Czy racjonalizm pokonał nadnaturalizm?

Osoby uznające się za racjonalistów usiłują przedstawiać się jako "nowoczesne". Tymczasem okazuje się, że z upływem czasu coraz mniej jest zwolenników twardego racjonalizmu - bo jest to coś sprzecznego z ludzką naturą

Racjonaliści od ponad stu lat przedstawiają nam się jako „rycerze rozumu”, którzy chcą „wyzwolić ludzkość” od przesądów i zabobonów za pomocą „trzeźwego” spojrzenia na świat i „metody naukowej”. Niektórzy z nich, między innymi tacy jak Comte deklarowali nawet, że wiek XXI będzie wiekiem nauki i rozumu, wolnym od przesadów i religii, dzięki samym racjonalistom i ich wysiłkom rzecz jasna. Niniejszy esej stara się sprawdzić historyczną wartość tych deklaracji. Na ile udało się zrealizować wspomniane postulaty?

Wychodząc jakby naprzeciw tym kwestiom czasopismo Wprost z 29 stycznia 2006 opublikowało bardzo ciekawy artykuł pt. Zaćmienie rozumu autorstwa Zbigniewa Wojtasińskiego, który to artykuł postaram się streścić i który posłuży nam jako wytyczne dla niniejszego tekstu. Obraz odmalowany w tym tekście jest bardzo niekorzystny dla „szermierzy rozumu”. Już na samym początku autor stwierdza, że wiek XXI miał być triumfem rozumu, tymczasem okazało się, że początek owego stulecia można prędzej porównać do połowy XIX wieku, gdy sukcesy święcił spirytyzm. Okazuje się, że według badań OBOP w Polsce ponad 60 procent Polaków wierzy w przepowiednie i wróżby. Jeszcze bardziej niekorzystna dla racjonalistów jest sytuacja na świecie, gdzie aż 85 procent ludzi wierzy w zjawiska paranormalne. We Włoszech liczba wróżbiarzy i osób stawiających horoskopy przekracza 350 tysięcy, natomiast w Wielkiej Brytanii nawet na stronach akademii medycznych reklamuje się już metody spirytualistyczne. W Niemczech i USA wciąż przybywa wierzących w reinkarnację, natomiast we Francji przybywa wierzących w telepatię — z 40 procent do aż 55.

Najciekawsze są jednak zaprezentowane wyniki w rzeczonym artykule dotyczące naukowców. Okazuje się, że wbrew nachalnej racjonalistycznej propagandzie, która natarczywie wmawia nam, że wraz z wykształceniem wzrasta racjonalizm jednostki, największy odsetek osób wyznających wiarę w zabobony to właśnie ludzie wykształceni, tacy jak lekarze, naukowcy i biznesmeni. Dowodzą tego badania socjologa Jeana-Brunona Renarda. Jak czytamy w rzeczonym tekście, „osoby wykształcone wykazują nawet większe zainteresowanie jasnowidzeniem czy mieszankami religii i szamaństwa, takimi jak astrologia karmiczna i gnozokabalizm”1. Swego rodzaju kuriozum jest fakt, że Charles Richet, laureat Nagrody Nobla z medycyny był zarazem członkiem Towarzystwa Studiów Psychicznych, organizacji spirytystycznej zajmującej się poszukiwaniem kontaktów z zaświatami. Co ciekawe, również wśród zwolenników New Age przeważa liczba osób z wyższym wykształceniem.

We wzmiankowanym artykule czytamy też o tym, że w Europie zachodniej 30 procent osób praktykuje jedną z tradycyjnych religii, aż 60 procent ludzi eksperymentuje z nowymi formami religijności, natomiast ateistów jest tylko 7 procent. „Triumfu rozumu” nad „religijnymi zabobonami” nie widać zatem nic a nic, mimo tego, że racjonaliści męczą się od ponad wieku próbując zanudzać ludzkość swymi mitami modernistycznymi. „Błędne okazało się też przekonanie, że kryzys religii doprowadzi do triumfu rozumu i materializmu światopoglądowego2, trafnie zauważa Wojtasiński. Dodaje on zarazem, że badania antropologów i etnologów pokazują, iż irracjonalność i potrzeba wiary w jakąś formę tajemnicy jest nieodłączną cechą pejzażu psychologicznego człowieka. Każda próba eliminacji tej potrzeby kończy się tylko jej jeszcze silniejszym nawrotem (nawiasem mówiąc, ponad sto lat temu zauważał to już wielki antropolog i religioznawca Mircea Eliade). Racjonalizm jest więc niczym więcej jak próbą zafałszowania natury człowieka, przynajmniej z psychologicznego, antropologicznego i etnologicznego punktu widzenia.

Wnioski końcowe

Współczesne badania socjologiczne pokazują, że w skali ogólnoświatowej z jednej strony maleje zainteresowanie tradycyjnymi formami religijności, takimi jak chrześcijaństwo (choć też nie wszędzie, w takich krajach jak Polska, Irlandia chrześcijaństwo trzyma się nadzwyczaj dobrze, a w pewnych krajach, takich jak USA, wręcz przeżywa rozkwit), natomiast z drugiej strony lawinowo rośnie liczba ludzi wyznających wiarę w zabobony i alternatywne formy religijności, które wchodzą na miejsce owych form tradycyjnych. Wzrasta także popularność kreacjonizmu i teorii inteligentnego projektu. Triumfy w kręgach intelektualnych i akademickich święci postmodernizm i zwątpienie w naukę. Ogólnie mówi się o zmierzchu ery naukowej. Jak się okazuje, Oswald Sprengler okazał się prorokiem, gdy w wydanej w 1918 roku książce pt. Zmierzch Zachodu zapowiadał, że społeczeństwo zbuntuje się przeciw nauce i przyjmie fundamentalizm religijny oraz inne nieracjonalne systemy wierzeń.

Podupadanie tradycyjnych form religijności nie jest więc spowodowane ani przez materializm, naturalizm, ani przez laicki humanizm i modernizm, ponieważ te prądy tracą na znaczeniu wraz z tradycyjnymi formami religijności. Najwyraźniej chodzi o upadek i zmierzch wszystkich tradycyjnych wartości kulturowych, który dotyka zarówno klasycznego naturalistycznego modernizmu, jak i klasyczne instytucje religijne. Jest to zjawisko ogólnokulturowe, psychologiczno-socjologiczne, którego w żadnym wypadku nie można przypisać działalności racjonalistów. 

Uważam, że taka przemiana kulturowa, choć nie jest zbyt korzystna dla tradycyjnych form religijności, ponieważ jest wprowadzaniem konkurencyjnych względem nich alternatyw światopoglądowych, jest zarazem o wiele mniej korzystna dla ludzi wyznających racjonalizm. Racjonalizm przegrywa bowiem w tej walce wszystko, bez wyjątku, ponieważ naturalistyczna wizja rzeczywistości jest kompletnie sprzeczna z jakimkolwiek zabobonem, czy alternatywną względem klasycznych form pobożności propozycją religijną. Natomiast stosunek tzw. zabobonów czy nowoczesnych ruchów religijnych do tradycyjnych form religijności jest już o wiele mniej jednoznaczny. Może być on rzecz jasna niekorzystny ze względu na zjawisko konkurencyjności, jednakże zawsze zakłada się tu już istnienie wspólnej płaszczyzny, która sprzeciwia się wizji czysto materialistycznej, czy wręcz naturalistycznej, jawnie wrogiej wobec koncepcji nadprzyrodzonych. Prądy te mogą więc współistnieć i wypracowywać zasady tolerancji i szacunku wobec siebie, ze względu na pewne łączące je idee wspólne (obustronne uznawanie istnienia świata nadprzyrodzonego), nawet pomimo występowania pewnego tła antagonistycznego pomiędzy nimi. W żadnym wypadku nie można natomiast mówić o takiej tolerancji w przypadku naturalistycznej wizji świata, która zawsze będzie postrzegać nadnaturalistyczne koncepty światopoglądowe w kontekście zabobonu, który należy po prostu raz na zawsze wyrugować z powszechnej świadomości ludzkiej. Chrześcijańscy teiści nie traktują spadku szacunku dla zasad swej religii w wymiarze porażki, ponieważ znają słowa Pisma, które zapowiadało taki bieg rzeczy (1 Tm 4,1). Natomiast taki sam spadek akceptacji dla zasad naturalizmu, jak najbardziej oznacza porażkę dla zwolenników racjonalistycznej wizji świata w kontekście powszechnej recepcji społecznej w naszym XXI wieku.

lipiec 2006

1 Kursywa od J.L.

2 Kursywa od J.L.

 

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama