Jezus uczy nas dzisiaj modlitwy. Jej istota nie jest zawarta w statystyce wypowiedzianych słów lub w użytych formułach, lecz w relacjach. Modli się ten, kto wierzy, nadzieję pokłada w Bogu oraz przyjmuje miłość i chce ją Bogu i ludziom okazać. Bez tych trzech cnót boskich - wiary, nadziei i miłości - modlitwa jest zredukowana do obowiązku. I nawet gdyby była precyzyjną recytacją słów zawartych w Piśmie Świętym, to będzie pozbawiona serca.
Modlitwa, podobnie jak nasze życie jest niepowtarzalna. Nie możemy nauczyć się jej raz na zawsze. Aby była żywa - tak jak każda inna relacja - wymaga stałej pielęgnacji. Angażuje intelekt, wolę, uczucia, relacje międzyludzkie, historię osobistą i wspólnotową, a także nasze ciała.
Każde miejsce i każda okoliczność może być przestrzenią dialogu z Bogiem. Dom, szkoła, praca, kino, teatr, restauracja, ulica, samochód, autobus, świat realny i wirtualny… Każdy też czas jest właściwy, aby się modlić. Choć zazwyczaj najsilniejsze impulsy do jej praktykowania pojawiają się chwilach zachwytu i trwogi. Pierwsze skłaniają do wdzięczności, a drugie do wołania o ratunek.
Wyjątkowość Modlitwy Pańskiej, poza tym, że nauczył nas jej sam Jezus Chrystus, nie jest zawarta w słowach, ale w postawie zaufania dziecka wobec kochającego Ojca. Bóg troszczy się o nas, choć On i my nie zawsze nadajemy na tych samych częstotliwościach. Celem modlitwy jest dostrojenie życia do Bożych fal.