„Ruszyli za Nim dwaj niewidomi” (Mt 9, 27); stało się to wtedy, gdy Jezus przechodził blisko nich. Z pewnością słyszeli już wcześniej o Nim i Jego nauczaniu i dlatego tak bardzo czekali na ten moment. Wiedzieli, że ich sytuacja może się zmienić teraz albo, być może, nigdy… Nie widząc świata zewnętrznego, często myśleli o swoim życiu, o którym zresztą ewangeliści nic nam nie mówią. Nie wiemy np. czy byli niewidomi od urodzenia czy też od jakiegoś czasu.
„Ulituj się nad nami, Synu Dawida!” (Mt 9, 27). Nie, nawet nie proszą konkretnie o dar wzroku, bo po pierwsze zdają sobie sprawę z tego, że Pan wie, czego im rzeczywiście potrzeba, a po drugie są świadomi swojego duchowego ubóstwa i tego, że potrzebują głębszego uleczenia, niż tylko tego w sferze wzroku. Chrystus w odpowiedzi na ich prośbę też nie mówi o wzroku, jedynie pyta: „Wierzycie, że mogę to uczynić?” (Mt 9, 28¬). Szybko Mu odpowiedzieli: „Tak, Panie!” (Mt 9, 28). To było najważniejsze „tak” ich życia jakkolwiek by się nie potoczyły ich dalsze losy. „Wtedy dotknął ich oczu mówiąc: «Według wiary waszej niech wam się stanie». I otworzyły się ich oczy” (Mt 9, 29-30).
Zdarza się nam przeżywać szczególnie trudne sytuacje w naszym życiu, różnego rodzaju kryzysy, brak entuzjazmu, ogólne zniechęcenie, wątpliwości w wierze. To są - możemy powiedzieć - okresy swoistej wewnętrznej ślepoty, w czasie których trudno jest nam dostrzec cokolwiek pozytywnego i dającego choćby promień nadziei. To właśnie wtedy Jezus przechodzi blisko nas i czeka na owo: „ulituj się nade mną”.
Bo niekiedy wydaje się nam, że jest wygodniej czekać w czasie trudności, które mogą nie ustępować latami i w tej bierności liczymy, że coś albo ktoś niespodziewanie nam pomoże. A dzisiaj Pan daje nam do zrozumienia, że trzeba ruszyć się z miejsca i wyjść Mu na spotkanie, bo w rzeczywistości On może przechodzić w każdej chwili. Niewidomym nie było łatwo iść za Jezusem, bo zwykle towarzyszyły Mu tłumy i ludzie zdrowi mieli większe szanse, żeby znaleźć się blisko Niego. Postanowili zatem głośno wołać, by choć spojrzał na nich.
Prośmy dzisiaj, za wstawiennictwem św. Franciszka Ksawerego, abyśmy w tym czasie Adwentu potrafili wyjść na spotkanie z przechodzącym Panem, wyrazić Mu nasze głębokie „tak” i prosić o pomoc w tej dziedzinie, w której napotykamy na największe trudności. Jego łaska sprawi, że my także „przejrzymy” i otrzymamy od Pana „według naszej wiary”, bo On wysłuchuje modlitwy, w której ludzie z wiarą proszą o uzdrowienie z niemocy lub o odpuszczenie grzechów.