Lekcja hojności

Nauka w szkole Pana Jezusa była bardzo intensywna. W dzisiejszej Ewangelii widzimy Pana, jak prowadzi dla swych uczniów lekcję o cnocie hojności. Nauczyciel zrobił to w swoim stylu. Najpierw dał im przykład własnego postępowania, a następnie sprawdził w działaniu, na ile „przyswoili materiał”.

Tego dnia nie było w planie lekcji dla Apostołów ani wykładów dla ludu. Uczniowie mieli mieć ferie, odpocząć trochę na jakiejś plaży nad jeziorem Galilejskim. Pan Jezus mówi „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco” i wsiada z nimi do łodzi. Jednak lud, złakniony słów i obecności Pana Jezusa, nie pozwolił im na to. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast , a nawet ich uprzedzili. Pan Jezus przełamuje zmęczenie: zlitował się nad nimi , byli bowiem jak owce nie mające pasterza . I zaczął ich nauczać.

Uczniowie pewnie patrzyli na poświęcenie Pana Jezusa z podziwem. Może w niektórych z nich pojawiło się niepewne pytanie: „Czy ja tak bym potrafił?” Niespodziewanie On daje im możliwość wypróbowania, czy umieją być hojni: „Wy dajcie im jeść!”

„Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba , żeby im dać jeść ?” W pytaniu słychać cichą prośbę: „nie róbmy tego”. Dwieście denarów to była ich rezerwa, dająca poczucie bezpieczeństwa. Za te pieniądze mogli przeżyć kilka tygodni. Widać, ile ich kosztuje rezygnacja z tego niewielkiego zabezpieczenia. Równocześnie jednak są gotowi spełnić wolę Pana.

Zakup chleba za dwieście denarów rzeczywiście nie miał dużego sensu. Oddaliby wszystko co mają, a i tak każdy z tysięcy ludzi dostałby po małym kawałku chleba i nie nasycił głodu. Zresztą zakup takiej ilości chleba był trudny i zająłby zbyt wiele czasu.

Pan Jezus rozwiąże oba problemy, finansowy i logistyczny, dokonując cudu. Ale chce dokończyć lekcję hojności, prosząc uczniów o poświęcenie na znacznie mniejszą skalę. Nie mają oddać majątku, a jedynie zrezygnować z kolacji. Oddać chleby i ryby, które pewnie zebrali na planowany, a nie doszły do skutku piknik.

Bóg nas stworzył do miłości, która oznacza hojność. Miłości nie mierzy się ilością dobra, jakie uczyniłem, lecz raczej stopniem poświęcenia. Na ogół oznacza ona ofiarowanie tego, co w moim zasięgu i możliwościach, tu i teraz. Nie każdego dnia mam okazję, aby oddać moje życie czy majątek z miłości do Boga i drugiego człowieka. Prawdopodobnie przez całe życie nie stanę w obliczu takiego wyzwania, więc mogę sobie na ten temat niezobowiązująco dywagować. Pytanie czy jestem gotów poświęcić godzinę, aby pomóc choremu sąsiadowi. Albo porozmawiać z dorastającym dzieckiem o jego problemach, zamiast skrolować telefon.

Mędrcy ze Wschodu przynieśli Panu Jezusowi bogate dary. Są one jednak tylko symbolem ich hojności. Nie wiemy ile złota czy bardzo drogiego wówczas kadzidła dali. Na pewno byli zamożni. Jednak ich ofiarność wyrażała się przede wszystkim w trudzie jaki podjęli, aby dotrzeć do Betlejem, bez względu na koszty i ryzyko. A znakiem tego, że była to naprawdę szczera ofiara, jest ich radość ze spotkania z małym Jezusem, w którego uwierzyli, że jest Zbawicielem świata.

« 1 »
TAGI:

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama