Szpitale, czyli przytułki

Fragmenty książki p.t. "Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie. O marginesie społecznym XVI-XVII w."

Szpitale, czyli przytułki


Michał Rożek, ks. Jan Kracik

Hultaje, złoczyńcy, wszetecznice w dawnym Krakowie

O marginesie społecznym XVI-XVII w.

ISBN: 978-83-61533-47-4
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2010

Wybrane fragmenty
ŻEBRACY
Między nauką Kościoła a praktyką społeczną
Bractwa Ubogich i Bractwo Miłosierdzia ks. Skargi
Szpitale, czyli przytułki
Dziadowska ruchliwość
Nędza niedostrzegana i fałszywi ubodzy
Żebracy na jubileuszach kościelnych
Przymus pracy. Dom poprawy i manufaktura żebracza
Betelfochty i Bractwo Miłosierdzia prymasa Poniatowskiego
ŻYWI LUDZIE
Dziwna symbioza okrucieństwa i miłosierdzia
Ludzie marginesu w oczach własnych
Religijność wyrzutków

Szpitale, czyli przytułki

Najstarszą formę zorganizowanej pomocy dla ubogich stanowiły szpitale, pełniące bardziej funkcje przytułku dla biednych niż miejsca leczenia. Pojawiły się w Polsce wraz z zakonami w wiekach XII—XIII, powstawały w większych miastach, rozpowszechniły się po wsiach i miasteczkach w wiekach XVI—XVIII. Aż do XIX wieku pozostały w znacznej mierze instytucjami kościelnymi. Ta ożywiona działalność na polu dobroczynności należała do programu odradzającego się po reformacyjnych porażkach katolicyzmu. Krakowski synod biskupa Bernarda Maciejowskiego z 1601 roku nawoływał do zakładania bractw miłosierdzia i nowych szpitali, do których należy przyjmować jedynie chorych oraz starców, i to miejscowych. Włóczęgów i zdolnych do pracy trzeba przepędzać i nie pozwalać im żebrać przy kościołach. Przewidziawszy, że miejsc w szpitalach nie starczy dla wszystkich, polecano ich hojność kleru i szlachty, której grożono pomstą bożą za ucisk poddanych powiększający liczbę nędzarzy. Następni biskupi krakowscy i ich synody wołali o zatrudnianie zdrowych żebraków przy robotach publicznych lub wypędzanie ich z miast, a zatrzymywanie w przytułkach jedynie niedołężnych i chorych, oraz przypominali o potrzebie dobrej administracji funduszami szpitali2. Ów kościelny program działalności charytatywnej usiłował, jak widać, łączyć dawne tradycje doraźnej dobroczynności z wymaganiami rozumnego pomagania naprawdę potrzebującym. Liczba krakowskich szpitali, ich uposażenie i administracja umożliwiały minimalne tylko łagodzenie społecznego problemu.

Najstarszy z tych szpitali prowadzili kanonicy św. Ducha, najpierw od 1220 roku na Prądniku, gdzie biskup Iwo Odrowąż ufundował im klasztor, a od 1244 roku przy parafii św. Krzyża, którą oddał im biskup Prandota. W 1528 roku szpital, przeznaczony dla kobiet i podrzuconych dzieci, przeszedł pod dozór rady miejskiej, a prowadzący go dotąd duchacy obok opieki religijnej mieli w dalszym ciągu utrzymywać zakład.

Bractwo Wniebowzięcia NMP przy kościele Mariackim w 1588 roku nabyło z jałmużn kamienicę przy ul. Szczepańskiej na męski przytułek dla starych mieszczan. Przy parafii św. Mikołaja istniał od 1577 roku szpitalik dla ubogich parafian. Ufundowany w 1443 roku dla trędowatych szpital św. Leonarda na Kazimierzu pełnił z czasem funkcje przytułku miejskiego, podobnie jak na Kleparzu, gdzie XV-wieczny szpital św. Walentego, przeznaczony pierwotnie dla trędowatych kobiet, służył w końcu XV wieku dwudziestu ubogim. Na wprost kościoła św. Floriana, wówczas przy ul. Szlak, dziś Warszawskiej, mieszczanie kleparscy założyli w 1575 roku szpital pod wezwaniem śś. Szymona i Judy.

