Ziemia możliwości

Papież Franciszek w Meksyku mówi o bolesnych problemach tego kraju - przestępczości, ubóstwie, handlu narkotykami, korupcji, handlu ludźmi. Duchowym środkiem ciężkości pielgrzymki jest jednak wizyta u Matki Bożej z Guadalupe

Ziemia możliwości

„Misjonarz miłosierdzia i pokoju” — to hasło sześciodniowej pielgrzymki papieża Franciszka do Meksyku.

Obserwując przebieg tej podróży (12 do 17 lutego 2016 r.) w każdym z sześciu odwiedzonych miast, można odkryć w niej odniesienia do uczynków miłosierdzia co do ciała i co do duszy.

Błogosławiona ziemia

Franciszek zwracając się do mieszkańców Meksyku mówił o dotykających ich codziennie trudnych i bolesnych sprawach, takich jak ubóstwo, które prowadzi do przemocy, o handlu narkotykami i narkomanii, korupcji, torturach, przestępczości zorganizowanej, handlu ludźmi i migracji. Mówił jednak po to, aby dodawać otuchy i mobilizować. „Uczyńcie z błogosławionej ziemi meksykańskiej ziemię możliwości, z której nie trzeba emigrować, aby marzyć; gdzie nie trzeba być wyzyskiwanym, aby pracować; gdzie rozpacz i ubóstwo wielu nie musi skłaniać do oportunizmu nielicznych. Ziemi, która nie musi opłakiwać mężczyzn i kobiet, młodzieży i dzieci, wpadających w ręce i niszczonych przez handlarzy śmierci” — zachęcał przed modlitwą Anioł Pański na terenie Ośrodka Studiów w Ecatepec. Problemy poruszone przez papieża nie są meksykańską specyfiką. Większość z nich ma charakter globalny.

Duchowy środek ciężkości

Za „duchowy środek ciężkości” całej pielgrzymki papież uznał odwiedziny w sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe, gdzie Czarna Madonna ukazała się Indianinowi, św. Juanowi Diego. Wspominając cud związany z powstaniem obrazu Matki Bożej w grudniu 1531 r., Franciszek powiedział: „Owego świtu Bóg wzbudził i nadal wzbudza nadzieję maluczkich, cierpiących, wysiedlonych i odrzuconych, tych wszystkich, który czują, że nie mają godnego miejsca na tych ziemiach. Wtedy, o świcie, Bóg zbliżył się i zbliża się do cierpiącego, ale wytrzymałego serca tak wielu matek, ojców, dziadków, którzy przeżyli odejście, zatracenia, a nawet wydarcie swych dzieci przez przestępczość”.

Bogactwo, nadzieja, godność

Temat nadziei zdominował spotkanie Franciszka z młodzieżą na stadionie im. José Marii Morellosa y Pavona w Moreli. W improwizowanym w znacznej mierze przemówieniu papież słowa „nadzieja” użył 25 razy. Jednak, co sam podkreślił, młodych Meksyku nie nazwał nadzieją, lecz bogactwem tamtejszej ziemi. „Jesteście bogactwem, które trzeba przekształcić w nadzieję” — wyjaśnił. Dodał, iż rozumie, że młodym trudno czuć się bogactwem, gdy są nieustannie narażeni na utratę przyjaciół lub krewnych z powodu narkotyków i siejących terror organizacji przestępczych. Trudno jest czuć się bogactwem narodu, gdy nie ma możliwości godnej pracy, możliwości nauki i kształcenia się, gdy nie czuje się, że są respektowane prawa, kiedy ze względu na swą młodość jest się wykorzystywanym do nędznych interesów, kuszonym obietnicami, które w końcu okazują się nierealne. „Żeby to bogactwo, pobudzane nadzieją, mogło się rozwijać, trzeba podążać razem, trzeba się spotkać, trzeba marzyć! Nie zatraćcie uroku marzenia! Odważcie się marzyć!” — tłumaczył papież młodym, akcentując, że to Chrystus sprawia, że bogactwo przemienia się w nadzieję.

Świat potrzebuje Indian

Wiele uwagi Franciszek poświęcił meksykańskim Indianom. „Świat dzisiejszy, ograbiony przez kulturę odrzucenia, potrzebuje was!” — wołał do nich podczas Mszy św. w miejskim ośrodku sportowym w San Cristóbal de Las Casas. Homilię rozpoczął, cytując Psalm 19 w języku tzotzil, którym mówi wielu mieszkańców miejscowości. Przypomniał, że przez wieki ludy indiańskie były w sposób systematyczny i strukturalny niezrozumiane oraz wykluczane ze społeczeństwa. „Niektórzy uważali za gorsze wasze wartości, waszą kulturę i wasze tradycje. Inni, kierowani żądzą władzy, pieniędzmi i prawami rynku, pozbawiali was waszych ziem lub prowadzili działania, które was niszczyły” — mówił papież i dodał: „Jakież to smutne!”, wzywając do rachunku sumienia. Zwrócił uwagę, że w kwestii ochrony środowiska naturalnego wiele możemy się nauczyć od Indian, którzy potrafią utrzymywać zgodne relacje z przyrodą. „Świat dzisiejszy, ogarnięty pragmatyzmem, potrzebuje nauczenia się na nowo wartości bezinteresowności!”. Dzień wcześniej, podczas spotkania z meksykańskimi biskupami, prosił o opiekę nad ludami tubylczymi oraz ich fascynującymi, a nierzadko zmasakrowanymi kulturami. „Meksyk potrzebuje swych korzeni ‘amerindias' [amerykańsko-indiańskich], aby nie trwać w jakiejś nierozwiązywalnej zagadce. Pierwotna ludność Meksyku ciągle jeszcze czeka, aby rzeczywiście uznano bogactwo jej wkładu i owocność jej obecności, aby odziedziczyć tę tożsamość, która przeobrazi was w naród wyjątkowy, a nie tylko jeden między innymi” — powiedział. Przestrzegł, aby Meksykanie nie ulegali kompleksowi niższości, poczuciu, że są narodem uwięzionym w „labiryncie samotności”.

Poraniona rodzina, chore społeczeństwo

Szerokim echem odbiły się w świecie słowa, które papież Franciszek powiedział o rodzinach podczas spotkania z nimi na stadionie w Tuxtla Gutiérrez. To tam, widząc w tłumie wysoko wznoszone na wózku inwalidzkim dziecko, Ojciec Święty zszedł spory kawałek po schodach, aby — dzięki pomocy ochroniarzy — je uścisnąć. „Duch Święty, obecny wśród nas, pragnie zawsze dodawać nam odwagi i sił, abyśmy nadal stawiali na życie, marzyli i budowali takie życie, które będzie miało posmak ogniska domowego i rodziny” — zapewnił uczestników spotkania. Wezwał do odwagi w obliczu różnych form kolonizacji ideologicznej wymierzonej w rodzinę. Przyznając, że życie w rodzinie nie zawsze jest łatwe, stwierdził mocno: „Wolę rodzinę poranioną, która usiłuje codziennie łączyć miłość, niż społeczeństwo chore z powodu zamykania się i wygodnictwa ze strachu przed miłością. Wolę rodzinę, która ciągle próbuje rozpoczynać na nowo, od społeczeństwa narcystycznego i mającego obsesję na punkcie luksusu i wygody. Wolę rodzinę o obliczu zmęczonym z powodu poświęceń od twarzy upiększonych, które nie mają pojęcia o czułej trosce i współczuciu”.

Człowiek nad zyskiem

Ogromny wydźwięk społeczny miał ostatni etap papieskiej pielgrzymki w Ciudad Juárez. Podczas wizyty w więzieniu CeReSo n.3, gdzie spotkał się z grupą kilkuset więźniów, stwierdził dobitnie, że więzienia są oznaką tego, jakie jest społeczeństwo. W wielu przypadkach są oznaką przemilczeń i zaniedbań, które sprowokowały kulturę odrzucenia. Oznaką kultury, która przestała stawiać na życie, społeczeństwa, które porzuciło swe dzieci.

Spotkając się ze światem pracy w kolegium Bachilleres stanu Chihuahua, zaakcentował, że zysk i kapitał nie są dobrami stojącymi ponad człowiekiem, ale powinny być w służbie dobra wspólnego. Zwracając się do organizacji robotników oraz izb i stowarzyszeń przedsiębiorców, wskazał na ich wspólną odpowiedzialność za stworzenie szans na pracę godną i prawdziwie użyteczną dla społeczeństwa, szczególnie dla młodych ludzi. Mówił też o przeciwdziałaniu korupcji. „Zapraszam was do budowania Meksyku, na który zasługują wasze dzieci; Meksyku, w którym nie ma osób pierwszej, drugiej czy czwartej kategorii, ale jest jeden Meksyk, który umie rozpoznać w innym człowieku godność dziecka Bożego”.

Kryzys mierzony imionami

„Nigdy więcej śmierci i wyzysku!” — zaapelował Franciszek podczas kończącej jego pielgrzymkę Mszy św. na terenach wystawowych w Ciudad Juárez. Odprawił ją na granicy dwóch państw — Meksyku i USA, a uczestnicy znajdowali się po obu stronach. Przed Mszą papież zatrzymał się przy metalowej siatce granicznej, by oddać hołd wszystkim migrantom z Ameryki Łacińskiej, którzy zginęli podczas próby ucieczki. Nawiązując do kryzysu humanitarnego, związanego z globalnym zjawiskiem przymusowej migracji, zauważył: „Kryzys ten, który można zmierzyć liczbami, my chcemy mierzyć imionami, historiami, rodzinami. Są to bracia i siostry, którzy wychodzą popychani do tego ubóstwem i przemocą, handlem narkotykami i zorganizowaną przestępczością”. Zwrócił uwagę, że z powodu wielu luk prawnych rozciąga się sieć, która chwyta i niszczy coraz biedniejszych. Niesprawiedliwości radykalizują młodych. „To oni, niczym mięso armatnie są prześladowani i zagrożeni, gdy próbują wyjść ze spirali przemocy i piekła narkotyków”.

Podsumowując pielgrzymkę po powrocie do Watykanu, Franciszek stwierdził, że dziedzictwem, jakie Bóg przekazał Meksykowi, jest pielęgnowanie bogactwa różnorodności, a jednocześnie ukazanie harmonii wspólnej wiary, wiary szczerej i silnej, której towarzyszy wielka dawka witalności i humanizmu.

Meksyk to kraj leżący w Ameryce Północnej. Pod względem terytorium jest na 14 miejscu wśród największych państw świata, a pod względem liczby ludności zajmuje jedenaste miejsce. To drugi, po Brazylii, największy katolicki kraj na świecie. Według danych Stolicy Apostolskiej żyje tam 110 mln katolików, którzy stanowią niemal 92 proc. ludności. W Meksyku jest niespełna 17 tys. księży — dwa razy mniej niż w Polsce. Kościół prowadzi ponad 9 tys. szkół, liczne instytucje służby zdrowia i opiekuńcze, m.in. 197 szpitali, 1,4 tys. przychodni, 2 tys. ośrodków pomocy rodzinie, 300 domów opieki, prawie 400 sierocińców. Przed przybyciem Franciszka Meksyk sześciokrotnie gościł Następców św. Piotra. Pięć razy był tam św. Jan Paweł II, a raz Benedykt XVI.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama