"Jam jest chleb życia". Współczesna kultura skupia się na promowaniu życia: długiego, zdrowego, ekologicznego, wygodnego, i tym podobnego. Zapomina jednak na ogół o Tym, który jest początkiem i końcem wszelkiego życia i który nam zostawił swoje Ciało jako chleb życia. Dlatego, zostawmy kulturę i zapytajmy dzisiaj samych siebie: czy zabiegam o chleb życia? Czy za nim tęsknię? Czy po niego sięgam? Tak często zdarza nam się narzekać na zniechęcenie, wypalenie, brak chęci do życia, ale czym się karmię? Jaki jest mój pokarm? Czy jest to Eucharystia, czyli chleb dający życie, czy wata cukrowa banalnych seriali i brukowych pism? Niby jest tego dużo, ale tak naprawdę, gdy tę „watę” ścisnąć, jest tego niewiele i bardzo niezdrowe!
"Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął". Są różne głody i pragnienia na świecie. Te fizyczne, materialne: napoju i pokarmu, i te duchowe: uczuć i miłości. Zdarza się, że ktoś myli te głody i te drugie, czyli duchowe, próbuje zaspokoić materialnie, tzn. próbuje nasycić głód serca ziemskim bogactwem. O, biedny! Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi nam wyraźnie: człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boże, nie nasyci nigdy to, co chwilowe i materialne. Człowieka, który wyszedł z ręki Boga, nasycić może tylko Bóg!
"Kto we Mnie wierzy, nie będzie pragnął". Powiedzmy sobie szczerze: szukamy często szczęścia po omacku: to, co wydaje nam się szczęściem, najczęściej nas rozczarowuje, a to, co ma być dla nas szczęściem kiedyś, potem, w niebie, najczęściej nas nie przekonuje. W tym ciągłym zawieszeniu, zagubieniu, rozdarciu, uchwycić się Tego, który wszystko wie, i zaufać Mu do końca, już jest naszym szczęściem.