partyjnego i rządu. Zresztą nie tylko ich. Od początku pielgrzymkę papieża do Polski „konsultowano” z władzami ZSRR. To z Moskwy przekazywano instrukcje dla władz Polski Ludowej, która zapewniała towarzyszy za wschodniej granicy, że „sytuacja jest pod kontrolą”.

Podczas spotkania z sekretarzem generalnym KC KPZR Leonidem Breżniewem w Moskwie w marcu 1979 roku sekretarz KC PZPR Edward Gierek miał stwierdzić: „Wiadomo wam, że papież w czerwcu br. przybywa do Polski. Jest to poważne wydarzenie o charakterze politycznym i nie mamy powodu, by się z niego cieszyć. Dlaczego wyraziliśmy zgodę na przyjazd papieża? Jest to temat, którym zajmowaliśmy się od lat. Do Polski chciał przybyć Jan XXIII i Paweł VI; ostatnio zwracano się do nas przy okazji mojej wizyty w Watykanie w 1977 roku. Odpowiadaliśmy wymijająco. Obecnie wytworzyła się trudniejsza sytuacja, bo papieżem jest Polak, będący obywatelem Polski. Z prawnego punktu widzenia każdy obywatel ma prawo przyjazdu do swojego kraju”.

Nareszcie program

Kiedy została ustalona data pielgrzymki od 2 do 10 czerwca Episkopat Polski powiązał uroczystości związane ze św. Stanisławem z czasem papieskiej wizyty. Teraz trzeba było ustalić jej program. „Wkrótce agencje i prasa zachodnia informowały, że władze państwowe nie chcą zgodzić się na planowaną przez papieża wizytę u grobu św. Jadwigi w Trzebnicy i na spotkanie z robotnikami Śląska w Piekarach. Dopiero 8 maja prasa przyniosła komunikat Sekretariatu Episkopatu Polski o programie wizyty Jana Pawła II” — stwierdził wspomniany już Micewski. Ostatecznie papież nie mógł przybyć do Trzebnicy i Piekar Śląskich, ale spełniało się to, o co mu chodziło. Z młodzieżą spotkał się Warszawie, Gnieźnie i Krakowie, a z robotnikami w Częstochowie. Oprócz tych miejsc w programie pielgrzymki znalazły się jeszcze: Kalwaria Zebrzydowska, Wadowice, Oświęcim i Nowy Targ.

Rada Główna Episkopatu powołała Komitet Honorowy Przyjęcia Ojca Świętego i Ogólnopolski Kościelny Komitet Koordynacyjny, który miał za zadanie na bieżąco współpracować z władzami państwowymi przy przygotowaniach do wizyty. Zdecydowano się też utworzyć Biuro Informacyjne, które zajęło się przygotowywaniem dla mediów zagranicznych rzetelnych informacji o życiu Kościoła w Polsce.

Ograniczenia socjalistycznej Ojczyzny

Wiadomo było, że władze PRL dążą do tego, by jak najbardziej ograniczyć kontakt papieża z wiernymi i zmniejszyć ryzyko ewentualnych manifestacji. Pod naciskiem MSW władze kościelne zgodziły się na wprowadzenie kart wstępu na spotkania z Janem Pawłem II i ograniczenie liczby pielgrzymów z diecezji. Władze nie chciały też zezwolić na przejazd z miejsca na miejsce . „Wtedy z miejsca na miejsce papież przelatywał by helikopterem, a nie jechał odkrytym samochodem. To wszystko ukryte było pod hasłem ‘bezpieczeństwo papieża Jana Pawła II', ale rzeczywistą intencją tych działań było dążenie do tego, żeby socjalistyczna ojczyzna nie stała się nagle obszarem zawładniętym przez Kościół” - zauważył jeden z historyków. Ostatecznie spotkanie z młodzieżą zamiast na placu Zamkowym w Warszawie odbyło się w kościele pw. św. Anny i zostało sprowadzone do zamkniętej uroczystości. Aby zmniejszyć frekwencję starano się też ograniczyć środki transportu jadące w miejsca spotkań i utrudniano zwolnienia z pracy. Pracownicy części instytucji pod pozorem możliwości rozruchów zostali skoszarowani w zakładach pracy. Na dodatek w kraj „puszczono” plotkę, że podczas spotkań ludzie zostaną stratowani przez tłum.

Rządowe manipulacje

Komuniści nie cofnęli się także przed manipulacją. Specjalne instrukcje nakazywały, by telewizja nie pokazywała młodzieży i wiwatujących tłumów, zawężając przekazywany obraz do duchowieństwa i ludzi starszych. Ostatecznie telewizja relacjonując powitanie papieża i Mszę św. na pl. Zwycięstwa, pokazywała tylko bliskie plany, by nie było widać na nich tłumów. W czasie oficjalnych relacji nie podano też liczby osób uczestniczących w spotkaniach. Nad wszystkim miały czuwać wywiad, kontrwywiad, Służba Bezpieczeństwa i pion techniczny odpowiedzialny za podsłuchy, obserwację fotograficzną i filmową. Podczas pielgrzymki służbę pełniło około 90 tysięcy funkcjonariuszy MO, ORMO i SB. Historycy podkreślają, że SB traktowało ten czas jak „mecz” między władzą a Kościołem. Po prostu bano się wpływu papieża na Polaków. Natomiast celem nagrań filmów nie było udokumentowanie przebiegu pielgrzymki, ale uchwycenie zachowań zebranych ludzi. Zwłaszcza zarejestrowanie osób wykrzykujących hasła niebezpieczne dla władz. Mimo tego w spotkaniach z Janem Pawłem II uczestniczyło około 10 milionów wiernych. Dla nich było to niezapomniane przeżycie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama