Już się nie dowiemy, jak osoba trans pisze walentynkę do swoich części ciała. Zmiany w „Vogue” dla nastolatków

Amerykański „Teen Vogue” zmienia linię i staje się dodatkiem do właściwego „Vogue’a”. Przy okazji zwalnia część redakcji. W ostatnich latach w piśmie dla nastolatków można było znaleźć artykuły o walce transseksualistów o toalety i o tym, co czują obserwatorzy influencerów plus-size, gdy ich idole chudną. Teraz ma być więcej o rozwijaniu kariery.

Zmiany w „Teen Vogue” oznaczają zwolnienie sześciu osób, choć pismo – będące teraz dodatkiem do innego – ma zachować własną redakcję. Jak informuje wydawca, firma Condé Nast, zmieni się tematyka magazynu. Nacisk będzie położony na „rozwój kariery, przywództwo kulturowe i inne kwestie, które są kluczowe dla młodych ludzi”.
Adresowane do młodych ludzi pismo publikowało teksty o modzie i celebrytach, ale około 2016 r. stało się skrajnie zideologizowane i upolitycznione. Zwraca na to uwagę konserwatywna influencerka Autumn (Lindsey) Higashi, która w 2017 r.

nagrała film krytykujący „Teen Vogue” za namawianie nastolatków do kupowania prezentów swoim koleżankom, które dokonały aborcji.

25-letnia Higashi uważa, że problemy „Teen Vogue” są „dowodem na to, że po prostu byli w złym miejscu, jeśli chodzi o kierunek, w którym zmierzali politycznie i społecznie”.

„Myślę, że media głównego nurtu często zapominają, że ludzie nie są tak proaborcyjni, jak one, i moim zdaniem reakcja na wiele ich mocno politycznych treści jest tego dowodem” – powiedziała Higashi serwisowi LifeSiteNews.

Pas trans

„Teen Vogue” wychodzi od 2003 r. W 2011 r. miał przeszło milionowy nakład. Nigdy nie promował konserwatyzmu czy wartości rodzinnych, ale wyraźny zwrot ideologiczny nastąpił mniej więcej wtedy, kiedy Donald Trump został po raz pierwszy prezydentem Stanów Zjednoczonych. Można tam było znaleźć takie artykuły, jak „Jestem transpłciowy i napisałem list do swoich części ciała na Walentynki” czy „Jak transpłciowe nastolatki walczą z przepisami dotyczącymi toalet”. Były też teksty wyraźnie polityczne, np. „Donald Trump oszukuje Amerykę” czy „Zendaya przeprowadziła wywiad z Michelle Obamą i to jest WSZYSTKO, czego potrzebujemy”. Redakcja zachwalała magazyn jako głos mniejszości w Generacji Z.

Drukowano teksty o imprezie, która „połączyła nowojorską młodzież queer i transpłciową podczas weekendu bez faszyzmu”, o tym, czego klub robótek ręcznych „Stitch and Bitch” może nauczyć o rewolucji, o tym, co czują zwolennicy influencerów plus-size, gdy ci influencerzy tracą na wadze, a także o 21-letniej piosenkarce Nyallah używającej zaimków „ona/oni” i piszącej piosenki o rozstaniu z osobą niebinarną. Znalazła się też m.in. porada, jak znaleźć pas do uciskania piersi dla osób transseksualistów niepełnosprawnych.

Czasopismo zdobyło kilka nagród od organizacji proaborcyjnych.

Nikt nie prosił

„Wydawnictwo stało się hiperpolityczne, najwyraźniej po to, by dostosować się do swoich czasów. Nikt go o to nie prosił” – skomentowała kłopoty „Vogue’a” dla nastolatków Haley Strack z konserwatywnego „National Review”.

Zmiany ideologiczne widać także w niektórych innych lewicowych mediach. NBC News ogłosiło niedawno, że planuje zwolnić swoje zespoły reporterskie skupiające się na tożsamości rasowej i seksualnej.

Oprócz „Vogue”, wydawnictwo Condé Nast jest właścicielem m.in. „New Yorkera”, „Vanity Fair” i „Glamour”. Lokalne edycje „Vogue” i „Glamour” wydawane są w Polsce.

Źródło: lifeitenews.com

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama