Ja jestem manną z nieba

Ja jestem manną z nieba
1. „Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba”. W żydowskiej tradycji, biblijnej i pozabiblijnej, manna miała spore znaczenie. To, że Bóg zesłał z nieba cudowny chleb, było szczególnym znakiem Bożej opieki. Manna była także przedsmakiem ziemi obiecanej. Rabini nauczali ponadto, że manna istniała wcześniej zanim została podarowana Żydom na pustyni. Wierzyli, że manna była darem Boga powstałym już przed upadkiem Adama i Ewy. Manna nie była więc tylko cudem związanym z wyjściem z Egiptu, ale stanowiła coś w rodzaju powrotu do raju. Inna tradycja głosiła, że manna była przechowywana w niebie, we wnętrzu Świątyni Boga. Z tym wiąże się trzeci nurt tradycji. Otóż Żydzi oczekiwali Mesjasza jako nowego Mojżesza, co łączyło się z nadzieją na ponowne zesłanie manny z nieba w czasie przyjścia Mesjasza na ziemię. Jeden z apokryfów Starego Testamentu powiada tak: „I stanie się w tym czasie, że bogactwo manny znowu zstąpi na ziemię z wysoka, i będą z niego spożywali w tych latach, ponieważ są to, ci, którzy nadejdą przy wypełnieniu czasów”. Wiedząc o tym wszystkim lepiej rozumiemy tzw. mowę eucharystyczną Jezusa z 6 .rozdziału Ewangelii św. Jana.
2. Jezus podejmuje tradycję żydowskiej manny. Wskazuje, że On sam jest nową manną z nieba. Cudowne rozmnożenie chleba było nie tylko zaspokojeniem głodu słuchaczy. To był znak mesjański, znak rozpoznawczy, że oto tu jest Mesjasz, nowy Mojżesz. Całe kazanie Jezusa o Chebie Życia, jest wytłumaczeniem tego znaku i przygotowaniem słuchaczy na cud Eucharystii.
3. „Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”. Eucharystia jest nową manną z nieba. Jesteśmy wciąż pielgrzymami w drodze do Ziemi Obiecanej. Bóg daje nam Eucharystyczny Chleb Życia jako przedsmak nieba, znak nadziei, że idziemy w dobrym kierunku. Mały opłatek, kawałek chleba staje się „nośnikiem” rzeczywistości nadprzyrodzonej i największej, bo chodzi o samego wcielonego Boga. Jest ogromny kontrast między kruchością, niepozornością tego znaku a wielkością Tego, Kogo oznacza. Oprawiamy ten chleb z nieba w złote monstrancje, budujemy tabernakula i ołtarze. Ale ostatecznie wszystkie te ozdoby są tylko dodatkiem do małej Hostii. Warto się nad tym zatrzymać, porozmyślać, zadumać. Jak wielka jest pokora Boga. On wciąż na nas czeka ukryty w małej hostii. Chce byśmy Go pragnęli bardziej niż zwykłego chleba. Czy po dniach „eucharystycznej rozłąki” z powodu zarazy zapragniemy Go bardziej? Czy przyzwyczaimy się do Mszy z ekranu?

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama