Gdy wywyższycie Syna Człowieczego… Ciekawe, że właśnie te słowa, najbardziej tajemnicze dla słuchaczy, wywołały największy skutek. Wielu uwierzyło w Niego. Uwierzyło, że jest Mesjaszem, uwierzyło, że pochodzi od Ojca. Czy ktoś z nich uwierzył, że jest Bogiem, jak wierzą chrześcijanie, o ile naprawdę wierzą? Pan Jezus dwukrotnie odnosi do siebie imię Boga „Ja jestem”. Przy innej okazji faryzeusze chwycą za kamienie, traktując to jako bluźnierstwo. Teraz nikt nie zareagował tak gwałtownie. Po hebrajsku imienia Bożego „Ja Jestem” nie wolno było wypowiadać, ze względu na jego świętość. Ale Pan Jezus mówił po aramejsku, ludzie mogli uznać, że to metafora podkreślająca wyjątkową bliskość z Bogiem. Dopiero po zmartwychwstaniu uczniowie pojmą w pełni znaczenie tego, co Pan mówił im już od dawna: że jest prawdziwym Bogiem.
Podobnie, trudno powiedzieć, co zrozumieli, gdy Jezus mówi o wywyższeniu. Wcześniej Pan Jezus wprost nawiązywał do historii na pustyni, którą usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu. Czy jednak wówczas skojarzyli miedzianego węża umieszczonego na kiju z Chrystusem przybitym do krzyża? Pewnie nie.
Tym niemniej, uwierzyli, na ile mogli uwierzyć. Jan pisał swa Ewangelię po 50 latach od wydarzeń. Prawdopodobnie łączył w jedno różne dialogi i mowy Pana Jezusa, aby wydobyć z nich najgłębszy sens. Po to, abyśmy my lepiej pojęli ich znaczenie dla nas. Słuchacze uwierzyli, gdy zapowiedział im swą śmierć na krzyżu, która przynosi życie. My możemy zrozumieć kim jest Pan Jezus dopiero wtedy, gdy patrzymy na krzyż. Właśnie wówczas, gdy wydaje się najmniej Bogiem. Znamienne, że na Golgocie dwóch ludzi uznało, choć może nie w pełni świadomie, boskość Jezusa. To był dobry łotr i setnik. Rozbójnik i poganin. Przekonał ich krzyż.
Pan Jezus jest w pełnie Bogiem i w pełni człowiekiem. Nie 50% Bogiem i 50% człowiekiem, ale w 100% Bogiem i człowiekiem. Dlatego ten, kto z wiarą przeżywa Mękę Pana Jezusa, jego miłość i cierpienie w ludzkiej naturze, dotyka Boga. Te dni są nazywane w liturgii Tygodniem Męki Pańskiej. Starym zwyczajem, zasłaniamy fioletową tkaniną krzyże, ale nie dlatego, żeby o krzyżu zapomnieć, ale przeciwnie, aby uświadomić sobie, jaką wartość ma on dla każdego z nas. Patrzmy często na Chrystus ukrzyżowanego, pozwólmy, aby nas do siebie przyciągnął, żeby nas uzdrowił od jadu grzechu. Abyśmy poznali, że jest Bogiem, jedynym, który może dać nam Życie prawdziwe.