Słuchanie

Ludzie - czy to starzy czy młodzi - nie chcą dzisiaj słuchać. Nie chodzi nawet o posłuszeństwo, ale o zwykłe wysłuchanie drugiej osoby. To poważny problem, zarówno w sferze społecznej, jak i religijnej

Nasila się „pogarda” słuchania: dzieci nie słuchają rodziców, nauczycieli, księży, katechetów. Myślę, że daremne są wysiłki rozmów o wartościach, czyli wychowaniu przy takim nastawieniu, zresztą nie tylko młodzież, bądźmy sprawiedliwi.

Do tej refleksji skłoniła mnie obserwacja w czasie mszy świętej sprawowanej dla młodzieży gimnazjalnej. Młodzież zebrała się w bardzo dużej świątyni i usiadła w połowie jej długości. Ksiądz prefekt zwrócił się do nich z grzeczną prośbą, by usiedli bliżej ołtarza. Czterokrotne powtarzanie tej prośby nie dało żadnego efektu, dopiero piąta prośba sprawiła że przesiedli się o dwie ławki bliżej „dla świętego spokoju”. A przecież była to uprzejma prośba podyktowana dobrem uczniów, a nie wykazaniem swojej władzy lub chęci upokorzenia. Szło przecież o to by mogli oni lepiej w sposób świadomy, czynny i pobożny uczestniczyć we mszy świętej.

Pomyślałem wówczas o tym jak trudno tej młodzieży mówić np. o przykazaniach Bożych, przecież oni w ogóle nie słuchają. Zacząłem obserwować jak zachowują się dorośli i tu dopiero zdziwienie.

Zauważyłem, że politycy uczestniczący w rozmowach telewizyjnych, zupełnie nie słuchają nikogo, wygłaszają swoje monologi często nie na temat, nie słuchając ani prowadzącego, ani współuczestników dyskusji.

Prowadzący zresztą, też maja taką nieznośną manierę, by nie czekać na odpowiedź przerywają i zadają następne pytanie bez troski odpowiedź. Modna stała się tak zwana „mowa synchroniczna”, wszyscy mówią jednocześnie i nikt nikogo nie słucha.

Marzą mi się czasy scholastyki, kiedy trzeba było koniecznie w dyskusji powtórzyć tezę adwersarza, by móc z nim podjąć rozmowę. To samo dzieje się w kontaktach naszych z Panem Bogiem. We mszy świętej, najlepszym czasem do rozmowy z sąsiadem lub sąsiadką jest czas gdy lektor „czyta... czyta... czyta”, a my wygodnie wreszcie możemy usiąść. W czasie homilii też jest czas na rozmowy, bo „co tam ktoś będzie mnie pouczał”, ”przecież on nie ma żony, to co on wie o życiu rodzinnym”, itd.

A Pan mówi do nas —„szczęśliwi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i strzegą go.” (Łk 11,28). Mówi do nas Bóg także — „Ja jestem Pan, twój Bóg ... nie będziesz miał cudzych bogów obok mnie”. Podczas gdy Bóg powtarza, że tylko On jest Panem, człowiek upiera się przy kwestionowaniu Jego wyłącznej władzy. Jawne i świadome nieposłuszeństwo, stawia człowieka w opozycji do Boga, „możesz rządzić, jak tylko chcesz, ja i tak będę postępował po swojemu”.

Nie warto wypowiadać Mu wojny, po co Mu zaprzeczać? Zignorujmy Go! To sytuacja człowieka, który nie słucha.

Było pragnieniem ojców Soboru Watykańskiego II, by cały Kościół i każda poszczególna wspólnota chrześcijańska, odbudowała „duchowość słuchania” okazując posłuszeństwo przykazaniu. Życie pierwszych wspólnot chrześcijańskich jako pierwszy istotny element zawierało właśnie „wytrwałe słuchanie nauki apostołów” (Dz 2,42). Słuchanie popędzające naszą misję apostolską przypomina nam, ze jesteśmy uczniami. „Oczyściwszy dusze przez posłuszeństwo Prawdzie, gorąco miłujcie się wzajemnie czystym sercem, aby osiągnąć szczerą miłość braterską i narodzić się na nowo nie z nasienia, które podlega zniszczeniu, lecz [z nasienia] niezniszczalnego, przez słowo Boga, który żyje i trwa na wieki!” (1P,23).

Musimy koniecznie zmienić nasze „zwyczaje”, słuchania wyłącznie siebie, jeśli chcemy uchronić nasza wiarę, która ma swe źródło właśnie w słuchaniu. Rodzice i wychowawcy powinni zaobserwować „ w sobie” czy umieją słuchać i czy ci do których mówią słuchają. Powinni również uczyć słuchania. Pan Bóg dał nam dwoje uszu, a jedne usta byśmy dwa razy więcej słuchali niż mówili.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama