Od Betlejem do Jerozolimy

Któż z nas przynajmniej raz w życiu nie zastanawiał się, dlaczego tuż po świętach Bożego Narodzenia, kiedy jeszcze jesteśmy w oktawie tej jednej z najpiękniejszych i najważniejszych uroczystości w ciągu roku kościelnego, w święto świętego Jana Apostoła i Ewangelisty liturgia słowa mówi nam o innym wydarzeniu, które ukazują nam święta Wielkiej Nocy – o zmartwychwstaniu Pana?

Ukazuje pusty grób i dwóch apostołów biegnących na wieźć że Pana nie ma w grobie. Wszakże Wielkanoc, choć jest najważniejszym świętem w ciągu roku liturgicznego, obchodzona jest w zupełnie innym czasie. Poprzedzona nie adwentem lecz Wielkim Postem, przygotowaniem które wprowadza nas w nastrój i przeżycia jakże odmienne od tych, które są naszym udziałem w czasie, który obecnie przeżywamy.

Oczywiście z teologicznego punktu widzenia moglibyśmy szybko powiedzieć, że Boże Narodzenie, które świadczy o nadejściu pełni czasów prowadzi przecież do tego kulminacyjnego punktu, którym są wydarzenia Wielkiego Tygodnia, którym jest zwycięstwo nad grzechem i śmiercią.

Tyle że dzisiejsza liturgia słowa ma nas nie tyle przeprowadzić w dość szybki sposób od Bożego Narodzenia do Wielkiej Nocy, co skoncentrować naszą uwagę na umiłowanym uczniu zbawiciela. To jego postać przykuwa dzisiaj naszą uwagę i pozwala lepiej zrozumieć obietnicę Pana, który posyłając swych uczniów na świat postanowił, iż los Jana będzie odmienny. Czy dlatego, że Jan jako jedyny był obecny na Golgocie? Czy ów odmienny los, który oznaczał tak naprawdę uniknięcie męczeńskiej śmierci wynika z faktu, że Jan był na nią gotowy już w momencie gdy ukrzyżowano Zbawiciela? Tego zapewne nie dowiemy się już nigdy. Musimy zadowolić się odpowiedzią, którą Pan dał na pytanie Piotra: „Panie a co z tym będzie”? Musimy wziąć do siebie tę odpowiedź, w której Zbawiciel powiedział że nam nic do tego, jaki los spotka jego umiłowanego ucznia.

SŁOWO JAKŻE AKTUALNE

Postać patrona dnia dzisiejszego pozwala nam jednak spojrzeć nieco inaczej no dzieje zbawienia. Otóż sam fakt że Jan był umiłowanym uczniem Jezusa oznacza, że dla Boga sprawiedliwie i równo nie zawsze oznacza dokładnie tak samo. Nasze poczucie sprawiedliwości i równości różni się bardzo od zamysłu Najwyższego. Być szczególnie umiłowanym przez Boga, to nie taryfa ulgowa lecz zobowiązanie. Wiara Jana, mimo iż on sam był obecny pod krzyżem Jezusa, również musiała dorastać. Wszakże czytamy w dzisiejszej Ewangelii, że kiedy wszedł do grobu ujrzał i uwierzył. Jednakowoż szczególne umiłowanie przez Zbawiciela sprawiło, że miłość wyprzedziła wiarę. Na Janie również spełnia się zapowiedź Jezusa, że tym którzy uwierzą, znaki towarzyszyć będą. Oto święto świętego Jana apostoła i ewangelisty Kościół błogosławi i rozdaje poświęcone wino. Jana próbowano otruć winem a jednak zatruty napój nie spowodował żadnej szkody. Warto o tym pamiętać także dzisiaj, kiedy nasza wiara ustępuje wobec lęku, jaki zapanował w wielu ludzkich sercach. Wreszcie warto pamiętać i o tym, że uniknięcie męczeństwa wcale nie musi oznaczać łatwiejszego losu. Zesłanie na Patmos, dźwiganie ciężaru bycia ostatnim żyjącym apostołem, doczekanie czasów, gdzie los chrześcijan zdawał się być przesądzony - wszystko to jest świadectwem życia, wiary nadziei i miłości świętego Jana – dzisiejszego patrona. Warto o tym pamiętać, gdy brzmienie bożonarodzeniowych kolęd nieuchronnie będzie nas prowadziło do kolejnych okresów liturgicznych i pomagało zrozumieć, że Jezus wzywa każdego z nas po imieniu, każdego kocha i każdego prowadzi jego osobistą drogą na spotkanie z Odwieczną Miłością.

PYTANIE DLA ODWAŻNYCH

Czy pamiętam, że Jezus wybiera także mnie aby kochać i świadczyć o Jego miłości?

« 1 »

reklama

reklama

reklama