Ewangelię trzeba czytać w całości, a nie wyrywkowo. Każde słowo zapisane na jej kartach – to które wywołuje radość, a także to, które budzi niepokój – jest pochyleniem się Jezusa Chrystusa nad nami i troską o naszą doczesność i wieczność. Nawet słowa groźnie brzmiące o tym świadczą. Upominanie ze strony Jezusa ostatecznie jest wyrazem Jego miłości do nas.
Jezusowe „biada” – użyte dzisiaj wobec miast, które trwały w grzechu – zawiera więcej miłości niż ludzkie „kocham cię”. Możemy je również odczytać jako wezwanie do upominania innych. Warunkiem jego skuteczności jest miłość do upominanych. To zadanie mają obowiązek spełniać rodzice wobec dzieci, nauczyciele wobec uczniów, duszpasterze wobec parafian...
Uleganie współczesnej pokusie ucieczki przed realizacją uczynków miłosierdzia względem duszy, a zwłaszcza przed pierwszym z nich - grzeszących upominać - może świadczyć o braku naszej dojrzałości, a także miłości do osób, za które ponosimy odpowiedzialność.
Cuda, które dzieją się i dziś, są nam dane dla przemiany myślenia i życia, a zatem ku nawróceniu. Duchowe zaślepienie, które uniemożliwia rozpoznanie cudów jest skutkiem zamknięcia serca bardziej niż samych oczu. Mocne słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii mają sprawić w nas cud otwarcia serca i oczu.
«
‹
1
›
»