Mężczyzna i kobieta dopełniają się i to powinno rodzić jedynie harmonię, a przecież napięć między nimi jest naprawdę wiele: brak wzajemnego zrozumienia, brak pomocy jeden drugiemu, ciągła rywalizacja, wzajemne oskarżanie się i przerzucanie odpowiedzialności za zaistniałe zło na drugiego, agresja słowna, okazywana przemoc czy to psychiczna, czy nawet fizyczna. Często ofiarą tych napięć staje się kobieta, niemniej często – mężczyzna.
Jak sobie radzi współczesny człowiek z tymi napięciami? Na różne sposoby. Po pierwsze, mówi się o równouprawnieniu mężczyzn i kobiet w życiu społecznym. Nikt nie może być gorzej traktowany ze względu na płeć. Na tym samym stanowisku pracy kobiety powinny zarabiać tyle samo, co mężczyźni. Po drugie, zaczęto społecznie i medialnie tworzyć wizerunek kobiety silnej i niezależnej, aby w ten sposób przezwyciężyć fakt, że jest fizycznie słabsza od mężczyzny. Po trzecie, dąży się do tego, by radykalnie zniwelować różnice między płciami, uznając je za społecznie nic nie znaczące. W ten sposób zrodziła się właśnie ideologia genderyzmu. Po czwarte, zaczęto rezygnować z zawierania małżeństwa jako trwałego związku między osobami dwóch płci. Uznano bowiem taki związek jako układ zniewalający i potencjalnie rodzący napięcia, a nawet przemoc. Zamieniono go na relacje luźne, czasowe i niezobowiązujące. Po piąte, stwierdzono, że jeszcze bezpieczniejsze (od trwania w związku) jest życie w pojedynkę, bez wchodzenia w stałe relacje z osobą drugiej płci. Tak więc narodził się styl życia singla. Po szóste, uznano, że macierzyństwo, zarówno przed narodzeniem dziecka, jak i po, jest sytuacją mocno ograniczającą społeczne możliwości kobiet, rodzącą dla nich potencjalne zagrożenia zdrowotne, a także generujące sytuację, w której ojciec dziecka odejdzie i one jako matki zostaną same „z problemem” i dlatego postanowiono, że dzieci nie będą pojawiać się na świecie. Rzeczywiście w Polsce oraz w większości społeczeństw zachodnich mamy do czynienia z prawdziwą zapaścią demograficzną.
Przedstawiony na początku opis silnych napięć między mężczyznami i kobietami jest oczywiście prawdziwy. Równocześnie należy doceniać wszelkie społeczne dążenia do równego uznawania godności mężczyzny i kobiety. Jednak większość mechanizmów wyżej przedstawionych jest skrajnie powierzchownych, a nawet ideologicznych. Ideologią jest bowiem udawanie, że nie ma różnic biologicznych oraz anulowanie faktu, że tylko organizm kobiety jest zdolny urodzić dziecko. Powierzchowność, a nawet zideologizowany ich charakter, wynikają przede wszystkim z niedostrzeżenia prawdziwych przyczyn konfliktu między płciami.
Księga Rodzaju przedstawiająca stworzenie i opisująca początki historii ludzkiej sięga samych korzeni zarysowanego tu problemu. Tym korzeniem jest ludzki grzech, pierwszy grzech nieposłuszeństwa wobec Boga, który od razu zaczął skutkować skrajną dysharmonią między mężczyzną a kobietą. Nagle Adam i Ewa zobaczyli, że są nadzy. Dlaczego nie widzieli tego wcześniej? Bo trwali w głębokiej jedności i harmonii. Różnice między płciami stanowiły dopełnienie, a nie zagrożenie. Od momentu popełnienia grzechu różnice biologiczne zaczęły rodzić napięcia, a to, co miało ich dopełniać, stało się źródłem pożądania. Grzech spowodował od razu napięcia psychiczne i przerzucanie na drugiego odpowiedzialności. Gdy Bóg pyta Adama o grzech, ten zwala winę na Ewę, a ona – na węża. Kobieta słyszy słowa: „Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą”. Mężczyzna słyszy: „w trudzie będziesz zdobywał z niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!” To, co pierwotnie było znakiem szczególnego błogosławieństwa, czyli rodzenie dzieci, teraz staje się trudem i problemem. To, co miało być naznaczone szczególną miłością, czyli relacja między mężczyzną i kobietą, teraz staje się źródłem napięć, konfliktów i przemocy. To, co miało trwać wiecznie (w raju człowiek był obdarowany darem nieśmiertelności), teraz naznaczone jest cierpieniem i perspektywą śmierci.
Patrząc bardzo realnie na życie, Księga Rodzaju przedstawia napięcia: i te między płciami i te związane z macierzyństwem. Jednak jako przyczynę nie uznaje samego faktu istnienia dwóch płci, które są przecież darem Boga. Źródłem konfliktów między mężczyzną i kobietą są ludzkie grzechy: ten pierwszy popełniony w raju oraz te, które człowiek popełnia współcześnie. Jest to grzech egoizmu zarówno w życiu mężczyzny zapatrzonego w siebie, który nie chce brać odpowiedzialności za kobietę ani dziecko oraz grzech egoizmu w życiu kobiety, która nie chce podarować cząstki swej kobiecości dla macierzyństwa. Ludzie są indywidualistami, a ten indywidualizm rozpoczął się tam w raju: jeden konkurencją dla drugiego, jeden przeciw drugiemu, liczy się jedynie moje „ja”.
Zatem, by doprowadzić do harmonii między mężczyzną i kobietę nie chodzi ani o anulowanie płci, ani usunięcie z życia społecznego jej biologicznego wymiaru, ani też o przekreślenie małżeństwa i macierzyństwa, ale o walkę z grzechem, własnym grzechem. To niełatwa walka, bo za grzechem człowieka stoi osobowe zło obecne w świecie, czyli szatan. Żeby go pokonać i odrzucić jego pokusy, potrzebujemy Bożej pomocy. W całej tej smutnej historii o skutkach grzechu Bóg zapalił wielkie światło nadziei. W pewnym momencie powiedział do węża: „wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę”. To zapowiedź nadejścia Mesjasza, który po wiekach rzeczywiście przyszedł. Przez swoje dzieło odkupieńcze Jezus Chrystus pokonał szatana, grzech i śmierć. Skutki grzechu jeszcze w nas trwają. Jednak nie jesteśmy już sami. Mamy Boże wsparcie. Możemy zatem otworzyć się na działanie łaski i z jej pomocą przezwyciężyć nasz egoizm. Niszcząc własny grzech egoizmu i indywidualizmu, jesteśmy w stanie odbudować pełne szacunku relacje między mężczyznami i kobietami, możemy na powrót odkryć wartość małżeństwa i rodzicielstwa, możemy budować społeczeństwo, w którym relacja małżeńska jest zbudowana na miłości i której owocem są dzieci, szczególny znak Bożego błogosławieństwa.