Człowiek a zło

O filozoficznych próbach zrozumienia fenomenu zła

Najbardziej dotkliwe zło
to negatywny sposób odnoszenia się
człowieka do samego siebie.

Wstęp

Fenomen zła oraz związanego z nim cierpienia, to jedno z najbardziej istotnych i trudnych zagadnień, z jakimi mierzy się filozofia w każdej epoce. W tym względzie zdumiewa zwłaszcza paradoksalny fakt, że - w odróżnieniu od zwierząt - człowiek dysponuje samoświadomością i zdolnością logicznego myślenia, a jednocześnie — w przeciwieństwie do zwierząt — bywa nie tylko ofiarą zła, lecz potrafi wyrządzać zło. Człowiek potrafi krzywdzić nie tylko innych ludzi, ale nawet samego sobie, a tego nie czyni żadne zwierzę.

Specyficzną cechą filozoficznego podejścia do zagadnienia zła jest stawianie pytania o ostateczną naturę zła, czyli pytanie o to, co sprawia, że zło jest złem. W dyskursie filozoficznym nie chodzi zatem o analizę jakiejś konkretnej formy zła fizycznego, psychicznego czy moralnego, ale o ostateczne podłoże tegoż zła, a także o ostateczne powody, dla których zło jest negatywnym fenomenem, który powoduje cierpienie człowieka i może doprowadzić go nawet do rozpaczy.

Celem niniejszej pracy jest prezentacja poglądów różnych filozofii na zagadnienie zła, a zwłaszcza na zagadnienie jego natury i genezy. Struktura pracy obejmuje trzy - podstawowe dla analizowanej tematyki — zagadnienia, a mianowicie pytanie o istotę zła, a zatem o powody, dla których zło jest czymś negatywnym, po drugie — pytanie o genezę źródła zła i wreszcie po trzecie — pytanie o sytuację człowieka w obliczu zła, a zwłaszcza o możliwość obrony przed złem i jego konsekwencjami.

1. Czym jest zło?

Z fenomenem zła mierzy się filozofia od początku swego istnienia, a mimo to pojawia się w tym względzie znacznie więcej kolejnych pytań niż niepodważalnych odpowiedzi. Można zatem stwierdzić, że „na poziomie myślenia, na którym pozostawaliśmy, odkąd opuściliśmy fazę mitu, problem zła zasługuje na miano wyzwania, lecz sens tego pojęcia ulega stale wzbogaceniu. Otóż wyzwanie — to na przemian klęska ponoszona przez zawsze przedwczesne syntezy i prowokowanie, aby myśleć więcej i inaczej.” Należy zatem strzec się przedwczesnych syntez i poszukiwać coraz to nowych sposobów oraz metod filozoficznego zmierzenia się z nurtującym fenomenem zła.

Jedna z pierwszych na terenie filozofii próba opisania natury zła to interpretacja zła jako bytu równorzędnego do dobra. „Neoplatończycy stawiali dobro i zło na dwóch metafizycznych biegunach rzeczywistości.” Mamy tu zatem do czynienia z dualistyczną wizją bytu. Wizja przeciwna to przekonanie, że substancjalną cechą każdego bytu i całej rzeczywistości jest dobro, a zło jest jakimś niedostatkiem, ograniczeniem czy wręcz brakiem dobra. W tej perspektywie „zło nie jest pojęte jako odrębna od Dobra zasada, ale jako krańcowy etap przejawiania się Dobra, jego „negatyw” — tak jak cień jest negatywem światła. W ten sposób rodzi się prywacyjna koncepcja zła, zła jako uszczerbku, braku dobra.” Według tej koncepcji „zło nie jest więc bytem obok innych bytów, nie da się go umieścić — jak chcieli dualiści — obok dobra jako odrębnej zasady: zło jest jak dziury w serze — niby jest, ale nie dzięki własnemu istnieniu, a jedynie dzięki chwilowemu nieistnieniu tego, co być powinno.” Podobny do powyższego sposób interpretowania natury zła prezentuje Augustyn, który interpretuje zło w świetle biblijnej koncepcji stworzenia świata i człowieka. „Od filozofów przyjmuje Augustyn ideę, że zło nie może być uważane za substancję, albowiem kto myśli <byt>, ten myśli <coś zrozumiałego>, myśli <jedno>, myśli <dobro>.”

Mimo tego, że analizy filozoficzne skupiają się na naturze zła w swej istocie, to jednak — zwłaszcza w filozofii nowożytnej i współczesnej — pojawia się coraz więcej analiz, w których filozofowie wyodrębniają różnorodne rodzaje i przejawy zła. W doświadczeniu i w świadomości człowieka zło ma przecież bardzo różne postaci. Złem — przynajmniej z perspektywy człowieka i jego losu - są na przykład kataklizmy przyrody (powodzie, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, pożary czy huragany). Jeszcze bardziej dotkliwie doświadczaną przez człowieka formą zła są wojny i różne formy ludobójstwa. Złem są również choroby i cierpienia, a także doświadczenie przemijania i świadomość nieuchronnej śmierci. Jonathan Swift twierdzi, iż „niepodobieństwem jest, by coś tak naturalnego, tak koniecznego, i tak powszechnego jak śmierć miało być zamierzone przez Opatrzność jako zło dla człowieka.” W codziennym doświadczeniu najbardziej dotkliwą dla człowieka formą zła nie jest jakiś byt czy jakaś — substancjalna czy akcydentalna — cecha bytu, lecz taki sposób odnoszenia się człowieka do samego siebie lub do innych ludzi, który przynosi dotkliwe rozczarowanie i bolesne cierpienie. W obliczu tak wielkiej różnorodności zła można stwierdzić, że „cała zagadka zła polega na tym, że — przynajmniej w judeochrześcijańskiej tradycji Zachodu — pod tym samym pojęciem umieszczamy zjawiska tak na pierwszy rzut oka różne, jak grzech, cierpienie i śmierć. Możemy nawet powiedzieć, że tylko wówczas, gdy cierpienie służy za punkt odniesienia, zagadnienie zła różni się od zagadnienia grzechu i winy.”

Faktem jest, że stosunkowo wielu filozofów ma trudności w precyzyjnym rozróżnianiu fenomenu zła od fenomenu cierpienia z jednej strony i od fenomenu winy moralnej czy grzechu z drugiej strony. Co więcej, są i tacy filozofowie, którzy twierdzą, że istotą zła — przynajmniej w odniesieniu do człowieka — nie jest nic innego jak tylko subiektywne przekonanie, że dany sposób istnienia czy zachowania jest czymś złym. W tej perspektywie interpretacyjnej „zło moralne — zwane w języku religijnym grzechem — oznacza to, co sprawia, że ludzki czyn staje się przedmiotem imputacji, oskarżenia i potępienia.” Warto zauważyć, że tego typu interpretacja jest sprzeczna z koncepcją zła, zawartą w Biblii, do której powyższe interpretacje odwołują się w sposób — moim zdaniem — nieuzasadniony. Otóż Biblia podkreśla w wielu miejscach nierozerwalny związek przyczynowo-skutkowy nie między danym zachowaniem a świadomością zła, lecz między danym zachowaniem a jego nieuchronnymi, negatywnymi skutkami. Istotą Dekalogu jest zakazywanie tylko jednej rzeczy: wyrządzania krzywdy sobie lub innym istotom, na które człowiek ma wpływ.

W świetle codziennego doświadczenia słuszne wydaje mi się natomiast uznawanie za fakt empiryczny tego, że zachowania jednego człowieka — wyrażające dobro lub zło — wypływają na sytuację innych ludzi, chociaż tej sytuacji nie determinują do końca i we wszystkich aspektach. „W swojej relacyjno — dialogicznej strukturze zło popełnione przez jednego znajduje swoją replikę w złu zaznanym przez drugiego.” Uzasadnionym wydaje się zatem twierdzenie, że za niewinnym cierpieniem jakiegoś człowieka kryje się zwykle wina innego człowieka. Trudno się natomiast zgodzić z twierdzeniem, iż „zasadniczym i najbardziej uporczywym spośród wyjaśnień, jakie ofiaruje nam mądrość, jest idea odpłaty: każde cierpienie jest zasłużone jako kara za jednostkowy lub zbiorowy, znany lub nieznany grzech.” Tego typu interpretacja zła nie jest w stanie w logiczny sposób wytłumaczyć empirycznego faktu, że cierpią także ludzie, których powszechnie uznaje się za niewinnych. Pojawia się bowiem zasadne pytanie: „Czyż zło nie jest po prostu karą za grzech? (...) A co z cierpieniem niewinnych?”