W związku z pierwszym w Polsce nasileniem zachorowań na kiłę miasto ulokowało w 1528 roku między bramą Grodzką a Nową — za murami miejskimi, wśród łąk i bagien — szpital świętych Sebastiana i Rocha dla izolowania chorych wenerycznie. Niektórzy spoglądali w jego stronę z nieco nadmiernym, acz zrozumiałym optymizmem:

Szpital Sebastiana świętego w Krakowie

Mądrze go opatrzyli krakowscy panowie.

W rozmaitych chorobach bądź francą zdręczony,

Który się tam dostanie, będzie uleczony3.

Działały też szpitale przeznaczone dla poszczególnych stanów. Na Stradomiu, przy kościele św. Jadwigi, mieścił się przytułek dla ubogiej szlachty, ufundowany przez Kazimierza Wielkiego i jego siostrę Elżbietę, a na ul. Grodzkiej obok kościoła św. Marcina działał utworzony z początkiem wieku XVII szpital dla starych księży. Studentom miał służyć szpital św. Rocha, przeznaczony pierwotnie dla dzieci odchowanych już w pobliskim szpitalu duchackim. Pierwszy w Polsce zakład dla umysłowo chorych — domus hospitalis furiosorum — został ufundowany przez mieszczan w roku 1534 obok cmentarza dla skazańców, za Nową Bramą. Podobny szpital, na sześć osób, powstał w Krakowie w 1688 roku na mocy testamentu biskupa Trzebickiego.

Na początku XVIII wieku przybył Krakowowi ufundowany przez ks. Grzegorza Gorczyńskiego szpitalik przy kościele Bożego Miłosierdzia oraz, naprzeciw kościoła św. Jana, szpital w domu Sióstr Miłosierdzia (szarytek), które wedle woli fundatora, sufragana krakowskiego Michała Szembeka, miały utrzymywać 12 chorych. W połowie XVIII wieku szpital ten zyskał najwięcej pochwał wizytatora biskupiego — utrzymywał 14 dorosłych osób i 5 sierot, a w latach 1715—1747 przeszło przez zakład 4875 chorych przygarniętych przez siostry często wprost z ulicy. W starych szpitalach zaniedbania były spore mimo nowych zapisów. Uposażenie kurczyło się wskutek wojen, niesolidności płatników i niedbalstwa administracji.

U Bożego Miłosierdzia wizytator zastał pięć ubogich kobiet; tak samo u św. Mikołaja, gdzie jedną izbę przytułku wynajęto, by zwiększyć dochód. U św. Jadwigi było 5 szlachty, choć bywało przedtem po 10. U św. Sebastiana leżała tylko 1 chora. Szpital św. Walentego, dający pod koniec XVI wieku schronienie 20 osobom, od lat stał niewykorzystany, zaniedbany przez samego prepozyta. W pobliskim szpitalu świętych Szymona i Judy prowizorowie dawali każdej ze staruszek po 8 zł na rok oraz drwa, nie troszcząc się o resztę. Nie przewidziano wprawdzie w akcie fundacji liczby pensjonariuszy i wielkości racji wyżywienia, niemniej kiedyś bywało tam więcej ubogich. Szpital zwierzyniecki nie miał żadnego uposażenia, a 5 kobiet żyło w nim z łaski klasztoru. Szpital św. Rocha od paru już lat nie gościł chorych scholarów, dla których był przeznaczony już przed 1638 rokiem. Okazało się, że mało które z dzieci z duchackiego szpitala dożywało 7 lat; w tym bowiem wieku miały przechodzić do św. Rocha, skąd 14-latków oddawano do terminu u rzemieślników.

Sam szpital św. Ducha, który był naraz domem staruszek, lecznicą, porodówką i domem dziecka, miał znacznie więcej podopiecznych. Na początku XVIII wieku liczył 50 dorosłych, wcześniej nawet 100, a w połowie stulecia 94. Ubogie i mamki karmiące dzieci śpiewały codziennie Bogurodzicę za dobrodziejów, lecz miasto niezbyt starannie administrowało zakładem, a duchacy nie spłacali w pełni swych zobowiązań wobec szpitala, dostarczając za mało żywności. Pensjonariuszki więc żebrały, a mamki przywłaszczały sobie poduszki, w których podrzucano dzieci, wraz z pieniędzmi, 1—2 zł, zwykle dołączanymi do niemowlęcia. Zwlekały też nieraz z chrztem, szukając bogatych chrzestnych. Dzwonek u bramy umożliwiał przywołanie mamki przez osobę przynoszącą dziecko, pozostawiane na furcie w dostępnym całą dobę okienku. Stan higieny i wyżywienia powodował, że los dzieci był tragiczny. Spośród 252 niemowląt przyniesionych do szpitala św. Ducha w latach 1747 i 1748 żyło na początku roku 1749 już tylko 22, „bardziej śmierci niż życia wyczekujących”4. Nie było ich w stanie wykarmić 5 mamek, odżywianych chlebem i piwem. Nie na wiele się zdały światłe rady i zalecenia biskupiego wizytatora, ks. Jacka Łopackiego, archiprezbitera mariackiego, doktora medycyny. Zakład od kilkunastu lat nie utrzymywał lekarza, zatrudniał wszakże aż 2 grabarzy. Polacy zwiedzający w XVIII wieku szpitale dla podrzutków we Włoszech czy Francji stwierdzali podobne żniwo śmierci wśród niemowląt. Były to, wedle określenia J. Śniadeckiego, zaiste „jatki rodzaju ludzkiego”.

Szpital stanowił ostatnią często stację życia ubogiego i zapewniał tylko dach nad głową. Wikt i nędzny przyodziewek zależały od publicznej dobroczynności i starań zarządu przytułku. W wyniku wojen przepadały dawne fundusze, nie dochodziły prowizje. Część szpitali erygowano wraz ze stanowiskiem prepozyta, czyli kapelana, nierzadko zupełnie zbędnego dla małego zakładu. Pochłaniało to sporą część uposażenia. Niekiedy zarząd szpitala, czyli kapelan i miejscy prowizorzy, nie pilnował dochodów owego przytułku lub obracał niektóre budynki na inne cele. Niedbałym groził Skarga sądem bożym,

bo tym ich zaniechaniem fundacje na żebraki giną, ubodzy z szpitalów uciekać do żebraniny muszą, świętokradztwo się i krzywda Bogu i ubogim rozmnaża, ludzie miłosierni, nadawcy szpitalów oszukanie dusz swoich cierpią5.

Na podobne fakty wskazują wzmianki w aktach niejednej wizytacji kościelnej, a uwaga o „oszukanych duszach” fundatorów wiąże się ściśle ze zobowiązaniami mieszkańców szpitali. W zamian za korzystanie z jakże mizernych dobrodziejstw owej instytucji ubodzy zobowiązani byli, tak na mocy fundacji, jak i poleceń władz duchownych, odmawiać za benefaktorów przepisane pacierze. Prebendarz szpitalny lub proboszcz mieli dbać o praktyki religijne pensjonariuszy. Wymagania te wynikały zarówno z zadań duszpasterskich, jak i swoistego poczucia sprawiedliwości, „by nie jedli za darmo jałmużn pobożnych” — uzasadniały synody. Przystawało to zresztą do mentalności kleru żyjącego w systemie beneficjalnym i „odmadlającego” swe materialne awantaże. Nagminnie używano też ubogich do posług kościelnych, zwłaszcza do utrzymywania porządku, dzwonienia, a niekiedy i prac w gospodarstwie plebańskim.

2 B. Maciejowski, Epistola pastoralis... reimpressa [b.m.] 1720, k. N—N2; Reformationes generales... ab Martino Szyszkowski... in synodo dioecesana ab Casimiro Łubieński... celebrata, Cracoviae 1711, s. 37—38; C. Szaniawski, Epistola pastoralis..., Cracoviae 1720, k. F4v; J. Lipski Epistola pastoralis... 1737, Cracoviae 1740, k. E4v.

3 A. Władysławiusz, Krotochwile ucieszne, Kraków 1609, w: Polska fraszka mieszczańska, jw., s. 52.

4 AKM, AV 28 (Acta visitationis 1749), s. 172—597, passim.

5 P. Skarga, Kazania o siedmi sakramentach Kościoła Świętego katholickiego, Kraków 1600, s. 344.

dalej >>

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama