Jakże bardzo pragnęlibyśmy, aby dzisiaj stanął pośród nas prorok, który by powiedział, że wszystko będzie dobrze. Powiedział, w tych czasach naznaczonych na nowo wojną, że najmłodszy umrze jako stuletni, a nie dożyć stu lat będzie znakiem klątwy. Od ponad dwóch lat żyjemy już w czasie, który mocno naznaczyła niepewność. Lęk zasilanym regularnie w nasze serca zamiast ustępować, wzmaga się i niejako zaraża kolejne ludzkie pokolenia.
Z jednej strony coraz bardziej odczuwamy ów lęk, z drugiej jednak staramy się sobie tłumaczyć, że wszystko będzie dobrze. Doświadczamy coraz bardziej przemijalności, ulotności tego, na co tyle lat pracowaliśmy i o co staraliśmy się, tego, co było dla nas ważne lecz nawoływania dawnych proroków i świadectwo Ewangelii wydają się być dla nas jednakowo odległe tak kilka lat temu jak i dzisiaj.
Chcielibyśmy znaleźć się pośród tych, którzy będą ocaleni, którzy dostąpią zbawienia, ale nie robimy zupełnie nic w kierunku powrotu do Boga i złożenia nadziei w Jego Przymierzu. Czekamy na cud, ale nawet kiedy on nadchodzi, wciąż coraz bardziej aktualne, zdają się być słowa Chrystusa: „Jeśli znaków i cudów nie ujrzycie, nie uwierzycie”.
Czyż bowiem mało było w naszej polskiej historii cudownych polskich interwencji? Czy nawet w naszym krótszym czy dłuższym życiu nie doświadczyliśmy choć raz szczególnej Bożej opieki? Łatwo wpadają nam w ucho te słowa i przepowiednie, że Polska jest tą wybraną i umiłowaną przez Boga, Chętnie powołujemy się na słowa, że z Polski wyjdzie iskra, która rozpali na nowo świat, ale niechętnie odwracamy się od grzechu, i z trudem przychodzi nam słuchanie i wypełnianie wezwań do nawrócenia i pokuty. Chcielibyśmy żyć swoim życiem, ale jednocześnie mieć zapewnienie Chrystusa, że jesteśmy bezpieczni i że żadne dziejowe huragany nam nie zagrożą.
SŁOWO JAKŻE AKTUALNE
Tak bardzo uwierzyliśmy we własną doskonałość, że nie rozumiemy już, iż życie, które dał nam Bóg, jest najprawdziwszym cudem. Cudem jest wiara, nadzieja i miłość, które prowadzą nas wprost do Boga. Cudem jest każdy nowy dzień i promień słońca, którym Bóg daje nam się jeszcze cieszyć oraz każdy oddech świeżego powietrza, którego możemy wciąż jeszcze zaczerpnąć. Zapomnieliśmy o tym już dawno i przypominamy sobie o Bogu wówczas, kiedy do naszych serc puka lęk i trwoga. Oczekujemy, że Bóg będąc gdzieś daleko na nowo, przywróci nam pokój w naszych sercach, niekoniecznie wkraczając do nich osobiście i rozciągając nad nimi swoje władztwo. Tymczasem nie wiemy, czy dzień, który przeżywamy, nie jest naszym ostatnim. Czy słowa, które kierujemy do bliźniego, nie są może naszą ostatnią wymianą myśli. Mamy względem Jezusa, swoje oczekiwania i niekiedy pretensje. A On wciąż na nowo przychodzi ze swoim miłosierdziem i powtarza: „jeśli cudów i znaków nie zobaczycie, nie uwierzycie…”.
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy umiem dostrzegać Boże cuda i znaki?