Istotną formą zła w odniesieniu do człowieka nie jest zło w wymiarze metafizycznym, lecz raczej zło w wymiarze fizycznym i moralnym. W tym znaczeniu „czynić zło to sprawiać cierpienie komuś innemu.” Warto tu jednak doprecyzować, że czynić zło to także zadawać cierpienie samemu sobie, a nie tylko komuś innemu. Co więcej, to właśnie krzywdzenie samego siebie jest zwykle najbardziej dramatyczną formą zła, której doświadcza człowiek. Codzienne doświadczenie potwierdza bowiem fakt, że zwykle znacznie łatwiej jest człowiekowi skutecznie bronić się przed złem zewnętrznym niż przed złem, które tenże człowiek sprowadza na samego siebie. „Cierpienie zadawane przez ludzi jest (...) rozdzielone w sposób dowolny i niezróżnicowany, tak iż wielkie rzesze odczuwają je jako niezasłużone.” Z drugiej strony doświadczenie uczy, że wyrządzanie zła czy przyjmowanie zła w postaci krzywdy nie jest — przynajmniej do końca — kwestią przypadku, lecz jest raczej logiczną konsekwencją określonego sposobu istnienia tych, którzy zło czynią lub tych, którzy przed tym złem obronić się nie potrafią.

W kontekście zła moralnego wielu filozofów — podobnie jak wielu teologów czy etyków — wyraża przekonanie, że cierpienie, które jest zwykle nierozerwalnie związane z doświadczeniem zła, może w określonych sytuacjach mieć pozytywne aspekty. Może stać się wręcz czymś dobrym. „Niektórzy zaczynają dostrzegać w cierpieniu wartość wychowawczą i oczyszczającą.” Oczywiście powyższa zasada jawi się jako racjonalna teza jedynie w odniesieniu do tych ludzi, którzy cierpią na skutek zła, które oni sami wyrządzają, a nie którego doświadczają od innych ludzi.

Reasumując analizy na temat koncepcji zła w różnych ujęciach filozoficznych, można stwierdzić, że filozofowie stawiają zarówno problem zła w wymiarze bytu, a zatem na poziomie metafizycznym, jak również problem zła w jego szczegółowych przejawach. W tym aspekcie największym wyzwaniem dla filozofii jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o to, jak to się dzieje, że mimo swojej świadomości i wolności, a także mimo pragnienia dobra, człowiek potrafi wyrządzać zło samemu sobie i innym ludziom. Po części odpowiedź na to pytanie związana jest ze sposobami interpretowania genezy zła, czego dotyczy następny paragraf niniejszej rozprawki.

2. Geneza zła

Geneza zła, a zatem pytanie o źródło pochodzenia tej formy bytu czy tego przejawu bytu, którego istnienie jest dla człowieka niepożądane, okazuje się jeszcze trudniejszym wyzwaniem dla filozofii niż pytanie o naturę oraz rodzaje zła. Plotyn wyraża przekonanie, iż „koniecznym jest, żeby istniało to, co przychodzi po Pierwszym, tedy i to, co ostatnie, istnieć powinno; a tym jest materia, która w ogóle nie posiada Dobra. Tak to również zło jest konieczne.” Powyższe twierdzenie wiąże się z przekonaniem, że dualizm bytu w aspekcie dobra i zła jest czymś oczywistym i nieuchronnie wynikającym z samej istoty tego, co istnieje. Wśród filozofów dosyć powszechne jest przekonanie, że „zło — jak i Bóg — nie należy do porządku wewnątrzczasowego; pojawia się jako skutek tego, co <zdarzyło się-raz-na-zawsze>.” W powyższej tezie zawarte jest przekonanie, że zło i dobro to coś, co człowiek zastaje, przychodząc na ten świat i co jest nam dane raz na zawsze w sposób od nas zupełnie niezależny. Mamy tu do czynienia z deterministyczną wizją rzeczywistości w aspekcie genezy oraz istnienia zła. Jest to zatem wizja, w której człowiek ma prawo traktować siebie jako ofiarę natury bytu i zastanej przez siebie sytuacji egzystencjalnej, naznaczonej kontrastem między dobrem i złem. Tego typu deterministyczna interpretacja zła jest szczególnie mocno podkreślana przez filozofów, którzy inspirują się protestancką wizją człowieka jako kogoś nieodwracalnie zranionego złem w postaci grzechu pierworodnego. „Paul Ricoeur postępuje (...) jak typowy protestant, kiedy zagadnienie zła wpisuje w miejsce, które będzie dla człowieka miejscem pierwotnym.” W tej perspektywie pierwotne dla człowieka jest doświadczenie zła, a nie dobra.

Z powyższych analiz wynika, że większość filozofów umieszcza pytanie o genezę zła w ramach pytania szerszego, a mianowicie pytania o genezę całej rzeczywistości, która jest nam dana. Z kolei pytanie o genezę bytu bywa najczęściej analizowane w oparciu o zasadę przyczynowości. W konsekwencji począwszy od starożytnej filozofii greckiej pojawia się przekonanie, że istnienie świata to efekt działania jakieś praprzyczyny, jakiegoś demiurga, jakiejś siły bezosobowej lub też efekt świadomej i wolnej woli stwórczej osobowego Boga, czyli kogoś, kto jest świadomy siebie i kto jest całkowicie autonomiczny w swym stwórczym działaniu. „W pierwszych wiekach naszej ery (...) obok niepodważalnie faktycznego zła, pojawia się doskonały Bóg. Problem zła staje się teraz prawdziwym wyzwaniem dla ludzkiego rozumu i ludzkiej wiary: jak pogodzić wszechmoc i najwyższą dobroć Stwórcy z obecnością zła w Jego stworzeniu?” Gdy zakładamy, że całość bytu to dzieło Boga, który jest miłością i prawdą, wtedy stajemy przed — wydawałoby się nieprzezwyciężalną — trudnością w wyjaśnieniu genezy zła: „Bóg jest wszechmogący; Bóg jest absolutnym dobrem; wszelako zło istnieje.” W tym kontekście interpretacyjnym wydaje się zasadne założenie, że „Bóg miał do wyboru niepoliczalnie wiele różnych wersji stworzenia, z których najpierw wykluczył światy niemożliwe (logicznie sprzeczne), a ze zbioru światów możliwych wybrał taki, w którym uszczerbek dobra (zło) jest minimalny...” Równie logicznie zasadne wydaje się przekonanie, że „ponieważ Bóg jest istotnie nieskończenie mądry, dobry i potężny, z pewnością stworzył najlepszy spośród wszystkich możliwych światów, to znaczy — świat, w którym całkowita suma dobra przeważa sumę zła w największym możliwym stopniu.”

Przytoczone powyżej klasyczne już dla myśli filozoficznej próby interpretacji zła mają jednak w moim przekonaniu poważną słabość. Otóż zakładają one to, że wprawdzie Praprzyczyna i Stwórca wszelkiego bytu jest osobą, to jednak stwarza wyłącznie taką rzeczywistość, w której - inne niż On — osoby nie istnieją. Przy takim założeniu geneza wszelkiego zła rzeczywiście musiałaby być nierozerwalnie i wyłącznie związana ze świadomym i wolnym działaniem Stwórcy. W reistycznej koncepcji wszelkiego bytu nie jest raczej możliwe znalezienie logicznej i racjonalnej odpowiedzi na pytanie o genezę zła w świecie stworzonym przez Ontyczne Dobro. Jednak perspektywa reistyczna nie jest jedyną możliwą perspektywą w tym względzie. Przecież już sam fakt uprawiania filozofii jest dowodem na to, że Stwórca stworzył nie tylko byt w postaci rzeczy, ale też byty osobowe, do których zalicza się człowiek. Z chwilą, kiedy na terenie analiz filozoficznych uwzględnimy istnienie oraz działanie osób świadomych i wolnych, natychmiast poszerza się horyzont interpretacji, gdyż w tej nowej, poszerzonej perspektywie interpretacyjnej geneza zła może być nie tylko przypisywana Stwórcy czy też ontycznej niedoskonałości stworzenia, ale może być zasadnie interpretowana również jako skutek działalności osób, których wolność Stwórca respektuje nawet wtedy, gdy osoby te decydują się na czynienie zła. Uwzględnianie moralnej odpowiedzi świadomego i wolnego w działaniu człowieka za istnienie i przejawy zła, to chyba największe wyzwanie dla współczesnej myśli filozoficznej.

3. Człowiek między dobrem a złem

Filozoficzna analiza sytuacji człowieka w obliczu zła okazuje się trudnym wyzwaniem dla filozofii nie tylko w aspekcie istnienia, natury i genezy zła, ale także w aspekcie ewentualnej odpowiedzialności człowieka za zło, zwłaszcza za to zło, które — przynajmniej na poziomie analizy fenomenologicznej — wydaje się, że można przypisać świadomemu i wolnemu działaniu człowieka. W oparciu o doświadczenie empiryczne można zdefiniować człowieka jako byt istniejący ontycznie i funkcjonujący faktycznie w przestrzeni między dobrem a złem.

Niektórzy filozofowie zakładają, że człowiek potrafi wprawdzie czynić zło, ale że mimo to nie można mu przypisywać osobistej odpowiedzialności, gdyż nie dysponuje on wystarczającym zakresem wiedzy, a przynajmniej wystarczającym zakresem pewności w dziedzinie odróżniania dobra od zła. „W rzeczywistości, jeśli wszystkie zasady logiki i moralności zostały ustanowione arbitralną decyzją Boskiej woli i nie zawierają żadnej immanentnej prawdy, nie ma powodu przypuszczać, że Bóg jest ograniczony przez własne reguły. Innymi słowy, Jego dobroć i mądrość nie mają nic wspólnego z tym, co uważamy za dobroć i mądrość w naszym, stworzonym przez Niego świecie.” Przyjmując powyższą tezę, można w konsekwencji założyć, że „to, co wydaje się nam nie do pogodzenia, być może daje się pogodzić w Jego umyśle, to zaś, co jawi się nam jako zło, może nie być złem dla Niego.”

Powyższe twierdzenie koliduje jednak z codziennym doświadczeniem empirycznym, które zdaje się potwierdzać zasadę, iż normy chroniące nas przed wyrządzaniem zła, nie są wynikiem nieprzewidywalnej dla nas dobroci i mądrości Stwórcy, który nie jest ograniczony przez własne reguły, lecz że przeciwnie: normy te wynikać mogą z zupełnie nie arbitralnych, lecz logicznie przewidywalnych negatywnych skutków określonego sposobu zachowania człowieka. Innymi słowy, nie jest raczej logicznie konieczne założenie, że odpowiedzialność moralną — czy przynajmniej faktyczną — za wyrządzone zło, można przypisać człowiekowi jedynie wtedy, gdy jest on w stanie zdobyć wiedzę na temat tego, w jaki sposób sam Stwórca rozumie dobro i zło, czyli jaka jest mądrość Boga w tym względzie.

Innym ważnym aspektem, który w obliczu dobra i zła, interesuje filozofów, jest pytanie o to, czy człowiek jest w stanie zmierzyć się z rzeczywistością zła w taki sposób, by z tej konfrontacji wyjść zwycięsko. W tym aspekcie Blaise Pascal twierdzi, że „gdyby nie było ciemności, człowiek nie odczuwałby swojego zepsucia, a gdyby nie było światła, nie byłoby i nadziei na uzdrowienie.” Powyższe twierdzenie wydaje się zakładać, że doświadczenie zła uczy człowieka realizmu w rozumieniu własnego statusu bytowego i własnych ograniczeń egzystencjalnych. Z drugiej strony Pascal zakłada, że istnienie dobra stanowi dla człowieka szansę i nadzieję na odniesienie zwycięstwa w trudnej konfrontacji ze złem.

W myśli filozoficznej spotykamy ponadto i takie stanowisko, że zło — przynajmniej w sensie egzystencjalnym i w odniesieniu do człowieka — w ogóle nie istnieje, a tematyka i problematyka zła to wymysł przedstawicieli określonej grupy społecznej, którym z jakichś względów zależy na głoszeniu mitu o istnieniu zła i o zagrożeniu człowieka przez owo hipotetyczne zło. Zwykle tego typu dążenia i motywacje przypisywane są przedstawicielom określonych religii czy systemów etycznych. W filozofii europejskiej powyższa teza odnoszona jest najczęściej do kapłanów, którzy reprezentują chrześcijaństwo. Dla przykładu F. Nietzsche jest przekonany o tym, że „pojęcie winy i kary, cały „moralny porządek świata" wynaleziono przeciwko wiedzy — przeciwko wyzwoleniu człowieka od kapłana... Człowiek nie powinien na zewnątrz, powinien w siebie patrzeć, nie powinien mądrze i ostrożnie, jako uczący się, patrzeć w rzeczy, powinien w ogóle wcale nie widzieć: powinien cierpieć...” Z powyższą wypowiedzią zdaje się harmonizować następujący sposób rozumowania: „Przypuśćmy, że jestem niepoprawnym i niepohamowanym kłamcą oraz że jakiś życzliwy i filantropijny filozof zdołał przekonać mnie, że twierdzenie „kłamstwo jest złem” jest taką samą prawdą, jak zasada Heisenberga; dlaczegóż jednak miałbym porzucać mój pożałowania godny nawyk, jeśli tylko mógłbym się mu bezkarnie oddawać? (...) Jeżeli motywacje moralne w ogóle mają wpływ na nasze postępowanie, to nie dlatego, że odpowiednie sądy wartościujące zostały ku naszemu zadowoleniu, zadowalająco wywiedzione z przesłanek empirycznych, lecz dlatego, że zdolni jesteśmy poczuwać się do winy.” Słabością tego typu rozumowania jest to, że zło — przynajmniej w postaci jego negatywnych konsekwencji - dostrzegamy także wtedy, gdy sam sprawca tego, co określamy złem, w najmniejszym nawet stopniu nie poczuwa się do winy. Skrajnym przykładem tego typu sytuacji są psychopaci, którzy czynią zło z premedytacją, nie cierpiąc przy tym zupełnie i nie doświadczając żadnego poczucia winy.

W oparciu o powyższe analizy można stwierdzić, że na terenie analiz filozoficznych problem zła, a zwłaszcza problem ewentualnej odpowiedzialności człowieka za zło, które on sam wyrządza, łączony jest zwykle z założeniem, że istnieje Bóg, który jest źródłem naszej świadomości moralnej. Nie znaczy to jednak, że ci filozofowie, którzy opierają się na założeniu, że Bóg w rzeczywistości nie istnieje, przypisują człowiekowi prawo do dowolnego działania i że stawiają go zupełnie poza dobrem i złem. „<Bóg umarł> - oznajmił Nietzsche. Nie powiedział tego jednak z nutką triumfu, w stylu wcześniejszego ateizmu: obaliliśmy tyrana i człowiek jest wolny. Wyrzekł to raczej udręczonym tonem głębokiej i subtelnej pobożności, która została pozbawiona swego właściwego przedmiotu. Człowiek, który miłował i potrzebował Boga, utracił Ojca i Zbawiciela bez nadziei na Jego zmartwychwstanie. Radość wyzwolenia, którą znajdujemy u Marksa, obróciła się w trwogę w obliczu ludzkiego wykorzenienia. Uczciwość  każe poważnym ludziom przyznać, zajrzawszy wnikliwie w swe sumienie, że stara wiara nie ma już nad nimi mocy. Doskonała chrześcijańska cnota wymaga, by wyrzec się chrześcijaństwa, co jest największą ofiarą, jakiej można zażądać od chrześcijanina. Oświecenie zabiło Boga; lecz jak Makbet, ludzie oświecenia nie wiedzieli, że kosmos zbuntuje się przeciwko tej zbrodni, a świat stanie się <powieścią idioty, głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą.> Nietzsche zastępuje beztroski, zadowolony z siebie ateizm, ateizmem cierpiącym, bolejącym nad swymi ludzkimi konsekwencjami. Tęsknota za wiarą, wraz z nieprzejednaną odmową zaspokojenia tej tęsknoty, to jego zdaniem najgłębsza z możliwych postaw wobec naszej kondycji duchowej.”

Podsumowując filozoficzne analizy na temat naszej ontycznej i egzystencjalnej sytuacji wobec zła, można stwierdzić, że człowiek, który przypisuje sobie zdolność poruszania się między dobrem a złem oraz wyłączną władzę decydowania o tym, co jest dobrem a co stanowi zło i czy w ogóle zło istnieje, z czasem — jak Nietzsche - zaczyna lękać się samego siebie. Dzieje się tak przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że nierzadko człowiek ten wyrządza krzywdę sobie i innym ludziom. Po drugie dlatego, że przypisawszy sobie nieograniczoną władzę — a w konsekwencji również nieograniczoną odpowiedzialność — w obliczu dobra i zła, z coraz większą oczywistością uświadamia sobie ograniczenia własnej świadomości i wolności. Usiłuje wtedy stawiać siebie nie tyle między dobrem a złem, ile raczej ponad — a nawet poza — dobrem i złem. Tymczasem empiryczne doświadczenie potwierdza to, że F. Nietsche jest realistą wtedy, gdy twierdzi — jak w wyżej cytowanym tekście - że ateizm nie uwalnia człowieka od odpowiedzialności za zło, lecz że powoduje jeszcze większą niepewność w zakresie dobra i zła oraz jeszcze większy egzystencjalny niepokój, który — jak w przypadku Nietschego — może przybrać formę udręki.

Zakończenie

Codzienne doświadczenie większości ludzi, z którymi mamy kontakt, potwierdza to, że pytanie o genezę i naturę zła, o odpowiedzialność człowieka za zło, a także o sens niewinnego cierpienia, zwłaszcza tego, które jest spowodowane działaniem drugiego człowieka, to pytanie, wobec którego często jesteśmy bezradni zarówno na płaszczyźnie intelektualnej, jak też w wymiarze egzystencjalnym. To także pytanie, a raczej grupa powiązanych ze sobą pytań, na które do tej pory filozofowie nie znaleźli całościowych i wewnętrznie spójnych odpowiedzi. Dotychczasowe analizy filozoficzne w tym względzie wymagają zatem dalszych badań, a także poszukiwania szerszych niż dotąd horyzontów interpretacyjnych. Jedno jest chyba pewne. Otóż w obliczu dramatycznego cierpienia, jakie człowiek wyrządził człowiekowi na naszym Kontynencie w XX-tym wieku, nie jest już możliwe negowanie istnienia zła, ani też negowanie - przynajmniej częściowej - odpowiedzialności człowieka za skalę zła, jakiej doświadczamy.

Wydaje mi się, że z problemem zła w sposób najbardziej realistyczny, całościowy i spójny można zmierzyć się intelektualnie w perspektywie filozofii personalistycznej, gdyż ta właśnie filozofia — bardziej niż inne kierunki filozoficzne — uwzględnia świadomość i autonomię człowieka, a przez to tworzy horyzont interpretacyjny, w którym możliwe jest nie tylko przypisywanie człowiekowi odpowiedzialności za popełniane przez niego zło, ale też wskazywanie takich kryteriów dojrzałości, a także takich więzi i wartości, które sprawiają, że człowiek potrafi zmierzyć się ze złem w — jak się wydaje — najbardziej skuteczny ze sposobów, a mianowicie poprzez czynienie dobra.


Bibliografia

M. Bardel, Matafizyczny skandal zła, w: Znak, nr 9/2006, s. 35-47.

I. Berlin, H. Hardy (red.), Oryginalność Machiavellego, w: Pod prąd, Poznań 2002.

Allan Bloom, Umysł zamknięty, Warszawa 1997, s.232.

A.Hrebenada (red.), W. Kaute (red.), Człowiek, jego wolnośc i prawa a polityka. Tradycja i współczesność, Katowice 2002.

L. P. van Inwagen, Problem zła (tłum M. Iwanicki i M. Osmański), w: Znak, nr 9/2006, s. 80-113.

M. Janion, Zło i fantazmaty, Kraków 2001.

P. Kazkowiak, O złu, Bogu i nadziei, w: Znak, nr 9/2006, s. 39-47.

L. Kołakowski, Jeśli Boga nie ma, Kraków 1988.

L. Kołakowski, Obecność mitu, Pax 2002.

K. Michalski, Dobro i zło, radość i ból, w: Płomień wieczności, Kraków 2007, s. 57-75.

P. Ricoeur, Zło. Wyzwanie rzucone filozofii i teologii, Warszawa 1992.

R. Safranski, Zło. Dramat wolności, Warszawa 1999.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama