Kristin Turner, niegdyś ateistka i zwolenniczka aborcji, w Wigilię Paschalną przyjęła chrzest

Kristin Turner była szczerą zwolenniczką aborcji, nie wierzyła w Boga. Zwykła nawet przemawiać publicznie na temat „Dlaczego aborcja jest dobra dla społeczeństwa”. Co takiego stało się, że dziś jest jedną z najgorliwszych pro-liferek, a w tę Wielką Sobotę przyjęła chrzest?

Mająca 21 lat dawna aktywistka aborcyjna tak opisuje moment, w którym uświadomiła sobie stan swojej duszy:

„W moim sercu jest dziura w kształcie Boga. Próbowałam wypełnić ją wszystkim pod słońcem. Ale to nie jest możliwe. Potrzebuję Go tak bardzo, jak on mnie”.

Kristin Turner nie umie wskazać jednego przełomowego momentu – do swojej decyzji doszła poprzez „wiele drobnych rzeczy”, ale jej zaangażowanie w działania pro-life odegrało dużą rolę.

Jednym z najbardziej traumatycznych momentów jej życia było molestowanie seksualne, którego doznała ze strony nauczyciela w szkole średniej. Początkowo sądziła, że w jego wyniku zaszła w ciążę, co skłoniło ją do zastanowienia się nad kwestią aborcji. W tym czasie jej poglądy były jeszcze zdecydowanie pro-aborcyjne.

Zaczęła jednak uświadamiać sobie, że akt przemocy, którego doznała jest czymś podobnym „do aktu przemocy popełnianego wobec nienarodzonego dziecka, które nie jest postrzegane jako w pełni ludzkie i którego ciało nie jest szanowane, a zatem może zostać brutalnie naruszone”

Zrozumiała wtedy, że musi podjąć decyzję, ale nie było jej łatwo: „jako feministka... i jako ktoś, kto jest postępowy, myślałam, że nie ma dla mnie miejsca w ruchu pro-life”.

Postanowiła jednak opowiedzieć się za życiem, najpierw zakładając grupę pro-life na swoim kampusie uniwersyteckim, a następnie zakładając własną organizację non-profit, Take Feminism Back. Zgodnie z jej profilem na LinkedIn, grupa „istnieje, aby pomagać kobietom w ciąży i rodzicom w potrzebie. Pracujemy również nad promowaniem postępowych zmian społecznych, które obejmują wszystkich ludzi od łona matki aż po grób”.

Od 2021 roku Turner podjęła pracę jako dyrektor ds. komunikacji w Progressive Anti-Abortion Uprising (PAAU), organizacji, której misją „jest osiągnięcie społeczno-politycznej sprawiedliwości dla nienarodzonych poprzez mobilizowanie działaczy antyaborcyjnych do bezpośrednich działań i przeciwstawianie się aborcji wyborczej poprzez z perspektywy postępowej.”

Jej członkowie protestowali przed ośrodkami aborcyjnymi i maszerowali przed Sądem Najwyższym. Turner i założycielka PAAU, Terrisa Bukovinac, zostali nawet uwięzieni na cztery dni w listopadzie 2022 r. po akcji „ratunkowej” w ośrodku dla kobiet w Wirginii.

Organizacja odkryła również potencjalną nielegalną działalność aborcjonisty z Waszyngtonu w zeszłym roku po odkryciu ciał 115 dzieci przed kliniką aborcyjną.

To właśnie dzięki swojej pracy pro-life Turner poczuła, że jej duchowym domem nie są środowiska feministyczne, ale Kościół katolicki:

„To właśnie dzięki tej pracy i dostrzeżeniu, jak owocny i przemieniający może być akt ofiarny, zostałam przyciągnięta do Kościoła. Po prostu zobaczyłam ofiarę Jezusa i to, co był gotów zrobić, aby uczłowieczyć, pomóc uratować nasze życie”.

Turner wspomniała również o wielu katolikach zaangażowanych w ruch pro-life, którzy rozmawiali z nią o Kościele.

„Jest wiele rzeczy, które mnie doprowadziły w to miejsce, ale najważniejszą z nich było zobaczenie, jak konieczne jest poświęcenie się dla tych nienarodzonych dzieci”.

Ostatecznie jej duchowa droga zawiodła ją do katechumenatu, który zakończyła w tę Wigilię Paschalną, przyjmujący sakramenty inicjacji chrześcijańskiej: chrzest, bierzmowanie i pierwszą Komunię świętą.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama