Młode serce Papieża

ŚDM Panama 2019. Pomimo swego wieku Papież doskonale rozumie młodzież i dogaduje się z nią

Wreszcie nadszedł czas spotkania z młodzieżą. Papież Franciszek ma 82 lata; kiedy dziewczęta i chłopcy tańczą i śpiewają przed nim, siedzi zatopiony w myślach i wydaje się jakby drzemał, ale gdy przychodzi na niego kolej, by przemówił, wówczas widać, jak powoli wydobywa z siebie energię, która nie bardzo można zrozumieć, skąd pochodzi, a która obfituje, o czym świadczą tak liczne „nieplanowane dodatki” w przemówieniu, które jest mocnym wezwaniem wszystkich obecnych młodych ludzi — a jest ich doprawdy bardzo wielu — do radowania się, do marzenia i do świętowania.

Oto trzy słowa-klucze: święto, radość, marzenie. A także imię — Maryja, która jest ikoną, przewodzącą wszystkim pięciu dniom ŚDM w Panamie.

By świętować tutaj, na skrzyżowaniu dwóch kontynentów i dwóch oceanów, przybyły tysiące młodych ludzi, którzy tak jak Mędrcy wyruszyli w drogę, pobudzani wielką radością z tego, że widzieli gwiazdy. Papież poświęca wiele uwagi tej wędrówce młodzieży: „Uczeń to nie tylko ten, kto przybywa do jakiegoś miejsca, ale kto zdecydowanie zaczyna iść, kto nie boi się zaryzykować i wyruszyć w drogę. Jeżeli ktoś rusza w drogę, już jest uczniem. Jeżeli pozostajesz w miejscu, bez ruchu, przegrałeś. Zacząć wędrować. To jest największa radość ucznia — być w drodze. Wy nie baliście się zaryzykować i iść”. Święto jest piękne, jeżeli jest w nim logika pikniku — każdy coś przyniósł, to znaczy samego siebie (swoje idee, swój język, swoją kulturę, swoje zdolności), a różnorodność zrodziła bogactwo. Papież wyjaśnił ten „cud” jedności w różnorodności: „Nie powstrzymała nas żadna różnica. I to jest możliwe, bo wiemy, że jest Ktoś, kto nas jednoczy, kto sprawia, że jesteśmy braćmi. Wy, drodzy przyjaciele, zdobyliście się na wiele poświęceń, aby móc się spotkać tutaj, i przez to stajecie się prawdziwymi mistrzami i twórcami kultury spotkania”. Różnica nie powstrzymuje przed spotkaniem, co więcej, sprzyja mu, wzbogaca je, bowiem, jak powiedział w 2006 r. Benedykt XVI, „prawdziwa miłość nie znosi słusznych różnic, ale łączy je harmonijnie w wyższą jedność”.

Wśród oklasków dla Papieża seniora Franciszek przypomniał, że na przeciwnym biegunie tej jedności jest diabeł, mistrz podziału, który „boi się ludu, uczącego się pracować razem. A to jest kryterium pozwalające rozróżniać osoby — budowniczych mostów i budowniczych murów. Budowniczy murów, siejąc lęk, usiłują dzielić i zastraszać osoby. Wy natomiast chcecie być budowniczymi mostów”. Powracają tu dwa słowa, które na początku tego roku charakteryzują pontyfikat Bergoglia — braterstwo i lęk. Obydwa rywalizują o serce człowieka, który musi czuwać, aby pierwsze przeważyło nad drugim. Jesteśmy braćmi, ponieważ „jest Ktoś, kto nas czyni braćmi”, lecz problem polega na tym, że dzisiaj społeczeństwu grozi, iż będzie tworzyło, zwłaszcza dla ludzi młodych, kondycję „sieroctwa”, jak powiedział w przemówieniu do biskupów, kondycję „owocu kultury i społeczeństwa, które 'przerwało tamy'”. Istnieje odpowiedź na to wyzwanie, a jest nią ta, że trzeba mieć marzenie, wielkie marzenie, zdolne skłaniać do współdziałania ludzi tak bardzo różniących się między sobą. A jest to „marzenie, dla którego Jezus oddał życie na krzyżu (...). Marzenie konkretne, które jest osobą, które płynie w naszych żyłach, wprawia w drżenie serce i sprawia, że się raduje za każdym razem, ilekroć słyszymy: „Miłujcie się wzajemnie, tak jak Ja was umiłowałem, żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście moimi uczniami'”.

Aby wskazać na tę konkretność, Papież znów przywołał postać Oskara Romera: „Ten święty z tych ziem mawiał: „Chrześcijaństwo nie jest zbiorem prawd, w które należy wierzyć, praw, których trzeba przestrzegać, czy zakazów. Chrześcijaństwo w ten sposób postrzegane nie jest bynajmniej atrakcyjne. Chrześcijaństwo to Osoba, która bardzo mnie umiłowała, która pragnie i domaga się mojej miłości. Chrześcijaństwo to Chrystus'”. A do Chrystusa dociera się tylko przez Maryję, młodą dziewczynę, która miała odwagę żyć wielkim marzeniem, marzeniem o Bogu. „Tak” Maryi, które każdy młody człowiek może powtarzać w swoim codziennym życiu, jest otwarciem się na miłość większą, która nas poprzedza i oczekuje niczym horyzont pełni życia. I tutaj Papież przedstawił „liryczny” opis tej miłości, który momentami przypominał hymn o miłości św. Pawła: „Widzicie: miłość, która jednoczy, jest miłością, która się nie narzuca ani nie przytłacza, to miłość, która nie marginalizuje ani nie ucisza i nie milczy, miłość, która nie upokarza ani nie zniewala. Jest to miłość Pana, miłość codzienna, dyskretna i respektująca, miłość wolności i dla wolności, miłość, która leczy i uwzniośla. To miłość Pana, która wie więcej o powstaniach niż upadkach, o pojednaniu niż zakazach, o dawaniu nowej szansy niż potępianiu, o przyszłości niż o przeszłości. Jest to milcząca miłość pomocnej ręki w służbie i dawaniu siebie, to miłość, która się nie pyszni, która się nie puszy, pokorna miłość, która daje się innym zawsze z wyciągniętą ręką”. To jest wielkie i konkretne marzenie, które jednoczy młodych z całego świata w tym wielkim, radosnym święcie, zainaugurowanym słowami, które wypłynęły z „młodego serca” Papieża Franciszka.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama